Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Świat J.K. Rowling nie ma granic   

Dodano 2018-03-06, w dziale recenzje - archiwum

Każda wydana na świecie powieść zdobywa z czasem liczne grono zwolenników, którzy z zapartym tchem śledzą losy bohaterów w opisywanym przez autora świecie. Jednym z bodajże najliczniejszych fandomów może pochwalić się bezsprzecznie saga J.K. Rowling, opisująca losy młodego czarodzieja Harrego Pottera. Prawdziwi fani nie ograniczają się jednak wyłącznie do śledzenia oryginalnej fabuły. W Internecie można natknąć się na przykład na ich opowiadania, rysunki oraz pomysły nowych scenariuszy. Jak się okazuje, najbardziej zagorzali miłośnicy tej sagi wynegocjowali także z Warner Bros (studio posiadające prawa do filmowania książek) prawo do sfilmowania ich własnego pełnometrażowego filmu, w którym postanowili opowiedzieć historię Voldemorta. Dzięki ich zaangażowaniu powstał film „Voldemort: Początki dziedzica”, którego premiera miała miejsce 13 stycznia 2018 roku o godz. 21.00 na kanale You Tube.

/pliki/zdjecia/vol11.jpgFilm wyprodukowała wytwórnia Tryanglefilms, a reżyserią zajęli się Gianmaria Pezzato i Stefano Prestia. Produkcja w całości uzależniona była finansowo od hojności fanów, którzy za pomocą Kickstartera zebrali na ten cel około 15 tys euro.

W bardzo dużym skrócie film opowiada o czwórce dziedziców założycieli szkoły, którzy znaleźli się w jednym momencie w Hogwarcie. Troje z nich poprzysięga wspólną walkę o lepszy świat. Ten czwarty, Tom Marvolo Riddle, obiera jednak własną wizję ratowania świata. Po ukończeniu Hogwartu ich drogi rozchodzą się (co wiemy już z książek J.K. Rowling), ale Tom Riddle znika bez śladu po tajemniczej śmierci Chefsiby Smith...

Pomysł i scenariusz jest w całości dziełem wielbicieli sagi. Ich misternie obmyślana historia, choć zapowiadała się ciekawie, czerpiąc pełnymi garściami z oryginalnych powieści, poległa jednak na szczegółach. Pomysł z czwórką spadkobierców wydaje mi się genialny, lecz jak pokazało życie, sprawił autorom wiele kłopotów. Twórcy scenariusza starali się ważyć słowa, by nie zaburzyć relacji w świecie wykreowanym przez J.K. Rowling, ale nie do końca im się to niestety udało. Fabuła jest monotonna, przewidywalna i bez fajerwerków, a aktorzy bardzo drewniani (w obsadzie znaleźli się głównie mało znani włoscy aktorzy). Dobra praca kamery i zdjęcia to jak się okazuje trochę za mało. Według wstępnych planów, film miał opowiadać o losach Toma Marvolo Riddle'a po ukończeniu przez niego nauki w Hogwarcie, o jego pracy u Borgina & Burkesa i o powrocie do szkoły w celu objęcia stanowiska nauczyciela obrony przed czarną magią. Miał opowiadać o jego przeistoczeniu się w Lorda Voldemorta oraz o tym, co go do tego popchnęło. W rzeczywistości skupił się jednak na wydarzeniach z czasów młodości Toma i trójki dziedziców założycieli Hogwartu: Grishy, Wiglafa oraz Lazarusa. Co gorsze główny bohater, mimo przyjemnej nawet aparycji, jest od początku jakis odpychający. Nie dane jest nam więc poznać sympatycznego chłopca, w którym w wyniku określonych zdarzeń zachodzi przemiana i przechodzi na ciemną stronę mocy. Nie. Od początku widzimy jakiegoś zbuntowanego i zaburzonego młodzieńca, którego interesują tylko mroczne sprawy. Zatem przemiana w Voldemorta, jakiej fani oczekiwali, tu również nie nastąpiła.

/pliki/zdjecia/vol2.jpg

Na szczęście odstępstw od potterowskiego kanonu nie ma zbyt wiele. Wprawdzie zamek i stroje wyglądają tu trochę inaczej, ale trzeba docenić efekty specjalne, które wynagradzają drobne braki i nieścisłości w fabule (np. Tom Riddle bawi się z matką, która - według książek J.K. Rowling - zmarła godzinę po urodzeniu syna).

Scenografia została tu jednak opracowana znacznie rozważniej i bardzo korzystnie dopełnia całość. Fanów bolą jedynie nieco sceny w Hogwarcie oraz uniformy uczniów. Dostajemy co prawda urzekające naturalnym pięknem miejsca spotkań uczniów na błoniach szkoły, ale to już nie to samo. Ciekawy wydaje mi się również pomysł zlokalizowania ministerstwa magii na terenie Rosji (plenery zapierają dech w piersiach).

„Voldemort: Początki dziedzica”, to - co by nie mówić - nowy rozdział. Nowy rozdział w temacie tego, co fani mogą zrobić dla fanów. Choć sam film zawiera błędy i nieścisłości, miejscami jest nazbyt przegadany i teatralny, to z pewnością należy docenić zaangażowanie jego twórców. J.K. Rowling nie skomentowała jeszcze tego obrazu, choć - jak wiadomo - lubi wyrażać swoją opinię i brać udział w projektach fanów. A może brak reakcji z jej strony jest już wyrazem jej niezadowolenia? Któż to może wiedzieć. Mnie film ten się mimo wszystko podoba. Na koniec chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że w ciągu pierwszych pięciu dni obejrzało go ponad 10 mln ludzi na świecie, a jako że nie wszystkie sprawy zostały w nim ostatecznie wyjaśnione, to chyba nie tylko ja liczę na kolejne części.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /9 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry