Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Tajemnica opuszczonej katedry – cz.1   

Dodano 2018-09-12, w dziale opowiadania - archiwum

Miasto nie było duże. Niektórzy powiedzieliby zapewne, że to bardziej wieś niż miasto. Ale katedra stała w samym jego centrum, niezmiennie od ponad trzynastu wieków. Początkowo tętniła życiem. Była urzekająco piękna i odwiedzały ją tłumy ludzi. Głównie miejscowych. Takich, co to w ciszy chcieli porozmawiać sobie ze Stwórcą. Zaglądali do niej także liczni pielgrzymi, którzy przybywali tu nawet z bardzo odległych stron, a w upalne dni wpadali również ci, którzy w jej chłodnym wnętrzu chronili się przed prażącym niemiłosiernie słońcem. Tak było przez lata. Teraz, z jakiegoś powodu, nawet pająki omijały ją szerokim łukiem, a jej wnętrze przykryła gruba warstwa kurzu.

/pliki/zdjecia/kat1_0.jpgPewnego dnia ten chylący się ku upadkowi obiekt kupił niezwykle szanowany biznesmen z pobliskiej miejscowości. Gdy ujrzał go po raz pierwszy, poczuł strach i obrzydzenie, ale - jak twierdzili miejscowi – był to człowiek, który lubił wyzwania, dlatego nie zdziwiło ich jakoś specjalnie, gdy pewnego dnia człowiek ten postanowił przywrócić temu miejscu jego dawny blask. Stać go było naturalnie na wynajęcie wykwalifikowanej firmy, który z takim remontem uporałaby się stosunkowo szybko, ale z niejasnych dla mieszkańców miasteczka powodów, człowiek ten zdecydował, że zrobi wszystko sam. Rozpoczął od uporządkowania otoczenia budynku. Gdy się z tym uporał, zdecydował się wejść do środka, ale wtedy uświadomił sobie, że nie otrzymał przy zakupie kluczy do drzwi katedry, a wyłamanie ich nie było takie łatwe, bo wykonano je przed wiekami nad wyraz solidnie. Udało mu się je jednak po pewnym czasie otworzyć i mógł w końcu wejść do środka i zobaczyć wnętrze w całej okazałości.

Po pierwszych kilku krokach ogarnęła go cisza i poczuł drażniący nos nieznośny odór. Nie zastanawiając się zbyt długo postanowił pouchylać okna znajdujące się najniżej. Niestety, część z nich nie dała się otworzyć, a całe wnętrze było tak zakurzone, że otwarcie pozostałych przyniosło zgoła odmienny efekt od tego, jakiego oczekiwał. Wybiegł więc czym prędzej na zewnątrz i po chwili odjechał.

Czy to koniec remontu katedry? – zastanawiali się mieszkańcy, gdy biznesmen nie pojawiał się w miasteczku przez kilkanaście kolejnych dni. Wielu śmiało się, twierdząc, że byli pewni, że tak się to właśnie skończy. Mylili się jednak. Właściciel pojawił się po kilkunastu dniach i z jeszcze większym zapałem zabrał się do pracy. Wyposażony w sprzęt do sprzątania czyścił szyby, mył podłogi i ścierał kurz, nie omijając ani centymetra. Podczas tych prac przekonał się, że ściany nośne nie były w aż tak złym stanie, jak przypuszczał, choć ich pomalowanie było absolutnie konieczne. Postanowił jednak pozbyć się ławek. Na śmietnik wyrzucił także mocno nadgryziono zębem czasu organy. W lokalnym tartaku zakupił belki i deski, niezbędne do zbudowania rusztowania, którym w kilka dni otoczył całą katedrę. Następnie ustawił podobne rusztowanie wewnątrz, powymieniał okna, zdjął wszystkie obrazy oraz ołtarz i przekazał je do konserwacji.

/pliki/zdjecia/kat2_1.jpgTrwało to ponad rok. Gdy skończył stanął zadowolony pośrodku katedry i zaczął podziwiać swoje dzieło. Nigdy wcześniej nie był z siebie tak dumny, jak w tamtej chwili. Rozejrzał się dookoła, po czym udał się w stronę znajdujących się w bocznej nawie drzwi, przez które można się było dostać do podziemi oraz na poddasze. Nie wiedział jednak, dokąd chce się udać najpierw. Po krótkim namyśle na początek wybrał strych. Włączył latarkę i powoli ruszył schodami do góry. Był gotowy. Nie przerażała go żadna wizja. Jednak strych okazał się pusty. Nie było tam niczego prócz zaduchu i kurzu. Powoli zszedł więc na dół i udał się w stronę podziemi.

„Czy i tam będzie tak samo?” – pomyślał. Po pokonaniu kilkunastu schodków znalazł się w jakimś wąskim korytarzu, który wydawał się nie mieć końca. Niezrażony tym faktem ruszył przed siebie. Po chwili poczuł zapach papieru i tuszu. Przetarł oczy wierzchem dłoni, a gdy je ponownie otworzył, ujrzał w ciemnym zaułku sterty ksiąg ułożonych na regałach. Zerknął na zegarek na ręce. Zrobiło się późno. Wrócił więc do katedry, ale od razu zdecydował, że zajrzy w to miejsce nazajutrz z samego rana.

Następnego dnia, zaopatrzony w znacznie mocniejszą latarkę, wszedł pewnym krokiem do podziemnego korytarza, gdzie dzień wcześniej w jednym z zaułków znalazł rozpadające się ze starości regały z księgami. Tym razem dokładnie obejrzał sobie całe pomieszczenie, po czym podszedł do regału. Zauważył, że księgi ułożone są na nim chronologicznie, po dwie na każdy rok. Nie zastanawiając zbyt dług wziął do ręki pierwszą z brzegu i otworzył.

„Rok 726. Wrzesień 28.

Budowę świątyni rozpoczęto w miesiącu kwietniu ubiegłego roku, a dziś odprawiłem pierwszą Mszę Świętą.

Katedrę oddałem pod opiekę Świętej Panience oraz Świętemu Barnabie. Chciałem, by strzegł wszystkich tych, którzy zechcą schronić się tu przed gniewem innych i konfliktami i by nie dał im zginąć, jak Bolesławowi z domu Szymańskich, a Maciejowi z domu Godowskich oszczędził piekła. Świeć Panie nad ich duszą i wybacz wszystko, co złego uczynili. Bóg jest wielki! Jego kara również! Módl się więc za nami Święty Barnabo!

Jan – pierwszy proboszcz parafii.”

/pliki/zdjecia/kat3_1.jpgZaskoczony biznesmen chwycił więc drugą z ksiąg datowaną na rok 726. Nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Czyżby to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk? Nazwisko Szymański od lat gościło w jego rodzinie. Czy to wszak możliwe, aby to był mój przodek? - pytał się w myślach. Fakt ten niezwykle go jednak zaciekawił. Stwierdził, że musi dokładnie dowiedzieć się, co stało się z tym człowiekiem i jaką to tajemnicę skrywa katedra. Otworzył więc kolejną z ksiąg. Ta kryła jednak metryki urodzeń i przyjętych sakramentów przez mieszkańców tej miejscowości. Przeglądał ją bardzo dokładnie, ale nie znalazł tam niestety nazwiska, które go tak zaintrygowało. W podziemiach katedry spędził kilka dni, przeglądając kolejne księgi, aż znalazł to, czego szukał:

„Filip z domu Szymańskich
Rodzice: Antoni z Szymańskich i Małgorzata z domu Kowalska.
Urodzony 9 grudzień 898.
Chrzest Święty 17 styczeń 899.
I Komunia Święta 4 maj 908.
Bierzmowanie 07 kwiecień 913.
Małżeństwo z Anną z domu Kamowską 29 lipiec 917.
Zmarł 29 lutego 976.”

Potem było już łatwiej. Finalna księga pochodziła z roku 1871 i znalazł w niej ostatnią już wzmiankę swojego rodowego nazwiska. Coś mu mówiło, że przez przypadek odkrył część drzewa genealogicznego swojej rodziny. Jego myśli zajmowało jednak coś zdecydowanie innego. Zastanawiał się, dlaczego pierwszy wpis datowany był na rok 726, a w księdze metrykalnej jego nazwisko pojawiło się dopiero półtora wieku później? Czytał księgi wiele razy, wers po wersie, ale nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek znajdzie odpowiedź.

CDN.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /9 wszystkich

Komentarze [2]

~Miro
2018-09-13 19:28

Nazwiska sugerują, że akcja dzieje się na polskich ziemiach, ale daty zaskakują... Budowa Katedry i udzielanie sakramentów przed Chrztem Polski trochę mnie zaskoczyło.

~roma
2018-09-13 19:26

Zaciekawiasz, a to już coś.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry