Wygrać walkę z bełkotem
W ramach jesiennych rozważań nad językiem, uzmysłowiłem sobie ostatnio, jak ważna jest jego prostota, a co za tym idzie łatwość przekazu i przyswajania tekstu. Nie stało się to oczywiście przypadkiem. Pewnego dnia wpadł mi w ręce intrygujący artykuł, traktujący o badaniach nad trudnością odbioru tekstu i metodzie - opracowanej w latach 50. przez niejakiego Roberta Gunninga - pozwalającej w miarę dokładnie tę trudność obliczyć, którą autor nazwał współczynnikiem mglistości tekstu.
Gunning, opierając się na własnych obserwacjach, stwierdził, że większość współczesnych mu ludzi ma ogromny problem ze zrozumieniem tego, co czyta lub co słyszy. I nie myślał tu bynajmniej o trudnym, specjalistycznym języku technicznym, medycznym czy prawniczym, ale o języku ulicy. Języku, z jakim przeciętny człowiek ma styczność każdego dnia. Słusznie zauważył przy okazji, że William Shakespeare – tworząc swoje niezwykłe językowo (i nie tylko) dramaty - miał do dyspozycji około 20 tysięcy słów, natomiast współczesne mu słowniki zawierały ich już około 600 tysięcy. To jego zdaniem wystarczająco obrazowało fakt, jak bardzo w ciągu tych 400 lat rozwinął się język. I nie byłoby w tym może nic szokującego, gdyby nie fakt, że za tym rozwojem języka nie do końca podążyli ludzie. Cywilizacyjne przeobrażenia przyniosły im z jednej strony wiele ułatwień w codziennym życiu, ale i rozleniwiły ich do granic możliwości. Dramatycznie spadła np. w ostatnich dzisięcioleciach potrzeba czytania literatury, szczególnie pięknej, co – zdaniem Gunninga - wyraźnie przełożyło się na zmniejszenie poziomu kompetencji komunikatywności.
Ten amerykański biznesmen i wydawca, twórca Instytut Jasnego Wyrażania Się, zajął się tym problemem w latach 50. XX wieku i po serii badań oraz testów opracował algorytm, który pozwalał obliczyć współczynnik trudności odbioru dowolnego tekstu. Nazwał go Fog Index (współczynnik mglistości). Jego zdaniem współczynnik ten pozwala ocenić trudność tekstu dla czytelnika lub słuchacza, wyliczając m. in. niezbędną ilość lat edukacji, które mogą mu zapewnić w pełni świadomą lekturę danego tekstu lub pełne zrozumienie słuchanej relacji. Jako że Gunning był przede wszystkim wydawcą, opracował ten wskaźnik głównie z myślą o swoich dziennikarzach. Chciał im unaocznić, jak łatwo czyta się ich teksty, co – według niego - uzależnione jest od m. in. od liczby słów i ich trudności, liczby zawartych w tekście myśli oraz przeciętnej długości zdania.
Jak można zatem sprawdzić trudność tekstu w odbiorze? Należy wybrać próbkę tego co napisaliśmy (około 150 słów). Najpierw trzeba obliczyć średnią słów przypadającą na zdanie, przeliczyć liczbę słów zawierających co najmniej 3 sylaby i przedstawić to procentowo, dzieląc wynik przez ogólną liczbę słów. Na koniec należy dodać te dwie liczby, podzielić je przez 2,5 i tak otrzymujemy wskaźnik. Według Gunninga, ci, którzy naprawdę chcą dotrzeć do czytelnika, nie powinni przekraczać liczby 12 (nie dotyczy to tekstów specjalistycznych). Oczywiście im mniejszy jest wynik, tym tekst jest bardziej przystępny i zrozumiały. Dobrym wynikiem jest zatem otrzymanie liczby mniejszej niż 8 (liczba ta, to liczba lat edukacji, jakie trzeba mieć za sobą, aby dany tekst w pełni zrozumieć). Wartości powyżej 17 sprowadza się generalnie do 17, co oznacza konieczność posiadania wykształcenia wyższego. Ręczne obliczanie mglistości tekstu było naturalnie bardzo żmudne, dlatego informatycy lingwistyczni przyszli niebawem językowcom z pomocą i opracowali odpowiednie programy, które umożliwiają dokonywanie takiego pomiaru automatycznie (w Polsce dostępny jest np. program FOG-PL).
Założenia metody Gunninga były oczywiste i logiczne. Twierdził on, że łatwiejsze w rozumieniu są krótkie wyrazy i zdania, niż długie i rozbudowane wypowiedzi. Poza tym zwrócił uwagę i na to, że takie teksty czyta się po prostu szybciej. Późniejsze badania dowiodły, że miał rację, ponieważ ponad 50 % ludzi gubi się, gdy czyta zdania składające się z 14 słów, a ponad 80%, gdy czyta zdania liczące 20 słów i więcej. Gunning opracował także - na wzór 10 przykazań - 10 zasad przejrzystego pisania i powtarzał nieustannie swoim dziennikarzom, by pamiętali o tym, że najbardziej znane powiedzenia / zdania w języku angielskim liczą 3 wyrazy.
1 Pisz krótkimi zdaniami
2. Mając do wyboru dwa słowa, wybierz to łatwiejsze
3. Używaj wyrazów powszechnie znanych
4. Unikaj słów niepotrzebnych
5. Tchnij życie w swoje czasowniki
6. Pisz tak, jak mówisz
7. Używaj terminów, które trafią czytelnikowi do wyobraźni
8. Nawiązuj ściśle do doświadczeń swoich odbiorców (pozycjonowanie)
9. Maksymalnie wykorzystuj różnorodność
10. Pisz tak, by wyrazić myśl, a nie zrobić wrażenie
Świat mediów (i nie tylko) bardzo zainteresował się pracami Gunninga, a najwięksi publicyści (potem także pisarze i naukowcy) zaczęli sprawdzać sobie poczytność swoich tekstów i prac naukowych przed przesłaniem ich do publikacji. Po prostu ludzie ci uświadomili sobie, że piszą po to, aby ktoś to przeczytał i zrozumiał i wcale nie muszą przy tym kokietować czytelnika wyrafinowanym językiem. Uzmysłowili sobie, że muszą pisać nie tyle atrakcyjnie, co komunikatywnie. Dla wielu ludzi pióra był to prawdziwy przełom i konieczność zmiany mentalności, bo przez wiele lat ludzie ci myśleli, że trudny, skomplikowany język wzmacnia ich pozycję i status społeczny. Gunning uświadomił im natomiast, że nie tędy droga, bo tekst napisany mało przystępnym językiem, czytelnik będzie przetwarzał wolniej (o ile w ogóle), przy okazji szybko straci poczucie pewność siebie, a to stanie się dla niego wystarczającym powodem, aby zrezygnować z dalszej lektury.
Zapewne zauważyliście, że dziś większość stron www jest łatwa w czytaniu (np. strony instytucji publicznych). Dzieje się tak dlatego, gdyż ich administratorzy mają świadomość, że teksty na nich zawarte adresowane są generalnie do osób o raczej przeciętnych bądź słabych kompetencjach komunikacyjnych. Nie inaczej jest z dziennikami i tabloidami. Jeśli chcą być czytane i mieć wysokie nakłady (a więc zarobić), nie mogą pozwolić sobie na trudny język. Wydawcy tych gazet mają bowiem świadomość, że pierwszym wrogiem komunikatywności jest właśnie zamglenie. Poza tym wiedzą, że osoby nie nawykłe do regularnego czytania literatury, słabiej będą sobie radziły z tekstem pełnym długich wyrazów, zdań, czy akapitów. Zwykły czytelnik oczekuje oprócz tego, że informacje będą podawane mu nie tylko w zgodzie z naturalną składnią, ale i w naturalnej dla nich formie i kolejności. W naszym języku proste zdanie ma na początku podmiot, potem orzeczenie i ewentualnie dopełnienie. Nie warto tego porządku odwracać ani czegokolwiek wtrącać, bo to natychmiast spowoduje zamglenie tekstu.
I co nie mniej ważne, nie należy się wstydzić prostoty języka, bo język, który jest zrozumiały, nie może być prymitywny. Badania historyczne dowodzą, że wielu naukowców zupełnie podświadomie pisało swoje prace tak, aby zostały zrozumiane. Einstein spędził np. kilka lat nad tym, aby swoją teorię względności opracować językowo w sposób maksymalnie przystępny i przyswajalny nawet dla laika. Historia ludzkości dowodzi też, że wiedza daje władzę, dlatego ludzie, którzy w przeszłości ją posiedli, próbowali zachować ją w sekrecie. Dziś jest inaczej. Dziś władzę mają ci, którzy potrafią wiedzę rozprzestrzenić i zrobić z niej użytek.
Z pewnością nie powinno się natomiast używać prostego języka w szkole, której zadaniem jest dbałość o wszechstronny rozwój ucznia (zwłaszcza w podręcznikach do nauki języka ojczystego). Ale nie jestem już tak do końca przekonany, czy podręczniki do nauki innych przedmiotów (np. do fizyki czy biologii) powinny również rozwijać kompetencje językowe? Moim zdaniem język w tym przypadku powinien być raczej przezroczysty, sformułowany tak, by uczeń mógł skoncentrować się tylko na temacie?
Zamglenie sprawdzają obecnie chyba wszystkie znane dzienniki i magazyny. Nie stronią od tego również wydawcy książek. Z informacji, które udało mi się znaleźć w sieci, wiem, że np. "The Times" ma wskaźnik mglistości 11, a The Reader’s Digest 10. Badaniu poddano także np. tłumaczenia Biblii oraz znanych światowych bestsellerów literackich. I okazało się, że większość z tych dzieł jest napisana językiem gimnazjalnym (wskaźnik mglistości 9-10). Oczywiście ja także nie omieszkałem sprawdzić sobie poziomu zamglenia mojego tekstu. Czego się dowiedziałem? Tekst, który właśnie przeczytaliście, ma wskaźnik 12, czyli powinny go w pełni zrozumieć osoby, które mają mniej więcej średnie wykształcenie. A zatem jest to tekst na waszym poziomie, drodzy czytelnicy. A może się jednak mylę?
Program FOG-PL dostępny jest pod adresem: www.logios.pl
RobinGrafika:
Komentarze [7]
2012-11-03 13:01
Informacje w szkolnych podręcznikach są tak maksymalnie skondensowane, że stają się kompletnie bezużyteczne. I pozostaje wybór: męczyć się podczas prób wyuczenia się z drobnych rameczek na marginesach, czy sięgnać po obszerniejsze źródła. Bo zazwyczaj jest tak, że po przeczytaniu prostego, przyjemnego tekstu coś zostaje w głowie. Dlatego nie zgodzę się z tym, że podręczniki nie powinny być pisane językiem prostym. Szczególnie te do języka ojczystego i historii.
2012-10-30 20:56
Szczerze, to nie przeczytałem tego tekstu całego ;) Stąd tez pytanie :)
Wysyłam więc CV!
2012-10-30 12:55
Zgadzam sie z xyz. Nie zauważyłeś tego: “Oczywiście im mniejszy jest wynik, tym tekst jest bardziej przystępny i zrozumiały. Dobrym wynikiem jest zatem otrzymanie liczby mniejszej niż 8 (liczba ta, to liczba lat edukacji, jakie trzeba mieć za sobą, aby dany tekst w pełni zrozumieć)...”
2012-10-30 11:50
Elessar, chyba nie zrozumiałeś tekstu. Źle nie jest, ale powinieneś pisać dla innych czytelników. W Fakcie czy w Echu Dnia byliby pewnie zadowoleni.
2012-10-29 22:10
Czyli… jesli policzyłem sobie ten wskaźnik dla mojego ostatniego tekstu i wyszło, że jest to poziom rodem z podstawówki to znaczy, że jest ze mną i moim pisaniem bardzo źle? ;d
2012-10-28 14:58
No to teraz możesz sobie sprawdzić jaki poziom zamglenia ma ten tekst z historii, o którym piszesz. Wskaźnik powie ci, jaka jest tego przyczyna o ile nie zaniedbujesz swojej edukacji i czytasz literaturę.
2012-10-28 13:27
ciekawy temat, łatwo się czyta
ja natomiast cierpię nad podręcznikami od historii – potrafię przeczytać uważnie cały temat i nie być w stanie sensownie powtórzyć co przeczytałem
- 1