Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

„Zakurzona dama”   

Dodano 2021-12-07, w dziale inne - archiwum

Na pewno każdy z was słyszał o World Trade Centre w Nowym Jorku, choćby tylko w kontekście zamachu terrorystycznego z 11 września 2001 roku, gdy islamscy terroryści, porwawszy uprzednio samoloty United Airlines i American Airlines, rozbili je o te wieże. Pierwszy z nich uderzył w fasadę Wieży Północnej (między 93. a 99. piętrem) o godz. 8:46 , a drugi siedemnaście minut później uderzył w fasadę Wieży Południowej (między 77. a 85. piętrem). Ten zamach, który – dzięki relacjom medialnym - rozgrywał się na oczach ludzi na całym świecie, był aktem niewyobrażalnego wręcz barbarzyństwa. Ja chciałbym jednak dziś napisać nie tyle o samym tym wydarzeniu, co o jednej kobiecie, której udało się ten dramat przeżyć, by pokazać wam jak ogromny wpływ miało to wydarzenie na jej dalsze życie.

/pliki/zdjecia/zak1_0.jpg Jej historię możemy w zasadzie rozpocząć 11 września 2001 roku o godzinie 6.33, kiedy to stacja metra znajdująca się nieopodal wspomnianych budynków zaczęła się stopniowo zapełniać ludźmi, którzy podążali w ten słoneczny dzień do pracy. Wśród nich była i ta kobieta, która – podobnie jak oni wszyscy - nie miała pojęcia, co się za chwilę wydarzy. Tą kobietą była Marcy Borders, lat 28, matka dwójki dzieci, pracownica Bank of America. O godzinie 8 dotarła ona do wieży północnej World Trade Center i udała się do windy, którą wjechała na 81. piętro, gdzie mieściło się biura jej firmy. Marcy była bardzo zadowolona z tej nowej pracy, gdyż nie łatwo było zdobyć posadę w tak znanej firmie, która – jak się dowiedziała - stwarza swoim pracownikom zarówno szanse rozwoju jak i awansu. Znajomi mówili o niej, że to taka kobieta, która na pierwszym miejscu zawsze stawia innych ludzi, a o sobie myśli dopiero w drugiej kolejności. Była osobą powszechnie lubianą, a przy tym dobrą żoną i matką. Gdy Borders rozpoczęła pracę, usłyszała potężny huk. W północną wieżę wbił się z ogromnym impetem samolot linii American Airlines, porwany niwiele wcześniej przez członków Al-Kaidy. Wydarzyło się to 12 kondygnacji nad jej głową, w chwili, gdy ona stała akurat przy kserokopiarce. Ludzie w jej pobliżu wpadli w panikę, bo nie za bardzo wiedzieli, co się stało. Dostrzegli oczywiście czarny dym, poczuli drżenie budynku, ale z głośników zamontowanych w całej przestrzeni biurowej dobiegał spokojny, chociaż stanowczo brzmiący komunikat: "Prosimy o zachowanie spokoju. Pozostańcie na swoich miejscach". /pliki/zdjecia/zak2_1.jpg Wcale mnie jednak nie zdziwiło, że w tej sytuacji ludzie, którzy znajdowali się w budynku, wpadli mimo to w panikę. Instynkt podpowiadał Marcy, że to coś poważnego i musi uciekać, by ratować swe życie. Wybiegając w pośpiechu z sali biurowej widziała przez okna spadające z wyższych pięter materiały biurowe, meble oraz ludzkie ciała. Wiedziała, że ma mało czasu i że budynek prawdopodobnie już za chwilę się zawali. Marcy ruszyła w stronę schodów i zaczęła biec po nich w ogromnym pośpiechu na dół. Po drodze słyszała krzyki, płacz, lament i prośby o pomoc. Mijała ranne, zakrwawione osoby, ale nie oglądała się za siebie. Zejście na parter zajęło jej około godziny. W tym czasie kolejny samolot uderzył w drugą, tym razem Południową Wieżę. Budynki zaczęły się walić. Jej udało się jednak wydostać z budynku na trzy minuty przed jego zawaleniem. Marcy mówiła potem o tej chwili tak: "Uciekałam przed chmurą kurzu, która za mną podążała. Moje usta były wypełnione dymem. Za każdym razem, gdy go wdychałam, zaczynałam się krztusić. Jedno, co powtarzałam sobie w myślach, to: nie chcę umierać, nie chcę umierać". O 9.59 wszystko ucichło.

Według Marcy, która doznała ogromnego szoku, wyjść pomógł jej jakiś mężczyzna. Możliwe, iż był to strażak. Jej elegancki kostium, perły wiszące na szyi, pokryte były skorupą szarego prochu. Wyglądała jak jakiś posąg, a nie żywa istota, która cudem uniknęła śmierci. Wtedy oślepił ją błysk flesza. /pliki/zdjecia/zak3_1.jpg Tak powstała jedna z najsłynniejszych fotografii z tamtego dnia, która obiegła potem cały świat. Widzimy na niej przerażoną kobietę z wyciągniętymi bezradnie dłońmi. Dzięki niej Marcy Borders została zapamiętana jako "Zakurzona dama". Cały świat o niej mówił, ale ona nie mogła sobie poradzić z własną traumą, Z jednej strony cieszyła się, że żyje, ale z drugiej pragnęła umrzeć. Męczą ją potworne koszmary. W snach widziała walące się wieże i słyszała krzyki ciężko rannych i umierających ludzi. Z czasem dowiedziała się, że ten trujący pył, który w dużych ilościach dostał się wówczas do jej płuc, z pewnością zmieni jej życie. W gazetach czytała o ratownikach, którzy pracowali w Ground Zero i zaczęli chorować na bardzo poważne choroby układu oddechowego z nowotworem włącznie i zastanawiała się, czy ją czeka podobny los.

Jej dalsze życie potoczyło się według chyba najgorszego scenariusza. Marcy popadła w paranoję, a swoje lęki i koszmary zaczęła leczyć alkoholem oraz narkotykami. Mówiła potem o tym okresie w swoim życiu tak: "Próbowałam się zabić, biorąc narkotyki. Myślę, że moje życie stało się jednym wielkim śmietnikiem. Brałam tabletki, crack... wszystko, co tylko wpadło mi w ręce. Nie wzięłam tylko heroiny, ale kto wie, dokąd to zmierzało. Może to nie trwałoby długo... Zrezygnowałam też z siebie, przestałam się myć. Nie poznawałam siebie, kiedy patrzyłam w lustro.". W związku z tym straciła w tym czasie prawo do opieki na swoimi dziećmi. Jej życie zmieniło się diametralnie.

W 2011 roku udało jej się pokonać uzależnienie w jednym z amerykańskich ośrodków leczących pacjentów uzależnionych. Udało jej się również odzyskać prawa do opieki nad swoimi dziećmi i mimo ogromnej traumy, którą przeżyła, /pliki/zdjecia/zak4_0.jpgznów zapragnęła wrócić do świata, jaki znała sprzed tej tragedii. Cóż, los pisze często historię niezależnie od ludzkiej woli i życzeń. Ta historia ma także bardzo smutne zakończeniami. "Zakurzona dama" dowiedziała się w 2014 roku, że ma nowotwór żołądka w zaawansowanym stadium, który mógł być skutkiem ubocznym tamtejszego wydarzenia. Marcy, jako osoba nieubezpieczona, wzięła pożyczkę na leczenie w kwocie 190 tyś. dolarów, a w momencie, kiedy tak naprawdę rozpoczęła leczenie, okazało się, iż jej organizm nie był w stanie przyjąć tak dużej ilości leków. Kobieta przegrała walkę z chorobą i umarła 26 sierpnia 2015 roku, czyli 14 lat po tragedii World Trade Centre. W tamtym dniu media przypomniały światu historię tej kobiety, która cudem przeżyła tamto dramatyczne wydarzenie. Ludzie na nowo zainteresowali się jej historią i chcieli poznać przyczyny jej śmierci. Jej córka udzieliła wówczas wywiadu, w którym opowiedziała historię swojej matki i tym samym zamknęła jej historię: "Mama, nie pozwalała, by ta nazwa ją definiowała. Ona nie była "zakurzoną damą". Jest moją bohaterką. Teraz kurz opadł, a ona wreszcie jest wolna..."

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /10 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek
Hush 9hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry