Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wybór - cz. 1   

Dodano 2022-01-13, w dziale opowiadania

W małym kwadratowym pokoju były dwie młode dziewczyny, bardzo do siebie podobne. Jedyną zauważalną różnicą był wiek. Starsza z nich wyglądała poważniej, a jej piwne oczy, gdy spoglądała na trzymaną w rękach książkę i na spacerującą po pokoju młodszą dziewczynę, wydawały się radosne, choć też i trochę zmęczone. Druga z nich, wyglądająca młodziej, nieustannie przemierzała pokój tam i z powrotem, a na jej pociągłej twarzy malował się stres. Jej oczy, równie piwne jak tej siedzącej na łóżku, wyrażały jednak stres, chociaż można w nich było także dostrzec pewien rodzaj dziecięcej radości.

/pliki/zdjecia/wyb1_1.jpg - No to w którym roku powstała pierwsza specjalistyczna różdżka? – zapytała starsza z dziewcząt.
- W dziewięćset pięćdziesiątym szóstym. Była to różdżka stworzona przez księcia Leona z domu Primis, a jej specjalizacją było tworzenie nowych różdżek. A wyglądała właśnie tak – tu młodsza z dziewcząt machnęła swą jasnobrązową różdżką, a przed nimi pojawił się obraz długiej, ciemnobrązowej różdżki, która u zwieńczenia przypominała nieco igłę, cienką i ostrą.
- I ostatnie już pytanie, Liv. Widzę, że jesteś dobrze przygotowana, naprawdę.
- Kto wymyślił ten beznadziejny egzamin? Zamiast podzielić całość zagadnień, na przykład na teorię, praktykę i magię, połączyli teorię różdżkarstwa z magią oraz magię z praktyką. A w ogóle po co komu ta przeklęta teoria różdżkarstwa? Kiedy niby ma mi się przydać w życiu informacja o powstaniu pierwszej różdżki. Ja chcę zostać przecież nauczycielką wyboru?
- Wtedy musiałbyś zdać trzy egzaminy zamiast dwóch. No i przypominam, że kandydaci na nauczyciela wyboru muszą zdać egzaminy z dodatkowych piętnastu przedmiotów…
- Co daje łącznie trzydzieści egzaminów. Trzydzieści! - wpadła jej w słowo młodsza.
- Dasz sobie radę. Pomożesz mi się spakować? - Liv przytaknęła i obie wyszły z pokoju młodszej dziewczyny, kierując się w stronę pokoju starszej z nich.

- Liv, są wyniki!
- Idę mamo! - blondynka o piwnych oczach z prędkością dorównującą niemal prędkości światła wybiegła ze swojego pokoju i zbiegła po schodach do salonu. Od razu sięgnęła po list i z taką energią go wyjęła z koperty, że aż ją rozerwała. Zaczęła czytać: „Panna Olive Totius, bla bla bla, przystąpiła do piętnastu egzaminów teoretyczno-magicznych i kolejnych piętnastu praktyczno-magicznych, z czego, bla bla bla. Liczba zaliczonych egzaminów wynosi łącznie 30”
- Zdałam wszystko!
- A jaki masz procent?
- Kat! Co ty tu robisz, przecież powinnaś być w pracy!
- Przyjechałam, gdy ty byłaś na górze. Po prostu mnie nie zauważyłaś. A teraz czytaj, jakie to uzyskałaś wyniki. W końcu muszę wiedzieć, czy moja mała siostrzyczka jest ode mnie lepsza.
/pliki/zdjecia/wyb2_0.jpg - Daj spokój, nie wiem jak miałabym to zrobić. Przecież ci egzaminatorzy, gdyby mogli, to wstawiliby ci ze wszystkich przedmiotów dwieście procent. A ja mam tak: „Eliksiry teoria 98% - praktyka 99%, Gotowanie magiczne 100% i 100%, Historia magii 98% i 99%, Języki staromagiczne 95% i 97%, Księgi magiczne 100% i 100%, Medycyna magiczna 94% i 93%, Papierologia 100% i 100%, Roślinność magiczna 92% i 93%, Różdżkarstwo 100% i 100%, Pogoda 99% i 98%, Wróżbiarstwo 98% i 92%, Wytwarzanie 96% i 89%, Zaklęcia 100% i 100%, Zaklinanie 100% i 100% oraz Zwierzęta magiczne 95% i 91%”.
- Super! - Kat przytuliła z czułością młodszą siostrę. Gdyby Liv nie była tak mocno skupiona na swoich wynikach, pewnie dostrzegłaby również pewną zmianę w zachowaniu siostry. Była ona jednak tak nieznaczna, że podekscytowana Liv kompletnie jej nie zauważyła.
- Brawo Liv, musimy to we trzy uczcić! - Mama obu dziewczyn była zachwycona wynikami młodszej córki, patrząc jednocześnie z dużą dozą niepokoju w stronę starszej. Ta dostrzegła to spojrzenie, ale zbyła matkę niedbałym gestem. To był ważny dzień dla Liv i to ona miała być w centrum uwagi.

