Rzeźnik, Laleczka, Maskotka – Achaja
Raz na kilka lat z morza fantastyki, horroru i reszty badziewia udaje mi się wyłowić prawdziwą perłę. Realny brylant wśród szkła, książkę, którą człowiek darzony przez mnie ogromnym szacunkiem nazywa „zbójecką”. Taką, która zmienia sposób patrzenia na świat.
„Achaja” co rusz pojawiała się przed moimi oczami, ale choć recenzenci wychwalali ją pod niebiosa, jakoś niespecjalnie mnie do niej ciągnęło. Aż do momentu, w którym wewnętrzny głos szepnął mi do ucha – bierz ją. I wzięłam.
Andrzej Ziemiański, nazwisko, które wielokrotnie obijało mi się o uszy. Bynajmniej, nie pojawił się teraz, wcześniejsze tytuły jak „Wojny uzbrojone”, „Zabójcy szatana”, czy szerzej znana „Bomba Heisenberga” rozeszły się po kościach polskiej fantasy zbierając po drodze pomniejsze nagrody. Dopiero „Achaja” uhonorowana Nagrodą im. Janusza A. Zajdla (ważna jak Oscar w środowisku filmowym) wyniosła się na piedestał. Ale dość tego słowa wstępu.
Achaja, tytułowa bohaterka, to jedna z najbardziej skomplikowanych psychologicznie kobiecych postaci z jakimi miałam okazję się zetknąć. Dlaczego? Jak określa ją jeden z bohaterów, Achaja to „dziewczyna o przeraźliwie czarnych oczach i totalnie porąbanym umyśle. (…) Lubiła pić, lubiła się kochać, nawet z inną dziewczyną, lubiła ludzi, być może nawet tych, których zabijała. (…) Taka to zawsze powie „kocham cię” w momencie ucinania głowy. Wykona każdy rozkaz... Pani major, „Rzeźnik”..., świetne przezwisko. Całkiem niezły żołnierz. Nawet dowódca (…) Polityk do dupy. Miękka i twarda. Wiedział już, że lepiej do niej nie podchodzić, jak miała okres – była wściekła jak osa, potrafiła dać w pysk za samo spojrzenie, potrafiła kopnąć w amoku i złamać komuś nogę. Kiedy jednak nie miała okresu, to jej własny oddział nazywał ją „Laleczka”. Liniowi żołnierze, których wszak jak każdy dowódca mogła posłać na śmierć, nazywali ją „Laleczką”, „Maskotką”. Dziewczyny twierdziły, że przynosi im szczęście. Maskotka i Rzeźnik. Silna jak dziesięciu kowali – słaba jak niemowlę. „(…) Babski porąbaniec. Potrafiła mówić jak w najlepszych pałacach, potrafiła kląć bardziej wulgarnie niż najgorszy żołnierz. (…) Inteligentna, naiwna, wrażliwa, dzika, kompletnie nieobliczalna, śliczna dziewczyna o oczach potwora (…).”
Zanim jednak Achaja stała się chodzącą sprzecznością, była w miarę normalną dziewczyną. Normalną, na tyle, na ile normalna może być 15 – letnia księżniczka dużego królestwa. Cofamy się zatem o 3 – 4 lata wstecz., kiedy to dostatnie życie spokojnej, inteligentnej i wychowanej 15 – letniej Achai burzy ślub ojca z rok młodszą od niej szlachcianką. Tron musi odziedziczyć męski potomek, a Achaja ma tego pecha, że jest tylko dziewczyną. Gdy na świat przychodzi upragniony przez Księcia przyrodni brat Achai, jej szanse na odziedziczenie tronu nadal są duże. Aby pozbyć się niewygodnej księżniczki i utorować drogę do władzy swojemu synowi, młodziutka macocha podjudzana przez członków swojej rodziny wysyła Achaję do wojska. Ot, tak, dla przykładu. Oficjalnie oczywiście. W rzeczywistości macki tej intrygi sięgają znacznie dalej. Troy, którego księżniczką ma pecha być Achaja, prowadzi akurat wojnę z potężnym królestwem Luan. Achaja po krótkim szkoleniu dla rekrutów zostaje wysłana z całym oddziałem równie młodych i niedoświadczonych żołnierzy na front.
Pierwsza bitwa. Miażdżąca przewaga wroga. Dowódca oddziału księżniczki poddaje się, po czym popełnia samobójstwo zostawiając żołnierzy na łaskę, a właściwie niełaskę luańczyków. I tak po wielu tygodniach bicia, głodowania, szykanowania, morderczych ćwiczeń, poniżania, w tragicznych (jak dla księżniczki) warunkach w wojsku, oddział Achai poddany przez dowódców, dostaje się do niewoli. Z racji swego pochodzenia i dużej wartości przetargowej, Achaja jak pospolity więzień trafia do Syrinx, stolicy wielkiego Luan, gdzie akurat jej ojciec przeprowadza negocjacje z władcą Luan. Jako as w luańskim rękawie, księżniczka dostaje się w łapy mistrza Anai. Mistrz Anai. Dwa słowa, które zmienią jej życie. Psychicznie i fizycznie. Nie gwałtowna zmiana środowisk z pałacowych komnat na śmierdzące wojskowe koszary. Nie całkowity brak szacunku, do którego przyzwyczaiło ją pałacowe życie. Nie bicie, głód, wyczerpujące marsze. Nie więzienie. Mistrz Anai, najlepszy w swoim fachu specjalista od tortur, zniszczy jej porządek świata, według którego dobro zawsze zwycięża.
Stop. W tym momencie się zatrzymam. Po raz pierwszy w życiu naprawdę brak mi słów, którymi mogłabym się posłużyć, aby opisać uczucia wywołane sceną tortur. Autor po prostu zagrał mi na nosie emocjami. Nikt jej nie bił, nie przypalał, nie rozciągał, nie ciął, nie kaleczył. Odrobina trucizny w odpowiednich miejscach wystarczyła, aby pozbawić dziewczynę zmysłów. Wrzeszcząc i wyjąc nieludzko z bólu, księżniczka miała być sugestią przekonującą ojca do oddania luańczykom jednego z portów. Myśli jakie wywołał krzyk córki u Księcia są po prostu okrutne. Achaja płakała, pomstowała, skomlała z bólu pod oknem jego komnaty, a on układał w myślach poematy o swoim honorze, ogromie jego cierpienia wobec cierpienia córki i cieszył się jak dziecko, wyobrażając sobie, jak kronikarze pięknie opiszą tę scenę, podkreślając nieugiętość postawy Księcia stawiającego dobro państwa ponad dobro swojej pierworodnej. Krew się we mnie gotuje na samo wspomnienie. Kiedy Achaja, jako bezużyteczna dla Luan zostaje wysłana do kamieniołomów, następuje jej całkowita przemiana. Ze słabej w silną.
Dzięki pomocy dwóch niewolników Krótkiego i Henke, jedząc robaki i padlinę Achaja przeżywa i uczy się. Hekke i Krótki, to dobrzy nauczyciele. Uczą ją szermierki, sprytu, siły, zaradności, w zamian oczekując li tylko zapłaty w naturze. Achaja rośnie w siłę. Traci rachubę czasu, nie wie ile ma lat, nie wie co się dzieje poza kamieniołomami. W końcu ucieka. Z powrotem trafia do Syrinx, ale ciągnie się za nią ogon poszukiwań. Jest pierwszą i jedyną niewolnicą, której udało się uciec przez pustynię. Aby wydostać się z Syrinx Achaja zostaję prostytutką i otrzymuje kolejne piętno na ciele, tatuaż na twarzy charakterystyczny dla jej tymczasowego zawodu, który pozostanie z nią do końca.
Równolegle do jej historii autor prowadzi jeszcze dwa wątki, czarownika Mereditha i pary oszustów Siriusa i Zaana. Wszystkie trzy historie spotykają się w pewnym momencie tworząc jedną, splecioną i powiązaną ze sobą przyczynami i skutkami opowieść.
Co dalej z Achają? Wstępuje do wojska państwa, w którym walczą tylko kobiety, zabija, zabija i jeszcze raz zabija. Staje na czele armii, zakochuje się w kobiecie, w mężczyźnie, pokonuje natchnionego szermierza, zabija, zabija, zabija. Spotyka potwory i staje się jednym z nich. Powiedzieć, że los dał jej w tyłek, to jakby opisać Mount Everest jako wysoką górkę. Kiedy pod koniec opowieści widzimy Achaję, jest ona już potworem. Ma na pośladku wypalony znak niewolnicy, na twarzy tatuaż prostytutki, dziesiątki blizn i oczy pozbawione białek, czarne jak węgielki. Achaja jest potworem, bo była człowiekiem, którego wielokrotnie chciano się pozbyć, a który nie dał się zabić. Achaja jest potworem, ale potworem jakże pięknym.
Czy można mówić o fenomenie Ziemiańskiego? Można i podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Jest dowcipny i soczysty językowo jak Sapkowski, dosadny w morderstwie jak Masterton, strategiczny w bitwach jak Tolkien. Jest unikalną syntezą najlepszych cech porządnego pisarza fantasy. Łączy, ale jest niepowtarzalny.
Polecam.
Grafika:
Komentarze [14]
2012-05-09 02:26
W trylogii Achaja każda kolejna część jest słabsza od poprzedniej. Wartka akcja każe śledzić losy bohaterów. Więc książki czyta się dobrze. Ale…
Porównanie do Sapkowskiego i Tolkiena jest bardzo na wyrost. U wymienionych autorów opisywany świat fantasy – to realia – dawne z magią rasami etc., – ale konkretne i wewnętrznie spójne. Tutaj mamy mirsz-marsz. Państwo w którym książę jest panem życia i śmierci, ale w wojsku zaczyna od szeregowca. Imperatyw, by książę miał syna wskazuje na silny patriachalizm, ale fakt, że księżniczka może być obowiązkowo wcielona do wojska sugeruje 100% równouprawnienie.
Do tego mamy łuczników i kuszników strzelających salwami (wymyślonymi na potrzeby broni palnej). Oraz honorowy pojedynek w którym biorą udział całe (dosłownie i jak najszerzej rozumiane) rodziny walczących – co byłoby wszakże sprzeczne z samą ideą honoru, gdzie by się nie pojawiła.
Takich nielogiczności jest sporo. Są na każdym kroku. Więc jeśli ktoś ceni realia świata przedstawionego w książce – stanowczo odradzam Achaję!
2006-12-13 18:07
;(
2006-12-13 17:06
pojechane whip, sorry.
2006-12-12 20:16
nie, bawcie sie dalej
2006-12-12 18:37
SZOUSZank?
2006-12-12 18:17
Eeeee… No ja słyszałam tylko o szołszicie (patrz Sweet Noise) ale szitszejk?
Gratulacje za wyższy stopień słowotwóczy. Za parę lat to już tylko gęsi będą gadały po polsku.
2006-12-12 17:25
ty jestes z pierwszej klasy czy sluchasz indie rocka?
2006-12-11 20:26
pewnie coś zbereźnego jak ręce które leczą albo jakaś chińska wróżba, wstydze się sprawdzić. podejrzewałem jeszcze syrop na kaszel ale to szit gryzie się z prawoślazem i maliną. to na pewno coś złego
2006-12-11 19:12
co to, krd, jest szitszejk ?!
2006-12-11 18:31
to wtedy jest już istny szitszejk DE. trochę to sprawia wrażenie nowej książkowej wersji larykroft ale pewne aspekty pobudzają wyobraźnię ;p jeśli chodzi o fantasy to nie, dziękuję aczkolwiek teraz wiemy, że nie musi się to opierać jedynie na nudnych dobrych rycerzach, złych olbrzymach i wulgaryzmach jedynie Sapkowskiego. pewnie kogoś zachęciłaś, czyli bedzie.
2006-12-11 17:38
morgana, a jak jest i to i to?
2006-12-11 15:03
o ja no tak o_O ehh , ale jak widać to wynika z mojej niewiedzy, a raczej nieświadomości, bo nie lubię takich bajek :P
2006-12-11 14:57
Osz ty w mordę tomsoooooon!!! Gdzie ja tam napisałam, że to jest s-f? Hę? No pokaż mi!
Uosiu to jest fantasy, nie s-f, a to ogromna różnica. S-f traktuje o świecie przyszłości, maszyny, kosmici i te fazy, a nie jak fantasy – duchy, wojownicy, potwory z Wielkiego Lasu.
Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
2006-12-11 14:12
Oj Ula, aż chce się zabrać do czytania książki, ale jak ja nie lubię science-fiction :) ale chyba warto spróbować :D
- 1