To co najważniejsze
Zamknęła delikatnie drzwi do pokoju, uważając by przypadkiem nie wydały nawet najcichszego dźwięku. Podeszła na palcach do lustra. Czas wyraźnie odcisnął ślady na jej twarzy. Wyglądała na sporo więcej niż te swoje 30 lat. Przebrała wyświechtany dres na elegancką ciemno bordową garsonkę. Spojrzała przez okno, taksówka już czekała pod klatką.
Stanęła na krześle, nieporadnie próbując wydostać dużo wcześniej spakowaną walizkę z pawlacza. Zawahała się przez moment, straciła równowagę i spadła razem z walizką. Spojrzała trwożnie na drzwi do pokoju, chwyciła pospiesznie buty i wybiegła z mieszkania. Podziemny korytarz pod Dworcem Centralnym dłużył się niemiłosiernie. Wysokie szpilki dotkliwie obcierały nieprzyzwyczajone stopy. Nieporadnie stawiała kroki starając się utrzymać jako tako równowagę. Nieustannie mijali ją ludzie, spieszący nie wiadomo dokąd. Zatrzymała dłużej wzrok na dziewczynce, która z uporem ciągnęła mamę za spódnicę. Nagle dziewczynka stanęła, buntowniczo złożyła rączki i odmówiła dalszego marszu. Od tyłu chwycił ją przystojny mężczyzna i szybkim ruchem posadził na barana. Tak zapatrzyła się na nich, że z tego wszystkiego nie zauważyła człowieka, na którego wpadła z impetem. Poczuła odór alkoholu.
- Hej ślicznotko, wyjdziesz za mnie? Rzucę to dla Ciebie! - Udała, że te słowa nie były skierowane do niej. Wypatrywała dziewczynki, ale ta zniknęła gdzieś w tłumie. Odwróciła się ukradkiem. Pijany mężczyzna zaczepiał już kolejną kobietę. Weszła do Hali Głównej i spojrzała na ciągnącą się w nieskończoność kolejkę do kasy. Dziewczynka - wraz z rodzicami - stała przy samym końcu. Przez chwilę zatrzymała na nich wzrok, zerknęła na zegar, zawahała się i wyszła na zewnątrz. Oparła się o ścianę tuż przy drzwiach i zapaliła papierosa. Bezdomny, starszy człowiek podszedł do niej lekko się zataczając. - Ma panienka może sprzedać papierosa? – Proszę. Wręczyła mu Malboro, starając się ukryć odrazę. Mężczyzna odszedł. Z kieszeni wypadła mu pomięta kartka. Podniosła ją bez większej ciekawości. Na jej dłoni widniał kupon totolotka. Dogoniła go i podała kupon. -Wypadło panu. Mężczyzna uśmiechnął się z zażenowaniem, spuścił głowę i wyszeptał:
- Trzeba wierzyć.
- Trzeba - powtórzyła bezwiednie.
Wróciła do środka i jeszcze raz spojrzała na kolejkę. Dziewczynka z rodzicami zniknęła. Podniosła walizkę i pewnym krokiem wróciła na postój taksówek.
W lekko przyciemnionym pokoju nic nie zmieniło się przez godzinę jej nieobecności. Włączyła adapter i nastawiła Jego ulubioną piosenkę.
„Tyle było dni do utraty sił
Do utraty tchu, tyle było chwil
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że...."
Siwy staruszek leżący na sofie otworzył oczy. Uśmiechnęła się do niego. Zawsze tak reagował, gdy słyszał Grechutę. Poprawiła Mu poduszki pod głową, zmieniła kroplówkę i podała kolejną porcję jedzenia przez sondę. Otworzyła książkę na lekko zagiętej stronie, siadła na małej pufie przy łóżku i zaczęła cichutko czytać.
„ ...Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy..."
Śpiewał Grechuta. Trochę z przekorą, ale trochę też z nadzieją.
Gosia
Komentarze [7]
2007-11-25 18:39
trzeba przyznac:) Bardzo dobry tekst:)
2007-11-22 21:58
bardzo fajny tekst, czemu nie jesteś w lesserze?! :)
2007-11-21 16:18
rowniez mi sie baaardzo podoba :-)
2007-11-21 15:35
jesli chodzi o mnie to jestem na tak:)
2007-11-20 20:23
to naprawdę bardzo dobry tekst. przypadł mnie do gustu :]
2007-11-17 13:15
Bardzo mi sie podoba. Zapraszamy do Lessera!!:)
2007-11-17 10:22
strasznie pozytywny tekst;) mimo tych smutych historii, jakoś napawa optymizmem. Podoba się.
- 1