Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Sześć dni wielkiego ognia   

Dodano 2019-06-21, w dziale inne - archiwum

"Pożar trwał sześć dni i siedem nocy. Nic nie mogło powstrzymać płomieni; nieposkromiona ich dzikość, niszcząca wszystko, co napotkała na swojej drodze, sprawiała, że nawet ci najodważniejsi tracili odwagę. Wkrótce pierwsza, druga, trzecia i piąta dzielnica przypominała stos, w którym mieszkańcy, przeważnie ogniści południowcy, widzieli znikające świątynie Izis i Serapisa oraz swoje domostwa. Zawodzenie kobiet, krzyki dzieci oraz zamieszanie spowodowane ucieczką jednych i bezładną krzątaniny tych, którzy chcieli pomóc, spowodowały taki chaos, w którym jeden przeszkadzał drugiemu. Zapadające się domy, tryskające wysoko pod niebo fontannami iskier, przenikliwe krzyki tych, którzy umierali pod ruinami, duszący dym, który wiatr zamieniał w dławiące, gęste tumany i plądrowanie domów - wszystko to przypominało piekło i czyniło z całości trudną do opisania tragedię..."

/pliki/zdjecia/rzym1.jpgTen krótki, acz sugestywny i przejmujący opis pochodzi z tekstu znanego angielskiego biografa Nerona – B. H. Warmingtona. To oczywiście znacznie więcej niż przedstawienie faktów, ponieważ skłonności poetyckie i fantasmagoryczne autora odegrały tu niemałą rolę. Niestety, historyczne biografie z reguły pełne są przesady i zmyślanych faktów, a wszystko po to, by wzmocnić dramaturgię przekazu i zaciekawić czytelnika. Ich autorom trudno jest, jak zresztą widać, zrezygnować z opisywania uczuć, które mogły towarzyszyć uczestnikom opisywanych przez nich wydarzeń, choć te mogły być przecież zgoła odmienne. Opisów wielkiego pożaru Rzymy jest wiele, ale ja przytoczyłam wam powyżej tylko jeden przykładowy. Co ciekawe, opisy innych autorów różnią się nieco od tego, co pokazuje, jak różnie ludzie widzą świat. Dlatego nie powinno nas też dziwić, że ludzie potrafią też zmieniać lub pomijać z jakiś powodów określone fakty.

Ja sugerowałabym, gwoli ustalenia faktów, korzystać z tekstów źródłowych, pisanych przez naocznych świadków wydarzeń, a nie tekstów historyków i biografów, którzy opisywali fakty często wiele lat po samych wydarzeniach, opierając się na pisemnych lub ustnych relacjach i przekazach. Nie sądzicie, że o wiele rozsądniej jest budować swoją wiedzę, opierając ją na literaturze prymarnej, a nie na tej z drugiej lub z trzeciej ręki?

Jednak nie zawsze jest to takie proste. W przypadku czasów Nerona za literaturę prymarną uważa się teksty Tacyta Seneki, Pliniusza Starszego i jeszcze paru innych, mniej lub bardziej wiarygodnych autorów, których teksty nie zachowały się w całości. To fakt, ale na przykład Tacyt, który nie lubił Nerona, nie był bezpośrednim świadkiem, lecz jedynie synem świadka, bo żył dopiero w kolejnym pokoleniu. Po drugie, autorzy literatury prymarnej również różnią się w sposobach przekazywania faktów, ich ukazania i wartościowania. Naoczni świadkowie, jak się łatwo domyślić, lubią też przesadzać, co prowadzi często do tego, że ich relacje mogą być niekiedy ze sobą sprzeczne.

/pliki/zdjecia/rzym2.jpgŹródła różnią się zatem w szczegółach, a to, co oczywiste, różni się czesto oceną. Sporny jest na przykład fakt opiewania pożaru Rzymu przez upojonego widokiem łuny ognia nad miastem Nerona, który stojąc na tarasie swego pałacu na Palatynie (a według Swetoniusza na wieży na Ekswilinie), deklamował poemat „Spalenie Troi”, akompaniując sobie przy tym na lirze. Barbarzyńskie? Z pewnością tak, o ile prawdziwe. Źródła z tego okresu informują bowiem, że w momencie wybuchu pożaru Nerona w Rzymie nie było (podobno był wtedy w Anzio). Gdy ta wieść do niego dotarła, wrócił do miasta i wziął udział w gaszeniu pożaru, zorganizował akcję pomocy humanitarnej dla pogorzelców, a następnie zainicjował wielki program odbudowy miasta. Jego przeciwnicy polityczni w senacie obwinili go jednak o spowodowanie pożaru, nazywając go "podpalaczem Rzymu". Czy tak było? Nie wiadomo, bo żadne źródła z tamtego okresu nie informują, aby senatorowie te swoje sugestie podparli jakimiś konkretnymi dowodami. Równie dobrze mogli kierować się przecież w swej ocenie własnymi partykularnymi interesami lub zwykłą ludzką zawiścią.

W tym miejscu wypadałoby także wyjaśnić, że ten rozpowszechniany wizerunek Nerona jako człowieka perwersyjnego, brutalnego, okrutnego, a nawet szalonego, też znacząco mija się z prawdą. Nie oznacza to jednak, że jest zupełnie nieprawdziwy. Oczywiście źródła pochodzące z tego okresu informują, że był porywaczy, rozrzutny, brutalny, a nawet okrutny. W relacjach z innymi ludźmi kierował się o wiele częściej emocjami, niż zdrowym rozsądkiem. Nie brał też pod uwagę konsekwencji swoich czynów, ale tym nie różnił się aż tak bardzo od ludzi mu współczesnych. Był także przekonany, że jest bardziej artystą, niż politykiem i mężem stanu, w czym nie widzę jednak nic złego. Tym bardziej, że jako bard i pieśniarz wcale nie był taki znowu mierny. To popkultura i współczesne kino zrobiły z niego bezwzględnego, obłąkanego okrutnika i żałosnego dyletanta. Oceniając Nerona należy pamiętać o tym, że w jego czasach w Cesarstwie Rzymskim obowiązywały zupełnie inne normy i zasady niż dziś. Jedno wydaje się wszak pewne - błaznem absolutnie nie był.

/pliki/zdjecia/rzym3.jpgWłaściwie wszystkie opisy z tego okresu pokazują, że zarówno w trakcie, jak i po pożarze Rzymu Neron zachowywał się jak na rozważnego i odpowiedzialnego Cezara przystało i co nie mniej ważne zorganizował pomoc humanitarną, otwierając dla pogorzelców swój pałac, organizując dostawy żywności i wykładając na to wszystko pieniądze z własnych funduszy.

Jego przeciwnicy uważali, że ta jego nieobecność w Rzymie w chwili wybuchu pożaru wcale nie musi być dla niego okolicznością łagodzącą i stanowić alibi, bo tak na dobrą sprawę nie musiał podkładać ognia własnoręcznie (historyk rzymski Kasjusz Dion twierdzi na przykład, że to jego pretorianie, udając pijanych, umyślnie podpalali miasto). Na niekorzyść Nerona działał również jego dalekosiężny plan rozbudowy Rzymu (wiązało się to z pozyskaniem nowych terenów pod budowę w centrum miasta), który niesprzyjający mu senatorowie bardzo szybko powiązali z pożarem. Kto ma rację? Trudno powiedzieć, choć tak sobie myślę, że gdyby to on faktycznie stał za tym pożarem, to czy jego piękny pałac spłonąłby jako jeden z pierwszych budynków? Czy nie zabezpieczyłby wcześniej swego majątku i zgromadzonych przez siebie skarbów, w tym licznych dzieł tak bliskiej mu sztuki, które doszczętnie spłonęły?

Według mnie sprawa pożaru Rzymu została zbyt udramatyzowana (nie ma co do tego faktu zgodności wśród różnych źródeł). Był to faktycznie wielki pożar, ale nie spustoszył całego miasta. Tylko 3 dzielnice zostały doszczętnie spalone, 7 w części, a do 4 pożar w ogóle nie dotarł. W żadnym wypadku nie byt to też ani pierwszy, ani też największy pożar Rzymu. W latach wcześniejszych jak i późniejszych pożary regularnie trawiły to miasto (głównie ubogie dzielnice), ale nie wiedzieć czemu to ten pożar wywołał u ówczesnych największe emocje i zapisał się szczególnie na kartach historii. Co ciekawe, do czasu tego wielkiego pożaru istniał w Rzymie usankcjonowany prawnie zwyczaj wypalania zadłużonych i zniszczonych domów. Tak więc Neron nie musiał podpalać miasta, by pozyskać tereny pod swoje plany rozbudowy. Z wydarzeniem tym związane jest jeszcze jedno wydarzenie, a mianowicie prześladowanie chrześcijan, których Neron, chcąc odsunąć od siebie podejrzenia (za namową żony Sabiny Poppei, która nielubiła Żydów), obarczył winą za to podpalenie, gdyż głosili oni zbliżający się koniec świata przez ogień potępienia.

/pliki/zdjecia/rzym4.jpgTak też zresztą oficjalnie rozwiązano tę sprawę. Winą obarczono chrześcijan. Wytoczony im nawet masowy proces i wykonano pokazowe wyroki śmierci. Setki zginęło okrutną śmiercią. Nabijano ich na pale, krzyżowano, zaszywano w worki żywcem, które następnie polewano olejem i podpalono. Tak zaczęło się prześladowanie chrześcijan. Ze współczesnego punktu widzenia wydaje nam się to nie tylko barbarzyńskie ale i ze wszech miar idiotyczne, bo akurat oni - jako jedyni - naprawdę nic nie zyskiwali na spaleniu miasta.

Warto zauważyć, że wcześniejsze pożary wybuchały zazwyczaj z dwóch powodów: wskutek rażącego zaniedbania lub awanturniczego działania ludzi (bójki, zamieszki). Niewykluczone, że taki mógł być też powód tej pożogi w roku 64 n.e. Wiele autorów wskazuje na to, że ogień wybuchł w kilku miejscach jednocześnie, co wyklucza raczej wypadek, a sugeruje planowe działanie. Trudno mi jednak uwierzyć, że za zakrojoną na tak szeroką skalę akcją mogły stać zorganizowane grupy lokalnych chuliganów. Zresztą po co miałyby to robić?

Myślę, że najbardziej sensowny wydaje się pogląd, że był to przypadek lub przygotowana forma spisku skierowanego przeciw Neronowi. Zresztą bardzo skuteczna, bo Cezar do dziś cieszy się złą sławą i jest obarczany winą za ten pożar. Cóż, tak to już czasem bywa, a prawdy i tak pewnie nigdy już nie poznamy.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /27 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry