Trzeba być cierpliwym
Upalne popołudnie, słońce grzeje niemiłosiernie, wiatr muska delikatnie skórę i przyprawia o gęsią skórkę, pot spływa strużkami z czoła, przyspieszony oddech, nierówne tętno, a w głowie tylko jedna myśl: „Szybciej!”. Myślę, ze żaden opis nie odda dokładniej tego, co w dniach 24-25.09.2016 roku mogła czuć w Słubicach 15-letnia Emilia Dąbek z Gorzyc, gdy w tzw.„Małym Memoriale Janusza Kusocińskiego” biła swoje rekordy życiowe i zostawała Wicemistrzynią Polski Młodzików w biegu na 100 metrów. Po powrocie z zawodów poprosiłam ją o chwilę rozmowy. Emilka zgodziła się od razu i z chęcią opowiedziała mi o swoich ostatnich sportowych przeżyciach i sukcesach.
Snotra: Może na początek opowiedz nam coś o sobie i o tej swojej pasji?
Emilia Dąbek: W sumie to biegam już dwa lata. Wcześniej przez 10 lat tańczyłam, ale nie byłam w stanie kontynuować obu tych dyscyplin jednocześnie, dlatego w ubiegłym roku musiałam podjąć decyzję: biegać czy tańczyć? Wybrałam to pierwsze, bo sobie uświadomiłam, że chyba zawsze lubiłam to bardziej. Już w "podstawówce" startowałam w różnych szkolnych lekkoatletycznych zawodach i to z sukcesami. Miałam też trochę szczęścia, bo gdy wybierałam się do gimnazjum, powstał w Gorzycach Gminny Międzyszkolny Lekkoatletyczny Klub Sportowy "Sprint", co ułatwiło mi podjecie decyzji. Oczywiście natychmiast się do niego zapisałam. Spodobała mi się atmosfera panująca w tym klubie i sposób prowadzenia treningów. W kolejnych miesiącach zmieniłam jednak klub, ponieważ chciałam mieć więcej możliwości rywalizowania na bieżniach ze swoimi rówieśnikami. Dołączyłam wówczas do Klubu Biegacza „Witar” w Tarnobrzegu, gdzie doczekałam się swoich pierwszych poważnych sukcesów. Nie zapomniałam jednak, że tak naprawdę to ta cała moja przygoda z bieganiem zaczęła się w gorzyckim „Sprincie”.
S: Pamiętasz swoje pierwsze sukcesy sportowe?
ED: Najwcześniejszym moim sukcesem było zajęcie pierwszego miejsca na zawodach powiatowych w biegach przełajowych. Nie gorzej szło mi w zawodach ulicznych. Tu także zajmowałam zawsze miejsca na podium. W ubiegłym roku zdobyłam złoty medal w biegu na 100m i brązowy w biegu na 300m w Mistrzostwach Województwa Podkarpackiego w Lekkiej Atletyce , a w lekkoatletycznych Mistrzostwach Makroregionu na tych samych dystansach zdobyłam 2 srebrne medale. W tym roku zdobyłam już 2 złote medale w Mistrzostwach Województwa w Lekkiej Atletyce i również dwa złote w lekkoatletycznych Mistrzostwach Makroregionu.
S: Na Mistrzostwach Polski zawieszono ci poprzeczkę jeszcze wyżej, bo miałaś tam zmierzyć się w bezpośredniej walce z najlepszymi sprinterkami w kraju. Ciekawa jestem, jak wielką miałaś tremę przed tymi zawodami i w ich trakcie?
ED: Musisz wiedzieć, że z natury jestem optymistką i z optymizmem podchodzę do każdych zawodów. Na Mistrzostwach Polski również starałam się nie stresować. W biegu na 100 metrów w ogóle nie czułam, że to jak dotąd moja najważniejsza impreza w życiu. Po prostu wmówiłam sobie, że to zawody jak każde inne. Poza tym miałam świadomość, że to nie ja jestem tu faworytką, bo przyjechałam do Słubic dopiero z piątym czasem. Tak więc nie miałam się czym specjalnie stresować. Ale samego startu to faktycznie nie mogłam się już doczekać! Co prawda po drodze miałam taki moment, gdy poczułam stres, ale już podczas rozgrzewki na stadionie wszystko minęło. Oczywiście myślałam sobie w duchu, że fajnie by było wrócić do domu z medalem, ale przecież nie za wszelką cenę. Marzyłam, by dostać się do finału, a gdy mi się udało i to z najlepszym w mojej dotychczasowej karierze czasem, poczułam, że mogę tu powalczyć o coś więcej. Przed finałem skoncentrowałam się naprawdę dobrze, ale główna faworytka do złotego medalu (Julia Polak z ROW Rybnik – red.) pokazała klasę. Co prawda obie ustanowiłyśmy w tym biegu kolejne „życiówki”, ale ta jej była nieco lepsza.
S: Miałaś jakąś specjalną motywację przed tymi zawodami?
ED: Marzyłam oczywiście by zdobyć jakiś medal dla siebie, dla rodziny, przyjaciół czy województwa. Ale specjalnej motywacji nie było. Tradycyjnie motywowali mnie trenerzy i najbliżsi, a także same zawody i uzyskiwane „życiówki”. Wcześniej, gdy było ciężko na treningach, wyobrażałam sobie, że jestem na Mistrzostwach Polski i biegnę, a później zdobywam medal. To dodawało mi siły. I tak oto spełniło się moje największe marzenie. Zdobyłam medal MP, na który naprawdę ciężko pracowałam, bo jak się domyślasz, moje życie różni się od życia przeciętnego nastolatka. Ja mam dużo treningów, a mało wolnego czasu. Poza tym muszę się nieco inaczej się odżywiać i dobrze wysypiać.
S: Udało ci się w trakcie MP dwukrotnie pobić swój rekord życiowy. Jesteś teraz bardziej zadowolona z tego faktu, czy też z faktu zdobycia medalu i tytuły wicemistrzyni kraju?
ED: Hm… Chyba bardziej się cieszę z tytułu wicemistrzyni. Na takich zawodach bardziej od czasów liczą się miejsca. Ale z czasów też jestem bardzo zadowolona. Nadal nie mogę uwierzyć, że udało mi się wykręcić taki wynik!
S: Myślę, że nasi czytelnicy chcieliby też wiedzieć, kto najbardziej Cię wspiera, kto kibicuje i komu chciałabyś za to szczególnie podziękować?
ED: Dużym wsparciem była i jest dla mnie rodzina. Brat z tatą przyjechali do Słubic, aby mi kibicować na żywo, za co im bardzo, ale to bardzo, dziękuję, bo było mi to potrzebne. Chciałabym też serdecznie podziękować trenerowi Długoszowi, który przygotowywał mnie do sezonu na obozie biegowym i wszystkim trenerom, którzy w taki czy inny sposób pomogli mi osiągnąć ten sukces. Dużym wsparciem byli też dla mnie znajomi z klubu, którzy wspierali mnie dobrym słowem, życzyli powodzenia i kibicowali. Za to wszystko jestem im również bardzo wdzięczna.
S: Zamierzasz trenować nadal, czy też może chcesz za jakiś czas zakończyć tę swoją przygodę z lekkoatletyką?
ED: Oczywiście, że mam zamiar trenować dalej. Wiążę z tym swoją przyszłość, ale wiem też, że trzeba mieć w życiu jakiś plan B, bo może się przydarzyć jakaś poważna kontuzja albo mogę w pewnym momencie osiągnąć kres swoich możliwości i nie będzie progresu wyników. Bycie sportowcem wyczynowym to niepewny zawód. Jak zamierzam na razie trenować, a co będzie dalej czas pokaże.
S: Czy poleciłabyś uprawianie sportu (niekoniecznie wyczynowe) swoim rówieśnikom?
ED: Tak, jak najbardziej! Uprawianie sportu jest bardzo ważne dla naszego zdrowia. Korzyści wynikających z uprawiania sportu jest naprawdę bardzo wiele, a możliwości jest nie mniej. W szkołach po zajęciach dydaktycznych odbywają się zajęcia sportowe w ramach SKS. Można też zapisać się do jakiegoś klubu sportowego i uprawiać konkretną dyscyplinę pod okiem wykwalifikowanego trenera. Myślę, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Ja osobiście kocham to, co robię i nie wyobrażam sobie dnia bez treningu. Z pewnością mogę polecić taki styl życia każdemu nastolatkowi. Szkoda czasu na siedzenie przed komputerem lub wgapianie się w jakieś inne elektroniczne urządzenia.
S: Rozumiem, że w sporcie profesjonalnym ważny jest sukces. Czy masz jakąś receptę na jego osiągniecie?
ED: Przede wszystkim trzeba wytyczyć sobie jakiś cel i wytrwale, drobnymi kroczkami do niego dążyć. Nie można sobie od razu na starcie ustawić poprzeczki zbyt wysoko, bo to może zniechęcić. Trzeba podnosić ją sukcesywnie. Nie wolno też poddawać się, czy rezygnować, gdy nam coś nie wychodzi. Trzeba być cierpliwym, bo nie zawsze dzieje się tak, jak byśmy tego sobie życzyli. No i nie można pozorować pracy, tylko ciężko trenować, a wtedy sukces przyjdzie, bo przyjść musi.
S: Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę i wraz z całą redakcją SGI Lesser życzymy Ci kolejnych sukcesów na polskich i światowych bieżniach!
ED: Mnie również było bardzo miło. Pozdrawiam wszystkich dziennikarzy i czytelników SGI Lesser!
Grafika:
Komentarze [1]
2016-10-24 07:57
bardzo dobry wywiad
- 1