Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Zapomniani bohaterowie podboju kosmosu   

Dodano 2021-01-28, w dziale inne - archiwum

Historia badania kosmosu to pasmo niespodzianek i często różnych, niezwykłych historii. Badacze zawsze próbowali przewidzieć efekty własnych pomysłów i sprawdzić, na ile te ich wyliczenia się sprawdzą. Czasem jednak – przez brak doświadczenia bądź nieznajomość działających na badany obiekt czynników – byli zmuszeni ryzykować, bo inaczej nie byliby w stanie odkryć kolejnych tajemnic Wszechświata. Tak właśnie było z bioastronautyką, działem nauki o kosmosie, który badał wpływ przestrzeni kosmicznej na ziemskie organizmy.

/pliki/zdjecia/kos1_4.jpgOrganizmy żyjące na naszej planecie są niezwykle zróżnicowane zarówno pod względem budowy jak i wewnętrznej struktury. Ilość reakcji chemicznych zachodzących u rozwielitki nijak się ma na przykład do ilości takich reakcji zachodzących w ciele choćby ludzkiego niemowlaka. Poza tym reakcje te przebiegają zawsze w ustalony sposób, ponieważ na Ziemi panują od setek lat określone warunki. To zrodziło jednak pytanie, jak różne ziemskie organizmy będą zachowywać się w kosmosie, gdzie z kolei panują zupełnie odmienne warunki? Pytanie to intrygowało ludzi od dawna i koniecznie chcieli to sprawdzić. No, ale jak? Na początku badacze nie mieli kompletnie żadnej wiedzy na ten temat. Próbowali ją jakoś zdobyć, tworząc w laboratoriach warunki zbliżone do tych kosmicznych i poddając w nich testom różne rośliny oraz zwierzęta. Gdy już mieli pewną wiedzą, postanowili sprawdzić ją w warunkach autentycznych, czyli kosmicznych, bo liczyli się z tym, że mimo wszystko w warunkach ziemskich mogło dojść do pewnych przekłamań.

Nie będę pochylał się nad badaniami nad wszystkimi organizmami żywymi, ale muszę wspomnieć, że to rośliny zostały wysłane w kosmos jako pierwsze. Dokonali tego Amerykanie tuż po II wojnie światowej, gdy skonfiskowali Niemcom rakiety V2 i zdecydowali się ich użyć, by zbadać wpływ promieniowania kosmicznego na ziarna kukurydzy, żyta i zarodniki grzybów. Badania te jednak niewiele wniosły, gdyż niemieckie rakiety nie za bardzo się do tego nadawały, a poza tym większość z nich pogubiła kapsuły z nasionami.

/pliki/zdjecia/kos2_6.jpgPierwszym organizmem żywym, nie będącym rośliną, który za sprawą ludzi trafił w kosmos była... muszka owocowa. Za umowną granicę atmosfery i przestrzeni kosmicznej uznaje się dzisiaj 100 km nad poziomem morza, a rakieta z pojemnikiem z muszkami wyniosła je nawet 9 km ponad tę barierę. Tym razem rakieta wróciła (mimo pewnych problemów), muszki odzyskano, przebadano i przekonano się, że w ich organizmach nie zaszły większe zmiany. Warto wspomnieć, że celem badania było sprawdzenie wpływu promieniowania kosmicznego na drobny organizm żywy.

Rola eksperymentu w bioastronautyce była od początku niepodważalna. Badacze dwoili się i troili, by zyskać wiedzę, czy warunku kosmiczne nie będą też szkodliwe dla większych organizmów, w tym oczywiście w perspektywie i dla człowieka. Aby taką wiedzę zdobyć, musieli zmienić próbkę badawczą. Ich wybór padł na małpę (zwierze o bardziej skomplikowanej budowie anatomicznej, którego organizm jest niezwykle podobny do organizmu człowieka). Dzięki swym rozmiarom małpy można było poddać nie tylko badaniom związanym z wpływem promieniowania na ich organizm, ale też badaniom związanym z wpływem nieważkości, przeciążenia i przegrzania (w tych ostatnich badaniach chodziło o wiele bardziej o ustalenie wpływu lotu w rakiecie na organizm, niż o jego przebywanie w przestrzeni kosmicznej). Badacze musieli jednak zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, bo małpa to przecież nie tylko większy i cięższy, ale też trudniejszy do odzyskania obiekt badawczy. Jednak naukowcom z laboratorium w Wright Field w Ohio udało się ostatecznie opracować taki projekt, a misjom związanym z wyniesieniem małp w kosmos nadano kryptonim „Albert”.

Początki projektu były... powiedzmy to sobie otwarcie „trudne”. Do badań wybrano rezusy, a to z powodu ich wielkości i licznych podobieństw z człowiekiem. /pliki/zdjecia/kos3_5.jpgPrzygotowano im także odpowiednie kapsuły wyposażone w różne mierniki i urządzenia, takie jak choćby aparatura podtrzymująca życie czy też pochłaniacz dwutlenku węgla. Pierwszy misja, czyli lot Albert I, miał miejsce 11.06 1948 i zakończył się totalną porażką. Zawiodła nie tylko aparatura podtrzymująca życie ale i sama rakieta oraz system spadochronowy. Chcąc oszczędzić wam okrutnych szczegółów, napiszę tylko, że Albert I nie wrócił na Ziemię żywy. Wydarzenie to spowolniło nieco rozpędzony do tej chwili marzeniami projekt. Następny lot odbył się dopiero rok później (14 czerwca), ale i tym razem rezus nie przeżył, a powody były bliźniacze do tych sprzed roku. Naukowcy nie zamierzali się jednak poddawać i wysyłali w kosmos kolejne małpy, choć spotykał je podobny los. Trzeci nieszczęśnik z rodu Albertów zginął w wybuchu rakiety, która nie dotarła nawet na wysokość 100 km. Zadecydowano więc na chwilową zmianę taktyki i postanowiono wysłać w kosmos mysz. 31 października 1950 roku została wystrzelona w przestrzeń kosmiczną mysz nieznanego bliżej gatunku. Rakieta wzbiła się na wysokość około 136 km i – prawdopodobnie przez nieujawnione do dziś problemy techniczne - zaginęła w czasie powrotu na Ziemię, przesyłając jedynie zdjęcie myszy w kapsule w stanie nieważkości.

Mimo tych porażek, naukowcy – zgodnie z początkowym planem – wrócili do projektu wysyłania w kosmos małp. I wreszcie los się do nich uśmiechnął, ponieważ wystrzelona 20. 09.1951 r. roku w kosmos małpa imieniem Yorick i podróżujące z nią myszy, powróciły na Ziemię żywe. Sukces był to jednak połowiczny, bo Yorick zdechł kilka godzin po wylądowaniu. Jeśli wierzyć aparaturze, która znajdowała się w kapsule, nie był to jednak efekt przebywania w kosmosie, a raczej szoku i przegrzania w rakiecie. /pliki/zdjecia/kos4_2.jpg Pośmiertnie Yorick został uznany za pierwszą małpę, która nie tylko była w kosmosie, ale i przeżyła lądowanie (rakieta z Yorickiem wzniosła się tylko na wysokość 71 km, ale ze względu na obecny w rakiecie stan nieważkości uznano ten lot za kosmiczny).

Doświadczenia zebrane przy locie Yoricka okazały się dla naukowców bezcenne. Rok później (21 maja) wysłano w kosmos dwie kolejne małpy (tym razem makaki jawajskie) o imionach Patricia i Mike, które odbyły lot na wysokość 62 km (podobnie jak w przypadku Yoricka, wysokość okazała się być wystarczająca, by i ten lot został uznany za kosmiczny) i bezpiecznie wylądowały na Ziemi. Najważniejsze było jednak to, że badania przeprowadzone tuż po locie wykazały brak negatywnych skutków przebywania w przestrzeni kosmicznej dla tych istot. Po analizie stanu ich zdrowia i wielu badaniach oba makaki trafiły do Smithsonian National Zoological Park, gdzie spędziły resztę swego – bądź co bądź – niezwykłego, małpiego życia.

Pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych Rosjanie zaczęli z kolei wysyłać w kosmos psy. Pierwsze psy, jakie wzięły udział w locie na wysokość ponad 100 km, nazywały się Cygan i Dezik. W kolejnych latach wysyłano w kosmos psy dziewięciokrotnie, niestety większość z nich nie przeżyła tych eksperymentów. Pierwszym, o którym wspomina historia była suczka Łajka, która na statku Sputnik odbyła lot wokół Ziemi po jej orbicie (była pierwszym stworzeniem na orbicie). Co ciekawe, naukowcy rosyjscy nie założyli sprowadzenia jej z powrotem na Ziemię (poniosła więc śmierć w czasie lotu z przegrzania i stresu). Mimo tragedii Łajki Rosjanie nie zaprzestali wysyłania psów w kosmos. Kolejne wysłano 19 sierpnia 1960 roku w /pliki/zdjecia/kos5_0.jpg w radzieckim satelicie Sputnik 5. Nazywały się Biełka i Striełka, i przeszły do historii jako pierwsze zwierzęta, które odbyły 24 godzinny lot orbitalny i wróciły na ziemię żywe. W locie towarzyszyło im na pokładzie 12 myszy, muszki owocowe, bakterie, a także nasiona różnych roślin. 22 lutego 1966 roku wystrzelono w kosmos satelitę Kosmos 110. Na jego pokładzie znajdowały się kolejne dwa psy: Wietierok i Ugolok. Ich lot trwał 23 dni, co do dziś jest rekordem w kategorii długości lotu psów w kosmosie. One również wróciły na Ziemię żywe, ale w trakcie lotu straciły sierść, a po wylądowaniu były bardzo słabe i miały liczne odleżyny.

Historia pierwszych zwierząt w kosmosie, choć trochę przerażająca – zwłaszcza, gdy spojrzymy na ilość misji, które nie zakończyły się powodzeniem – nadal intryguje wielu ludzi. Poza pracowitymi i niepoddającymi się mimo porażek naukowcami, warto moim zdaniem oddać też hołd wszystkim tym małym bohaterom, którzy zupełnie nieświadomie przyczynili się do poszerzenia ludzkiej wiedzy na temat kosmosu. Zdaję sobie sprawę, że mamy tu do czynienia z dylematem moralnym. No, bo czy rozwój ludzkiej wiedzy musi być zawsze okupiony śmiercią niewinnych zwierząt? Ale to już temat na inny artykuł.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /14 wszystkich

Komentarze [1]

~kabaret
2021-02-01 00:42

Niestety większość odkryć naukowych pociągało za sobą śmierci, czy to ludzi, czy wspomnianych w artykule zwierząt. Wydaje mi się, że to nieodłączna rola prowadzenia badań i jedyne na co możemy liczyć, to że w najbliższym czasie nauka pójdzie do przodu i będzie można testować różne rzeczy na np. na replikach ludzi, lub czymś w tym rodzaju, jednak czy wtedy to również będzie moralne?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry