Rooftop Koreans
Rasizm jest nierozerwalnie związany z historią Stanów Zjednoczonych. Formalnie zakazano go w roku 1863, ale mniej więcej do połowy XX wieku obowiązywała w tymże kraju segregacja rasowa. Mniejszości etniczne pozbawiane były w przeróżnej formie prawa do głosowania lub je im mocno ograniczano. Uniemożliwiano im też na różne sposoby podejmowanie pracy w najlepiej płatnych zawodach i wynajmowanie mieszkań w tych lepszych, z reguły "białych dzielnicach". Naturalnie w urzędach, sklepach i restauracjach obsługiwano ich wyłącznie w drugiej kolejności i zmuszano do korzystania wyłącznie z przeznaczonych dla nich środków transportu publicznego.
Brutalność policji nie pomagała w zabliźnianiu się tych ran i można w zasadzie powiedzieć, ze była zapalnikiem rozruchów etnicznych, napędzanych dodatkowo frustracją i biedą wspomnianych. Największe rozruchy miały miejsce w roku 1992 w Los Angeles. Władze miasta straciły wtedy kontrolę nad kilkoma dzielnicami na niemal pięć dni. Interweniowała również Gwardia Narodowa i marines. Zginęły 63 osoby, 2383 zostało rannych, a ponad 13 tysięcy zatrzymano. Władze wyceniły straty na około miliard dolarów. Wcześniej do zamieszek w Mieście Aniołów (z podobnych powodów) doszło w 1965 roku. Wówczas wzięło w nich udział 35 tysięcy osób. Zginęły 34, a straty wyniosły 40 milionów dolarów.
Choć ustawy z lat 64’-65’ formalnie znosiły podziały i segregację rasową, ludzie wciąż nie potrafili zatrzeć różnic w poziomie życia pomiędzy grupami etnicznymi i tym samym przez następne trzy dekady większość mniejszości narodowych żyło poniżej poziomu ubóstwa. W 1992 roku wśród Afroamerykanów odsetek ten wynosił 33,6%, wśród Latynosów ok. 28,1%. Największym problemem były przedmieścia i getta, które skupiały masy Afroamerykanów, Latynosów i Azjatów. Los Angeles jest także domem dla ponad 300 000 Koreańczyków, co czyni to miasto jedną z największych diaspor koreańskich, tuż po Yanbian w Chinach. Wielu Koreańczyków przybyło tu w latach 70. i 80., kiedy Korea Południowa skrajnie różniła się od tej dzisiejszej. To był okres, gdy wielu Koreańczyków trafiło do LA w poszukiwaniu swojego „American Dream”.
Z powodu braku możliwości podjęcia pracy i ograniczonych środków, wielu Koreańczyków, którzy wylądowali w Los Angeles, łączyło się w grupy, które kupowały zarówno te małe jak i te wielkopowierzchniowe sklepy, głównie w czarnych dzielnicach miasta, których właściciele (zazwyczaj biali), obserwując rosnącą przestępczość na tym terenie i mając także na uwadze zagrożenie dla siebie, chcieli się szybko pozbyć. Oznaczało to, że sklepy te kosztowały mniej. Tak właśnie Koreańczycy przejęli monopol na handel w tych dzielnicach, narzucając wysokie ceny. Afroamerykanie byli naturalnie tym faktem oburzeni, a ich wzburzenie potęgował fakt, że Koreańczycy w owych sklepach zatrudniali wyłącznie swoich rodaków.
Nienawiść do Koreańczyków sięgnęła zenitu w roku 1991, gdy koreańska ekspedientka zabiła piętnastoletnią czarnoskórą dziewczynkę strzałem w tył głowy (posądziła ją o kradzież soczku w kartoniku). Jak wykazało późniejsze śledztwo, dziewczyna w ręce zamiast napoju trzymała dwudolarowy banknot. Choć 51-letniej ekspedientce udowodniono zabójstwo, to sąd skazał ją jedynie na pięć lat więzienia i to w zawieszeniu.
