Transseksualnie i androgenicznie
XXI wiek. Z jednej strony czas wolności słowa, możliwości otwartego wyrażania własnych, niekiedy mocno zaskakujących bądź niepopularnych poglądów, a z drugiej strony czas różnych dziwactw, szokowania i rosnącej fali nietolerancji dla odmienności. To ostatnie zjawisko najlepiej widoczne jest w szeroko rozumianej sztuce, gdyż współcześni artyści jakoś niespecjalnie skupiają się chyba na stronie artystycznej swoich dzieł i ich przesłaniu, szukając raczej radykalnych sposobów zaszokowania odbiorców. W ostatnich latach absolutny prymat w tym obszarze dzierżą jednak projektanci mody, których nowe kolekcje wywołują ogromne kontrowersje. Do tej pory naiwnie myślałem, że w modzie istniej przynajmniej jedna granica, której przekraczać nie wolno. Myliłem się.
Myślę, że podobny szok musieli przeżyć widzowie Nowojorskiego Tygodnia Mody, którzy uczestniczyli w pokazie „ubrań dla mężczyzn” bardzo młodego hiszpańskiego projektanta Alejandro Gomeza Palomo. Dlaczego? Na wybiegu pojawili się tam naturalnie wówczas tylko mężczyźni, ale zamiast strojów, które do tej pory uważane były za typowo męskie, nosili białe gorsety, szpilki, koronkowe kiecki, wąskie rozkloszowane płaszcze, a do tego mieli mocny makijaż. Tuż po pokazie jedni obserwatorzy nazwali projekty Palomo objawieniem i najbardziej ekscytującym punktem imprezy, a inni uznali je za przejaw zbliżającego się końca świata. W Internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy. Zdecydowana większość komentatorów oceniła zarówno pomysł jak i poszczególne kreacje słowami, których nie wypada mi tu ze zrozumiałych względów cytować. Najdelikatniejsze wypowiedzi wyglądały tak: „Pora opuszczać planetę”, „Wydawało mi się, że widziałem wszystko. Myliłem się”, „Teraz nie wiem czy się śmiać, czy płakać”, „To nic innego jak oczernianie kobiet i mężczyzn”.
Ja również obejrzałem zdjęcia z tego pokazu i powiem wam, że zacząłem się zastanawiać, czy autor kolekcji nie posunął się jednak zbyt daleko? Oczywiście jestem całym sercem za tym, by artyści, w tym naturalnie i projektanci mody, byli niczym nieskrępowani w wyrażaniu siebie i własnych poglądów, i by ich projekty zaskakiwały, łamały stereotypy, i manifestowały marzenia, ale w swojej naiwności myślałem, że są jednak jakieś granice „normalności”, których przekraczać po prostu nie wypada. Palomo nie tylko według mnie złamał to szeroko rozumiane pojęcie „normalności”, ale zrobił też znacznie więcej. Czy potrzebnie? Tego nie wiem, ale swoje 5 minut w mediach na pewno miał.
Ten 24-letni hiszpański projektant, absolwent uczelni London College of Fashion, powiedział tuż po pokazie tak: „Czuję, że chłopcy powinni odkryć wreszcie sposoby ubierania, których długo nie akceptowano”. Przyznacie, że ta jego wypowiedź trochę szokuje. Warto wiedzieć, że akademię tę ukończyło bardzo wielu cenionych obecnie w branży twórców (np. Alek Wek, Jimmy Choo, Patrick Cox, czy Jay McCaroll) i nie bez powodu nazywa się ich „przyszłością mody”, ale czy w wypadku Palomo mamy prawo uważać tak samo? Co może przynieść nam „przyszłość” przez niego proponowana – kolejną wersję mężczyzn „księcioseksulanych”? Nie jestem koneserem mody i nie porwę się na ocenę tej kolekcji, ale jako laik mogę chyba powiedzieć, że głębszej idei w tych jego projektach nie dostrzegam.
Zdjęcia z pokazu Palomo bardzo szybko dotarły do wszystkich zakątków świata, zbierając krańcowo rozbieżne, choć w zdecydowanej większości negatywne opinie. Alejandro wydawał się jednak tym wcale nie przejmować. W wywiadach podkreślał, że jego celem było złamanie wszelkich granic, uwolnienie seksualnego „ja” i zachęcenie mężczyzn do podjęcia próby zrozumienia własnej seksualności. Jeśli tak faktycznie było, to mu się to raczej udało. No dobrze, ale mnie nadal nurtuje to jedno pytanie. Czy warto było wraz z innymi granicami złamać też granicę „normalności”? Dlatego wybaczcie, ale nie rozumiem komentarza zachwyconej pokazem dziennikarki pisma „Vogue”, która komentując to wydarzenie napisała „Ubrania to ubrania, każdy może je włożyć”.
Według mnie Palomo mocno przesadził w tych swoich stylizacjach. W tej jego kolekcji na pierwszy plan zdecydowanie wybija się seksualność a nie moda. Oglądając projekty tego hiszpańskiego projektanta, trudno mi było wyobrazić je sobie na ulicy. Moda to kwestia gustu, ale coś mi się wydaje, że kolekcja Palomo wybiega jednak zdecydowanie za daleko. A może się mylę i taki właśnie styl zyska uznanie przedstawicieli mojej płci?
Grafika:
Komentarze [6]
2017-02-14 17:22
Morti nic nie wiesz o modzie.
2017-02-14 16:27
~StaryPoProstu
kocham Cię
2017-02-14 16:17
I to jest właśnie problem, jedni uważają że nic w tym złego, inni wymiotują na sam widok zdjęć :)
2017-02-14 00:30
Zwymiotowałem po zobaczeniu zdjęć zamieszczonych w tym artykule.
2017-02-13 21:49
Nie jestem w stanie się zgodzić z twoją opinią w żadnym wypadku, mam wrażenie,że sam nie masz na ten temat do końca wyrobionego zdania albo po prostu zasłaniasz się typowym tekstem “Jestem tolerancyjny ALE...”. Napisałeś wyraźnie,że moda powinna łamać konwencję,schematy! Dokładnie to zrobiła kiedyś Marilyn Monroe zakładając spodnie, dlaczego więc to taki szok kiedy mężczyzna założy spódnice? Granice “normalności” powinny kończyć się jedynie tam gdzie człowiekowi dzieje się krzywda,a nie gdzie ktoś próbuje wyrazić siebie w sposób inny od reszty. Poza tym to wybieg. Odważę się powiedzieć,że zwykle style wybiegowe nie przechodzą do życia codziennego ;)
2017-02-13 16:31
Zdecydowanie przesadzasz. Każdy ma prawo do wyrażania siebie poprzez stylizację, a to że ten projektant chciał zszokować publiczność, stać sie popularnym poprzez swoje idee ubioru to coś oczywistego. Nie od dziś wiadomo, że najszybciej można stać sie sławnym robiąc rzeczy kontrowersyjne, a nie zwykłe… pospolite.
- 1