Typowość w nietypowości
Każdy człowiek rodzi się „jakiś”. Są wśród nas szaleńcy, ekstrawertycy, introwertycy karierowicze, cynicy, ideowcy itp. Wymyślcie sobie jakąkolwiek cechę charakteru, a na bank znajdziecie w grupie znajomych kogoś, kto idealnie będzie wam do tej cechy pasował. Wydaje się, że nie ma nic prostszego, niż pozostać w takiej sytuacji sobą, bo generalnie wystarczy po prostu być takim, jakim się urodziliśmy. A jednak nie do końca, bo owo bycie sobą zmieniło w ostatnim okresie swoje znaczenie i teraz kojarzy się ludziom raczej z pokazywaniem światu swojej odmienności, wyjątkowości i niezwykłości. Generalnie chodzi o to, by zostać przez świat dostrzeżonym i zasłużyć na jego podziw. Zatem bycie sobą to dziś już nie tyle kwestia charakteru i usposobienia co stylu życia.
Ostatnio bardzo popularne stało się oznaczanie swoich przyjaciół pod postami na portalach społecznościowych ("oznacz przyjaciela, który…"). Fora zaroiły się oczywiście natychmiast od takich notek i adekwatnych komentarzy pod nimi. Każdy ma teraz nadzieje, że ktoś z przyjaciół oznaczy go w ten sposób, aby mógł pokazać światu swoją wyjątkowość, choć - ku mojemu zaskoczeniu - wielu odpisuje potem „to taki/a typowy/a ja!”. Odnoszę wrażenie, że w ten sposób próbujemy usilnie wyłamać się z jednej szuflady, tylko po to, by wpaść od razu do kolejnej. Co więcej, wchodzimy do tej szuflady na własne życzenie, bo chcemy być nietypowi. Ale czy naprawdę nietypowi? „Dziewczyna jedząca wszystko, nie tylko sałatki” - co druga teraz tak robi! „Facet dominujący kiedyś w związku, a teraz bardziej pantofel” – nie mniej częsty przypadek.
Czy to źle? Chyba nie, bo dzięki temu wiele osób zaczęło poszukiwać inspiracji, by wyrazić w jakiś sposób własną inność. Ale bycie wyjątkowym straciło raczej dzięki takim praktykom swój pierwotny sens. Na każdym kroku można bowiem dziś spotkać osoby, które uważają, że są wyjątkowe, choć na dobrą sprawę robią to, co zdecydowana większość ludzi, czyli unikają zaszufladkowania jako osoby typowe. Niezwykłą rzadkością jest spotkanie dziś osoby, która utrzymuje, że jest sobą, bez wymyślania sobie dodatkowych, nietypowych zachowań, dzięki którym można by wyłamać się z tego kanonu. Ale czy naprawdę warto szukać czegoś, co nas na siłę wyróżni z tłumu? Czy nie lepiej pozostać przy swoim prawdziwego ja, które każdego z nas już czyni wyjątkowym? Podejrzewam, że to, co niekiedy staramy się ukryć przed innymi, może okazać się właśnie tym, czego szukamy. A zbyt intensywne poszukiwania, a następnie próby wdrażania w życie czegoś, co mogłoby nas istotnie wyróżnić, może doprowadzić tylko do tego, że gdzieś po drodze możemy zatracić siebie.
Świat zmienił się w ostatnim okresie diametralnie. Stał się w wielu obszarach o wiele bardziej tolerancyjny i niewątpliwie zaakceptuje nas dokładnie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Nie widzę więc sensu udawania kogoś, kim nie jesteśmy i szukania nowego nieudeptanego szlaku zamiast iść przed siebie bezpieczną, bliską nam trasą? Poszukiwanie nietypowego wizerunku i mówienie wszystkim o swojej nietypowości trudne nie jest, ale już zatańczenie w deszczu…
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?