Tajemniczy przyjaciel – cz. 1
Nieznany: Hej, kwiatuszku.
Marley: No, hej... znamy się?
Nieznany: Powiedzmy, że tak. Masz na imię Marley, zgadza się?
Marley. No, tak. A ty, jak masz na imię?
Nieznany: Tajemnica... powiedz mi, co sądzisz o chłopakach z Glee Club? Fajni, czy nie do końca?
Marley: A czemu miałabym ci się zwierzać?
Nieznany: Powiedzmy, że jestem jednym z nich. Ale spokojnie, nikomu nie wygadam.
Marley: A, to tym bardziej nie będę ci się zwierzać. Nara.
-------
Marley odłożyła swój telefon na bok i zdenerwowana wróciła do nauki. Od duetu z Jake'm nie była w stanie się na niczym skoncentrować. Przez cały czas rozmyślała tylko o nim. Jake był najpopularniejszym chłopakiem w całej szkole. Krążyły o nim różne historie. Mówiono, że podobno przespał się już z Amy, liderką cheerleaderek, a na pewno z Bree, przewodniczącą szkoły. Tyle razy mijała go na przerwach na korytarzach i zawsze widziała, jak on rozmawia z różnymi dziewczynami. Z tego zamyślenia wyrwał ją dopiero dźwięk telefonu. Znów wzięła go do ręki.
-------
Nieznany: Nie tak szybko, proszę cię. A co sądzisz o niejakim Puckermanie? Imienia nie pamiętam, ale wiem, że on jest młodszy z tej dwójki.
Marley: Chodzi ci o Jake'a?
Nieznany: Właśnie. Jake Puckerman - co o nim sądzisz?
Marley: Nic, jest mi kompletnie obojętny.
Nieznany: A to szkoda. Bo podobno wpadłaś mu w oko. Widać to było podczas waszego duetu.
Marley: Wpadłam, wypadnę, trudno.
Nieznany: Może jest szansa, że zagościsz w jego sercu na stałe?
Marley: Chyba nie. Założę się, że od naszego duetu przespał się już z czterema innymi dziewczynami.
Nieznany: Dobry żart. Dobra, skoro tak sądzisz... mam do ciebie prośbę.
Marley: Jaką?
Nieznany: Możesz mnie zapisać w kontaktach jako przyjaciela?
Marley: Przemyślę to.
-------
Marley westchnęła i znów odłożyła telefon na bok.
- Co to ma znaczyć? - wyszeptała na głos, po czym wróciła do nauki.
-------
Jake także z uśmiechem odłożył telefon na bok i spojrzał ciepło na dziewczynę, która spała w jego łóżku. Prześliczna blondynka stała się jego kolejną zdobyczą na jedną noc. Kitty, bo tak miała na imię, była jedną z cheerleaderek. Nie trudno było ją zdobyć tanim trickiem na gitarę i wspólne śpiewanie duetu na trybunie boiska do gry w football. Chłopak uśmiechnął się, po czym wstał i udał się do łazienki. W jego głowie pojawił się teraz jeden cel: zdobyć Marley. Ale nie na jedną noc. Na każdą. Nudziło go już bowiem podrywanie każdej dziewczyny, jaka wpadła mu w oko. Gdy przemywał twarz w łazience, nagle podeszła do niego od tylu Kitty i objęła go czule.
- Spotkamy się jeszcze? - spytała lekko zaspanym głosem.
- Pewnie, przecież nie wypisuje się z naszej szkoły – mówiąc to przetarł twarz ręcznikiem.
- A na noc?
- Posłuchaj Kitty... - odwrócił się w jej stronę. - Mam miłość swojego życia. Ty nią nie jesteś. Dlatego nie spotkamy się więcej na noc...
Gdy kończył zdanie, dostał uderzenie w policzek, po czym usłyszał, jak dziewczyna wybiega z łazienki i mieszkania. Uderzył ręką w umywalkę. Wyszedł z łazienki i położył się do łóżka, a po chwili słodko zasnął.
-------
Następnego dnia Marley szła niepewnie podczas przerwy korytarzem, rozglądając się. Minęła po drodze członków chóru, którzy szli naprzeciw niej ławą, trzymając się za ręce. Minęła też Jake'a, który znów podrywał kolejną dziewczynę. Gdy jednak Jake ją zobaczył, opuścił swoją towarzyszkę rozmowy i podbiegł do niej.
- Hej. - uśmiechnął się nieśmiało - Masz chwilę?
- Hej. To zależy. - spojrzała na niego. - A coś się stało?
- No tak. Chciałem Ci powiedzieć, że jesteś fajną dziewczyną i świetną wokalistką. – mówiąc te słowa Jake próbował się do nie zbliżyć.
- Dzięki... a teraz sorki, mam lekcje. - wyminęła go, po czym udała się w stronę swojej klasy. Ten poszedł za nią.
- W której sali masz zajęcia? Może Cię odprowadzę? – rzucił za nią.
- Nie trzeba. Na pewno nie tam gdzie ty - po chwili skręciła w boczny korytarz, zostawiając szkolnego playboya samego pośrodku korytarza.
Chłopak zaklął pod nosem i ruszył w stronę sali, gdzie miał zajęcia. Po chwili usiadł na ławce obok drzwi do sali i wyciągnął z kieszeni telefon. Cholera, piętnaście nieodebranych połączeń od Kitty. Oddzwonił do niej, bacznie obserwując w tym czasie Marley.
- W końcu panicz raczył odebrać - przywitała go wściekła Kitty.
- Mów czego chcesz.
- Posłuchaj, spotykamy się od paru miesięcy, parę nocy też spędziliśmy razem...
- O czym ty mówisz, przecież nie jesteśmy razem... - w Puckermanie narastała złość, bo w momencie, gdy rozmawiał z Kitty, zobaczył, jak Ryder, jego kolega z klasy, podchodzi do Marley. Widział jak na nią patrzy. Ku swemu zaskoczeniu poczuł zazdrość.
- Jestem w ciąży Jake... - wyszeptała Kitty resztką tchu.
- W czym jesteś? - chłopak spuścił wzrok na podłogę.
- Właśnie zrobiłam test, będziesz ojcem.
- Zadzwonię później, Kitty albo lepiej przyjadę.
- Przyjedź. Będę czekać. - dziewczyna rozłączyła się. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszyscy opuścili korytarze i rozeszli się do swoich sal.
CDN.
Wiktoria Fajt
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?