Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Religia w szkole – pomoc, czy przeszkoda?   

Dodano 2013-05-15, w dziale felietony - archiwum

Czy lekcje religii prowadzone w szkole faktycznie wspierają proces edukacji młodych obywateli, czy też może przeciwnie, zmuszają ich raczej do przyjęcia pewnych poglądów i zasad, nie mających większego sensu?

/pliki/zdjecia/rel1.jpgEtap przedszkolny. Małe dzieci uczą się zazwyczaj na lekcji religii piosenek i wierszyków. Pierwszy raz ktoś oprócz babci czy mamy wymaga od nich zaprezentowania umiejętności przeżegnania się lub odmówienia jakiejś króciutkiej modlitwy. Piękny obrazek. Pod pozorami zabawy rozpoczyna się żmudny proces szkolenia, czyli przyswojenia sobie określonych schematów zachowań. Wtedy pojawia się jednak często także pierwszy stres, bo gdy np. jakiś brzdąc nie potrafi się poprawnie przeżegnać, to naje się wstydu, oj naje…. Być może na drugi dzień nie będzie już o tym nie pamiętał, ale jego psychika tego nie zapomni. Uraz pozostanie, a on będzie już wiedział, że wychylanie się poza określony odgórnie schemat zachowań przynosi nie tylko wstyd, ale i różne inne przykrości.

Szkoła podstawowa. Pojawiają się pierwsze wymagania związane z wiarą, bo przecież mamusia nie jednemu z nas mówiła, że jak nie pójdzie z nią do kościółka, to go jakiś zły pan porwie. Potem przygotowanie do komunii i związane z tym obowiązki, czyli nauka całej masy modlitw i piosenek. Nadchodzi w końcu komunia, czyli pojawiają się zaproszeni goście, rodzice wydają przyjęcie, a dzieci ustalają w tym czasie, co kto im da i ile to może być warte, bo dla nich to jest w tym czasie najważniejsze. Potem zaczyna się już prawdziwa formacja, czyli nauka podstawowych prawd. Dowiadujemy się wtedy, że pan szatan jest zły, a Pan Bóg dobry, że pan szatan mieszka w piekle i zmusza nas do grzechu, a Pan Bóg jest dobry, bo sprowadził zagładę na Sodomę i Gomorę i zesłał na swój lud zmierzający ku Ziemi Obiecanej liczne zarazy i kataklizmy. Ale najważniejsze jest to, że w tym czasie, w trakcie tej fazy religijnej edukacji nie zadajemy trudnych pytań, bo przecież to, co mówi do nas pani katechetka, siostra zakonna lub ksiądz nie podlega dyskusji. I właśnie wtedy zaczyna się u wielu młodych ludzi problem z religijną tożsamością, bo dzieci nieprzyzwyczajone do wymogów tego świata, zmuszane są ni stąd ni zowąd do otwartości w kwestii wiary.

Okres gimnazjalny. Wtedy wchodzimy w okres dojrzewania, charakteryzujący się buntem wobec zastanego, kryzysem wartości, załamaniem granic etycznych i deprecjacją autorytetów. Wielu przestaje chodzić do kościoła i przestaje wierzyć. Niektórzy mówią o tym fakcie rodzicom otwarcie, a inni się z tym ukrywają. No ale problem pozostaje. Pojawiają się dylematy, no bo co tu powiedzieć babci, która chce przyjść na bierzmowanie, do którego nie przystępujemy? Jak tu iść z czystym sumieniem z rodziną w święta do kościoła? Godzinami można by o tym mówić.

Wydaje mi się, że dopiero na etapie szkoły ponadgimnazjalnej katecheza zaczyna być traktowana przez uczniów inaczej. Może nie zawsze i nie wszędzie, ale jednak, a wynika to z tego, że młodych ludzi zaczyna się traktować jako osobników świadomych samych siebie i świata, co pozwala na pewną swobodę przekazu i dyskusję (oczywiście bez przesady).

/pliki/zdjecia/rel2.jpgTak naprawdę proces zgłębiania wiary nie wymaga lekcji religii w szkole, które są zazwyczaj marnowaniem czasu ucznia. Edukacja i wiara to sprawy, które należałoby rozgraniczyć. Niestety, lekcje religii zmuszają dziś zbyt często młodych ludzi do powielania określonych schematów, z których trudno im jest się potem wyzwolić. Presja wywierana przez rodzinę, znajomych, panią katechetkę, czy też księdza prowadzi nazbyt często do różnych wypaczeń, sprowadzając całą edukację religijną do kilku zasad i sztywnego beznamiętnego odmawiania określonych formuł, zapominając przy tym nazbyt często o podstawowych wartościach, jakie niesie Biblia.

