Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Potrzebuję brzucha na 9 miesięcy   

Dodano 2009-11-16, w dziale felietony - archiwum

Całkiem niedawno wpadł mi w ręce ciekawy artykuł. Autor tego tekstu opowiadał w nim o losie pewnej kobiety, którą porzucił mąż alkoholik, zostawiając ją bez pieniędzy, bez pracy, a za to z trójką małych dzieci na utrzymaniu. Jako że kobieta była jeszcze stosunkowo młoda (powiedzmy w wieku rozrodczym), wpadła na pomysł, że za odpowiednią gratyfikacją wynajmie obcym ludziom swój brzuch i urodzi im dziecko. Niby takie proste…

Okazuje się jednak, że nie do końca. Jak informują media, w Polsce funkcjonuje od pewnego czasu bardzo rozległy i sprawnie działający rynek matek zastępczych. Wszystko odbywa się oczywiście w głębokim „podziemiu”. Brak konkretnych miejsc i nazw instytucji. Cena, jaką są skłonni zapłacić rodzice za zastępcze macierzyństwo, również jest niebagatelna, bo wynosi zazwyczaj od 15 do 25 tys. euro. Nikt jednak nie wie dokładnie, jak przebiega ta procedura wynajmowania brzucha ani ile kobiet bierze w niej udział, bo też nikt nie gromadzi żadnych danych w tym zakresie. Wiadomo natomiast powszechnie, że „usługa” ta z roku na rok cieszy się w naszym kraju coraz większym zainteresowaniem.

Lekarze niechętnie wypowiadają się na temat zastępczego macierzyństwa, bo kwestia ta nie jest w Polsce uregulowana prawnie. W żadnym z kodeksów nie ma zapisu, który mówiłby czy takie praktyki są w ogóle dopuszczalne. Surogatka po urodzeniu dziecka (w świetle przepisów prawa) jest jego biologiczną matką. Przepisy nie zabraniają jej jednak zrzeczenia się praw do dziecka i wskazania konkretnych rodziców adopcyjnych. Problemy pojawiają się dopiero wówczas, gdy zastępcza matka nie chce oddać dziecka po porodzie. Tak więc i interes potencjalnych „klientów” również nie jest chroniony prawnie.

Umowa o zrzeczeniu się praw do dziecka podpisywana jest zazwyczaj jeszcze przed zabiegiem In vitro. Matka zastępcza zobowiązuje się w niej, że odda niemowlę wskazanym rodzicom zastępczym tuż po porodzie (zrzeka się przy tym wszelkich praw do dziecka), a ci zobowiązują się zapewnić jej wszelką opiekę medyczną w czasie ciąży. Obie strony robią zazwyczaj wszystko, by ukryć szczegóły zawartej umowy. Na zachowaniu tajemnicy zależy szczególnie matce zastępczej, bo gdyby informacja ta dotarła do prokuratury (przyjęcie korzyści finansowych za donoszenie ciąży), mogłaby zostać oskarżona o handel ludźmi.

W projekcie ustawy bioetycznej przygotowywanej przez zespół pod kierownictwem Jarosława Gowina, znalazł się zapis o zakazie macierzyństwa zastępczego. Gdyby ustawa ta weszła w życie, dotychczasowy proceder stałby się nielegalny. Na razie jednak proceder ten budzi tylko dylematy moralne. Zastanawia mnie jednak czy dylematy moralne powinny być rozstrzygane przez prawo?

In vitro jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych sposobów poczęcia człowieka. Przy takim zapłodnieniu zostaje przygotowanych wiele ludzkich embrionów, z których jedynie niektóre wprowadzane są do macicy. Wybierane są tylko te najlepsze pod względem genetycznym, a pozostałe zostają zniszczone. W tej kwestii wypowiadał się także Jan Paweł II. W encyklice „Evangelium Vitae” pisał, że z punktu moralnego nie można zaakceptować tej metody zapłodnienia. A jeśli do tego dołączymy jeszcze wynajmowanie brzucha, sprawa staje się jeszcze bardziej kontrowersyjna. Czy jednak tak poczęte dzieci nie są „dziećmi”?

Ludzie pragną mieć dzieci. W Biblii niejednokrotnie podkreślany jest fakt, że zadaniem kobiety i mężczyzny, gdy wejdą w związek małżeński, jest spłodzenie i wychowanie potomstwa. Co jednak z tymi, którym Bóg nie daje tej możliwości? A co z tymi, którzy są fizycznie zdolni do prokreacji, a jednak tego nie czynią? To są pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

A jak skończyła się historia tej matki z trójką dzieci, o której wspomniałam na wstępie? Podczas ciąży, gdy czuła w swoim ciele ruchy maleństwa, nieświadomie przywiązała się do niego. Gdy po porodzie ujrzała ślicznego chłopczyka, nie chciała go oddać adopcyjnym rodzicom. Jednak ci postanowili zapłacić jej sumę dwukrotnie większą od umówionej i wówczas kobieta zdecydowała się przekazać im dziecko. I tu pojawiają się kolejne pytania. Czy dziecko tak naprawdę może i powinno być towarem, a jeśli tak, to ile powinno kosztować i od czego ma być uzależniona jego cena?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.7 /31 wszystkich

Komentarze [2]

~Moczo_absolwent
2009-11-16 23:52

Aha, oczywiście za artykuł należy się moim zdaniem ocena 1.
Nie znalazłem jakichkolwiek osobistych opinii autora, wobec tego należy traktować to jako reportaż. Za rzetelność dziennikarską, najważniejszą w tej formie literackiej, należy się więc pała.

~Moczo_absolwent
2009-11-16 23:48

Informacje, które podałaś w tym artykule na temat zapłodnienia in vitro przypominają mi taki dowcip: – Czy to prawda, że w Warszawie rozdają mercedesy? – W zasadzie tak, tyle że nie w Warszawie, a w Krakowie, nie mercedesy, tylko rowery i nie rozdają tylko kradną.
Brakuje Ci elementarnej wiedzy na temat procedur wspomaganego rozrodu. Wiedzy, którą przy okazji każdego kazania na temat in vitro, propagują gazety lub czasopisma.
Stosując Twoje chwyty propagandowe, mogę jeszcze dodać, że Jan Paweł II popierał nędzę w Ameryce Południowej, a także dyskryminację ludzi ze względu na płeć i status społeczny.
Czy taki człowiek może być moralnym autorytetem?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry