Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Tajemnica Instytutu Totenwald   

Dodano 2017-01-06, w dziale recenzje - archiwum

„Tajemnica nawiedzonego lasu”, autorstwa Anny Kańtoch, to kontynuacja wydanej przez nią dwa lata temu powieści młodzieżowej z elementami fantastycznymi „Tajemnica Diabelskiego Kręgu”. Ponownie spotykamy się tu z trzynastoletnią Niną Pankowicz i innymi, znanymi już z pierwszej powieści bohaterami, którzy i tym razem wpadają w spore tarapaty. W pierwszej części Nina wraz grupką innych dzieci spędzała wakacje w Markotach – małej, odciętej od ludzi i świata wiosce, gdzie była świadkiem niezwykłych zdarzeń. Fabuła części drugiej jest na pierwszy rzut oka zagmatwana jak scenariusz latynowskiej telenoweli, ale to tylko pozory.

/pliki/zdjecia/taj1.jpgOd pamiętnych wakacji w Markotach minęły dwa miesiące. Nina chodzi do szkoły i choć sprawia wrażenie, że wszystko jest u niej w porządku, to ewidentnie widać, że wydarzenia z minionych wakacji wciąż mają na nią ogromny wpływ. Musi też radzić sobie z mocą, która została jej dana, a której nadal nie potrafi kontrolować, a w codziennym życiu towarzyszy jej nieustannie strach; zarówno przed aniołami, które wciąż mogą od niej czegoś chcieć, jak i przed komunistami, którzy są zainteresowani wszystkimi wydarzeniami związanymi z pobytem skrzydlatych przybyszów w naszym kraju. Czyta też często o niewyjaśnionych przypadkach zgonów czy wypadków z udziałem dzieci i zaczyna podejrzewać, że takich miejsc jak klasztor w Markotach jest znacznie więcej. Nie zwierza się jednak nikomu ze swoich niezwykłych zdolności, głownie z obawy, iż może to zaszkodzić zarówno jej jak i jej najbliższym. Gdy dochodzi do wniosku, że chyba udało się jej ukryć przed światem i nic jej już nie grozi, staje się to, czego się najbardziej obawiała. Pewnego dnia w szkole pojawia się para komunistycznych funkcjonariuszy państwowych, którzy zabierają ją do tajemniczego Instytutu Totenwald, mieszczącego się gdzieś z dala od cywilizacji. Na miejscu okazuje się, że w instytucie tym przetrzymywane są także inne dzieci, w tym i jej przyjaciele, z którymi bohaterka zetknęła się już w Markotach. Nie do końca wiadomo, czego ci ludzie od nich chcą i jakie tajemnice kryje ów nieprzenikniony, spowity mgłą las, ale wszystko wskazuje na to, że komuniści czegoś tu szukają, prowadząc jakieś niezwykłe eksperymenty. Grupa przyjaciół próbuje naturalnie dowiedzieć się, dlaczego się tutaj znaleźli, a dziewczyna stara się jeszcze dodatkowo rozwikłać zagadkę morderstwa sprzed ponad dwudziestu lat. Nie jest to jednak jak się domyślacie bezpieczne zajęcie...

Świat stworzony przez Annę Kańtoch to połączenie surowej i mocno ponurej komunistycznej rzeczywistości lat 50 z elementami science-fiction i fantasy. Motyw jest stosunkowo ciekawy, ale mnie czegoś tu ewidentnie zabrakło. Fabularnie historia ta jest absolutnie powtórzeniem schematu, który czytelnicy mogli poznać w pierwszej części, chociaż mamy tu do czynienia z zupełnie nową tajemnicą i nowymi wątkami. Główni bohaterowie ponownie wymykają się z zamknięcia, badają okolicę i zbierają informacje, by wyjaśnić sytuację, w jakiej się znaleźli. I choć każda z postaci jest tu wyjątkowo dobrze i spójnie opisana, to jednak nie podoba mi się główna bohaterka, która jest zdecydowanie za mało stanowcza i jak szmaciana lalka daje się przestawiać innym z miejsca na miejsce. Fakt, to jeszcze dziecko, ale jako pierwszoplanowa postać jest mimo wszystko zbyt bezbarwna. Za to atmosfera jest w tej części o wiele gęstsza i mroczniejsza niż w pierwszej, a zagrożenie o wiele bardziej realne, czyhające z każdej strony i przyjmujące różne oblicza. Sporo tu również scen brutalnych, typowych dla horrorów, co moim zdaniem sugeruje, że autorka pogubiła się nieco w kwestii adresata swojej powieści. Według mnie ta część dla młodszych czytelników jest zbyt brutalna. W książce pełno jest nawiązań do wojny i śmierci. Sama nazwa instytutu „Totenwald”, która w języku niemieckim oznacza „las śmierci”,wprowadza niezłą grozę. Autorka z premedytacją, niczym George R.R. Martin, uśmierca tym razem także wielu swoich bohaterów, których czytelnicy zdążyli już polubić.

Książkę Kantoch przeczytałam bardzo szybko, bo ujęła mnie rozbudowaną fabułą. Poza tym główna bohaterka nosi nazwisko podobne do mojego i w dodatku ma ten sam co ja numer w szkolnym dzienniku. Czy dlatego ją kupiłam? Być może. Teraz zastanawiam się jednak, czy warto ją polecić. Nie można odmówić autorce starań i napisania w konsekwencji rodzimej, bazującej na klasykach gatunku, młodzieżowej powieści grozy, ale odnoszę wrażenie, że jednak nie za bardzo jej to wyszło.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /6 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry