Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W hołdzie dwóm mistrzom   

Dodano 2019-03-03, w dziale inne - archiwum

27 stycznia obchodziliśmy 263 rocznicę urodzin Wolfganga Amadeusza Mozarta. Wydarzenie na dobrą sprawę żadne, ale każdy powód do świętowania jest dobry. Tak więc i ten spowodował potężną falę postów i udostępnień nagrań tego kompozytora przez miłośników muzyki klasycznej oraz nie byle jakie osobistości opery. Mnie jednak fakt ten skojarzył się z pierwszą rocznicę śmierci jednego z najwybitniejszych reżyserów XX wieku, Milosa Formana, którą będziemy obchodzić w kwietniu. Skąd to moje skojarzenie? Otóż stąd, że w 1984 roku ten światowej sławy reżyser, twórca "Lotu nad kukułczym gniazdem" i "Valmonta", nakręcił w oparciu o sztukę Petera Shaffera trzeci ze swoich wielkich filmów „Amadeusz”, który poświecił postaci tego genialnego kompozytora z Salzburga.

/pliki/zdjecia/moz1.jpgFilm Formana opowiada nie tyle o życiu tego kompozytora, co o relacjach łączących go z Antonio Salierim, uważanym w tamtym okresie za najwybitniejszego kompozytora nad Dunajem. Widzimy jak trudno było pogodzić się Salieriemu z rosnącą popularnością Wolfganga Amadeusza Mozarta, który przybył do Wiednia w nadziei na zrobienie kariery. Według Formana Salieri bardzo szybko odkrył muzyczny geniusz Mozarta, co popchnęło go w pierwszej kolejności do zerwania więzi z Bogiem, a w następnej do nikczemnej próby wyeliminowania z gry swego rywala. Nie potrafił on bowiem zrozumieć, dlaczego to dobry Bóg obdarzył tak wielkim muzycznym geniuszem takiego sprośnego, nieokrzesanego prostaka z prowincji o odpychającym śmiechu. Narracja ma tu postać retrospekcji zdarzeń. Zatem poznajemy całą historię w oparciu o spowiedź Salieriego, jakiej słucha młody kapłan w zakładzie dla obłąkanych. Ta spowiedź to jednak bardziej obszerna opowieść o twórczym cierpieniu, zmaganiu się z sobą samym i własną zawiścią.

Ten nagrodzony ośmioma Oscarami film pozwala poznać wiele faktów z życia obu artystów, ale nie stroni też od mitów na ich temat, które to uformowały iście romantyczną legendę. Chodź film jest świetnie zrobiony i wywiera ogromne wrażenie na widzu, to tak sobie myślę, że warto jednak wrócić do historii i sprostować niektóre przedstawione w nim przez scenarzystę i reżysera „fakty”.

Co zatem w filmie tym jest prawdą? Niewątpliwie większość widzów się zdziwi, ale pojawiający się niemal co kwadrans szkaradny i sam w sobie żałosny chichot Mozarta należy do faktów. /pliki/zdjecia/moz2.jpgÓw kompozytor, który stworzył nowy kanon klasycznego piękna, śmiał się w taki sposób, iż jeden ze współczesnych mu porównywał go w zapiskach do tarcia gwoździem po szybie. W kilku scenach gorszą widzów także niewybredne, niewyszukane żarty maestro. Źródła historyczne (na przykład jego autentyczna korespondencja z kuzynkami) potwierdzają aż nadto to jego bardzo prymitywne poczucie humoru, zatem reżyser i tak litościwie go tu potraktował. Prawdą historyczną są również perypetie, z którymi borykał się mistrz, próbując wystawić w Wiedniu swoje opery, które uważano tam wówczas za mocno kontrowersyjne. Ja żałuję, że Forman nie nakreślił w tym swoim obrazie bardziej dosadnie kulisów powstania rażącej frywolnością i libertynizmem opery "Cosi fan tutte", na szczęście tego typu smaczków mamy w tym filmie i tak sporo. Historycy potwierdzają również padający w filmie komentarz cesarza Józefa II Habsburga do opery "Uprowadzenia z seraju". Ten miał ocenić ją w dwóch słowach - "Za wiele nut", z czym, jak się można przekonać, zgadzają się również późniejsi krytycy (np. Piotr Kamiński w swej książce "Tysiąc i jedna opera"). Mozart miał także sporo problemów z wystawieniem opery "Wesela Figara", frywolnej komedii o wartkiej, pełnej niespodziewanych zwrotów intrydze erotycznej ze znakomicie nakreślonymi portretami ludzkimi, czemu trudno się w sumie dziwić, mając na uwadze choćby fakt, że w scenie finałowej arystokrata - schwarzcharakter błaga na kolanach o przebaczenie jakiegoś fryzjera, absztyfikowaną pokojówkę i upokarzaną żonę trzeciego stanu. Nawet Napoleon nazwał to dzieło "rewolucją w czynie". "Don Giovanniego", uważanego dziś powszechnie za jego największe dzieło, również przyjęto nad wyraz chłodnie, a "Czarodziejski flet" wystawiono tylko w jednym z podrzędnych wiedeńskich teatrów jako owoc goryczy po wcześniejszej sromotnej porażce. /pliki/zdjecia/moz3.jpgPrawdą jest również to, że wielki Antonio Salieri spędził starość w zakładzie psychiatrycznym, gdzie podobno przyznał się do dokonania zabójstwa Mozarta.

A jakież to nieścisłości i nieprawdy wkradły się do filmu Milosa Formana? Poczynając od prostych i mniej złożonych kwestii, wypada wspomnieć o Mademoiselle Cavalieri, która choć w istocie była cenioną divą operowaą, to jednak nie wykonywała roli Konstancji, ani też nigdy nie miała romansu z młodym Amadeuszem. Uczucie Salieriego do wspomnianej primadonny również wydaje się być mitem, zważywszy na fakt, że przez lata był on przykładnym małżonkiem, o czym Forman nie był jednak łaskaw poinformować. Nie wyjaśniona jest również okoliczność powstania najpiękniejszej mszy (mowa o Requiem d-moll), jaka wyszła spod ręki Mozarta. Owszem, kompozytor na osobiste życzenie zleceniodawcy nie poznał nigdy jego tożsamości. Dziś wiadomo wszak, że zamówił ją u niego ku czci swej zmarłej żony hrabia Franciszek Walsegg zu Stuppach, który miał skłonność do publikowania cudzych prac muzycznych pod swoim nazwiskiem. Tak więc to nie Salieri budował genezę pod tę kompozycję. Również to nie Salieri pomagał schorowanemu Mozartowi w pracach nad utworem i ukończeniem dzieła, bo nazwisko tej osoby przetrwało na kartach historii, a był nim Xavier Sussmayr. Wedle słów Konstancji Mozart, z domu Weber - żony Mozarta – ten nie miał jednak (podobnie zresztą jak filmowy Salieri) zbyt czystych intencji. Prawdą jest i to, że śmierć Mozarta przerwała prace nad dziełem, a on sam miał wypowiedzieć słynne słowa "Pisałem je na własną śmierć". Ostatnią wielką zagadką jest zgon Mozarta. Wiemy dziś, że Salieri, wbrew temu, do czego się przyznawał, ręki do tego nie przyłożył. Cóż więc się stało, że Mozart zmarł na krótko przed swoimi trzydziestymi szóstymi urodzinami? Prawdą jest, że kompozytor ten przez całe życie nie cieszył się specjalnym zdrowiem, które pogorszyło się znacząco po zakończeniu prac nad operą "Łaskawość Tytusa". /pliki/zdjecia/moz4.jpgNieustanny wysiłek twórczy bardzo wyczerpywał jego organizm. Według historyków jego choroba z czasem przybrała postać psychosomatyczną, gdyż dodatkowo pojawiła się depresja. Dziś naukowcy mają związane ręce, gdyż Mozarta pochowano w mogile 3 klasy, jak mieszkańca Wiednia najniższego stanu, a tej mimo wysiłków nie udało się do tej pory odnaleźć, zatem nie możliwe jest również przeprowadzenie sekcji, która mogłaby udzielić odpowiedzi na to istotne pytanie. Istnieją jednak zapiski ludzi, które dosyć szczegółowo przedstawiają przebieg jego choroby. Wiemy więc, że miał wysoka gorączkę, wysypkę i obrzmienie w obrębie kończyn, co wiązało się z ogromnym bólem. Możliwe więc, że chorował na reumatyczne zapaleniem stawów, z bardzo wysoką temperaturą i jednoczesnym wystąpieniem powikłań neurologicznych. Niektórzy za bezpośrednią przyczynę śmierci uznają jednak upust krwi, jaki przeprowadził Mozartowi na dwie godziny przed śmiercią pewien medyk. Tak więc wszystkie pojawiające się hipotezy w tej kwestii, pozostaną już raczej tylko hipotezami.

Film jest więc jak widzicie hybrydą faktów i mitów, które na potrzeby fabuły stworzył niejaki Peter Shaffer, autor scenariusza. Milos Forman nie zaprzątał tym sobie głowy i obarczył winą za śmierć Mozarta Bogu ducha winnego Salieriego, który nawet nie specjalnie konkurował z Mozartem, bo talentem mu nie dorównywał, a skupiał się wyłącznie na pisaniu konwencjonalnych oper. Dzięki temu zabiegowi Forman odświeżył jednak postać Salieriego, zachęcając wszystkich miłośników muzyki klasycznej do poznania i jego twórczości. Mimo wszystko tym swoim zabiegiem sprawił, że miłośnicy kina na całym świecie widzą teraz krew na niewinnych dłoniach.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /20 wszystkich

Komentarze [2]

~Lewy twix
2019-03-11 13:23

To fakt, ale postać warta zainteresowania.

~kadarka
2019-03-10 18:47

Ostatnio ten Mozart bardzo popularny się tu zrobił

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry