Jak zostałam agentką? - cz. 3
-Co więc mam robić? - spytałam bardzo zaciekawiona
- Zanim się pojawiłaś rozmawialiśmy na temat naszej rywalizacji z innym gangiem. Ostatnio odważyli się wejść na nasz teren, na co się nie zgadzamy. Terroryzują mieszkańców miasta, a policja nie jest w stanie nic zrobić. To nasze miasto i to my tu rządzimy. Ustaliliśmy, że się zakradniemy na ich teren i trochę ich postraszymy. - powiedział Jake
- Jak chcecie to zrobić?
- Jeszcze tego nie wymyśliliśmy, ale skoro teraz jesteś tu z nami, to myślę, że będzie to twoje zadania. Postraszysz ich trochę swoimi mocami i po problemie. A my znowu będziemy mieć miasto dla siebie.
- I potem to wy będziecie je terroryzować zamiast tamtych?
- Nie, nie. Źle mnie zrozumiałaś. Gdy mówiłem "to nasze miasto”, miałem na myśli, że my żyjemy w zgodzie z jego mieszkańcami. Bronimy ich i wspieramy. Policja zna nas dobrze i szanuje, a my handlujemy tylko bronią. To u nas nic szczególnego.
To naprawdę dziwne. Gang, który wspiera mieszkańców miasta i do tego policja, która nic z tym nie robi? Ba, jak twierdzą, nawet ich szanuje. Niezwykłe. No ale, ciągle pozostawała do uzgodnienia kwestia mojego udziału w tej ich akcji. Przeczytałam już w swoim życiu trochę książek o gangach i wojnach między nimi, stąd i moje obawy. Ci gangsterzy, z którymi teraz miałam do czynienia nie wyglądali zbyt groźnie, ale kto wie jacy byli naprawdę? Byłam też bardzo ciekawa, jaki jest ten drugi gang? Poza tym nic o tamtym gangu nie wiedziałam, a co jeśli są naprawdę niebezpieczni, bardziej niż Jake i jego gang? Ciekawiło mnie także, czy oni mieli już kiedykolwiek kontakt z kimś, kto dysponował supermocami. Chyba zgodzicie się ze mną, że istniała taka możliwość.
- Halo, Nox! Słyszysz mnie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos przywódcy gangu Jaka
- Co?
- Mówiłem ci, że dzisiaj ruszamy na akcję.
- Raczej nie. Ale dzisiaj? Dlaczego akurat dzisiaj?
- Tak, im szybciej, tym lepiej.
- No dobrze. Macie tu gdzieś bibliotekę?
- Tak, 10 minut drogi stąd. Ale po co ci biblioteka?
- Może znalazłabym tam informacje, jak wrócić na moją planetę.
- Zgoda. Toby zaprowadzi cię tam po akcji. Teraz Poe da ci jakieś inne ciuchy, bo w tych za bardzo rzucasz się w oczy.
- Dobrze.
Poszłam więc z Poe do jakiegoś pokoju. Tam dał mi czarne buty, ciemną koszulkę i jakieś trampki. Oczywiście nie odpuścił sobie przy tym jakiejś kąśliwej uwagi na mój temat, ale puściłam to mimo uszu, a on szybko wyszedł. Przebrałam się i usiadłam na dużym łóżku. W ciszy rozmyślałam, co teraz robią moi przyjaciele i rodzina. Przymknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
- Nox! Obudź się! – zerwałam się gwałtownie, spadając z łóżka. – Ha, ha. Usłyszałam czyjś śmiech. U wezgłowia łóżka stał Jake. Czy coś ci się stało? – spytał.
- Nie, nic mi nie jest. Czy mamy już iść? – spytałam.
- Tak. Już czas. Podjedziemy tam autem. Jestem pewien, że się nas teraz nie spodziewają.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy przed siebie nieznanymi mi korytarzami. Przez chwilę szliśmy w milczeniu.
- Tak właściwie to na jakiej jestem planecie. Mógłbyś mnie oświecić? - spytałam po chwili ciszy.
- Lond
- Lond? Przecież to w zupełnie innej galaktyce. Jak ja się tutaj znalazłam? I dlaczego akurat tutaj?
- Coś jest nie tak?
- Nie, nie o to chodzi, ale to bardzo daleko od mojego domu.
- Nie martw się na zapas, na pewno w bibliotece znajdziesz informacje, jak możesz wrócić na swoją planetę.
Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do ciemnego auta. Jake usiadł na miejscu kierowcy, a ja na miejscu pasażera tuż obok niego. Ruszyliśmy powoli.
- Droga trochę nam zajmie. Może w między czasie opowiesz mi coś o sobie? – spytał Jake?
- Już mówiłam. Nazywam się Nox Duranne mam...
- Nie, nie o to chodzi. Opowiedz mi coś o swojej sympatii.
- Oh. Wiesz, to trudny dla mnie temat.
- Jak wyrzucisz to z siebie, to na pewno zrobi ci się lepiej.
- Tak myślisz?
- Jestem pewien.
- No dobrze. Caspian Rivers, brat mojego przyjaciela Hansa Riversa, był moją sympatią. Od dziecka mi się podobał. Moja siostra dobrze o tym wiedziała. Zresztą nie tak dawno sama jej o tym powiedziałam. Wierzyłam, że i ja nie jestem mu obojętna, co dawał mi nie raz odczuć. W marzeniach planowałam już nawet nasze wspólne życie. A on co? Żeni się z moją siostrą, która nawet jeśli robi to tylko dla zawarcia pokoju między królestwami, to mogłaby chociaż mi o tym wcześniej powiedzieć? A ja dowiedziałam się o tym na jej koronacji od jakiegoś starszego faceta. Wyobrażasz sobie, jak się wtedy czułam?
- Moim zdaniem on na ciebie nie zasługuje.
- Naprawdę tak myślisz?
- Tak.
- Dziękuję ci. Rzeczywiście zrobiło mi się trochę lepiej.
Po kilku minutach dojechaliśmy do celu. Wysiadłam powoli z auta i czekałam, co powie Jake.
- Umiałabyś zrobić coś niezwykłego za tym oknem?
- Myślę, że tak.
Odetchnęłam głęboko i poczułam przypływ mocy. Skierowałam swoje dłonie w stronę okna i wypuściłam z nich lekko zielony dym, który po dotarciu do celu miał przeobrazić się w różne przeraźliwe stwory. Po chwili do naszych uszu dobiegły krzyki, a następnie zobaczyłam kilku mężczyzn wybiegających z budynku, w pobliżu którego staliśmy. Mężczyźni wsiedli szybko do zaparkowanych przy wejściu aut i natychmiast odjechali.
- Wrócą tu raczej, prawda?
- Nie wiem, ale to banda idiotów.
- Ale zostawili przecież tam swoje rzeczy.
- Wydaje mi się, że chyba jeszcze nie zdążyli się tam na dobre wprowadzić. Przez przypadek ich ciężarówka z rzeczami wylądowała podobno na innym kontynencie.
Roześmiałam się. Czyli co, udało nam się? - zapytałam.
- Myślę, że tak i możemy już wrócać.
Z uśmiechem na twarzy wsiadłam ponownie do auta, jednak po chwili poczułam się dziwnie.
- Jake, coś się ze mną dzieje. - powiedziałam wystraszona
- Dobrze się czujesz?
- Nie do końca...
Po chwili przed nami otworzył się portal. Taki sam jak ten, przez który się tu znalazłam.
- To twój portal? – zapytał Jake.
- Chyba tak...
- Zatem musimy się chyba pożegnać – powiedział smutno Jake patrząc mi w oczy.
Posmutniałam i ja i przytuliłam się do niego. Odwzajemnił mój uścisk, a gdy miałam go już opuścić, przypomniała mi się jedna rzecz.
- Jake, ale ja nie zdążyłam poznać nawet twojego nazwiska.
- Light. Nazywam się Jake Light.
- Dobrze więc Jake Light, żegnaj.
- Żegnaj Nox Duranne.
Zobaczyłam jeszcze jego delikatny uśmiech i po chwili zniknęłam w portalu.
- Wróciła! Nox wróciła!
Usłyszałam głosy i zobaczyłam moje rodzeństwo. Znów byłam w domu.
Okazało się, że ten portal otworzyła moja mama i to ona sprowadziła mnie z powrotem do domu. Czy to jednak oznaczy, że tamten portal otworzyłam ja? Jeśli tak, to jak to zrobiłam? Tego niestety jeszcze nie wiem, ale wiem, że chcę kiedyś wrócę na planetę Lond i znajdę cię Jake. Obiecuję.
KONIEC
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?