Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Złotouści   

Dodano 2007-06-28, w dziale felietony - archiwum

Poczucie humoru i dystans do siebie, to te cechy charakteru, które pozwalają przetrwać nawet najgorsze okresy w życiu człowieka. Bez zdrowego dystansu do rzeczywistości zginęlibyśmy w tym absurdalnym kraju. Codzienność sprawia często, że tak naprawdę nie wiemy czy śmiać się, czy płakać. Groteska wtopiła się w nasze zachowanie na ulicy, w domu, u znajomych oraz co najważniejsze, w szkole. Bo szkoła to takie miejsce, gdzie stres i zdenerwowanie kumulują się w sposób nadzwyczajny. Szkoła średnia definiuje niejako i określa naszą przyszłość i bez (choćby małej) dawki humoru, byłaby miejscem do którego nie da się wracać.

Po trzech latach udręki mam mieszane uczucia. Bo w końcu z tą szkołą wiążą się nie tylko złe, ale i zabawne wspomnienia. W historii każdej klasy zdarzają się takie momenty, które nawet po pewnym czasie będziemy wspominać z bananem na gębie. Wspólne gafy, imprezy, kłótnie, dyskusje, wagary, przygody, zakłady, czy konflikty z nauczycielami – to rzeczy, które jednoczą ludzi na długi czas. I czymże byłaby prawdziwie zżyta klasa bez profesorów, ludzi, którzy doprowadzali nas do łez – zarówno tych z rozpaczy, jak i ze śmiechu. Pora zatem na wręczenie naszych Złotych Ust za szczególne osiągnięcia językowe.

Któż z nas pamięta jeszcze, że według Herczaka w Wielki Piątek idziemy swędzić jajka? A to, że według Moni jedwabnik to taki ptaszek, a według Niziołka z krów robi się futro? A może pamiętacie inną wypowiedź Niziołka, który stwierdził onegdaj, że według George’a czas jest względny, ale za to czasy są bezwzględne? A może przypominacie sobie stwierdzenie Karola, który zauważył trafnie, iż „Kamizelce” ucięto ptaka, albo wypowiedź naszego niezawodnego Buczka, który twierdził, że szkoła jest po to, aby uczyć, a nie wskazywać, bo od wskazywania są znaki drogowe?

Tytuł Złotoustego profesora w pełni należy się naszemu historykowi, który mądrze zauważył, że wolimy smród od zimna. Po sprawdzeniu matur próbnych zaczął natomiast sam się sobie dziwić, że się dziwi, bo, jak to określił, Glempa można rozpoznać chociażby po uszach. Według niego nie musimy być Napoleonami, możemy być chociażby Napoleonikami, a kiedy Rosjanie wkraczają na teren Polski, my witamy ich chlebem, solą i ewentualnie bimbrem, bo lubią. On natomiast nie lubi kiedy ktoś wchodzi do klasy i mu przerywa, gdy jest w trudnej sytuacji (bo trwa wojna domowa w Rosji), a w czasie odpytywania cieszył się, kiedy było nas niewielu, bo przynajmniej nie było tłumu. No i chyba nikt nie zapomni, kiedy to w czasie dwugodzinnego sprawdzianu zapytał czy już skończyliśmy, bo mu się nudzi.

Kolejne Złote Usta wędrują do naszego polonisty, z którym raz było lepiej, raz gorzej – ale zawsze wesoło. Do historii przejdzie w pierwszej kolejności słynna szafa, wobec której ta Lesiakowa się po prostu chowa. Gdy np. chcieliśmy obejrzeć „Cudzoziemkę”, której nie można było nigdzie znaleźć, okazało się, że profesor ma ją w swojej szafie. Nasz polonista wysuwał oczywiście rozmaite teorie, jak na przykład to, że zakładki polegają na tym, że coś musi wystawać – podczas gdy nam nic nie wystawało. Poza tym twierdził, że trudno marzyć o kimś, z kim się śpi, i że muzyki się nie puszcza, tylko po to, żeby puszczać. Mawiał także, że są jeszcze sprawy, które się mu pomyślały, a nie wiedzieć czemu, wszystkie dziwki kojarzą się nam wyłącznie z seksem. Zdarzało się nam go zdenerwować, przez co bolała go trąba, albo zwyczajnie odwracał się do nas bokiem, mówiąc, że jeśli znajdziemy chwilę czasu dla niego, to mamy go zawołać. Profesor nie lubił też Buczka, bo ten zwykle psuł wszystkie jego koncepcje i jak twierdził profesor, generalnie to wszystko mu zwisało.

Złote Usta wręczylibyśmy też kilku innym profesorom, np. naszej pani od ruskiego, która zastanawiała się jakiej płci jest Paweł. To, że nie zdamy matury, było dla niej od początku wiadome. Za darmo nic nikomu postawić nie mogła, a tym bardziej oceny. Ponadto uważała, że lepiej nie wiedzieć, że się wie, niż wiedzieć, że się nie wie i uparcie twierdziła, że gdyby szafa miała sznurek, to byłaby windą.

Złote Usta powędrują też do pani profesor od geografii za niezapomnianą pindziulindę oraz za stwierdzenie, iż nie ważne jest z kim się idzie na studniówkę, ważne z kim się z niej wraca. Profesor od przedsiębiorczości zauważyła natomiast pewnego dnia, że naszymi ocenami z matmy to można by wymłócić pół województwa, no i jeszcze to, że rzeczy zadziewają się, a nie dzieją, jak uważa większość. Złote Usta należą się również pani od WOKu za prosty przepis na odmłodzenie babci (wystarczy postawić ją przy piramidach) oraz naszym językowcom. Naszemu angliście za wspaniały neologizm męczybuły i pani prof. od niemieckiego za odkrycie przed nami istnienia fascynującego czasownika „zakałapućkać”.

Komizm sytuacyjny ma to do siebie, że większość z przedstawionych powyżej cytatów śmieszy tylko w pewnym kontekście, który zna niewielu. Takie klasowe żarty, o ile rozśmieszą, to tylko wąską grupę odbiorców, którzy kiedyś tam, coś tam o tym wydarzeniu słyszeli. Ale przyznajcie sami drodzy abiturienci, że za tym będziemy tęsknić najbardziej.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /10 wszystkich

Komentarze [9]

ddomcia
2007-08-19 19:21

rewelacja matkoooo ale z hasłami naszych belfrów było jeszcze więcej historii,ale miejsca by nie starczyło do opisania wszystkiego

Paulianna
2007-08-16 17:03

Ha jak to się miło po czasie wspomina :)
A wtedy zlani zimnym potem,a może zalani łzami ze śmiechu trwaliśmy w tych wiekowych ławkach :) Czuje się jakbym dinozaurem była albo co najmniej okazem muzealnym :P
Mnie się za kawomatem tęsknić będzie :) (to jeśli o materialne rzeczy chodzi;))
A za ludziami już się tęskni,bo czas leczy rany :)

Morgana
2007-07-05 22:17

Paulino. Z ust mi to wyjęłaś.

~Paulina
2007-07-05 12:23

Chyba chodziło o wagary w grupkach, notabene stałych, tak sądzę.

~jwn
2007-07-04 23:14

Droga autorko,a czy nasza klasa(pamiętna IIIe) była kiedyś razem na wagarach?Bo coś na początku tekstu jest o tym wspomniane…

~Mara
2007-07-04 08:53

stare, dobre i mniej dobre czasy.:)

gorylekto
2007-07-03 18:16

jakiego ptaka? o_O ;)

//pozdrowienia dla mojego kochanego psora…

~skarbulek-XVIII
2007-06-30 17:58

jak czytałam ten tekst to popłakałam się ze śmiechu, łzy leciały mi strużkami po policzkach – od razu miałam przed oczami te wszystkie zabawne sytuacje – mnóstwo wspaniałych wspomnień ;)

~Paulina
2007-06-30 15:47

:) Nie sposób wszystkich “złotych myśli” z końca zeszytów przenieść tutaj. Ja przypomniałam sobie przy okazji polskich spraw łóżkowych akcję z Melisą [ksywa koleżanki], kiedy to profesor stwierdził, że z melisą dobrze się zasypia [coś w ten deseń:)]. Albo jak poprosił Justynę, żeby nie depilowała się na lekcji, kiedy oskubywała sweter z paproszków:) i zwrócił uwagę Dadze, która namiętnie używała pomadki na lekcji [prof: Dagmaro, co ty robisz na lekcji? Daga: nawilżam usta] :D Można pisać i pisać, ale w większości są to dowcipy sytuacyjne [jak np. gdy nasza kochana matematyczka rozpłakała się ze śmiechu podczas akcji Dżordż-Strzelec:)]

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry