Sport jak każdy inny
Od 18 września do 19 października trwały w Korei Południowej Mistrzostwa Świata w League of Legends, w których wzięło udział 16 czołowych zespołów. Puchar i potężną nagrodę finansową zdobyła drużyna z Korei - Samsung Galaxy White. Wraz z moim kolegą, Jankiem Kubiereckim z 2b, którego nazwałbym ekspertem od e-sportu, postanowiliśmy zrelacjonować wam przebieg tego turnieju, a także przybliżyć wam nieco świat e-sportu.
Offside: Fazy grupowe tegorocznego turnieju mistrzowskiego rozegrano w Singapurze i na Tajwanie, ćwierćfinały w koreańskim Busan, natomiast półfinały i finał w Seulu, a dokładnie mówiąc na Sangam Stadium (stadion znany z Mistrzostw Świata w piłce nożnej rozegranych w tym kraju w roku 2002). Dobór miejsca rozgrywania turnieju mistrzowskiego nie był bynajmniej przypadkowy. Korea Południowa jest bowiem od kilku lat prawdziwą światową potęgą w e-sporcie. Dla młodych mieszkańców tego kraju League of Legends i StarCraft II jest dziś czymś takim jak dla nas piłka nożna. Po prostu sportem narodowym. Ostatnie trzy edycje mistrzostw świata rozegrano jednak w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze mistrzostwa wygrała europejska drużyna FNATiC (grał w niej m. in. polski zawodnik Maciej "Shushei" Ratuszniak), ale od drugiego sezonu zaznaczyła się już wyraźna dominacja Azjatów. Mistrzostwa drugiego sezonu wygrała więc tajwańska drużyna Taipei Assasins, natomiast w kolejnym, trzecim sezonie zwyciężyli Koreańczycy. Ubiegłoroczne mistrzostwa wygrała ekipa SKTelecom. A jak było w tegorocznym turnieju?
Janek Kubierecki: Razem z Offsidem powiedzieliśmy dość! Nie możemy dłużej ignorować potencjału sportów elektronicznych, nie pisząc o nich. Wszyscy doskonale wiemy, jakie wyobrażenie o grach video ma spora część naszego społeczeństwa. Ten artykuł powstał po to, aby obalić te mity i na przykładzie League of Legends uświadomić wam, że e-sport to też swego rodzaju sport, a przynajmniej sportowa rywalizacja. Warto też wspomnieć, że jest to obecnie jedna z najszybciej rozwijających się form rozrywki i profesjonalnego współzawodnictwa na świecie.
W tym roku mieliśmy okazję kibicować 16 najlepszym drużynom z całego świata, wyłonionym z regionalnych kwalifikacji. Inaczej mówiąc spośród około 100 mln graczy (tak, tyle osób gra w LoLa) wyłoniono osiemdziesięciu najlepszych, którzy przez miesiąc walczyli o puchar, 2 mln $ (łączna pula nagród) i zapisanie się na kartach historii.
League of Legends przyciąga w Azji porównywalną liczbę widzów jak liga NBA w Stanach Zjednoczonych. Powodem są niesamowite emocje, które stanowią integralną część tej wspaniałej gry. Takowe mogliśmy też przeżywać już od pierwszych minut mistrzostw świata sezonu 4. Mecze były wręcz fenomenalne, a oglądało się je z zapartym tchem. Tysiące kibiców na żywo i miliony przed ekranami monitorów śledziło poczynania swoich ulubionych drużyn. Razem z moimi kolegami kibicowaliśmy europejskim formacjom, które przed zawodami prezentowały naprawdę stabilną formę. Niestety ani uwielbiane przez wszystkich (ale nie przez Offside'a) FNATiC, ani niepokonane dotąd w swoim regionie Alliance nie byli w stanie przebrnąć przez fazę grupową turnieju. Warto jednak wspomnieć, że powyższe ekipy miały pecha w losowaniu (w szczególności FNATiC) i od razu trafiły na czołowe drużyny z Azji. Mimo tego, spotkania ich były niezwykle wyrównane, a o końcowym zwycięstwie Azjatów często decydowały detale.
Gdy Europejczycy pakowali już swoje walizki, miejsca w ćwierćfinałach zdołały wywalczyć dwie najmocniejsze formacje z Ameryki Północnej. Zaczęło się więc dopingowanie Team Solo Mid oraz Cloud9. Oba zespoły prezentowały się świetnie. Niestety, na 8 zakwalifikowanych ekip aż 6 było z Azji, więc szanse na odebranie trofeum zawodnikom z Dalekiego Wschodu były po prostu znikome. Fani nie przestali jednak wierzyć do końca, oglądając z wypiekami na twarzach rozgrywki do ostatniego uderzenia Nexusa. Cud jednak nie nastąpił i po raczej jednostronnych spotkaniach TSM i C9 podzieliło losy Europejczyków.
I choć wszyscy reprezentanci „reszty świata” (tak nazywa się profesjonalnych graczy z drużyn gier video, którzy próbują podejmować walkę z Azjatami ) odpadli ostatecznie z turnieju, półfinały zapowiadały się emocjonująco. W pierwszym koszyku naprzeciw siebie stanęły dwie bratnie drużyny z Korei, a w drugim z Chin. Taka sytuacja zapowiadała ciekawy finał. Podczas rozgrywek tego etapu mogliśmy obejrzeć kwintesencję League of Legends i poczuć niesamowite emocje. O wynikach spotkań nie decydowały pojedyncze umiejętności graczy, a pomysł na grę całego zespołu.
W pierwszym meczu Samsung White, ku zaskoczeniu całej społeczności graczy i kibiców, niezwykle łatwo pokonało swojego odwiecznego rywala, Samsung Blue. Starcie dwóch koreańskich potęg zakończyło się szybkim 3-0 (cała seria była rozgrywana w systemie Best of Five). Drugi półfinał, w którym zmierzyły się zespoły OMG i Royal Club był dużo bardziej emocjonujący i zacięty. Aby wyłonić kolejnego finalistę trzeba było rozegrać aż 5 spotkań! Ostatecznie to zawodnicy Royal Club mogli cieszyć się z awansu do wielkiego finału czwartego sezonu, który miał być rozegrany na stadionie narodowym w Seulu.
Dla tych, którzy myśleli, że sporty elektroniczne to kilkunastoosobowe turnieje, rozgrywane gdzieś w piwnicach, niedzielny poranek 19 października 2014 r. okazał się być przełomem. To właśnie wtedy oczy świata gier video skierowane były na Sangam Stadium. Finał mistrzostw świata wyreżyserowany był fantastycznie. Sama organizacja i pieniądze, jakie wkładane są w tego typu imprezy, to dowód na to, że e-sport wkroczył w ostatnich 2-3 latach na zupełnie inny poziom. Zainteresowanie eventem było ogromne. 40 tysięcy kibiców wykupiło bilety na kilka dni przed finałem. Ceremonie otwarcia można oglądać w nieskończoność, podziwiając profesjonalizm twórców gry. Nie mogło również zabraknąć wykonawcy tegorocznego hymnu mistrzostw świata – zespołu Imagine Dragons. Smoki wraz z orkiestrą zagrali „Warriors”, co stworzyło niepowtarzalny klimat dla zbliżającej się rywalizacji. Tego nie da się opisać, to trzeba było po prostu obejrzeć!
Zwycięzca czwartego sezonu mistrzostw świata League of Legends był jednak znany jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego spotkania. Samsung White, grając na swojej ziemi, przed własną publicznością, nie dało szans Royal Club. Już od początku Koreańczycy wyglądali na niesamowicie skupionych i pewnych zwycięstwa. Krok po kroku wynajdywali i bezwzględnie wykorzystywali wszystkie błędy przeciwnika. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla zespołu z Korei. Takiego rezultatu można było faktycznie oczekiwać, ale mimo to nie brakowało emocji i świetnych zagrań ze strony obu zespołów. Samsung White sięgnęło po puchar i zgarnęło nagrodę główną w wysokości 1 000 000 $.
Offside: Co mógłbym jeszcze dodać? Chyba niewiele, bo Janek praktycznie powiedział wszystko. Ja większość meczów przegapiłem z powodu braku czasu. Jednak czasu musi mi wystarczyć w marcu na inne wydarzenie. Po raz trzeci w Katowickim Spodku odbędzie się impreza e-sportowa Intel Extreme Masters. Nie będzie to impreza stricte pod League of Legends. Odbędą się tam bowiem zawody ze StarCrafta II, World of Tanks, FIFA 15 i Counter - Strike: Global Offensive. Zmierzą się tam ze sobą najlepsi zawodnicy w tych "dyscyplinach". W ostatnich dwóch latach pojawiali się tam najlepsi gracze z całej Polski. Mnie ominęło to z różnych powodów już dwa razy. Za trzecim razem nie odpuszczę i wybiorę się na tę imprezę.
Zgodnie uważamy, że e-sport rozwija się niesamowicie dynamicznie. Coraz więcej firm związanych z komputerami i nie tylko, angażuje się ostatnio w promocję tej dyscypliny. Myślę, żem mass media powinny wziąć to pod uwagę i zająć się tym tematem znacznie poważniej.
Uroczystość otwarcia: https://www.youtube.com/...
Grafika:
Komentarze [2]
2014-10-31 23:23
super :)
2014-10-31 22:09
Dota 2 lepsza!
- 1