Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Udawana wrażliwość - choroba XXI wieku   

Dodano 2016-04-03, w dziale felietony - archiwum

Co kilka dni media informują o kolejnych akcjach dobroczynnych. A to ktoś zamieścił na portalu społecznościowym zdjęcia z adnotacją, że każdy lajk to kolejna złotówka przeznaczona na obiady dla głodnych dzieci, a to uczniowie i harcerze zaczęli zbierać w marketach żywność dla ubogich, a to znów jakiś celebryta zadeklarował publicznie, że przekaże jakąś swoją pamiątkę konkretnej osobie lub fundacji. Akcja goni akcję. Jesteście pewni, że wszystkie te szlachetne działania są naprawdę wyrazem wewnętrznej potrzeby pomagania tym, którzy z różnych powodów znaleźli się w trudnej sytuacji i taki jest dziś rzeczywisty poziom społecznej wrażliwości?

/pliki/zdjecia/hb1hh.jpg Może się mylę, ale wiele tych działań nie wypływa moim zdaniem z potrzeby serca. Coraz mniej jest bowiem na tym świecie ludzi, których cieszy sam fakt niesienia bezinteresownej pomocy bliźnim, a radość obdarowanych i uśmiech na ich twarzach jest dla nich jedyną i wystarczającą zapłatą, a coraz więcej takich, którzy angażują się w akcje pomocowe dla reklamy, licząc w głębi duszy na osiągnięcie wymiernych, własnych korzyści. Myślę również, że poziom wrażliwości społecznej jest dziś znacznie niższy, niż się nam wydaje. Naprawdę nie znacie ludzi, którzy na medialną informację o skatowanym bestialsko lub porzuconym gdzieś tam w kraju dziecku bulwersują się i mieszają z błotem wszystkie za ten stan rzeczy odpowiedzialne służby i instytucje, a jednocześnie w najmniejszy nawet sposób nie reagują, gdy podobne sytuacje dzieją się w ich najbliższym sąsiedztwie?

Co jakiś czas w różnych krajach świata przeprowadzane są eksperymenty społeczne, które mają nam pokazać prawdę o nas samych i prawdziwym poziomie tej naszej empatii. I co? W większości eksperymenty te potwierdzają, że wrażliwość, o której tak lubimy mówić, to my i owszem mamy, ale chyba na specjalne okazje, natomiast a na co dzień jesteśmy obojętni wobec biedy i nieszczęść dotykających innych ludzi, zapatrzeni w siebie i żyjący w swoim własnym, małym świecie. W ostatnich tygodniach eksperyment taki przeprowadziła policja w Nowej Zelandii. W godzinach szczytu, na głównej ulicy w centrum dużego miasta, pojawił się blady, brudny, mocno zaniedbany chłopiec, który wygrzebywał jedzenie z koszy na śmiecie i zjadał to, co tam znalazł. Dookoła niego toczyło się życie wielkiego miasta. Przechodnie mijali chłopca w pośpiechu, nie zwracając na niego najmniejszej nawet uwagi, co najwyżej obrzucali go osobliwym spojrzeniem (niektórzy robili mu jedynie zdjęcia za pomocą swoich telefonów). Scena nagrywana była z ukrycia przez około 35 minut. /pliki/zdjecia/hb2hhhhh.jpgPomysłodawcy tegoż eksperymentu policzyli, że w tym czasie przeszło obok chłopca ponad 500 osób, ale jego losem zainteresowało się jedynie 7, czyli około 1,5%. I co wy na to?

Film ten nakręcono na zamówienie policji, by wykorzystać w kampanii rekrutacyjnej. Rolę dziecka odegrał w nim młodziutki aktor, ale reakcje przechodniów - a raczej ich brak – były jak najbardziej prawdziwe. W ramach wspomnianej powyżej kampanii film ten umieszczono później na facebookowym profilu agencji rekrutującej policjantów. Chodziło o wyłuskanie osób, które chciałyby zaangażować się w poprawę sytuacji społecznej najbiedniejszych poprzez pracę w policji. Swoją drogą uważam, że był to świetny pomysł.

Nowa Zelandia leży w zupełnie innej części świata i tak naprawdę niewiele wiemy o ludziach tam żyjących, zasadach, którymi się w życiu kierują i wartościach, którym hołdują, dlatego nie zdziwi mnie specjalnie, jeśli niektórzy z was stwierdzą, że taka znieczulica w naszym chrześcijańskim kraju jest po prostu niemożliwa. Jesteście tego pewni? No to spójrzmy na to nasze lokalne podwórko. W styczniu bieżącego roku przeprowadzono w Polsce podobny i nie mniej szokujący eksperyment społeczny z udziałem dziecka. W bardzo mroźny, zimowy dzień, w centrum Warszawy, posadzono na ławce małego chłopca bez kurtki, czapki, nie mówiąc już o rękawiczkach czy szaliku. Autorzy tego eksperymentu spodziewali się - jak twierdzą - błyskawicznej reakcji przechodniów, bezinteresownych gestów oddania dziecku własnych rękawiczek / szalików lub kurtek. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy widzieli z ukrycia zamyślonych i zapatrzonych w swoje wypasione telefony ludzi, którzy przechodzili obok chłopca beznamiętnie. Zgroza!

/pliki/zdjecia/hb3.jpgWarto wspomnieć, że chłopca posadzono na ławeczce w trzech różnych miejscach stolicy. Początkowo usiadł na przystanku autobusowym (tu prawie nikt się nim nie zainteresował), potem na ławce w pobliżu Multikina (tu było już nieco lepiej), a na koniec w sąsiedztwie bardzo znanego warszawskiego kościoła. Ku zaskoczeniu organizatorów akcji, młody aktor spotkał się w tym miejscu nie tylko z obojętnością, ale i wysłuchał też najwięcej uszczypliwych komentarzy w stylu: „Nie jest Ci za gorąco?” (głównie od osób starszych). Budująca - zdaniem pomysłodawców tego eksperymentu - była za to postawa przedstawicieli młodego pokolenia, którzy wykazywali jakiekolwiek zainteresowanie losem samotnego, zziębniętego dziecka.

Na koniec dodam jeszcze, że eksperyment ten przeprowadzono w kilka dni po tegorocznym Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pamiętacie, jak wielu ludzi mówiło wtedy o o niezwykłym wręcz poziomie empatii młodego pokolenia Polaków? Chciałabym być dobrze zrozumiana. To, że orkiestra gra i niesie pomoc, oceniam bardzo pozytywnie, ale zastanawia mnie, czy nie jest też trochę tak, że część tych wolontariuszy włącza się w te działania jedynie dlatego, że ma szansę pokazać się (także przed kamerami i w blasku fleszy). A przecież nie tak dawno obecny papież Franciszek mówił o tym, że prawdziwy chrześcijanin ma obowiązek niesienia innym pomocy i czynienia dobra, ale nie powinien się ani tym faktem afiszować, ani też niczego w zamian oczekiwać. Widać, nie do wszystkich to dotarło, dlatego mam wrażenie, że nadal wielu ludzi oczekuje za udzieloną innym pomoc uznania, podziwu bądź też liczy na rozgłos. Cóż, pozostaje tylko żałować, że te małe, pokrzepiające, ciepłe, codzienne gesty, które przecież nic nie kosztują, stają się dziś prawdziwą rzadkością.

Grafika:

Filmiki:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /32 wszystkich

Komentarze [2]

~Dariusz
2019-06-22 21:23

Bardzo ciekawy artykuł. Zastanawia mnie dlaczego wrażliwość zanika .

~XXX
2016-04-05 11:41

Bez sensu. Wszystko źle, bo akcje “nie wynikają z dobroci serca”. Wiesz, potrzebującym nie robi to różnicy.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry