Życie traktuję praktycznie
Słabi widzą przeszkody, silni cel, a ci najlepsi widzą przeszkody, ale też uparcie dążą do celu. Według nas do tej „trzeciej” grupy należy niewątpliwie nasz kolega z „Kopernika”, główny administrator szkolnej strony internetowej, programista, miłośnik nauk ścisłych i literatury fantasy, stypendysta Prezesa Rady Ministrów i Marszałka Województwa Podkarpackiego, a także karateka, kickboxer, szachista i wolontariusz - Dawid Chara (3b). Dawid za kilka dni kończy już edukację w naszym „Koperniku”, jeśli jednak chcecie dowiedzieć się, jak podsumował okres pobytu w tej szkole i co opowiedział nam o sobie, swoich planach na przyszłość i marzeniach, to zachęcamy do lektury naszego tekstu.
Rita: Jakim człowiekiem jest według ciebie Dawid Chara - typem wrażliwego idealisty, czy też może bardziej twardo stąpającego po ziemi, cynicznego realisty?
Dawid Chara: Zdecydowanie typem twardo stąpającego po ziemi cynicznego realisty.
Rita: Skoro tak, to jaką cechę cenisz w sobie najbardziej, a może jest też coś, czego w sobie nie znosisz?
D.Ch: Cenię w sobie to, że potrafię się odnaleźć w każdym środowisku, adaptować do różnych sytuacji oraz ambicję, która jest motorem napędowym wszelkich moich działań. Natomiast cechą, która irytuje mnie samego, a także moich znajomych, jest to, że często za wszelką cenę próbuję przekonać innych do własnego zdania. Poza tym potrafię być nazbyt bezpośredni, a niekiedy wręcz samolubny.
Lucy: Wiemy, że jesteś człowiekiem o rozległych zainteresowaniach, ale na początek chciałybyśmy dowiedzieć się czegoś więcej o twoim zamiłowaniu dla sportów walki, a szczególnie dla karate. W jakim wieku zacząłeś trenować?
D.Ch: Szeroko rozumiany sport interesował mnie od zawsze, ale ze wszystkich dyscyplin najbardziej zafascynowały mnie wschodnie sztuki walki. Najpierw była jednak krótka przygoda z siłownią, a dopiero po jakimś czasie mój bliski kolega zabrał mnie na trening karate. Wciągnęło mnie to bardzo i zostałem przy tej dyscyplinie aż do chwili obecnej. Miałem wtedy jakieś 15 lat, czyli zacząłem dość późno.
L: To fakt, że trenujesz nie za długo, ale z tego, co nam wiadomo, osiągnięć ci nie brakuje. Które z nich uważasz za najważniejsze?
D.Ch:
Mając na uwadze fakt, że na dobrą sprawę dopiero zaczynam swoją przygodę z karate i kickboxingiem, gdyż w zawodach startuję dopiero od 3 lat, to tych sukcesów faktycznie już się trochę nazbierało. Zdobyłem na przykład Mistrzostwo Polski Południowej i dwukrotnie Puchar Podkarpacia w Karate Kyokushin w kategorii Junior. W pierwszej edycji Polskiej Ligi MMA, Kickboxingu i Karate w Brzeszczach wywalczyłem medal brązowy w Kickboxingu, w formule low-kick, a ostatnio zdobyłem medal srebrny podczas Mistrzostw Polski Low-Kick Seniorów i Juniorów w Legnicy. Mam też na koncie tytuł wicemistrza Podkarpacia i kilka pomniejszych osiągnięć, ale ze wszystkich jestem równie dumny. Liczę jednak, że najwspanialsze momenty w mojej sportowej karierze są jeszcze przede mną.L: Co cię zafascynowało w karate, a później w kickboxingu?
D.Ch:
Zwykło się mówić, że karate to nie tylko sport, ale też droga życia. To zdecydowanie prawda, bo karate to nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale i duchowe. Z dzisiejszej perspektywy widzę doskonale, jak wiele dało mi karate. Zanim zacząłem uprawiać tę dyscyplinę, byłem po prostu zupełnie innym człowiekiem. Bardzo dojrzałem. Trening sztuk walki uczy pokory i samodyscypliny, a dzięki samodyscyplinie można osiągnąć bardzo wiele. Bo w momencie, kiedy człowiek wie, czego chce, sam się zdyscyplinuje i wyznaczy sobie cel, a następnie zrobi wszystko, by ten cel osiągnąć. Mnie uprawianie sportów walki pomogło szybciej dojrzeć i dzięki niemu zmieniłem też swoje podejście do nauki.R: Jak każdy człowiek, ty także potrzebujesz zapewne zewnętrznej motywacji. Kto wspiera cię najbardziej w trudnych momentach?
D.Ch:
Rodzice, rodzina i moja dziewczyna. Ale potrafię się także sam zmotywować. Wiem, do czego dążę i krok po kroku to realizuję.L: W jaki sposób wspierają cię osoby, które wymieniłeś?
D.Ch.:
Rodzice od najmłodszych lat motywowali mnie do nauki. Mogłem zwrócić się do nich z każdym swoim problemem i nigdy nie odmówili mi pomocy. Natomiast moja dziewczyna wspiera mnie na bardzo wielu płaszczyznach. Czasem, kiedy mam gorszy czas, pomaga mi się "ogarnąć", opiekuję się mną, pomaga mi w treningach. Nie sposób wymienić tutaj jej wszystkich zasług.R: A masz jakiegoś idola, którego podziwiasz i chciałbyś pójść podobną drogą?
D.Ch:
I tu cię zaskoczę. Mój idol nie ma bowiem za wiele wspólnego ze sportem. Podziwiam programistę Elona Muska, właściciela PayPal, SpaceX i Tesli. Człowieka, który bardzo wiele osiągnął w swoim życiu, a do wszystkiego doszedł dzięki talentowi i własnej pracy. Dziś jest jednym z największych światowych potentatów w swojej branży, a mimo to nie zmienił się, pozostał człowiekiem skromnym i nie w głowie mu być celebrytą.R: A może ty sam jesteś już dla kogoś idolem?
D.Ch.:
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ba, nigdy nawet nie pomyślałem, że mógłbym być kiedyś dla kogokolwiek autorytetem. Zawsze pracowałem dla siebie, własnej satysfakcji i do tej pory nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego. Ale gdyby kiedykolwiek udało mi się kogoś zmotywować do pracy nad sobą i zmienić mu życie na lepsze, to byłaby to dla mnie ogromna satysfakcja.L: Wiemy, że sporty walki, to tylko jedna z twoich pasji, bo przecież interesujesz się także informatyką, a od trzech lat prowadzisz i rozwijasz naszą szkolną stronę internetową?
D.Ch:
Oczywiście. Programowanie interesuje mnie od lat. Zacząłem programować z pasji i chcę przy tym pozostać do końca życia. Bardzo lubię przedmioty ścisłe, czyli matematykę i fizykę, ale programowanie to taka moja 3 miłość. Dzięki niej wiem, co chcę robić w życiu i w którą stronę podążać. A jeśli chodzi o szkołę, to faktycznie przez ostatni rok byłem głównym administratorem naszej szkolnej strony, ale muszę dodać, że prowadziłem ją wspólnie z mainem Witqiem i kilkunastoma webmasterami.R: Podobno lubisz także czytać literaturę fantasy. Dlaczego akurat ten gatunek?
D.Ch.:
W literaturze fantasy pasjonuję mnie to, że świat tam przedstawiony znacząco różni się od tego realnego. Czytając powieści fantasy zawsze poznajemy coś nowego, niezwykłego. Od dziecka fascynowała mnie ta nieograniczona niczym wyobraźnia ich autorów. Przykładowo, gdy czytam Tolkiena, czuję się tak, jakbym wraz z nim odkrywał nowe światy. Podziwiam go również za to, że na potrzeby swojej książki potrafił stworzyć nawet nowy język! Rzecz absolutnie niezwykła.L: Te wszystkie twoje pasje zajmują ci bez wątpienia masę czasu. Jak udaje ci się to godzić z nauką?
D.Ch:
Powiem tak. Jeżeli ktoś ma treningi prawie codziennie, to jest to faktycznie spore obciążenie. Wracam codziennie do domu po szesnastej, czyli niewiele czasu zostaje mi dla siebie, ale staram się to wszystko jakoś godzić. Jestem zdania, że jeżeli ktoś bardzo czegoś chce, to da radę to ogarnąć. W ubiegłym roku często startowałem w zawodach, a mimo to udało mi się skończyć drugą klasę ze średnią 5,63 i była to najwyższa średnia w naszej szkole. Nie przyszło mi to łatwo. Oczywiście, że czasami czuję się zmęczony, ale to procentuje i daje mi motywację i chęć, by robić to dalej. Ja lubię się uczyć i lubię trenować, dlatego nie męczy mnie to aż tak bardzo jak innych. Jak ktoś nie lubi matematyki to jej zrozumienie zajmie mu sporo czasu. Ja matematykę lubię i mnie nauka tego przedmiotu nie męczy. Wiadomo, że muszę solidnie pracować, aby mieć wyniki, ale ten wysiłek daje mi satysfakcję. Nie jest jednak tak, że po powrocie do domu tylko się uczę.Według mnie bardzo ważne jest bowiem samokształcenie. Nauka w szkole to tylko 30% tego, co może nam być w życiu potrzebne. Uważam, że jeśli chce się coś w życiu osiągnąć, to trzeba się regularnie dokształcać. Jeśli ma się jakieś zainteresowania, to trzeba w to brnąć coraz głębiej. To prawda, że jak się lubi matematykę, to można się spełnić w szkole, ale gdy ktoś chce zostać programistą, to musi robić znacznie więcej, niż przewiduje szkolny program. Im więcej poradników się w nocy przeczyta, im więcej postów czy książek na torentach pozyska, tym lepiej, bo to niewątpliwie kiedyś zaprocentuje.
R: Jak to jest być najlepszym uczniem w szkole (tzn. z najwyższą średnia)? Czy wiążą się z tym jakieś przywileje?
D.Ch.:
Jestem bardzo dumny z tego, że osiągnąłem taki wynik. Edukacja w naszej szkole stoi na bardzo wysokim poziomie, dlatego byłem niezwykle szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że wypracowałem najwyższą średnią. Czy wiążą się z tym jakieś przywileje? Wydaję mi się, że nie. Jestem dokładnie tak samo traktowany jak wszyscy inni uczniowie, choć wiele osób doceniło mój wysiłek. Doświadczyłem też ku swojemu zaskoczeniu wielu oznak ludzkiej życzliwości.L: Zatem swoją przyszłość niekoniecznie wiążesz z sportem?
D.Ch:
Myślę, że będę trenował i brał udział w zawodach, ale nie chcę tego robić zawodowo, bo to mimo wszystko ogromne wyrzeczenie, a ja życie traktuję praktycznie i dla mnie sport to jest i będzie tylko pasja. Nie poświęcę się mu bez reszty, bo stawiam zdecydowanie na swoją drugą pasję, czyli programowanie.R: Czyli chcesz żyć możliwie intensywnie?
D.Ch:
Oczywiście, że tak, jeśli tylko zdrowie pozwoli.L: A gdybyś mógł cofnąć czas, to wybrałbyś to samo, czy postawiłbyś na coś jeszcze innego?
D.Ch:
Powiem tak, gdybym mógł cofnąć czas, to wybrałbym to samo, ale zacząłbym treningi znacznie wcześniej, na przykład w 3 klasie podstawówki. Niby w tym wieku zaczynałem, ale nie starczyło mi wtedy wytrwałości i rzuciłem je po paru miesiącach. Jednak gdybym mógł cofnąć czas, to wtedy bym właśnie zaczął trenować.R: Czy wtedy wybrałbyś też tę samą szkołę ponadgimnazjalną, tzn. naszego "Kopernika" i te same przedmioty na rozszerzeniu?
D.Ch:
Oczywiście, że tak. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak teraz funkcjonuję i szczerze powiem, że nie mogłem wybrać lepiej, bo nasza szkoła naprawdę oferuje bardzo dużo opcji, a ja chyba w pełni wykorzystuję to, co los mi daje. Nie wykorzystałem tylko jednej sytuacji, czego teraz trochę żałuję, ale nie potrafiłem wtedy podjąć innej decyzji. Chodzi o to, że dostałem kiedyś szalenie intratną ofertę. Miałem wykonać na zamówienie całą stronę internetową. Nie powiem, propozycja ta mile połechtała moją próżność i bardzo chciałem się tym zająć, ale też trochę się przestraszyłem, że wtedy najprawdopodobniej zawalę szkołę. Ostatecznie zrezygnowałem z tej propozycji. Teraz trochę żałuję, bo może nie chodziłbym po szkole jako ktoś, kto tylko dobrze się uczy, ale może już jako ktoś, kto ma własną firmę. Staram się jednak nie patrzeć za bardzo wstecz, tylko iść dalej do przodu.R: Jak każdy człowiek masz zapewne też wiele marzeń. Możesz nam jakieś zdradzić?
D.Ch:
Chciałbym, aby ludzie zapamiętali mnie jako dobrego człowieka, który nie bał się podejmować ryzyka. Chciałbym też zrobić coś dla świata, zmienić życie ludzi na lepsze. Fajnie byłoby, gdyby można było za kilkadziesiąt lat przeczytać w szkolnych podręcznikach lub encyklopedii, że niejaki Dawid Chara wynalazł na przykład jakąś niezwykłą metodę kryptograficzną.L: A gdzie widzisz siebie za powiedzmy 10-15 lat?
D.Ch.:
Za 10-15 lat chciałbym prowadzić własną działalność w sektorze IT. Oczywiście nie wyobrażam sobie dalszego życia bez treningów, dlatego w mojej przyszłości widzę również miejsce dla sportów walki.L i R: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Życzymy ci kolejnych sukcesów sportowych i spełnienia marzeń! Liczymy też, że nie zapomnisz o nas wtedy, gdy twoje nazwisko znajdzie się już w szkolnych podręcznikach.
D.Ch:
Dziękuję i pozdrawiam całą redakcję oraz czytelników naszej szkolnej gazety.Grafika: własna oraz
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?