Witaminy miłości - cz. 1
Słońce już dawno schowało się za linią horyzontu. Ostatnie dusze wędrowały jednak jeszcze po dziurawym asfalcie, by zaszyć się po chwili w zaciszu domowego ogniska. Na przekór wszystkiemu i wszystkim na zewnątrz pozostawały tylko nieliczne grupy młodych ludzi, tułając się po ruinach upadłych firm czy kina. Wśród nich była i ona – dziewczyna ubrana całkowicie na czarno. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Miała kruczoczarne włosy, niebieskie oczy i oznaki młodzieńczego trądziku na twarzy.
Zaledwie dwa miesiące temu ukończyła osiemnaście lat, przez co zyskała wielu młodszych kolegów, którzy teraz zwracali się do niej z prośbą załatwienie paczki papierosów. Nie lubiła jej za to sąsiadka, która niedawno wprowadziła się do domu naprzeciwko, bo jej zdaniem demoralizował młodsze od siebie dziewczęta. Tak właśnie ją oceniała, choć ani razu z nią nie rozmawiała i nie wiedziała o tragedii, jaką ostatnio przeżyła…
***
- Drogi Boże, mój ukochany przyjacielu, proszę Cię, byś pilnował moją siostrę – mówiła po cichutku ośmioletnia dziewczynka. – Ona nie jest zła, bo troszczy się o mnie, jak tylko może i mimo tego, co mówi, wiem, że też Cię bardzo kocha. Ostatnio powiedziała wprawdzie, że Cię nie ma, że nie istniejesz, ale ja dobrze wiem, że kłamała, bo przecież nasi rodzice są z Tobą - prawda? W sumie to nie wiem, czemu mi ich już zabrałeś, skoro byli jeszcze tacy młodzi.
W tej chwili drzwi do pokoju się uchyliły, wpuszczając troszkę światła.
- Daria… A ty czemu jeszcze nie śpisz? – spytała dziewczyna, siadając na skraju łóżku obok siostry. Ta jednak tylko wzruszyła delikatnie ramionami. W jej malutkich, turkusowych oczach zajaśniały łzy. – Hej, czemu płaczesz? Cichutko kochanie… - mówiła, tuląc małą do siebie.
- Brakuje mi ich… - wyszeptała złotowłosa dziewczynka.
- Mnie też, skarbie. Ale proszę, nie płacz już. Księżniczki nie płaczą, pamiętasz jak to tatuś mówił? A teraz uśmiech!
Na twarzy Darii pojawił się lekki chichot. Bardzo kochała swoją siostrę, mimo że często nie było jej w domu, bo całymi dniami i nocami pracowała, by miały z czego żyć.
- Zmykaj spać, jutro musisz iść do szkoły – dopowiedziała jeszcze ciemnowłosa.
- A nie mogłabym zostać w domu? – zapytała mała z cieniem nadziei, choć i tak doskonale wiedziała, że to nie będzie możliwe. Gdyby ludzie dowiedzieli się, że siostra pozwoliła jej zostać w domu, to pewnie zabrano by ją jej do domu dziecka, a tego bardzo nie chciała.
Następnego dnia Klara wstała równo ze słońcem. Przygotowała śniadanie, obudziła siostrę i wyprawiła ją do szkoły. Przed szkołą delikatnie pocałowała ją w policzek i udała się do pracy, jeśli tak można to było nazwać. Nie chciała tego robić, lecz nie miała wyjścia. Tylko w ten sposób mogła coś dla nich zarobić. Szkołę rzuciła mniej więcej jakiś tydzień po wypadku rodziców. Szukała pracy jako sprzątaczka, ale mimo starań – nie udało się. Załamała się, ale wiedziała, że ma dla kogo walczyć i o kogo dbać. Jej życiowe motto brzmiało: „Nigdy nie rezygnuj ze stawianego sobie celu, bo to oznacza, że poddałaś się na starcie. Nigdy się nie poddawaj, nawet wtedy, gdy ci się wydaje, że nie dasz rady iść dalej”. Gdy była mała, ojciec brał ją na kolana i opowiadał historyjki. Raz o królewnie, a innym razem o zwierzętach. Z każdej z nich wyciągała jakąś życiową mądrość, którą starała się potem wcielić w swoje życie. Z mamą zaś wspólnie gotowały. To ona właśnie nauczyła ją robić tradycyjne dania obiadowe i desery.
***
- Drogi Boże, przepraszam, że tak dawno z Tobą nie rozmawiałam – modliła się Daria. – Ostatnio stało się coś dziwnego. Klara założyła mi na głowę chustkę i powiedziała, że od teraz muszę ją ciągle nosić. Gdy zapytałam dlaczego, powiedziała mi, że tak trzeba. Mnie dała taką śliczną różową, a sobie kupiła biało – czarną. Tak, ona też zamierza taką chustkę nosić. Oglądałam kiedyś taki film i tam główna bohaterka też nosiła taką chustę na głowie, a potem zmarła. Ja nie chcę umrzeć!
- Kochanie, chodź na kolację! – drzwi do pokoju się uchyliły i pojawiła się w nich Klara.
- Już idę – odkrzyknęła Daria. – Proszę Cię, Boże, nie pozwól mi umrzeć!
Chwilkę później usiadła przy stole. Na talerzyku leżały cztery kanapki z serem i ogórkiem, czyli takie, jak obie lubią.
- Na co te tabletki? – spytała Daria, widząc kolorowe tabletki leżące obok talerzyka.
- To witaminy, które musisz połknąć.
- Ale ja nie chce!
- Musisz skarbie. Witaminy na pewno Ci nie zaszkodzą – powiedziała Klara głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Czy ja umieram?
- Co? Skąd Ci to przyszło do głowy? – zapytała Klara, kucając przy młodszej siostrze.
- Ale moja koleżanka w szkole powiedziała, że jak nosze taką chustkę, to na pewno umrę – wyszeptała dziewczynka, patrząc załzawionymi oczami na Klarę.
- Kochanie, obiecuję Ci, że będziesz żyć długo i szczęśliwie.
CDN.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?