Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Święta – już komercja, czy jeszcze tradycja?   

Dodano 2010-12-08, w dziale felietony - archiwum

Kilkanaście dni temu rozpoczął się adwent, czyli czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana. Czas, w którym katolicy podejmują różne postanowienia i starają się zmienić swoje życie na lepsze. Wszystko to robią wyłącznie po to, aby jak najlepiej przygotować się na to wielkie chrześcijańskie i zarazem rodzinne święto.

Na początek chciałbym Was, drodzy czytelnicy, o coś zapytać. Czy nie irytują Was spoty reklamowe o tematyce świątecznej emitowane już w listopadzie? A nie macie czasem wrażenia, że owe spoty pojawiają się co roku jakby nieco wcześniej? Jeśli ten trend się utrzyma, to w kolejnych latach zobaczymy je zapewne już w październiku, a może nawet i we wrześniu. Jeszcze parę lat temu świąteczne spoty, zachęcające do zakupu konkretnych produktów, pojawiały się dopiero w grudniu, no ale listopad, to już chyba lekka przesada…

Jednak nie tylko środki masowego przekazu stosują takie „świąteczne” chwyty. /pliki/zdjecia/sw.jpgW centrach handlowych, zlokalizowanych w dużych miastach, początkiem listopada, a niekiedy już końcem października, dostrzegamy pierwsze „wizualne zachęty”. Przenosimy się na przykład na dziką tundrę porośniętą pięknymi iglakami, za którymi czyha ukryty św. Mikołaj.Nie ma on może jeszcze worka wypchanego prezentami, ale informuje nas o wszystkich aktualnych promocjach. Na dodatek nad głową wirują nam kolorowe gwiazdki i nieskończonej długości oświetlenie choinkowe. Wszystko to bez wątpienia jest bardzo urocze, nastrojowe i miłe, ale nie w listopadzie…

Dodatkiem do różnych czasopism są w tym okresie płyty z kolędami i pastorałkami. Zazwyczaj są to niestety nagrania dokonane przez upadające gwiazdki, które próbują mimo wszystko zaznaczyć swoją obecność na rynku muzycznym bądź też przez nieznane nikomu ludowe zespoły z zawodzącymi wokalistkami w roli głównej. Stąd też niewiele tych wykonań godnych jest uwagi czy też zainteresowania.

W tym roku mieć jednak będzie miejsce prawdziwa katastrofa cywilizacyjno - kulturowa. Wieloletnia tradycja świąteczna zostanie najprawdopodobniej przerwana. Z pierwszych informacji przekazanych przez polskie stacje telewizyjne wynika, że w tegorocznej świątecznej ramówce zabraknie najprawdopodobniej filmu „Kevin sam w domu”. Prawdziwy szok. Oczyma wyobraźni widzę już te lamentujące tłumy naszych rodaków walczących z ogarniającą ich z tego powodu świąteczną chandrą. Trudno nam bowiem już od lat wyobrazić sobie świąt Bożego Narodzenia bez tego urokliwego chłopca. No cóż, święta bez Kevina, to już niestety nie będzie to samo.

Jaką więc rolę pełnią dziś w naszym kraju Święta Bożego Narodzenia? Czy nie stały się one waszym zdaniem jakieś takie bardziej świeckie? Ja odnoszę wrażenie, że z tradycyjnego chrześcijańskiego, rodzinnego święta przeobraziły się w święto galerii handlowych, przecen, promocji i wyprzedaży. A my sami? Zamiast cieszyć się w ten czas w swoich domach najbliższymi, dawno nie widzianą rodziną czy też przyjaciółmi, przesiadujemy najchętniej w bajecznie kolorowych galeriach, a jeśli już jesteśmy w domach, to najchętniej wylegujemy się przed telewizorami, by po świętach móc sobie ponarzekać ze znajomymi, że i tym razem nie było co pooglądać.

To bardzo smutna konstatacja, gdyż okres Narodzin Boga był zawsze głęboko zakorzeniony w naszej polskiej kulturze i obyczajowości. Ba, nawet ateiści obchodzili w naszym kraju te święta, spotykając się ze swoimi najbliższymi. Czy nie warto więc podjąć wreszcie jakieś działania, które uratowałyby ich niepowtarzalny charakter?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /17 wszystkich

Komentarze [24]

~Moczo_absolwent
2010-12-12 10:36

Heh, o ile mi wiadomo, nie ma żadnych relacji naocznych świadków odnośnie działalności Jezusa. Najstarsze źródła informacji na temat jego postaci powstały najwcześniej w 30 lat po rzekomej śmierci Jezusa. Czy 30 lat to wystarczająco długo, by rozpowszechnić wśród ludzi fikcyjną historię?
Dodatkowo biorąc pod uwagę rozbieżności w treści ewangelii (nie tylko kanonicznych)...
Ale podobno wiara wbrew dowodom jest cnotą.
Akurat istnienie bądź nieistnienie danej istoty jest niezależne od tego, czy w nią wierzysz, czy nie, a fakt, że wychowano Cię w wierze w jakiegoś mitycznego superktosia nie czyni jego istnienia bardziej prawdopodobnym. Kłamstwo nie stanie się prawdą od ciągłego powtarzania.
Einstein raczej istniał; pozostało po nim sporo różnych materiałów, które ogólnie są zgodne co do treści. Można się kłócić, czy Nobla za zjawisko fotoelektryczne odbierał w zielonym, czy niebieskim krawacie, ale fakt, że nagrodę dostał jest bezdyskusyjny, a zjawisko fotoelektryczne stało się podstawą współczesnej elektroniki – dzięki niemu mamy matryce CCD i drzwi na fotokomórkę. De facto każdy działający aparat cyfrowy, każda fotokomórka itd. podnoszą prawdopodobieństwo prawdziwości teorii efektu fotoelektrycznego.
Owszem, zawsze można uznać (i ja w to wierzę) że świat powstał w 2008 roku i został stworzony przez Jego Makaronową Doskonałość Latającego Potwora Spaghetii. Nam się tylko wydaje, że przedtem było cokolwiek, bo Latający Potwór Spaghetti tworząc nas zmodyfikował nam pamięć, a że był wówczas nietrzeźwy, to przy niektórych rzeczach nie za bardzo mu poszło.
Śmieszne co? Tak samo jak chrześcijaństwo, tyle że nieco bardziej spójne logicznie.
Osobiście nie uważam wiary za dobre narzędzie poznawcze – dużo częściej zwodzi na manowce niż rozum. Sęk w tym, że wiara nie wymaga absolutnie żadnego wysiłku poznawczego. Będąc fideistą nie ma potrzeby szukać wiedzy, doskonalić się umysłowo – wystarczy wiara. Kończy się często na tym, że rodzice mordują dzieci, bo wydaje im się, że Bóg im kazał, albo dzieci umierają, a rodzice wierzą, że Bóg je wskrzesi.
Dla mnie więc wiara ogranicza się do tego, że widząc wyniki badań naukowych, wierzę, że jeśli podobne badania wykonano już 5 razy z takim samym wynikiem, to za szóstym razem rezultat będzie ponownie taki sam. I do tego wiara jest w życiu potrzebna.

~Michaszek
2010-12-11 18:50

To że inni nie wierzą w Chrystusa,nie znaczy że nie istniał .Czy jeśli nie wierzę że Albert Einstein żył prawdziwie to znaczy że nie istniał?? a Może inaczej. Nie wierzę że TY istniejesz Moczo Absolwent- czy to znaczy że Ciebie nie ma ?

~Luca
2010-12-11 11:29

To ja podsumuję cytatem, który wczoraj znalazłem:

“Nawet Jezus miał tylko 20-procentowe poparcie w swojej miejscowości”
Renata Beger

~Moczo_absolwent
2010-12-11 08:16

Ellesar, na pewno książki o Jezusie miały ogromny wpływ na ludzkość, a tak jak pisałeś, są ludzie, uważający jego życie za nieprawdziwe, więc mówmy o książkach. Ale nie to jest/ powinno być tematem dyskusji przy tym artykule.
Święta się komercjalizują, bo… nie mam pojęcia, dlaczego. Pewnie wynika to ze zwyczaju obdarowywania się prezentami, które trzeba KUPIĆ, ze zwyczajowego obżarstwa, a jedzenie trzeba KUPIĆ. Często też w święta występujemy przed rodzinką w nowym sweterku, koszuli, marynarce, które, a jakże trzeba KUPIĆ. Na święta ubieramy celtycką choinkę; u mnie w domu jest sztuczna, ale wiele osób woli naturalną, którą co roku trzeba KUPIĆ. Dodatkowo niszczą się ozdoby choinkowe, a nowe co jakiś czas trzeba KUPIĆ. W trakcie przygotowań do świąt sprzątamy dom; detergenty trzeba KUPIĆ. I co jeszcze trzeba KUPIĆ? Pewnie wiele innych rzeczy. Cały myk polega na tym, że przed świętami jesteśmy nastawieni na kupowanie, a wynika to z samej natury świąt – okresu, w którym chcemy się czuć bezpieczni i szczęśliwi – ma być ciepło, rodzinnie, syto i wygodnie. Człowiek przed świętami jest po prostu gotów wydać naprawdę duże pieniądze dla tej świątecznej wygody, a sprzedawcy to skrzętnie wykorzystują. Dawniej na taką komercję nie pozwalał nam stan zaopatrzenia sklepów (lata 80-te) albo po prostu bieda (lata 90-te). Od kilku lat jesteśmy jednak w miarę zamożnym społeczeństwem i stać nas na więcej, więcej można z nas wydoić, więc sprzedawcy kuszą, kuszą i jeszcze raz kuszą.
Dla mnie osobiście święta nigdy nie były mistycznym przeżyciem. To była dobra okazja żeby usiąść z rodziną, dać sobie prezent, od pewnego momentu wypić kielicha, pokłócić się o jakiś bzdecik, oczywiście nie na poważnie :-)

~Elessar
2010-12-10 21:21

Panie Absolwencie. Nie podoba mi się stwierdzenie “urodziny jakiegoś Żyda”. Jaki Żyd ? Jesli już, to Jezus nie był jakimś Żydem, który urodził się i umarł, będąc zwykłym Żydem. Każdy: wierzący, nie wierzący, jest w stanie stwierdzić, że Żyd którego życie miało wpływ na miliony, ba miliardy, ludzkich istnień nie jest zwykłą szarą osobą w historii świata. Czy ktoś uważa Jego życie za prawdziwe, czy nie prawdziwe dobrze wie, że jego życie miało wielki wpływ na dalsze losy świata.

~Moczo_absolwent
2010-12-09 17:10

Drogi autorze! Treść artykułu wymaga pewnej korekty. Otóż coś takiego jak chrześcijańska tradycja nie istnieje. Jeśli tradycja, to słowiańska, celtycka, itp itd. Nie przypominam sobie zwyczaju świątecznego (pomijając te czysto religijne) o rodowodzie innym niż pogański.
Nawet nazwa Boże Narodzenie jest stosunkowo nowa i w zasadzie mało przystająca do pozostałych elementów święta. Jeszcze sto lat temu około 25 grudnia obchodziło się Gody – po przesileniu zimowym świętowano wydłużanie się dnia – czyli zwycięstwo światła nad ciemnością i żywotnych sił natury nad śmiercią i to był główny motyw świąt, a nie urodziny jakiegoś Żyda.
A jednak przydałby się w polskiej szkole przedmiot pt. Wychowanie patriotyczne. Ta dzisiejsza młodzież nic nie wie o swoich korzeniach. Dobra, idę zażyć tabletkę na osteoporozę :-)

fenrir
2010-12-09 16:44

Jak pod koniec listopada w Tesco koło naszą szkołą pojawiły się choinkowe bombki to z kolegą, z którym szliśmy po bułeczki pozdrawialiśmy się głośnym “Wesołych Świąt!” :D

~Elessar
2010-12-08 20:33

Hmm… Jeśli to jest czysty sarkazm, to zwracam honor. Jednak ostatnimi czasie w internecie roiło się od wypowiedzi ludzi wielce zmartwionych brakiem tego filmu… Może dlatego nie widzę w tym sarkazmu.

~ajax
2010-12-08 20:04

Elessar ten fragment o Kevinie to ewidentny sarkazm. Dziwię się że odczytałaś go dosłownie.

~Elessar
2010-12-08 18:58

Owszem, reklamy świąteczne i wszelkie, jak to nazwałeś zachęty, pojawiają się za wcześnie, jednak na to na pewno nikt nie wpłynie – przedsiębiorcy traktują święta jak darmową reklamę. Jednak w samym tekście nie spodobała mi się pewna rzecz. Piszesz o tym, jak to pięknie i dobrze jest spędzać świąteczny czas wspólnie z rodziną, ciesząc się sobą nawzajem, lecz za chwilę opisujesz, jaką to wielką stratą jest brak Kevina w święta … To w końcu mamy cieszyć się, nieraz rzadką, obecnością rodziny, czy oglądać w telewizji filmy ? Swoja drogą ja nie rozumiem przywiązania do tego filmu. Skoro Polacy nie mogą sobie wyobrazić Bożego Narodzenia bez Kevina, to czym są dla nich święta ? Film można oglądnąć zawsze, święta są raz w roku …

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry