Śpiewać każdy może?
Dźwięki o wyższych czy niższych tonach, bardziej lub mniej wpływające na nasz zmysł muzyczny, budzą się z nami i zasypiają wtedy, kiedy i my. O gustach się nie dyskutuje, więc nie zamierzam się rozwodzić nad wyższością takiej czy innej muzyki. Sądzę, iż wypadałoby się zatrzymać nad ogólnym pojęciem ludzkiego odruchu wokalistycznego.
Zapewne większość z nas, będąc małym szkrabem spędzającym czas na oglądaniu Żwirka i Muchomora, czy jakiejś innej Kaczki Balbinki, uczyło się pierwszych piosenek. Melodyjny utworek wpadał w ucho i powoli mruczando przeradzało się w prymitywne drganie strun głosowych i wydobywanie dźwięków, które zaczynały tworzyć coraz bardziej spójną całość. Pamięciowe opanowanie tekstu, wyklaskiwanie rytmu i wreszcie karaoke z telewizorem, namnażało marzeń o przyszłościowym byciu piosenkarzem.
Mając „naście” lat, nasz wzrok powoli zaczynał krążyć wokół gwiazd szklanego ekranu. Nasze pokoje przybierały postać plakatowego muzeum z pilnie chronionymi świętościami. Upatrywaliśmy w tych często beznadziejnie wykreowanych rzeźbach idoli, chcąc się na nich wzorować. Biografie konkretnych zespołów, pojedynczych wokalistów, stawały się nam bliskie, zabawy w łowcę autografów były wciągające, a dziecięce marzenia były żywe i często dawały znać o sobie. Wciąż nowe znajomości, więc i solenizanci, i jubilaci, żądni byli „sto lat”. Edukacja w szkole nie raz wymagała odśpiewania hymnu państwowego, a tym, którzy posiadają młodsze rodzeństwo nieobca jest tytułowa piosenka Smerfów.
Wspólne zainteresowania łączą ludzi, dlatego wokół siebie zaczynamy gromadzić osoby myślące podobnie i w przynajmniej połowie popierające nasze zdanie. Pierwociny przyszłego zespołu. Klasyfikujemy umiejętności i talenty. Spotkania często mają na celu stworzyć coś z niczego. Zbiory instrumentów, wybór miejsca, wreszcie klarowny skład, chcący nie tylko ładnie wyglądać, ale też działać i tworzyć. Gdy cierpliwość i sumienność zaczynają przynosić efekty, pojawia się pomysł pierwszego wystąpienia scenicznego, czyli pierwsze starcie z większą publicznością, już niekoniecznie w składzie samych znajomych. Nie zawsze debiut jest sukcesem. Brutalne zderzenie z rzeczywistością pokazuje niejednokrotnie , że słuchacze są wymagający i nie wystarczy mieć dobrą prezencję, żeby zdobyć ich uznanie.
Wbrew pozorom, w tej całej zabawie w śpiewanie, nie tylko głos się liczy. Coraz częściej daje się zauważyć, że pojęcie „zdolności wokalne” w środowisku piosenkarzy, schodzi do lamusa. Talent zastępowany jest przez układy i układziki, wyścielany jest odpowiednią sumą pieniędzy. Trudno teraz znaleźć na scenie muzycznej prawdziwego artystę, który trudem, uporem i wrodzonymi zdolnościami znalazł się na szczycie. Niektórzy stali się piosenkarzami tylko dlatego, że umieli otworzyć buzię i odpowiednio układać wargi śpiewając z playbacku.
Śpiewać każdy może i to prawda niepodważalna, tylko nie każdy ma szanse zostać sławnym hiphopowcem z częstochowskimi rymami, czy też znanym metalem umiejącym zagrać na rozstrojonej gitarze dwa chwyty. Zawsze przecież rozciąga się przed nami perspektywa śpiewania przy ognisku czy też w drodze powrotnej do domu po suto zakrapianej imprezie. Nie marnujmy więc swoich talentów, wierząc, że wśród naszych znajomych są tacy, którym słoń nadepnął na ucho !
Komentarze [8]
2006-02-14 21:45
Nie słodź Erundilku :*
wszystko przed nami ;)
2006-02-14 07:12
Paullinko tekst super :] a jak taka fala beztalencia zalewa rynek to może Paulinko my stowrzymy jakiś duecik i bedziemy śpiewać ?:D
2006-02-10 19:07
w zupełności się zgadzam . Gdzie te czasy “prawdziwych” artystów
2006-01-29 16:48
,,Śpiewać kazdy moze troche lepiej lub troche gorzej ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi (...) czasami czlowiek musi inaczej sie udusi”
bardzo bardzo bardzo kocham muzyke i spiew choc nadzwyczajnym talentem nie jestem…chociaz …podstawy gry na gitarze i pianinie mam….4 lata tesh spiewalam<lol>....bardzoz dobry tekst!:)
2006-01-28 22:54
Ja śpiewam chociaż “słoń nadepną mi na ucho” :P ale oczywiście dla własnej przyjemności :P Fajny tekst :)
2006-01-28 21:37
Danke Basza.
Te Mara nie rób mi tu publicznej reklamy,bo mi wzrośnie wskaźnik popularności;)Wszystko przed nami;P—> Ja reprezentuje dominikańską Schole,a Schola reprezentuje mnie ;)<—
2006-01-28 20:59
Zgadzam się!! Rynek ogarnia coraz większa fala antytalencia muzycznego, począwszy od tandetnej robocizny hiphopolowej, kończąc na nieudanych pseudometalowych(ku mojemu najszczerszemu ubolewaniu;() wytworkach…Paulianno czekam na obiecane solo specjalnie for meeee:)
ps Wiwat dla Żwirka (Karolci) i Muchomora ( mnie)!!jeje;)
2006-01-27 22:22
Śpiewać każdy może ale nie przy każdym. Takie jest moje zdanie. Prawdą jest też, to co pokazałaś, że śpiew jest nieodłącznym towarzyszem człowieka w niemal każdym momencie jego życia. Co do samego tekstu to chyba można z czystym sumieniem pochwalić. Basha jest na tak:)
- 1