Wstydu absolutnie nie ma
Na naszym rynku muzycznym działa wiele zespołów. Jedne są tak dobre, że na ich kolejne numery czekamy z wypiekami na twarzy, chcemy dzielić się ich muzyką z całym światem i zarażać nią swoich znajomych, natomiast inne uważamy za mało ciekawe, a niekiedy wręcz kiczowate i obok ich twórczości przechodzimy obojętnie. Gdy ktoś pyta nas, czy słuchamy tych drugich, mówimy z reguły, że nie, ale czasem sięgamy po cichu po te ich nagrania i niekiedy ta muzyka zaczyna się nam nawet podobać. Każdy z nas zna chyba także i takie zespoły, który uważa za kontrowersyjne. Ja do takich zaliczyłbym Kult, który od 35 lat występuje na polskich scenach, i który kilkanaście dni temu wydał swoją piętnastą studyjną płytę zatytułowaną „Wstyd”.
Płyta jest tradycyjnie bardzo kontrowersyjna w warstwie tekstowej. Autorem wszystkich tekstów jest 53-letni wokalista i lider zespołu Kazik Staszewski, któremu trudno odmówić charyzmy oraz wpływu na rozwój rodzimej muzyki i popkultury. Nie ma na polskiej scenie drugiego takiego artysty, który na przestrzeni kilkudziesięciu już lat tak celnie i radykalnie analizowałby w swoich tekstach polskość, Polskę i Polaków, i wszystko to poddawał tak bezlitosnym komentarzom. Nie inaczej jest i na tej płycie, na której Kazik w swoim stylu opisuje dosadnym językiem współczesne, polskie realia zdominowane prze partyjne podziały i bezsensowną, narzuconą przez polityków, wojnę domową. Muzyka jest natomiast wspólnym dziełem wszystkich muzyków i nawiązuje stylistyką do czasów debiutu grupy.
Już pierwszy rzut oka na okładkę płyty wystarczy, by zrozumieć, o czym traktuje. Na okładce widzimy oto klatkę piersiową mężczyzny ubranego w biało-czerwoną, częściowo rozpiętą bluzę dresową z ogromnym napisem „Wstyd”. Spod tej bluzy wystaje fragment T-Shirtu, na którym widzimy zaś znany wszystkim katolikom wizerunek serca Jezusa. Kazik powiedział w jednym z wywiadów, że pierwotny projekt okładki został ocenzurowany. Z jego wypowiedzi wynika, że przedstawiał on rozerwaną polską flagę, pod którą miał się znajdować widok zniszczonej po powstaniu Warszawy.
Kontrowersje nie kończą się jednak na okładce. W poszczególnych utworach Kazik bardzo mocno nadepnął na odciski wielu ludziom. Przykładem może być już pierwszy numer „Jeśli będziesz tam”, w którym śpiewa, że uwierzy w istnienie Boga, jeśli ten mu się ukaże. To kontynuacja historii z dwóch poprzednich płyt zespołu („Maria ma syna” z płyty „Hurra!” i „Twoje słowo jest prawdą” z płyty „Prosto”). Cała historia jest mega ateistyczną opowieścią o tym, że nic bardziej niż religia nie leży u podstaw wszelakich międzynarodowych konfliktów i wojen. Podobne smaczki znajdziemy też w „Dwururce”, numerze, traktującym o nasilających się w naszym kraju nastrojach homofobicznych. Tu Kazik opowiada historię pewnej osoby o innej orientacji seksualnej, która zostaje potępiona przez klerykalne społeczeństwo, i która z tej właśnie przyczyny zmuszona jest ukrywać swoją prawdziwą seksualność.
Kolejnym przewijającym się przez płytę motywem jest rządza władzy i propaganda. Temat ten poruszony został w utrzymanym w biesiadnym klimacie numerze „To nie jest kraj dla starych ludzi”, który mówi o wyobrażeniach Polaków na temat Stanów Zjednoczonych jako najwspanialszego kraju na świecie i ostoi demokracji oraz w tytułowym „Wstydzie”, który z kolei przypomina starą prawdę, że tak naprawdę to pieniądze rządzą naszym światem, a my chcemy ich mieć coraz więcej i więcej. Bardzo intrygującym tekstowo numerem jest także „Cisza Nocna”, zainspirowana zeznaniami Hermana Goeringa z procesu w Norymberdze, gdzie człowiek ten między innymi miał powiedzieć, że osoby o innych niż on poglądach są szaleńcami.
Nie da się ukryć, że płyta ta w swoim przekazie odnosi się do tego, co dzieje się ostatnio w naszym kraju (polityka, nowa i stara władza). Odniesienia te znajdziemy moim zdaniem na najlepszym numerze z tej płyty, dwuczęściowym „Podzielonym Domu”, którego pierwsza część poświęcona jest PiS, a druga PO. Podobną tematykę odnajdziemy we wstrząsającym numerze „Odejdę”, z którym każdy, kto ma już po dziurki w nosie życia w tym kraju, może się utożsamić, gdyż bohater tekstu rozważa na poważnie emigrację. Oba numery przekonują słuchacza, że choć największe polskie partie na pierwszy rzut oka się różnią, to w sumie są stronami tego samego medalu.
W utworze „Madryt” znajdziemy natomiast opartą na faktach frapującą historię mieszkańców pewnej kamienicy w tym hiszpańskim mieście (do której został nawet nakręcony teledysk), a w kończącym płytę numerze „Apokalipsa”, usłyszymy mocny tekst o zwłokach pewnej młodej dziewczyny.
Słuchając tej płyty przez cały czas miałem wrażenie, że Kult, który ma bardzo szeroki i ciekawy skład, gra tym razem jednak jakoś inaczej. Bezsprzecznie bardziej jazzowo, a gitary i klawisze w niektórych numerach są świadomie przesterowane (np. w tytułowym „Wstydzie”, czy później w takiej trochę pijacko-knajpianej „Apokalipsie”). Kazik dał tym razem szansę muzycznego wypowiedzenia się młodszym muzykom, szczególnie tym z sekcji dętej. Sam ograniczył się do wokalu, ale pokazał, że w tym zakresie ciągle jest w dobrej formie.
Wielu młodych ludzi zachwyca się dziś tą płytą, uważając ją za co najmniej godną uwagi, ale kto wie czy nie dlatego, że w warstwie tekstowej jest właśnie tak bardzo aktualna. Ciekawe, czy tak samo dobrze będzie się jej słuchało za pięć lat i czy w ogóle będzie się chciało wtedy do niej wrócić?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?