Sandomierski Słoneczny Patrol
Idealnie dopasowane stroje kąpielowe, opalone, umięśnione i lśniące od opalaczy ciała, bojki ratownicze w rękach i gwizdki wiszące na szyjach… Czy nie taki wizerunek pojawia się wam przed oczami, gdy mowa jest o ratownikach wodnych? Sądzę, że tak, a stało się to za sprawą kultowego już dziś amerykańskiego serialu „Baywatch”, z Pamelą Anderson i Davidem Hasselhoffem w głównych rolach, który był hitem najbardziej szanujących się stacji telewizyjnych w latach 90. XX wieku. Czy wykreowany wówczas przez filmowców z USA wizerunek ratownika wodnego nie minął się jednak nieco z prawdą?
Sztuka utrzymywania się na wodzie musiała być znana człowiekowi od zarania dziejów, choć wówczas musiała mieć przede wszystkim charakter użytkowy. Ta umiejętność była po prostu niezbędna podczas polowań. Człowiek odkrył, że akweny wodne mogą być dla niego źródłem pokarmu, o ile potrafi się w nich bezpiecznie poruszać. Pierwsi myśliwi radzili więc sobie, jak umieli. Zbiorowe nauczanie pływania zorganizowano dopiero w Starożytnym Rzymie, w którym ceniono tężyznę fizyczną, a pływanie zaczęto traktować jako jeden ze sposobów jej budowania. Ówcześni rzymianie uważali bowiem, że człowiek kulturalny, oprócz znajomości czytania i pisania, powinien również posiąść umiejętność poruszania się w wodzie. Wtedy też zaczęto spisywać pierwsze historie traktujące o ludziach, którzy z narażeniem własnego życia ratowali życie tonącym. Jednak prawdziwe zainteresowanie nauką pływania i ratownictwem wodnym pojawiło się dopiero w Odrodzeniu, a później w XVIII wieku, czego dowodem jest powstanie w Europie wielu towarzystw ratowania tonących. W Polsce pierwsze informacje o ratownictwie wodnym pojawiły się dopiero w 1604 roku. W tamtym okresie niejaki Hieronim Gostomski ufundował także klasztor i wybudował w Sandomierzu szpital, w którym pierwsi ratownicy nieśli pomoc między innymi niedoszłym topielcom.
WOPR (Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe) to dziś specjalistyczne stowarzyszenie o zasięgu ogólnopolskim, zrzeszające ponad 60 tysięcy ludzi, których głównym zadaniem jest niesienie pomocy osobom ulegającym nieszczęśliwym zdarzeniom na wodzie lub w wodzie, zarówno na basenach jak i na otwartych akwenach. W stowarzyszeniu od początku istnienia obowiązuje określona hierarchia. Na samym dole są młodsi ratownicy, potem ratownicy oraz starsi ratownicy, natomiast na szczycie są instruktorzy i instruktorzy wychowawcy. WOPR poza czuwaniem nad bezpieczeństwem ludzi nad wodą ma też cały szereg innych nie mniej ważnych statutowych zadań do wykonania. Najbardziej doświadczeni członkowie prowadzą szkolenia dla kolejnych pokoleń ratowników, a także różnorodne akcje edukacyjne dla dzieci i młodzieży, uświadamiając tym młodym ludziom, jak bezpiecznie należy się zachowywać nad wodą. Uczą również dzieci i młodzież sztuki bezpiecznego zachowania się w wodzie. Jak zapewne zdajecie sobie sprawę, to nie jest praca dla każdego. Ratownicy wodni muszą być bowiem odpowiedzialni, wytrwali, opanowani i ponadto wyróżniać się świetną kondycją oraz sprawnością fizyczną.
Gdy kilka miesięcy temu rozpoczynałam zajęcia na kursie dla młodszych ratowników WOPR, nie byłam pewna, czy jestem odpowiednia osobą, ale bardzo mi zależało, by dołączyć do tego grona. Na początku usłyszałam od mojego instruktora, że kurs kończący się egzaminem jest jedynie początkiem trudnej drogi. Oczywiście pogratulowano mi, gdy zdałam go pozytywnie, lecz uświadomiono jednocześnie, że od tej chwili będę musiała wykazywać się swoją wiedzą i umiejętnościami w konkretnych sytuacjach, w tym i tych najtrudniejszych. Początkowo nie było łatwo, ale starsi ratownicy mówili mi, abym się nie poddawała. Szybko zorientowałam się, że w pracy ratownika umiejętność szybkiego i poprawnego technicznie pływania nie jest najważniejsza. O wiele ważniejsza okazuje się bowiem jego wiedza i praktyczna umiejętność zachowania zimnej krwi w sytuacjach krytycznych, czyli w momentach, gdy ratuje się życie tonącemu człowiekowi. WOPR wymaga od swoich członków ciągłego doskonalenia swoich umiejętności i nabywania nowych. Bardzo ważną kwestią jest również ich dyspozycyjność i gotowość do działania o każdej porze, bo niekiedy przychodzi im pracować dodatkowo poza ustalonymi godzinami (np. patrolują Wisłę podczas imprez wodnych lub pomagają podczas akcji powodziowych). Ale ratownicy są tylko ludźmi, dlatego im także zdarza się popełniać niekiedy drobne błędy, które jednak zawsze mają ogromny wpływ na ich psychikę. Ci słabsi w takich sytuacjach się poddają, ale ci mocniejsi twierdzą, że takie zdarzenia tylko kształtują ich charakter. Cóż, tak to już w życiu jest, że plażowicze wypoczywający w upalny dzień nad wodą i beztrosko zażywający kąpieli, nie myślą o 2-3 pilnujących kąpieliska ratownikach oraz odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa. A ci cały czas monitorują akwen, wypatrując, czy ich interwencja nie jest już gdzieś konieczna. Dlatego chciałabym zaapelować w tym miejscu do wszystkich miłośników zabaw w wodzie, by darowali sobie głupie żarty, narażające tych ludzi na zupełnie niepotrzebny stres.
Na koniec chciałabym jednak powiedzieć, że ratownictwo wodne jest fascynujące, a praca w charakterze ratownika potrafi sprawić ogromną satysfakcję. Ratownicy są odpowiedzialnymi i sfokusowanymi na celu osobami, które dzięki swojemu zaangażowaniu i stałemu podnoszeniu umiejętności, sprawiają, że wszyscy inni ludzie przebywający nad wodą i pozostający pod ich opieką, mogą czuć się bezpiecznie. Podczas wielu imprez wodnych, w których brałam udział jako młodszy ratownik, wiele się nauczyłam i poznałam mnóstwo takich właśnie osób, które śmiało mogę nazwać ,,wodnymi bohaterami”. I choć zazwyczaj ich nie zauważamy, a często też nie doceniamy ich pracy, to pamiętajmy, że ludzie ci każdego dnia narażają swoje życie, gotowi ratować życie innych.
Grafika:
- własnego autorstwa
- sandomierz.gosc.pl/...
- sandomierz.straz.kielce.pl/...
Komentarze [2]
2020-03-14 17:33
Świetny artykuł!
2020-03-14 17:30
Ciekawy, przemyślany artykuł. Zdecydowanie mi się podoba!
- 1