Złotą klatkę sprawię ci
Każdy z nas zapewne nie raz przeżył w swoim życiu taki moment, gdy poczuł zazdrość. W sumie to nieważne, czy chodziło wówczas o rzecz, osobę, czy też może o jeszcze coś innego. Według mnie każdy człowiek dobrze zna to uczucie, a ci, którzy twierdzą, że jest inaczej, po prostu kłamią.
Zazdrość uznawana jest powszechnie za uczucie negatywne, ale wielu uważa, że może być też twórcza. Potrafi w końcu motywować do działań i realizacji własnych aspiracji, bywa bodźcem pozytywnej konkurencji, a niekiedy wzmacnia również międzyludzkie więzi. Tak czy inaczej zawsze była nieodłączną towarzyszką ludzkiego życia. Powinniśmy jednak nauczyć się ją kontrolować, bo gdy wymknie się nam spod kontroli, może poczynić ogromne spustoszenia - zniszczyć ludziom życie, zrujnować ich związki, a niekiedy doprowadzić nawet do zbrodni.
Zazwyczaj odczuwamy zazdrość w sytuacji frustracji, gdy znany jest nam obiekt zaspokajający naszą potrzebę lub osoba to posiadająca. Postrzegamy ją jednak z reguły jako za coś mocno wstydliwego, taki przejaw naszej słabości, której nie chcemy jednak okazywać, by tym samym nie przyznawać się do własnych błędów lub niedostatków. Zakładamy więc maski i udajemy. Zazdrość jest właściwie konglomeratem różnych uczuć – od lęku, przez poczucie winy, aż do nienawiści i agresji. Często czyni nas nieszczęśliwymi, doprowadza do rozpaczy i odbiera radość życia, w efekcie czego robimy rzeczy, których potem żałujemy. Miewa jednak także i zupełnie inne oblicza. W końcu daje nam także szansę uświadomienia drugiej osobie, że nam na niej zależy (możemy też uprzytomnić sobie, że jesteśmy zakochani albo dać ten fakt do zrozumienia partnerowi). Wielu ludzi uważa, ze brak zazdrości w związku jest równoznaczny z brakiem zaangażowania któregoś z partnerów. Dlatego moim zdaniem odczuwanie i okazywanie odrobiny zazdrości w takiej sytuacji jest nawet wskazane, ale pod warunkiem, że czynimy to w sposób kontrolowany a nie chorobliwy.
Ale dlaczego tak naprawdę bywamy zazdrośni? Przyczyną zazdrości są z reguły nasze słabe punkty, a dokładniej mówiąc kompleksy – zarówno te wrodzone jak i te nabyte. Często nie czujemy się bowiem wystarczająco atrakcyjni dla innych osób albo coś jest nie tak z naszym poczuciem wartości. Jeśli zazdrość ogranicza się do rzeczy materialnych, to świadczyć to może o naszej mocno zaniżonej samoocenie i przekonaniu, że wartościowi dla innych będziemy tylko wtedy, gdy te rzeczy zdobędziemy albo gdy odniesiemy jakiś spektakularny sukces. Czy nie łatwiej jednak pogodzić się z tym, że zawsze znajdzie się w naszym otoczeniu ktoś od nas lepszy, atrakcyjniejszy, mądrzejszy, czy bogatszy i nie porównywać się nieustannie z innymi ludźmi, co jak widać wpędza nas jedynie w kompleksy i ożywia to uczucie?
Warto też zadać sobie pytanie, co w nas to uczucie zrodziło i uświadomić sobie, jak długo to już trwa. Możliwe jest bowiem, że to konsekwencja przykrych doświadczeń z naszej przeszłości (zdrady bądź odrzucenia przez rówieśników) a niekiedy też poczucia krzywdy, którą nam wyrządzono. Cóż więc wtedy robić? Chcąc nad tym uczuciem zapanować, winniśmy po pierwsze przyznać się przed sobą do jego istnienia, po drugie przyjąć ten fakt do wiadomości i zaakceptować siebie samych takimi, jakimi faktycznie jesteśmy, opanować rodzące się w nas złe emocji, doceniając to, co mamy i w końcu obudzić w sobie pozytywne myślenie.
Pewne jest jedno. Zazdrość jest częścią ludzkiej natury i nie wyzbędziemy się jej nigdy, dlatego dobrze jest nauczyć się z nią żyć. Nie mówię, że to łatwe, ale wykonalne. Musimy jedynie nauczyć się ją kontrolować, ponieważ konsekwencją niekontrolowanej zazdrości może być krzywda, jaką wyrządzimy innym, w tym także tym, na których nam zależy. Warto także zadać sobie samemu pytanie o prawdziwy powód naszej zazdrości? Dobrze jest też uświadomić sobie i zweryfikować swoje faktyczne możliwości oraz potrzeby i zastanowić się, czy brak obiektu naszego pożądania faktycznie uczyni nas nieszczęśliwymi? Bo może się wtedy okazać, że się mylimy, a prawdziwe szczęście mamy tak naprawdę w zasięgu ręki, tylko my pochłonięci gonitwą za nierealnymi bądź wyimaginowanymi marzeniami ignorujemy je lub go nie dostrzegamy.
Grafika:
Komentarze [2]
2016-01-20 20:34
Dałbym ten artykuł do przeczytania mojej żonie (gdyby żyła). Bardzo trafnie wskazałaś w ostatnim akapicie to, co każda kobieta wiedzieć powinna, tzn. zdać sobie sprawę m. in. ze swoich możliwości.
Moja małżonka (świeć Panie nad Jej duszą) nie zdawała sobie sprawy i co rusz robiła awantury o zdradę małżeńską. Ale jaka to zdrada, jeśli te drugie zawsze były od niej młodsze, ładniejsze i lepsze w łóżku? Taka zdrada to przecież nie-zdrada!
2016-01-20 16:06
ktoś tu jest zazdrosny..?
- 1