/pliki/zdjecia/wyb3.jpg - Mamo, idę do Kat! - rzuciła Liv. Był ciepły, letni poranek, dlatego dziewczyna ubrana była jedynie w bluzkę i krótkie spodenki. Nie zabrała jednak ze sobą swej różdżki, bo nie widziała takiej potrzeby. Znał ją już dobrze cały personel medyczny szpitala, nie potrzebowała jej więc miec przy sobie w celu identyfikacji. Nawiasem mówiąc niedługo miała wybrać swą różdżkę specjalizowaną, co wiązało się z rozstaniem z tą starą.
Szła tą samą drogą co zawsze, przez Różową Łąkę, jak nazywała przepiękną polanę, która o tej porze roku rozkwitała niezliczoną ilość rosearków. Liv szła po płaskich kamieniach, które wytyczały ścieżkę. Idąc do szpitala starała się nie myśleć ani o stanie siostry, ani o zmęczeniu swojej mamy, lecz próbowała wyobrazić sobie, jak będzie wyglądała ta jej przyszła różdżka. Niebawem miała odwiedzić najlepszy w ich kraju sklep różdżkarski, który współpracował z jej szkołą, aby różdżkarz mógł dobrać dla niej model o odpowiednich parametrach. Różdżki tymczasowe były takie same, ponieważ miały służyć jedynie do nauki. Ona, jako przyszła nauczycielka wyboru, miała dostać różdżkę bez dokładnej specjalizacji, ale w związku z jej talentem do pojedynków, musiała ona być delikatnie ukierunkowana w stronę zaklęć ataku i obrony.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się wesoło do ogrodnika.
- Dzień dobry panienko Liv – ogrodnik ukłonił się jej nisko i odwzajemnił uśmiech. Machnął przy tym swoją różdżką, która była dłuższa od przeciętnych i już po chwili trzymał w ręku piękny bukiet z kwiatów purpuleum. - Zanieść go proszę panience Kat jako prezent ode mnie.
- Są cudowne, na pewno się jej spodobają – podziękowała Liv, trochę zazdrosna o przepiękny bukiet i poszła dalej. Było jej trochę przykro, bo i ona znała się bardzo dobrze z ogrodnikiem, ale nigdy nie dostała od niego choćby jednego kwiatu.

/pliki/zdjecia/wyb4_0.jpg - Liv, jak to miło, że wpadłaś! - jak zawsze z uśmiechem na ustach starsza siostra powitała nowoprzybyłą. I choć nie potrafiła już nawet podnieść się z łóżka, a jej skóra była biała jak papier, porażała jak zawsze entuzjazmem.
- Cześć. To prezent od ogrodnika - Liv przekazała siostrze bukiet.
- Purpuleumki! Moje ulubione kwiaty. I jak cudownie pachną! Wsadź je proszę do wazonu i opowiadaj co tam u ciebie.
- Dobrze. Jutro mam pierwsze spotkanie z różdżkarzem.
- Super. A jak się czuje mama? - lekki smutek odmalował się na twarzy Kat. To jest wręcz niewiarygodne, pomyślała Liv. Nawet gdy jest zasmucona, jej twarz promienieje szczęściem. Jednocześnie wyraża jednak ogromny ból i strach. Jak ona to robi? - Jest zmęczona, ale daje radę. Poza tym Ptyś wreszcie zaakceptował fakt istnienia Tupci - akceptacja to było za dużo powiedziane. Stary kot cheshire ledwie tolerował małą baku, ale mama kategorycznie zabroniła mówić o rzeczach, które mogłyby zmącić spokój Kat, nawet kosztem kłamstwa.
- To dobrze. Szkoda, że nie mogę się zobaczyć z Ptysiem, ale jak tylko wrócę do domu, to od razu wyściskam go za wszystkie czasy. Mam nadzieję, że dbasz o niego a nie tylko o Tupcię - zirytowała ją ta radość siostry. Uśmiechała się, choć zachowanie siostry wydało się jej nieco infantylne. Chciała móc porozmawiać z Kat poważnie o ich problemach. Liv wiedziała, że jej siostra musiała zdawać sobie sprawę z nikłych szans na ozdrowienie, jakie dawali jej lekarze.
- Czy możemy chwilę porozmawiać tak na poważnie? – zapytała Liv. Wiem, że masz swoje problemy, ale ja chciałabym móc porozmawiać ze swoją siostrą, a nie z jej błazeńską wersją. Rozumiem, że teraz przywykłaś do tego, że wszyscy traktują cię pobłażliwie i w ogóle, ale ja bym chciała porozmawiać ze swoją siostrą! - powiedziała to, co ciążyło jej odkąd dowiedziała się, że Kat jest chora. Od razu pożałowała jednak tych słów, ponieważ Kate nagle zbladła i spoważniała. Teraz wyglądała już na bardzo chorą.
/pliki/zdjecia/wyb5.jpg - Rozumiem, o co ci chodzi. Ale wolę być radosna, niż cały czas rozpaczać nad swoim losem, wiesz? Tak, to prawda, że wszyscy traktują mnie teraz jak dziecko, ale nie mam na to żadnego wpływu. Widzę, że jesteś zazdrosna o uwagę, jaką na sobie skupiam, ale uwierz mi, że ja nie chcę tego i ty byś też nie chciała, gdybyś była na moim miejscu. Czy ty myślisz, że mnie nie boli, jak cały czas ukrywacie z mamą przede mną, że tak naprawdę nie jest tak kolorowo? Też mam dość tej choroby i wiem, że praktycznie nie mam szans wyzdrowieć. Chcę zostać sama. Wróć do domu i przygotuj się do spotkania z różdżkarzem – wypowiedziawszy te słowa od razu odwróciła się na łóżku na drugi bok, zrywając kontakt wzrokowy z siostrą. Liv stała tak jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co mogłaby jeszcze powiedzieć, ale w końcu wyszła z sali, zostawiając siostrę samą.
Na korytarzu zwiesiła głowę. Słowa siostry mocno ją poruszyły. Nie zastanawiała się nigdy nad tym, że Kat może przeszkadzać takie traktowanie oraz ukrywanie przed nią wszystkiego, co mogłoby ją zasmucić. Myśląc o tym wyszła ze szpitala, ale nie skierowała się od razu w stronę domu, lecz w stronę biblioteki, gdzie mogła w spokoju poczytać. Chciała jeszcze raz poczytać o różnych modelach różdżek. Robiła tak zawsze, gdy była smutna lub wzburzona, bo to ją uspokajało. Szła powoli, ale z nadzieją, że wszystko się ułożyło.

CDN.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /17 wszystkich

Komentarze [2]

~Anna
2022-02-01 11:09

Bardzo interesujące.

~Piotr
2022-02-01 11:02

Budzi duże zaintetesowanie

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry