Przecież każdy na nią zasługuje
Marek był człowiekiem światowym. Dzięki interesom, które prowadził w całej Europie, dużo podróżował. Mimo iż miał ponad trzydzieści pięć lat, nie założył jeszcze rodziny, miał za to duży dom i szybki wóz oraz grupę oddanych przyjaciółek. Celu swojego życia albo nie dostrzegał, albo upatrywał go gdzieś za srebrzystym igrekiem w kółeczku.
Co prawda, prowadzenie firmy obracającej dużym kapitałem było nieco stresujące, ale nie to było powodem jego siwizny i mizernego zdrowia. Ciągnące się w nieskończoność wieczory lubił spędzać samotnie lub z przyjaciółmi przy alkoholu i w saunie pełnej tytoniowych oparów. Zwykł wtedy mówić „chwilo trwaj”. Niestety życzeniu temu nie było dane się spełnić. Jego organizm zaczynał się buntować, a leczenie, za które płacił ciężkie pieniądze nie przynosiło spodziewanych efektów. Sytuację Marka pogarszał dodatkowo brak psychicznego wsparcia, bo i od kogo miał je otrzymywać? Teraz ciągnące się wieczory spędzał w morzu bieli, w towarzystwie ludzi, którym wolałby powiedzieć żegnaj niż dowidzenia. Lekarze liczyli mu już dni, a on wypluwał resztki zniszczonych organów wewnętrznych i obiecywał sobie w myślach ustatkowanie. Wtedy nadeszła upragniona wieść: jest dawca, jest płuco, jest szansa.
Maria była kobietą mocno doświadczoną przez los. W swoim czterdziesto kilku letnim życiu nie spotkało ją wiele dobra. Samotnie wychowywała Stasia, swojego jedynego, dziewięcioletniego synka. Poświęcała mu cały swój czas i energię. Żyła właściwie tylko dla niego. Mąż porzucił ją wraz z niemowlakiem, kiedy okazało się, iż ten urodził się z wrodzoną chorobą układu immunologicznego. Schorzenie synka wymagało od Marii bezustannej opieki i czuwania nad zdrowiem Stasia. Mimo ogromu wyzwań przed jakim samotnie stanęła, dzielnie pokonywała wszelkie trudy i robiła to z uśmiechem, ciesząc się każdym dniem spędzanym z ukochanym synkiem. Staś był najważniejszą osobą w jej życiu i łączyła ją z nim szczególna więź. Choroba chłopca była więc ogromnym ciosem dla Marii. Początkowo było to zwykłe przeziębienie, ale dla słabego organizmu chłopca stanowiło ogromne zagrożenie. Przeciągająca się terapia, postawiła w końcu życie małego na krawędzi. Niezbędne stało się lekarstwo. Lek na jaki nie stać by było średniozamożnej rodziny, a tym bardziej samotnej Marii. Kobiecie pozostała jedynie modlitwa i nadzieja. I one lub zwyczajne szczęście, przyniosło zbawienie. Znalazła się firma, która zrefundowała bezcenny dar. Staś, a tym samym i jego matka, otrzymali jeszcze jedną szansę. Maria zapamiętała ten dzień jako najpiękniejszy dzień w swym życiu, a jej matczyne serce jeszcze nigdy nie czuło takiego szczęścia. Za okazaną pomoc chciała się jakoś odwdzięczyć, wiedziała jednak, że będzie to trudne. Jedyne co miała, to własne zdrowie, na które, mimo wieku i trudów życia jakie pokonała, nie mogła narzekać. Postanowiła zostać dawcą. Wierzyła, że płuco, które odda pomoże komuś w podobnej, trudnej sytuacji. Chciała szansę, którą otrzymało jej dziecko, przekazać dalej.
Dawczyni nie znała biorcy. Przeszczepione płuco przyjęło się w organizmie Marka. Mężczyzna po miesiącu kuracji powrócił do normalnego życia pełen zapału i marzeń. Radość z nowego życia była tak wielka, że postanowił ją uczcić organizując imprezę. Przypomniał sobie czasy sprzed choroby i znów mógł powiedzieć „chwilo trwaj”. Jednak nie wszystko było jak przedtem. Wyniszczony organizm nie radził sobie już z alkoholem tak jak wcześniej, a umysł nie potrafił powstrzymać ciała. Gdy wczesnym rankiem wracał do domu swoim szybkim wozem, nie pomyślał o tym. Staś idący właśnie do szpitala na poranną kontrolę stracił swoje życie na miejscu. Zrozpaczona matka, utraciwszy sens życia, odeszła wkrótce po nim. Do końca nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego ktoś odebrał szansę jej dziecku?
Czy gdyby Maria wiedziała, jaką cenę zapłaci za swój dar, nie udzieliłaby go?
Czy gdyby Marek wiedział, jaką krzywdę wyrządzi w swoim nowym życiu, pragnąłby go?
Czy każdy zasługuje tak naprawdę na drugą szansę?
Autor dziękuje za pomoc swojemu „chomiczkowi”.
Komentarze [13]
2006-11-06 20:01
pisze się “do widzenia”
2006-11-01 14:43
Chłopczyku, myślisz że napisałeś coś odkrywczego, głębokiego, czy może oryginalnego? Dno totalne. Nie wiem, jakim cudem trzpanoramixymasz się jeszcze w redakcji.
2006-10-26 15:34
Też myślę, że Aigel się obija. Kiedyś to fajnie pisał a teraz pisze niefajnie.DO ROBOTY!
2006-10-26 15:08
zgadzam się z komenatarzem poniżej. Kryzys twórczy? Pisałeś na siłę?
2006-10-25 23:38
moim skromnym zdaniem nic ciekawego ani odkrywczego, brakuje tutaj jakiegos polotu, po przeczytaniu ma sie wrazenie ze wlasnie wylaczylo sie panorame w tv :/
2006-10-25 16:46
Koniec właśnie pasuje, bo jakby go nie było, to cały tekst byłby tylko zakończony mdłym: i żyli długo i szczęśliwie.
Bardzo dobre i skłania do zastanowienia.
2006-10-23 21:06
Taki trochę dziwny… Podoba mi się, ale na końcu tak wszystko nagle- bum, impreza, wypadek,koniec- jakoś mi nie pasuje…
Ale zastanawiam si nad tym “Czy każdy zasługuje tak naprawdę na drugą szansę?”
Ilu znam takich Marków…
2006-10-23 16:40
fajne toto jedynie dzięki zakończeniu… ale na tyle fajne, że mi się podoba ;)
2006-10-23 16:34
mnie też się podoba. :
):):-) Fajne opowiadania piszesz Aigel.
2006-10-22 17:48
bardzo mi sie podoba:)szczególnie ten moment o chomiczku. Na początku spodziewałam sie czegoś innego, miło że mnie zaskoczyłeś
2006-10-22 15:34
ppdoba mi sie, zwłaszcza moment o chomiczku. Ciekawe zakończenie, spodziewała sie czegoś troche innego, milo że mnie zaskoczyłeś
2006-10-22 14:28
podoba mi się.
2006-10-22 13:40
Bradzo ciekawy artykuł...początkowow myśalałem, że to artykuł jeden z wielu…ale zakończenie sparwiło, ze nie ejst on taki:) No cóż gratuluje Tobie i Twojemu chomiczkowi;)
- 1