Sami widzicie, że napięcia etniczne na tym obszarze nasilały się na długo przed wybuchem zamieszek. W końcu czara goryczy przelała się. Gdy w roku 1992 policjanci, którzy dotkliwie pobili Afroamerykanina Rodneya Kinga po zatrzymaniu go za przekroczenie prędkości, nie usłyszeli żadnych zarzutów, ludzie wyszli na ulice. Początkowo protestowało jedynie przed sądem oraz przed innymi komendami policji w tej dzielnicy, ale już późnym popołudniem rozpoczęło się plądrowanie sklepów, które trwało aż do następnego dnia. Grabiono głównie supermarkety znanych firm oraz te, których właścicielami byli biali lub koreańscy imigranci. Na ulicach dochodziło natomiast do licznych brutalnych napadów na białych i latynoskich kierowców i przechodniów.
Wielu Koreańczyków zginęło podczas tych napadów. Kiedy zamieszki zaczęły przybierać na sile, strach przed ich eskalacją przekształcił się w wezwanie do broni. Koreańczycy z bronią w ręku zaczęli bronić swojego dobytku. Koreańskie stacje radiowe w Los Angeles wzywały swoich rodaków, by ci wsparli zbrojnie właścicieli koreańskich firm i sklepów. Odpowiedź była niesamowita. Natychmiast pojawiło się tysiące ochotników, którzy przynosili ze sobą zarówno broń domowej roboty jak i nowoczesne karabiny szturmowe. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych Koreańczyków, walczących o swój dobytek, był właściciel słynnego targu Korea Town w Los Angeles. Właściciel ufortyfikował swój sklep 20 świetnie uzbrojonymi pracownikami i wolontariuszami, którzy nosili opaski na wzór Hwarang czyli koreańskiego odpowiednika Samurajów. Jak więc sami widzicie, zamieszki te nie były już takie czarno-białe. Władze wprowadziły naturalnie godzinę policyjną, obowiązującą od zmierzchu do świtu. W czasie tych walk ulicznych doszło, co ciekawe, również do rozejmu zwalczających się na co dzień w tym mieście ulicznych gangów.
Policja była początkowo bezradna i nie potrafiła poradzić sobie z narastającymi z każdą godziną zamieszkami, które przeniosły się także do dzielnic zamieszkanych przez białą biedotę i Latynosów. Ci naturalnie także przyłączyli się do plądrowania sklepów. Dopiero trzeciego dnia rozpoczęto na wielką skalę pacyfikację przedmieścia. W rejon ten wysłano kilka tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej i policjantów. O spokój apelowali Rodney King, wspomniana ofiara pobicia oraz znane osoby. Bill Cosby prosił na przykład uczestników w telewizji, by ci miast palić i grabić swoją dzielnicę, obejrzeli ostatni w historii odcinek jego „Cosby Show”.
Czwartego dnia kolejne trzy i pół tysiąca żołnierzy przyjechało do Los Angeles. Wśród nich było półtora tysiąca marines. Dzięki tym posiłkom większość objętego zamieszkami terenu udało się spacyfikować. Po południu doszło zaś do pokojowego pochodu trzydziestu tysięcy ludzi. Tego samego dnia Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zdecydował, że wobec policjantów, którzy pobili Rodneya Kinga, ponownie zostanie wszczęte śledztwo.
W ciągu pięciu dni zamieszek zginęły w LA 63 osoby (10 ofiar przypisywanych jest wojsku i policji). Były to najkrwawsze zamieszki w Stanach Zjednoczonych od czasów tych przeciwko poborowi w Nowym Jorku podczas wojny secesyjnej (1863). Podpalono trzy tysiące sześćset budynków, których właścicielami w dużej części byli Koreańczycy bądź inni Azjaci, a straty materialne wyceniono na około miliard dolarów.
Grafika:
Komentarze [1]
2022-06-11 19:46
hii, to znowu ja, pierwsze zdanie trzeciego akapitu — “Chodź ustawy z lat 64’-65’ formalnie znosiły podziały i segregacje rasową […]” — czy chodziło o “choć” i “segregację”?
- 1