No bo jak tu np. szanować tych, którzy żyją na kocią łapę, a jeszcze nie daj Bóg mają ze sobą dziecko? Przecież oni jawnie grzeszą. Jak grzeszą, to są od nas gorsi, a więc możemy z nich szydzić, możemy ich obgadywać lub obrażać, bo przecież my jesteśmy prawie święci. Chodzimy codziennie do kościoła, modlimy się, dajemy na tacę, a oni… Czy nie tak wygląda dziś postawa przeciętnego chrześcijanina, katolika? Dla wielu ważne są jedynie prawa kościelne, chodzenie na majówki, różańce, czy drogi krzyżowe. A co z miłosierdziem? Czy kogoś to jeszcze obchodzi? Czy więc zajęcia polegające na poznawaniu i zgłębianiu tajników wiary nie powinny być prowadzone jako zajęcia pozalekcyjne, organizowane poza terenem szkoły, np. w kościołach. Oczywiście istnieje obawa, że wtedy niewielu będzie na nie uczęszczało. No ale co z tego? Skoro dano nam wolną wolę, to chyba nie po to, aby zmuszano nas jednocześnie do nauki tego, jak żyć. Wyłączenie katechezy z planu lekcji dałoby ponadto dwie dodatkowe godziny, które można by było wykorzystać na bardziej przydatne uczniom przedmioty lub pozwoliło im po prostu odpocząć.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /54 wszystkich

Komentarze [7]

~Saskkk
2013-05-19 13:53

zgadzam się z autorem tekstu. Sama nie uczęszczam na lekcje religii pomimo , że jestem chrześcijanką. Ważniejsza jest szczera rozmowa z Bogiem i postępowanie zgodnie z podstawowymi wartościami niż powtarzanie bezmyślnie w kółko wyklepanych modlitw. Obecna wiara w Boga bardzo odbiega od pierwotnych form.

~Konsa
2013-05-19 08:43

Tylko dlaczego początek tego artykułu szerzy jawne kłamstwa?

- dziecko naje się wstydu, ale przecież nie tylko na lekcjach religii,

- to, czego dzieci wg artykułu uczą się DOPIERO PO komunii, uczą się przecież już duuuużo wcześniej i chyba nikt temu nie zaprzeczy

Takie przekłamania być może zdobędą poklask wśród hejterów, ale sprawiają, że artykuł nie można traktować jako rzetelny!

~Andrzej
2013-05-18 18:12

Gratuluję bardzo dojrzałego i napisanego piękną polszczyzną tekstu.
Zapraszam na portal etykawszkole.pl
Pozdrawiam
Andrzej Wendrychowicz

~Villemo
2013-05-15 23:41

Strasznie “stereotypowo nowatorskie” podejście. Mnie, na przykład, nigdy nikt do wierzenia nie zmuszał, na religii uczono mnie o innych religiach, nie tylko o chrześcijaństwie. A szczególnie już w naszym liceum lekcje religii są bardzo wartościowe.
Artykuł straszliwie denny.

~Jaskier
2013-05-15 21:32

Nie można szydzić z ludzi dlatego, że są od nas gorsi. Nie tylko dlatego, że to nieładnie. Gdzieś w Chinach żyje dziecko, które jest w czymś lepsze od Ciebie, chyba nie chcesz dawać mu prawa do szydzenia?

Religia w szkole nie zrobi z nikogo chrześcijanina, taka prawda, ale w gimnazjum można się przynajmniej w końcu najeść i zapalić e-papierosa.

~Jacek_21
2013-05-15 21:23

Nie zgadzam się z twierdzeniem autora.
Prawdziwą wolność daje tylko Chrystus, a Kościół Katolicki jako jedyny jest powiernikiem pełnej nauki [Chrystusa].

Strzeżcie się więc herezji!
Abyście lepiej zapamiętali, by heretyków unikać, przypominam, że już 20 maja obchodzimy wspomnienie świętego Lucyfera z Cagliari – niestrudzonego obrońcy Kościoła przed heretycką zarazą.

~ooooo
2013-05-15 20:49

Dobry tekst. Zgadzam się z opinią autora. Jak człowiek może świadomie wybrać swoją wiarę jeśli już od maleńkości rodzina i szkoła tłucze mu do głowy jedyną i słuszną według nich prawdę?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry