Spowiedź gangstera
Podczas wielotygodniowej, monotonnej i wyniszczającej psychicznie kwarantanny, młodzi ludzie próbowali mimo wielu różnorodnych ograniczeń, robić różne rzeczy, które nie tylko pozwoliłyby im nie oszaleć, ale też nie utracić zapału do pracy i chęci do życia. Zazwyczaj robili to, co robili wcześniej, gdyż to sprawiało im po prostu przyjemność. Jedni grali więc w gry komputerowe, inni oglądali seriale, a jeszcze inni czytali książki. Ja należałem raczej do tej ostatniej grupy, dlatego dziś postanowiłem podzielić się z wami jednym z moich ostatnich odkryć w dziedzinie literatury kryminalnej.
„Słyszałem, że malujesz domy” to niezwyczajny kryminał amerykańskiego pisarza Charlesa Brandta (przed laty wziętego prawnika), który chciałbym polecić waszej uwadze. Kryminał, który od pierwszego zdania (notabene tytułowego, które w gwarze przestępczej ma zupełnie inne znaczenie), aż po ostatnie, nie pozwala czytelnikowi odetchnąć. Dawno nie czytałem tak wciągającej książki. I, co nie zdarza się często, nawet lepszej niż to "obiecuje" okładka. Autor opowiada nam o zorganizowanej przestępczości, odsłania jej mechanizmy, pokazuje brutalną walkę o wpływy oraz liczne animozje i powiązania mafijnego świata z polityką, a wszystko to w oparciu o historię Franka Sheerana, mafijnego mordercy, znanego w gangsterskim światku jako „Irlandczyk”. Jeśli wydaje się wam jednak, że książka Brandta to wytwór fantazji autora, zainspirowanej „Ojcem Chrzestnym” czy „Chłopcami z Ferajny”, to zapewniam, że jesteście w błędzie, bo jest ona oparta na faktach, co czyni ją w moich oczach niezwykłą. To kryminał, ale napisany przez życie, a historia bohatera, czyli wspomnianego Franka Sheerana, posłużyła jedynie autorowi do tego, by opowiedzieć czytelnikom naznaczoną przemocą i krwią historię amerykańskiej mafii. Mafii, której członkami byli nie tylko robotnicy należący do związków zawodowych, ale i ludzie z pierwszych stron gazet, którzy decydowali o losach tego państwa. Brandt pokazuje nam, odnosząc się do faktów, jak bardzo lata 70. i 80. XX wieku były w tym kraju przepełnione korupcją i krwią ofiar porachunków gangsterskich. W szalenie intrygujący sposób prezentuje również proces przemiany zwykłego robotnika w mordercę na zlecenie, za co – co ciekawe - winą obarcza bardziej otaczający go bezwzględny i pozbawiony wszelkiej litości świat, niż jego samego.
Bohaterem książki Brandta jest Frank Sheeran, typ bez wątpienia psychopatyczny, którego dzieciństwo i młodość przypadły na czas Wielkiego Kryzysu. Nie był to jednak czas radosny dla Franka, gdyż od najmłodszych lat był brutalnie tresowany przez ojca, bo wychowaniem tego nie sposób nazwać. Jako młody człowiek przerwał również edukację, choć wielu uważa, że był ponadprzeciętnie inteligentny. Wyróżniał się jednak w tamtym młodzieńczym okresie posturą i zamiłowaniem do udziału w bójkach. Ostateczny szlif nadało mu... wojsko, gdzie nauczył się zabijać, walcząc w II wojny światowej z nazistami. Zabijał oczywiście głównie żołnierzy wroga, ale nie tylko ich, i nie tylko w walce. Dzięki Brandtowi dowiadujemy się, jak to się stało, że ten początkowo nie wyróżniający się niczym specjalnym młody człowiek, po powrocie z wojny najpierw zaczął robić z podejrzanymi typami szemrane interesy, by w końcu stać się „Irlandczykiem”, czyli mafijnym zabójcą na zlecenie. Możemy także poznać od podszewki blaski i cienie gangsterskiego życia i dowiedzieć się, czym kierowali się tacy jak on, źli do szpiku kości ludzie, którzy wykonywali wyroki na zlecenie swoich szefów bez emocji i najmniejszych skrupułów, zapominając jednocześnie o najbliższych sobie osobach (żonach i dzieciach). Historia głównego bohatera, to w pewnym sensie też historia Ameryki. Jego wspomnienia z II wojny, przybliżają czytelnikowi skalę okrucieństwa tamtych czasów i pokazują postawy amerykańskich żołnierzy, którzy zabijali i okradali bezbronnych cywili nie mniej okrutnie, niż stojący po drugiej stronie konfliktu, o czym woleliby zapewne zapomnieć, bo trudno być z tego dumnym. To też opowieść o mafii i jej mackach, które sięgały szczytów władzy, o jej przemożnych wpływach w związkach zawodowych, o przemocy i zabójstwach na zlecenie. Dowiadujemy się również, jakie były przyczyny śmierci wielu bardzo znanych publicznie postaci (choćby charyzmatycznego przywódcy związkowego, Jimmy’ego Hoff’y). Działalność i życie tego człowieka stanowi notabene klamrę narracyjną tej książki w równym stopniu jak życiorys samego Sheerana. Dowiadujemy się także, jak mafiosi wspierali podczas wyborów prezydenckich Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, czy też jaki był ich udział w Aferze Watergate, inwazji w Zatoce Świń i na Kubie. Frank Sheeran był co prawda jedynie trybikiem w wielkiej mafijnej maszynie, ale z książki Brandta można odnieść wrażenie, że cieszył się on dużym szacunkiem i zaufaniem mafijnych bossów.
„Słyszałem, że malujesz domy” nie jest lekturą lekką i przyjemną w odbiorze, gdyż ukazuje proces degeneracji przeciętnego, młodego człowieka, zabijania w sobie wrażliwości i innych wartościowych cech oraz stawania się obojętnym na cierpienie i zło tego świata. Sheeran jest idealnym przykładem tego, jak mafijny świat potrafił zawładnąć umysłem człowieka i co był w stanie z nim zrobić.
Książka ta to efekty wywiadów, jakie Charles Brandt przez 5 lat przeprowadził z Frankiem Sheeranem. Jestem przekonany, że autorowi znacząco pomógł w pracy nad tą książką fakt wcześniejszej wieloletniej działalności w charakterze pracownika pomocy socjalnej, a potem prokuratora, który specjalizował się w sprawach o zabójstwa. Widać to wyraźnie w materiale, jaki udało mu się zgromadzić. Czytelników zastanawia często, co sprawiło, że „Irlandczyk” zgodził się tak szczerze i z najdrobniejszymi szczegółami opowiedzieć Brandtowi o ciemnej stronie swego życia, wyjawiając przy tej okazji wiele tajemnic mafijnych rodów (np. rodziny Buffalino, dla której pracował). Cóż, to wie zapewne tylko on sam, choć wielu podejrzewa, że było to spowodowane wyrzutami sumienia, jakie go dręczyły.
Jestem przekonany, że jedni okrzykną tę książkę arcydziełem literatury kryminalnej, podczas gdy inni powiedzą, że to kolejna książka o oszustach i mordercach mafii. Ja jednak uważam, że ta książka jest jak kula śnieżna. Z każdą stroną pojawiają się kolejne wątki, które łączą się w jedną całość, która przytłacza. To historia, od której trudno się oderwać. Prawdziwy klasyk gatunku. Historia opowiedziana oszczędnie, ale z mrożącą krew w żyłach mocą. Niektóre ze wspomnień Sheerana zaskoczą zapewne niejednego z was, gdyż jesteśmy przyzwyczajani do upiększonego, ocenzurowanego przez polityczną poprawność, obrazu wybitnych polityków, wojskowych, czy dzielnych amerykańskich żołnierzy. Przypuszczam też, że książka Brandta spodoba się głównie tym, którzy lubią doszukiwać się w literaturze faktu tzw. drugiego dna. Ludzie są z natury bardzo różni, a ich życie jest zawsze wypadkową wielu czynników, w tym i tych, z którymi są w trakcie życia mniej lub bardziej przypadkowo konfrontowani. Charles Brandt na przykładzie Sheerana pokazał, że nie tak łatwo jest jednoznacznie ocenić drugiego człowieka, szczególnie wtedy, gdy nasza wiedza na jego temat jest obszerna. Przekonajcie się sami, czy po lekturze tej książki ”Irlandczyk” będzie budził w was wyłącznie złe odczucia?
Książka Brandta stała się także podstawą scenariusza filmu „Irlandczyk” w reżyserii Martina Scorsese i w gwiazdorskiej obsadzie (Robert De Niro, Al Pacino, Joe Pesci, Anna Paquin czy Harvey Keitel). Film dostępny jest obecnie na portalu Netflix.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?