Walczyli do końca o swoją sprawę
W ostatnim czasie zrobiło się głośno o Żołnierzach Wyklętych, którzy walczyli z władzą ludową o przyszłość powojennej Polski. W okresie PRL nie tylko nie uczono o nich w szkołach, ale nawet starano się wymazać wszelki ślad ich istnienie ze zbiorowej pamięci narodu. Pamięć ta jednak przetrwała, choć ich historia nadal budzi rozliczne kontrowersje. We wtorek zmierzyliśmy się z tą legendą, wychodząc całą szkołą do kina na pełnometrażowy, fabularny debiut Konrada Łęckiego „Wyklęty”. Oczywiście miałam też swoje oczekiwania wobec tej produkcji i raczej się nie rozczarowałam, bo film, mimo pewnych swoich słabości, zmusza jednak widza do refleksji i zachęca do bliższego zapoznania się z bez wątpienia tragiczną historii tych ludzi.
Po powrocie z kina do szkoły, zapytałam moich znajomych o ich odczucia i powiem wam, że usłyszałam sporo pozytywnych komentarzy. Mówili mi, że film zrobił wrażenie, wstrząsnął, poruszył, i że nie żal im tych kilkunastu złotych, które wydali na bilet. W zasadzie zgadzam się z tymi opiniami, ale mam też i inne spostrzeżenia.
Historia Żołnierzy Wyklętych to szalenie dramatyczny i bolesny temat, który od wielu lat dzieli moich rodaków. Jedni są przekonani, że należy się im bezwzględny szacunek za to, że nie złożyli po wojnie broni i postanowili walczyć z ludową władzą o inną (niekomunistyczną) przyszłość powojennej Polski, podczas gdy inni uważają, że w żaden sposób na ten szacunek nie zasługują, gdyż nie tylko nie wykonali bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych rozkazu dowódcy sił zbrojnych mówiącego o obowiązku złożenia broni, ale też wiele ich późniejszych działań z honorem - delikatnie mówiąc – nie miało za wiele wspólnego. Dodają przy tym, że "Wyklęci" od początku zdawali sobie sprawę, że nie mają szans na wygranie walki z komuną, a mimo to z premedytacją przeprowadzali kolejne akcje zbrojne, które jedynie wzmagały terror komunistów i przyczyniały się do spadku poczucia bezpieczeństwa wśród ludności. Wypominają im także przeprowadzanie brutalnych akcji ekspropriacyjnych, które miały na celu zdobycie zaopatrzenia oraz czystek na ludziach, którzy w ich przekonaniu sprzyjali komunistycznej władzy (członkowie PPR, funkcjonariusze MO i UB itp.).
Za fabularną podstawę filmu posłużyła reżyserowi i autorowi scenariusza (Konrad Łęcki – przyp. red.) historia jednego z tych żołnierzy, Józefa Franczaka (pseudonim „Lalek”), który zasłynął głównie tym, że walczył i ukrywał się najdłużej z nich. "Wyklęty" to zatem oparty na faktach dramat wojenny, którego akcja rozgrywa się w Polsce, w drugiej połowie lat 40-tych, a którego bohaterami są przedstawiciele zbrojnego podziemia niepodległościowego, walczący z ówczesną władzą ludową o powojenny kształt Polski. To także film o brutalnych czasach, targanych dylematami ludziach, a także o osamotnieniu, trudnej miłości i dramatach rodzin członków zbrojnego podziemia antykomunistycznego.
Obserwujemy więc jak „Lalek” (w tej roli Wojciech Niemczyk) trafia w szeregi ”Wyklętych”, potem ukrywa się w lasach i walczy z prześladującymi ich przedstawicieli komunistycznego aparatu, by w końcowej scenie przenieść się w czasy nam współczesne, na rozprawę jednego z byłych oprawców UB oraz obejrzeć moment pośmiertnego wręczenia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski synowi sierżanta Franczaka (Markowi).
Biografia Franczaka była jednak tylko inspiracją, bo od początku filmu odnosiłam wrażenie, że chodzi w tym wypadku o coś więcej, niż tylko o przedstawienie realistycznego portretu pojedynczego żołnierza. Znacznie ciekawsza jest tu próba pokazania szerokiego kontekstu sytuacyjnego, w jakim znaleźli się polscy żołnierze po roku 1945.
Film wzruszający i przygnębiający zarazem, bardzo prawdziwy i z prostym przekazem. Co prawda bohaterowie są fikcyjni, ale - jak się dowiedziałam - niemal każdy z nich posiada historyczny pierwowzór. Arcydziełem obraz ten raczej nie jest, ale jest to film dobry. Mam oczywiście świadomość niewielkiego budżetu, jaki udało się realizatorom zgromadzić (scen zbiorowych mamy tu jak na lekarstwo, a wszystko dzieje się w lasach albo w bardzo ubogich wnętrzach), dlatego też uważam, że jak na takie niewielkie pieniądze (pozyskane notabene w większości ze spółek skarbu państwa) efekt końcowy należy ocenić jako zadowalający. Realizacji nie służyło również wielokrotne przerywanie zdjęć oraz znacznie rozciągniecie ich w czasie (oczywiście z braku funduszy). Doceniam pracę operatora kamery, Karola Łakomca, który naprawdę odwalił kawał dobrej roboty, konstruując piękną i spójną estetycznie wizję (ach te efektowne ujęcia zamglonych i ośnieżonych lasów). Niezły jest również montaż, gdyż sprawia, że ten stosunkowo długi film ogląda się mimo wszystko do końca z zaciekawieniem. Natomiast reżyseria i kreacje aktorów pozostawiają już trochę do życzenia. Według mnie w tym filmie prawie wszystko jest czarno - białe. Z kinowego punktu widzenia nie jest dobrze, gdy główny bohater jest nieskazitelny, a jego antagoniści są kreskówkowymi złoczyńcami, bo to po prostu nierealne. Życie takie nie jest, a ludzie tak nie działają. Tu mamy niestety właśnie takie przedstawienie wydarzeń, przez co opowiadana przez reżysera historia traci znacznie na wiarygodności. Zawiedli też aktorzy, choć postać głównego bohatera zdecydowanie do widza przemawia. Zapewne z powodu skromnych funduszy nie udało się pozyskać do tej produkcji tych z najwyższej półki, a ci, których obsadzono, nie stworzyli raczej kreacji, które mogą przejeść do historii. Wielu z nich wpadło też w pułapkę nadekspresji, za co winiłabym jednak reżysera. Scenariusz też nie powala, dlatego nie ma się co dziwić, że wielu widzów irytują te często drewniane i przepełnione mocno ckliwym patosem dialogi. Reżysera winię także za brak konsekwencji. Niby pokazał społeczną niechęć do żołnierzy wyklętych, lecz nie pokazał jej przyczyn. Niby zaznaczył moralną niejednoznaczność niektórych ich czynów, by po chwili rozwiać wszelkie wątpliwości. Nie uważam natomiast, aby zmiany tempa ujmowały coś tej produkcji. Mnie taki zabieg zdecydowanie pomaga w delektowaniu się filmem.
Uważam, że każdy Polak powinien ten film zobaczyć, by dowiedzieć się, kim byli Żołnierze Wyklęci. I choć reżyser przekazał nam zbyt dosłownie swój punkt widzenia i swoją ocenę, to jednak według mnie nie powinniśmy się tym sugerować i każdy z nas powinien we własnym sercu rozstrzygnąć, kto był tym dobrym.
Grafika:
Komentarze [1]
2017-04-02 13:40
Zwykli Bandyci
- 1