Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

To już koniec…   

Dodano 2015-03-20, w dziale teksty czytelników - archiwum

Należę do wymierającego gatunku. Do ludzi spod znaku metalu i ognia. Do wyznawców prędkości, czcicieli historii, miłośników piękna. Jestem Homo Sapiens Mobili. Moim przeznaczeniem jest zmieniać swoją pozycję – najczęściej, jak tylko jest to możliwe, najszybciej, jak się da, nie bacząc na środki temu służące. I jak każdy osobnik należę do jednej z rodzin. Na razie do Cursoriam. Odliczam jednak dni, gdy dołączę do Currus.

/pliki/zdjecia/sam1_4.jpgKażda minuta jest dla mnie pustką. Każda chwila spędzona na kontemplacji krągłości i zgięć stali czy węgla sprawia mi cierpienie. Chce się wyrwać, ukraść, jeździć. Chłonąć pęd, cieszyć duszę przeciążeniami, czuć zapach benzyny. Trwać w chwili, kiedy przenika ona do krwioobiegu, serce zwiększa swoje obroty, a wzrok wyostrza się i szuka horyzontu. Ludzi takich jak ja jest coraz mniej. Pomału wymieramy. Być może należę do ostatniego pokolenia osób, dla których paliwo jest krwią, olej silnikowy limfą, a silnik sercem.

Nadchodzą mroczne czasy. Właściwie nie mroczne a światłe. Wszyscy dążą do światła. Chcą świeżości, czystości i zapachu lawendy. A szczególnie pewna grupa, co prawda nieliczna, ale za to głośna. Grupa, która niezauważalnie manipuluje masami, szerząc mity i tworząc teorie końca świata, do którego doprowadzimy my, kierowcy. Nie podam ich nazwy, poza stwierdzeniem, że lubią zielony pokój. Osoby należące to tej organizacji oskarżają nas o rzeczy gorsze od kanibalizmu połączonego z pedofilią. W ich oczach jesteśmy zimnokrwistymi mordercami wielorybów, ogrzewającymi się przy kominku opalanym węglem, nad którym wisi skóra z pandy. Jesteśmy głównym ogniskiem raka trawiącego naszą kochaną Ziemię. Odpowiadamy za 80% wszystkich gazów cieplarnianych, przez które w ciągu 10 lat temperatura wzrośnie o 5 stopni. Mając w swoich szeregach kilku celebrytów z bożej łaski, tworzą tzw. modę. /pliki/zdjecia/sam2_3.jpgMówią: porzuć trujące auto, jedź rowerem albo autobusem! Gdy tego nie zrobisz, twoje dzieci dostaną raka! Ludzie im wierzą i naciskają na rządzących. A rządy nakładają podatki, akcyzy, opłaty, itd. Ale nie o to mi chodzi. Wszelkie opłaty można przeboleć, najwyżej sprzeda się nerkę. Głównym problemem jest to, że pewna grupa państw tworzy coraz ostrzejsze normy czystości spalin oraz ustala maksymalne spalanie. Motywuje to naturalnie troską o naszą planetę (przemilczę fakt, że jedno duże azjatyckie państwo truje bardziej od dwóch, a nawet trzech kontynentów). A producenci słuchają i tworzą mydelniczki na kołach, które na dodatek nie działają tak jak powinny. Ponad to każdy pojazd staje się komputerem w powiększonej obudowie z miejscem dla 4 osób. Marzeniem moim jest żyć w czasach, kiedy do naprawy samochodu wystarczyły trzy klucze i śrubokręt, a każdy szanujący się mężczyzna potrafił SAM wymienić przepaloną żarówkę czy filtr powietrza. Dziś można kupić auto, w którym do wymiany "halogena" trzeba zdjąć koło, nadkole, zderzak i cały reflektor. A potem trzeba usunąć błędy z głównego komputera, bo inaczej nie ruszy się z podjazdu. Ostatecznie po trzech latach użerania się ze spalaniem dwa razy wyższym od zakładanego, po ciągłych wizytach w serwisie, w trzy dni od zakończenia terminu gwarancji, słyszy się dźwięk zacierającego się silnika. Kiedyś po takiej wpadce producent zwijałby manatki, dziś jest to normalne. Kiedyś nazywano by to bublem, dzisiaj jest to "zarabianie na życie".

/pliki/zdjecia/pus3.jpg O dziwo, czasy, o których marzę, nie są odległe. Wystarczy cofnąć się o 15-20 lat. Lata 90. to te ostatnie, w których samochody robiono tak, by służyły. Owszem, spalały więcej paliwa, nie miały bluetootha czy wejścia na smartphona, nie zawsze były wygodne czy dobrze wykonane, ale były zwyczajnie proste, nieprzeładowane krzemem. Łatwo można je było spersonalizować i stosunkowo niewielkim kosztem poprawić osiągi. To był ostatni okres, w którym powstawały samochody służące tylko do zabawy, a każdy szanujący się producent musiał produkować jakieś coupe lub przynajmniej hot hatch’a. Można powiedzieć że "zwariowałem". No cóż, stało się to dawno temu. Jedyne co mi pozostało, to pogrążenie się we śnie, w którym jadę drogą przecinającą pustynię 45-letnim samochodem, wsłuchując się w bulgot siedmiolitrowego silnika V8.

STIG

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /12 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry