Przedstawienie trwa, bo trwać musi
Kiedy dzisiaj wracam pamięcią do początków mojej działalności w „Lesserze”, mam wrażenie, że było to bardzo dawno temu. Ludzie mówią często, że czas płynie im zaskakująco szybko, ale mnie czas, który spędziłem w liceum, ciągnął się w nieskończoność. Dzisiaj trudno mi jednak wyobrazić sobie życie bez tej szkoły i ludzi, których tutaj poznałem oraz oczywiście bez „Lessera”. Z drugiej strony wiem doskonale, że żyć trzeba dalej. Nie wolno zatrzymywać się i spoczywać na laurach. W duszy czuję smutek i melancholię, ale na tym gruncie kiełkuje nadzieja, bo jestem przekonany, że los da mi kolejne szanse. Skończył się dopiero pierwszy akt sztuki, w której gram główną rolę, ale przecież za chwilę zacznę kolejny. Przedstawienie trwać będzie dalej, bo trwać musi.
Jestem pewien, że czas spędzony w tej szkole zmienił mnie na lepsze i ukształtował mnie w twórczym znaczeniu tego słowa. Choć w społeczności naszego „Lessera” trzymałem się od początku trochę na uboczu, to niezmiernie cieszyło mnie, gdy widziałem, że moje teksty są chętnie czytane i komentowane. Teraz wiem, że do tej gazety przyciągnęła mnie możliwość wyrażenia swojego punktu widzenia. W ciągu tych trzech lat napisałem ponad czterdzieści artykułów, a pamiętam doskonale, że na początku miałem ogromne problemy z napisaniem tekstu, który zajmowałby ponad pół strony. Obawiałem się, że nikogo nie zainteresują te moje przemyślenia i że nie będę miał o czym pisać. Okazało się, że te obawy były zupełnie niepotrzebne. Tematy podsuwało samo życie i zawsze miałem o czy pisać. Może nie byłem najpoczytniejszym dziennikarzem „Lessera” i zapewne nie wszystkie moje teksty zawierały głębokie przemyślenia, ale i nie taki był mój cel. Dla mnie pisanie było bowiem sposobem wyrażania własnej ciekawości światem i formą zarażania innych moimi zainteresowaniami.
Kiedy trzy lata temu wkroczyłem po raz pierwszy w progi naszego liceum, w głowie kołatała mi się tylko jedna myśl. Chciałem zostać w tej szkole dobrze zapamiętany. „Lessera” znałem naturalnie już dużo wcześniej, bo w gimnazjum czytałem publikowane w nim artykuły. Dla mnie możliwość prezentacji własnych tekstów w takim medium, którego czytelnikami są nie tylko przedstawiciele naszej szkolnej społeczności, była więc wspaniałą szansą. Niezwłocznie udałem się do „ akwarium” i poprosiłem opiekuna redakcji o umożliwienie mi publikowania w tej gazecie, czyli mówiąc inaczej o włączenie mnie w skład redakcji. Kwestie proceduralne przebiegły bardzo szybko i już po kilku dniach zadebiutowałem tekstem o nowo powstającej infrastrukturze Tarnobrzega. Ten pozornie nudny temat stał się jednak dla mnie inspiracją do napisania kolejnego artykułu o zmianach w naszym mieście. Dziś z tymi zmianami mógłbym się rozliczyć, bo większość wspomnianych w moim tekście inwestycji w między czasie już powstało, ale nie to było dla mnie wtedy ważne. Moim celem było uświadomienie młodym ludziom, że nawet z pozoru tak mało atrakcyjne i trochę nudne miasto jakim jest Tarnobrzeg może zmieniać się na korzyść. Nie był to jednak pierwszy tekst, jaki w swoim krótkim życiu napisałem. Pierwszym moim artykułem był bowiem ten, który ukazał się jako drugi i to ten będę zawsze uważał za swój prawdziwy debiut. Myślę tu o tekście traktującym o blaskach i cieniach aktywnych form turystyki, do których z pewnością można zaliczyć tzw. marsze na orientację. Niestety, tekst ten nie spotkał się z większym zainteresowaniem.
W swoich późniejszych artykułach niejednokrotnie wracałem jeszcze do tematyki lokalnej. Wierzę, że udało mi się przekonać wielu młodych tarnobrzeżan, którzy uważają, że nasze miasto jest nudne i nic się tu nie dzieje, że to nie do końca prawda. Moim celem nie była oczywiście popularyzacja miasta, ale nie będę też zaprzeczał, że Tarnobrzeg zawsze był i będzie już dla mnie ważnym miejscem.
Przez kolejne tygodnie, miesiące i lata w gazecie pojawiło się wiele moich publikacji. Polubiłem pisanie recenzji. Często dzieliłem się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat życia, starając się przedstawić wybrany przez siebie temat w zrozumiały dla wszystkich i możliwie atrakcyjny sposób. A tematów tych było zaiste wiele, co wynikało prawdopodobnie z faktu różnorodności moich zainteresowań. Tak właśnie powstały artykuły o architekturze, maśle, robotach, szczepionkach, spamie, patostreamach czy długu publicznym. Ten ostatni artykuł okazał się dużym sukcesem, gdyż niedawno (pod koniec trzeciej klasy) jego przedruk ukazał się w papierowym wydaniu Naszego Miasta, lokalnego pisma, z którym od lat współpracuje nasza redakcja. „Lesser” pozostanie dla mnie na zawsze przygodą, ale będą go też wspominał jako miejsce, które ukształtowało mnie jako człowieka, i w którym udało mi się zebrać doświadczenia, jakich nigdzie indziej bym raczej nie zebrał.
Na koniec chciałbym skierować kilka słów do tych, którzy dopiero przekroczą progi naszego „Kopernika”. Po pierwsze chciałbym zapewnić was, że społeczność tej szkoły przyjmie was bardzo ciepło i każdy z was otrzyma tu niejedną szansę rozwijania siebie i swoich pasji. Po drugie chciałbym zachęcić was do poszukiwania własnej drogi, co z pewnością zaowocuje w waszym przyszłym życiu. Ja tę szansę wykorzystałem i dlatego chciałbym teraz serdecznie podziękować tym, którzy mi to umożliwili, czyli opiekunowi redakcji naszego „Lessera” oraz webmasterom, którzy dbali o wizerunek naszej gazety i systematyczne umieszczanie naszych publikacji na stronie.
To były dla mnie bardzo wartościowe trzy lata, dlatego nasze liceum pozostanie już w mojej pamięci na zawsze. Na pewno wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej, ale w moim charakterze nie leży rozpamiętywanie przeszłości i zadręczanie się takimi przemyśleniami. Dla mnie o wiele ważniejsze jest patrzenie w przyszłość. I tym właśnie akcentem chciałbym się z wami, drodzy czytelnicy, pożegnać. Wasz Yazoo.
Grafika: własna
Komentarze [3]
2020-07-04 21:41
Ja tam Twoje początki w Lesserze pamiętam trochę inaczej xD
pozdro 600
2020-07-02 16:52
Moim zdaniem byłeś jednym z najlepszych dziennikarzy Lessera w ostatnich latach. Trzymaj sie!
2020-07-02 16:12
Lubiłam czytać twoje tekst. Dzięki za wszystko.
- 1