Powtórka z lektury
Gdy jest się małym brzdącem, głowę zajmuje człowiekowi głównie zabawa, oglądanie bajek i bieganie po podwórku. Gdy ma się kilka lat więcej, chodzi się na spacery z koleżankami i namiętnie obgaduje chłopaków. A gdy ma się już te naście lat, zaczyna się z sentymentem wspominać to rozkoszne wiszenie na trzepakach i przesiadywanie w tajnych bazach.
W tej chwili praktycznie cały czas wypełnia nam szkoła, dodatkowe zajęcia i nauka. Jeżeli damy już radę wysupłać choć odrobinę wolnego czasu, to przeznaczamy go z reguły na sen. Z trudem znajdujemy wolny czas na spotkania ze znajomymi lub czytanie książek.
A propos książek. Dorośli ludzie (za jakich się w końcu uważamy) czytają zazwyczaj poważne książki poruszające trudne tematy (często okazuje się, że są one jednak dla nas jeszcze za trudne). Starsza młodzież czytuje generalnie horrory, thrillery, romansidła lub książki psychologiczne, a młodsza pochłania namiętnie całe serie typu "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty", do czego oczywiście nikt się nie przyznaje, bo byłby to przecież kompletny obciach. A dzieci?
Dzieci pod tym względem mają dobrze. Bez żadnego skrępowania mogą czytać to, co im wpadnie w ręce. A dlaczego inni niby nie mogą?
Idąc tym tropem postanowiłam niedawno oderwać się od poważnego świata zbrodni, śledztw, krwi i wszelakich dewiantów i wypożyczyłam sobie w bibliotece (nie zważając na minę pani bibliotekarki) kilka książek z serii "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz. Pomyślicie sobie teraz zapewne "Ile ona ma lat?", ale czy wy, drodzy czytelnicy, nie odczuwacie czasami sentymentu do przygód sympatycznej Cesi, Kłamczuchy, Lassego, Bossego, Ollego, Anny, Britty i Lisy, czy obcego Zenka? No i tak po kilku ładnych latach przeczytałam po raz kolejny książki z dzieciństwa, ale tym razem odkryłam w nich ku swojemu zaskoczeniu zupełnie inny świat. Wcale nie naiwny i dziecinny. Wręcz przeciwnie: magiczny i pełen dystansu. Świat, w którym nie ma problemu nie do rozwiązania. Dało mi to niesamowitego kopa. Te książki mają jednak w sobie coś, co zdaje się krzyczeć do czytelnika "Obudź się, może ten świat, to nie jest takie kompletne bagno!". Poza tym jest w nich coś dziwnego, wręcz mistycznego, co nie pozwala o nich długo zapomnieć. Kojarzą się nam z dzieciństwem, z błogim czasem leniuchowania, kiedy nic nie musieliśmy, a najwyżej mogliśmy. W okładkach tych cienkich i niepozornych z wyglądu książeczek jest zamknięty inny świat. Świat, który nie krzyczy krwistymi napisami. Świat, który jest spokojny, beztroski, miły, i który u nawet najbardziej zatwardziałego człowieka wywoła uśmiech. Po prostu nasz świat.
Warto może więc wrócić do swoich bohaterów z przeszłości i ich przygód, by jeszcze raz, choćby na chwilę, poczuć się dzieckiem...
Grafika:
Komentarze [1]
2010-12-01 14:19
Haha, Leży u mnie na półce ulubiona Ida sierpniowa, niezapomniane wspomnienia. Myślę, że każdy ma takie książki. Moja 28letnia kuzynka do tej pory dla przyjemności wraca do “Ani z Zielonego Wzgórza”.
- 1