Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Mam dość!   

Dodano 2020-11-09, w dziale teksty czytelników - archiwum

Na wiosnę wszyscy baliśmy się tej pandemii i to bardzo, ale z czasem zaczęliśmy się jednak do tego strachu przyzwyczajać. Z jakiegoś niejasnego powodu zaczął się on od nas oddalać i przyjmować bardziej wirtualny charakter. Może wynikało to z tego, że statystyki zachorowań przez długi okres oscylowały w tych samych granicach, a przedstawiciele rządu utwierdzali nas w przekonaniu, że nad wszystkim panują?

/pliki/zdjecia/do1_1.jpgTaka sytuacja trwała kilkanaście tygodni, a późniejsze łagodzenie wprowadzonych wiosną rygorów epidemicznych i kolejne uspokajające opinię publiczną wypowiedzi najwyższych urzędników państwowych niosły ulgę i przekonywały, że epidemia ma się już ku końcowi i możemy zacząć powoli oddawać się radościom życia. Tę myśl wielu z nas bardzo szybko wprowadziło w czyn, czyli zaczęło wracać do życia, jakie pamiętamy sprzed epidemii i ani się obejrzeliśmy, jak statystyki zachorowań znów poszybowały dramatycznie w górę. Od kilku tygodni mierzymy się więc z dramatyczną sytuacją i widzimy, jak nierówna jest ta walka z wirusem i jak niewiele tak naprawdę możemy zrobić, by to zagrożenie powstrzymać. Zaczęło do nas docierać, że ten wirus to żadna tam utopia. On jest realny i to na wyciągnięcie ręki, gdyż w odróżnieniu od wiosny dziś coraz częściej docierają do nas wiadomości, że ktoś z naszych krewnych lub znajomych został odizolowany w kwarantannie bądź wylądował w stanie ciężkim w szpitalu pod respiratorem. Statystyki zachorowań przerażają. Nie dziwi więc, że strach powrócił i to spotęgowany. Co będzie dalej? Czy świat znów się zatrzyma? Tego nie wie nikt, ale myśli te nie opuszczają nas ani na chwilę i nie pozwalają też spokojnie spać. Myślę, że większość z nas próbuje te swoje lęki jakoś oswoić, ale przyznam, że mnie nie idzie to najlepiej.

Przestałem również oglądać programy informacyjne w telewizji i przeglądać informacyjne portale, bo takiej ilości złych informacji nie jestem już w stanie po prostu organicznie znieść. Powiedziałem basta. Wystarczy mi już tych dramatycznych informacji o rozwoju epidemii i ludzkiej bezradności w jej obliczu oraz o przeróżnych aferach z nią związanych. Dość już mam także tych wszystkich wojenek na szczytach władzy oraz tych fake newsów, /pliki/zdjecia/do2_2.jpg którymi jesteśmy każdego dnia zasypywani. Mam tego serdecznie dość. I zastanawiam się, co takiego powinno się wydarzyć, żeby moi rodacy znów zaczęli ze sobą rozmawiać i stanowić wspólnotę, tak, jak to było onegdaj i czy to jest jeszcze w ogóle możliwe? Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, ale odnoszę wrażenie, że obecnie mamy w pewnym sensie sytuację trochę jak w Korei. Zbudowaliśmy między sobą potężny mur z nienawiści, w którym nie ma żadnego przejścia. Tak więc wojna polsko-polska toczy się w najlepsze. A może tak musi już być? Może my, Polacy, mamy w swoich genach to, że musimy mieć jakiegoś wroga, musimy mieć z kim walczyć, bo to pozwala nam się dowartościować i poczuć się lepszymi ludźmi, niż naprawdę jesteśmy? Przekonują mnie o tym zachowania moich rodaków, którzy kochają mieć zawsze rację i zupełnie nie interesuje ich opinia ludzi, którzy mają inne zdania. Zatraciliśmy gdzieś umiejętność słuchania innych, za to pielęgnujemy i rozwijamy w sobie umiejętność przekonywania innych do swoich racji, nie przebierając przy tym w środkach. Przeraża mnie, gdy obserwuję w mediach ostatnie wydarzenia w moim kraju i nie bardzo mi się podoba, że na własne życzenie chcemy wrócić do mroków średniowiecza, choć widzę, że wielu z nas to się jednak podoba. Nie rozumiem tego zacietrzewienie, tej nienawiści i braku zrozumienia dla racji innych ludzi oraz tej niesamowitej agresji skierowanej w stronę myślących inaczej i nie chcę żyć w takim świecie. Zaczynam się również coraz poważniej zastanawiać, czy napięcia w naszym kraju nie doprowadzą w końcu do wojny domowej? Możecie się śmiać, ale ten mój lęk, gdy się tak nad tym poważnie zastanowić, nie jest znów taki nieuzasadniony.

Irytuje mnie także i to, że w mediach od miesięcy królują głównie celebryci, którzy zabierają głos na dosłownie każdy tematy, choć według mnie nic nie uprawnia ich do wypowiadania się w kwestiach, /pliki/zdjecia/do3_0.jpgo których zazwyczaj nie mają większego pojęcia. To jakaś kompletna paranoja. Czy ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego to celebryci nauczają dziś nas, Polaków, jak mamy żyć i mówią nam autorytatywnie, co nam wolno robić, a co nie? Wytłumaczcie mi proszę, co sprawiło, że ludzie, którzy znani są głównie z tego, że są znani, stali się dziś dla wielu moich rodaków autorytetami etycznymi, moralnymi bądź też naukowymi i dlaczego wolimy słuchać ich wypowiedzi, niż wypowiedzi ekspertów, którzy dysponują konkretną wiedzą w takiej bądź innej dziedzinie? Czyż tak nie byłoby rozsądniej?

Ten nasz świat można widzieć i oceniać bardzo różnie i wszyscy mamy do tego prawo. Mamy też prawo się mylić, dlatego zawsze warto wysłuchać opinii innych, bo być może to oni mają rację. Moim zdaniem to, że często różnimy się w ocenie różnych zjawisk, jest wartością samą w sobie. Dopóki te nasze światy przenikały się pokojowo, a nasze działania nie wyrządzały innym krzywdy, czuliśmy się bezpieczni. Czy dziś możecie tak jeszcze powiedzieć?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /8 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry