Ukłon w stronę braci Grimm czy Disneya?
Dzisiaj chciałabym zachęcić was do obejrzenia serialu stacji ABC, który przenosi nas do bajkowego świata. „Once Upon A Time” to ekranizacja kilku znanych bajek, baśni i mitów, które dość sprytnie połączono w jedną historię. Twórcy, Adam Horowitz oraz Edward Kitsis, wykonali naprawdę kawał świetnej roboty, co potwierdzają międzynarodowe nagrody. Serial składa się już z 8 sezonów. Pierwszy ukazał się w roku 2011, a ostatni w roku 2018. Przed obejrzeniem serialu nie przypuszczałam, że bajki mogą być tak intrygujące. Dziś mogę wam powiedzieć, że naprawdę trudno mi się z tym serialem rozstać, gdyż fabuła mocno mnie wciągnęła, a poza tym bardzo przywiązałam się do niektórych postaci.
Na początek małe wyjaśnienie. Reżyser wprowadza nas do Zaczarowanego Lasu, w którym mieszkają postacie z najróżniejszych baśni i bajek, poczynając od niewinnego Czerwonego Kapturka, a na okrutnej Cruelli De Mon kończąc. Pewnego dnia Zła Królowa (Lana Parrilla), rzuca na wszystkie postacie klątwę i przenosi je do realnego świata ludzi, a dokładnie mówiąc do miasteczka Storybrooke, gdzie zostają one zamknięte w pułapce czasowej. A wszystko to czyni jak zrozumiałam po to, by zemścić się ostatecznie na swej pasierbicy Śnieżce (Ginnifer Goodwin). Oczywiście wszystkim postaciom kasuje przy okazji pamięć, by nie pamiętały o swych poprzednich wcieleniach. Teraz wszystkie bajkowe postacie żyją w miasteczku wraz z innymi ludźmi i pracują wykonując różne zawody. Śnieżka jest nauczycielką, Myśliwy (Jamie Dornan) szeryfem, Kapturek (Meghan Ory) barmanką w knajpce swojej babci, a Zła Królowa groźną panią burmistrz, która sprawuje dość okrutne rządy. Ale do czasu. Okazuje się, że jest jednak ktoś, o kim Zła Królowa zapomniała, a kto przybywa teraz do miasteczka, by się z nią zmierzyć i przywrócić na nowo wszystkich bohaterów bajek i baśni do ich bajkowego świata. To Emma Swan (Jennifer Morrison), córka Królewny Śnieżki i Księcia z Bajki (Josh Dallas), która tuż po narodzinach została przeniesiona przez portal do naszego świata. Czy uda jej się jednak pokonać Złą Królową i przywrócić wszystkim postaciom ich wspomnienia?
Fabuła serialu naprawdę zaciekawia i trzyma w napięciu. Pomysł wydaje się bowiem bardzo oryginalny. Duża ilość wątków zostaje umiejętnie spleciona w bogatą i intrygującą opowieść, w której każda z postaci posiada własną historię i sekrety. Każdy odcinek przedstawia kolejne adaptacje baśniowych opowieści, a losy bohaterów ciągle się ze sobą przeplatają i są mocno pokręcone (każdy jest tu chyba z każdym spokrewniony). Doskonała jest także scenografia i muzyka, która podkreśla istotnie nastrój fabuły. Twórcy chętnie sięgają do bajkowej makabry, mieszając umiejętnie grozę z horrorem oraz humorem.
Najmocniejszą stroną serialu są jednak według mnie aktorzy, którzy stworzyli tu fantastyczne kreacje. Moje serce podbił Rumplestiltskin (Robert Carlyle), który jest tu typowym czarnym charakterem oraz chyba najbardziej złożoną, wielowymiarową i intrygującą postacią. Carlyle zagrał tu mistrza manipulacji i prawdziwego geniusza zła. Każda scena, w której się pojawia, zapiera dech w piersiach. Większość znajomych nie podziela mojej fascynacji jego rolą, lecz zapewniam was, że nie da się jej zapomnieć. Świetna jest również Jennifer Morrison w roli Emmy, twardej, zadziornej kobiety z kiepską przeszłością. Lana Parrilla jako Zła Królowa też jest fenomenalna. W każdym serialu musi się jednak znaleźć i taka postać, która z jakiegoś powodu nie przypada nam do gustu. Dla mnie taką postacią jest tu Henry, czyli syn Emmy i wnuczek Śnieżki. Jego decyzje i wybory bardzo mnie irytowały. Ale w końcu to dziecko, dlatego można przymknąć oko na te jego nie zawsze roztropne zachowania.
Serial ten umieściłabym na podium w gronie moich ulubionych, choć ma on też swoje wady. Należą do nich na przykład efekty specjalne, które nie należą do najbardziej udanych. Poza tym opowieść jest mocno nielinearna i trochę niespójna. Oczywiście przedstawianie czegoś w niewłaściwej kolejności ma sens, jeśli potem wypełnia się luki, bo w innym przypadku powstają braki w życiorysach bohaterów, w efekcie czego występuje brak konsekwencji w ich zachowaniach i działaniach, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć. W 7 sezonie akcja przyjmuje zaskakujący obrót, co jednych widzów zachwyciło, a innych – w tym mnie – raczej zawiodło. W praktyce okazało się, że ocena tego sezonu miała ogromny wpływ na ocenę końcową całej serii.
Jedno jest pewne. „Once Upon A Time” wciąga i ogląda się go miło, bo ma on oryginalną fabułę, rzetelnie napisany scenariusz i jest świetnie zagrany. Poza tym od takiego serialu oczekuje się powrotu do smaku dzieciństwa i ten to zdecydowanie zapewnia.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?