Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Tylko dla mężczyzn?   

Dodano 2007-03-27, w dziale recenzje - archiwum
Testosteron

Kolejna genialna polska komedia. Na pozór być może niewiele różniąca się od dotychczasowych dokonań polskiego kina komediowego. A jednak! „Testosteron”, to błyskotliwa odpowiedź na „Dziennik Bridget Jones” oraz inne typowo „babskie” filmy. Nie znaczy to, rzecz jasna, że film ten przeznaczony jest wyłącznie dla panów. Wręcz przeciwnie! Ta komedia o współczesnych facetach jest bezapelacyjnie seansem obowiązkowym dla wszystkich pań, które pragną poznać sekrety płci „brzydkiej” oraz pośmiać się przez prawie dwie godziny.

„Testosteron” właściwie nie ma głównego bohatera, choć równie dobrze można uznać, że ma ich wielu - niezbyt zadowolonych, dziwnie, jak się później okazuje spokrewnionych ze sobą, mężczyzn.

Akcja rozpoczyna się w trakcie przygotowań do przyjęcia weselnego. Nakrywający stoły kelner Tytus (Borys Szyc) nie spodziewa się, iż będzie to najbardziej nietypowe wesele jakie w życiu przeżył. Wesele po ślubie, który… się nie odbył. Przed ustaloną godziną zjawiają się weselnicy. Z tą różnicą, że z białej limuzyny nie wysiadają szczęśliwi nowożeńcy, lecz… czterech mocno, rzec można nawet BARDZO mocno, zdenerwowanych panów. Kobieta zostawia mężczyznę, nic nadzwyczajnego. Lecz w tym przypadki pan młody - Kornel(Piotr Adamczyk) - dostaje kosza już na ślubnym kobiercu, tuż przed sakramentalnym „tak”. Na domiar złego ukochana ( popularna piosenkarka) nie tylko rzuca Kornela, ale w obecności gości publicznie wyznaje, że jej serce należy do innego. Co gorsza ten inny jest jednym z zaproszonych gości. I jak się później okazuje, to także jeden z siedmiu weselników. Tyle, że wcześniej zostaje pobity przez ojca pana młodego Starrosa, brata Kornela - Janisa oraz jego przyjaciół - Fistacha i Robala. Zatem Sebastian Tretyn (winowajca) odrobinę bardziej krwawi od reszty biesiadników…

A impreza dopiero się rozpoczyna.

Wesele Kornela w miarę przebiegu akcji wydaje się być tylko pretekstem do rozpoczęcia obszernego wywodu o niedoli każdego mężczyzny, której na imię kobieta.

Okazuje się, że „Testosteron” jest swego rodzaju flashbackiem. Pokazuje siedem różnych opowieści, siedmiu mężczyzn, o pamiętnych, acz niekoniecznie pozytywnych doświadczeniach z płcią przeciwną. Bardzo szybko i w niezwykle płynny sposób z pełnej „hormonalnego” humoru, sprośnej komedii, film przeistacza się w refleksyjny komediodramat. Zmęczeni i zdenerwowani panowie, pod wpływem alkoholu, zaczynają szczerze ze sobą rozmawiać, dzielą się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami głównie na płaszczyźnie damsko - męskiej. Lecz wnioski, do których dochodzą, wcale nie są takie oczywiste i banalne jakby się mogło wydawać.

Reżyserzy łamią stereotyp współczesnego mężczyzny. Pokazują go jako istotę pełną zrozumienia, potrzebującą ciepła i akceptacji, potrafiącą dostrzec nieco więcej niźli tylko „samczy punkt widzenia”. Panowie Saramonowicz i Konecki dostrzegają w facetach te cechy, które w wielu przypadkach przypisywane są tylko kobietom. Tutaj także mężczyźni umieją słuchać, wspierać się wzajemnie, rozmawiać ze sobą bez użycia siły czy agresji (czego totalnym przeciwieństwem są te sceny, w których główni bohaterowie dają sobie „w mordę”).

W końcu nawet wysnuty zostaje wniosek, iż to panowie częściej są ofiarami pań i są przez nie wykorzystywani.

Scenariusz do filmu „Testosteron” został już sprawdzony wiele razy. Oparty jest bowiem na sztuce teatralnej Andrzeja Saramonowicza pod tym samym tytułem, wystawianej od czerwca 2002 roku przez Teatr Montownia. Spektakl, który bije rekordy popularności, wyreżyserowała Agnieszka Glińska, zaś za kamerą w kinowej wersji „Testosteronu” stanął wspomniany już wcześniej przeze mnie duet Andrzej Saramonowicz oraz Tomasz Konecki. Wszyscy widzowie, ceniący sobie dobry humor, na pewno znają szanownych panów reżyserów z realizacji komedii „Ciało” oraz „Pół serio”.

Mając niebywałą przyjemność obejrzenia tego spektaklu na żywo, na deskach ww. teatru, stwierdzam, że niestety „Testosteron” na dużym ekranie traci sporo swej scenicznej magii. Czar pryska, gdyż reżyserzy próbują na siłę wydłużyć sztukę i jakby „otworzyć” ją na potrzeby kina. Wprowadzenie efektów specjalnych, scen w plenerze, postaci kobiecych, retrospekcji, niepotrzebnie odrywa widza od zabawnych scen z udziałem popularnych aktorów młodego pokolenia - Macieja Stuhra, Borysa Szyca, Tomasz Kota oraz Piotra Adamczyka, którym partnerują Krzysztof Stelmaszczyk, Tomasz Karolak i Cezary Kosiński.

W kinowej wersji zabrakło też piosenki „Niebo z moich stron” Czerwonych Gitar, którą bohaterowie śpiewają w czasie spektaklu. Jednak genialna gra czołówki aktorów polskiego kina oraz moc zabawnych sytuacji, po których nagminnie wybuchają salwy śmiechu, rekompensuje wady filmu.

„Testosteron” jest naprawdę kolejnym kinowym sukcesem. Choć tak czy inaczej z konfliktu płci obronną ręką wychodzą mężczyźni, myślę, że zarówno panom jak i paniom komedia ta na pewno się spodoba. W szczególności tym, którzy cenią sobie dobrą zabawę i sprośne żarty oraz tym, którzy nie wiedzieli tej sztuki na deskach teatru.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.9 /38 wszystkich

Komentarze [10]

~(=ViKi=)
2007-04-29 14:43

tak po czasie…to moze rzeczywiście przydługi…ale jak dla mnie nie zdradza tajników filmu…:)

~a jaja
2007-04-24 15:58

troszke sie rozpisalas i za duzo tego opowiadania nie opisuj filmu tak dokladnie… pozwol innym go obejrzec, tak jak poprzedniczka nie dotarlam do konca… dluuuuuuuugo pozdrawiam !!!

~miki2007girl
2007-04-24 12:39

przydługa ta recenzja troszkę...początek ciekawy,ale nie przebrnęłam do końca:)

~jugos
2007-04-15 10:02

nie komentowałem tekstu, bo z reguły mi sie nie chce recenzji czytac ;) sorry florek :D

~(ViKi=)
2007-04-11 09:09

ale nie komentujcie filmu tylko text… jesli chodzi o text to jest świetny… a to tylko recenzja… :) xD to juz indywidualna sprawa czy film sie podoba czy nie:)

~jugos
2007-03-30 17:19

filmik na przemian fajny, na przemian żenujący. ot, zwykły sposób na nudne popołudnie…

Voy
2007-03-29 16:30

Genialna komedia? Moim zdaniem – przeciętna. Kilka błyskotliwych momentów, sporo ciężkich żartów i klimat ogólnej degrengolady.

Tekst ma dobry styl, ale za mało w nim konkretnej analizy filmu. Prześliznęłaś się po temacie paroma ogólnikowymi zdaniami i trudno wywnioskować, dlaczego go tak bardzo polecasz.

~Paulina
2007-03-28 23:09

Krótka recepta, jak pisać dobre recenzje filmów: napisać na tyle dużo, by zaciekawić, i na tyle mało, żeby nie zdradzić wszystkiego. Że nie oglądałam, to nie wiem, czy wypaplałaś wszystko:] W każdym razie gagi trzeba zawsze usłyszeć samemu, tylko wtedy działają.

A, jest naprawdę mało dobrze zekranizowanych sztuk teatralnych. Niestety.

~irreplaceable;)
2007-03-28 18:44

Niezły artykuł...ale, czy musiałaś zdradzać treść fabuły?...egoistyczna postawa;p

ddomcia
2007-03-27 20:32

Może przez to, że nie widziałam sztuki film tak bardzo mi się podobał, a te sceny pokazywane w tle- retrospekcje itd. właśnie są najlepsze

Artykuł w porządku :)

Kocham P.Adamczyka!!!!!!! :D

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry