Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wrzesień, wrzesień, pusta kieszeń   

Dodano 2011-09-23, w dziale felietony - archiwum

Po pierwszych lekcjach i zdobyciu informacji dotyczących wymaganych przez moich nauczycieli podręczników, poszedłem do antykwariatu, aby kupić to, czego ode mnie oczekiwano. Gdy stałem w kolejce do kasy, usłyszałem, jak jedna z troskliwych mam, w rozmowie z pracującą tam panią, wymieniała tytuły książek, których w tym roku potrzebują jej dzieci. W ucho wpadły mi znajome (jeszcze z podstawówki) tytuły podręczników do plastyki, techniki, informatyki oraz gimnazjalny podręcznik do WOS. I wtedy naszła mnie taka refleksja. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że żadna z tych książek nie przyda się jej dzieciom, a więc będą to pieniądze wyrzucone w błoto.

Nie wiem dlaczego /pliki/zdjecia/podrecznik.jpgpodręczniki te znajdują się co roku na listach podręczników wymaganych przez szkołę, jeśli stosunkowo szybko okazuje się, że nauczyciele, którzy realizują obowiązujący program nauczania, zupełnie z nich nie korzystają. Dobrze pamiętam swoje lekcje plastyki w szkole podstawowej. Poza podręcznikiem każdy z nas musiał przynosić ze sobą różne zestawy przyborów plastycznych (co lekcję zupełnie inne), bowiem my zamiast zgłębiać teorię zajmowaliśmy się bardzo często wykonywaniem prac plastycznych.

Z techniką było zupełnie tak samo, a jeżeli chodzi o informatykę, to do książek zajrzeliśmy może raz lub dwa i tylko po to, żeby przepisać do zeszytu zasady BHP dotyczące obsługi stanowiska komputerowego. No ale dzięki zapobiegliwości rodziców zyskaliśmy wypełniacz przestrzeni na półce. Warto także pamiętać, że niektóre z tych podręczników wcale nie były i nadal nie są tanie. Podręcznik do informatyki z płytą (na jeden rok szkoły podstawowej) kosztował około 35zł. Czy to nie jest waszym zdaniem zbyt wysoka kwota za podręcznik, którego potem nauczyciele nie wykorzystują? Czy nie uważacie, że o wiele lepszym pomysłem byłoby podanie uczniom adresów stron internetowych, gdzie mogliby znaleźć potrzebną im wiedzę i materiały, które mogliby sobie później ewentualnie wydrukować? Byłoby nowocześniej i z korzyścią dla wszystkich – nieprawdaż?

Oczywiście godnym pochwalenia jest fakt, że większość szkół już w czerwcu (zgodnie z zarządzeniem MEN) wywiesza listy zatwierdzonych do użytku przez tę instytucję i realizowanych w tej szkole podręczników, ale czy aż tak wielką trudnością jest wywieszenie obok informacji, żeby uczeń kupił sobie podręcznik dopiero po skonsultowaniu się z nauczycielem prowadzącym dane zajęcia? Myślę, że takie działanie oszczędziłoby niepotrzebnych wydatków i ograniczyło liczbę nieporozumień. Taki system zastosowano w gimnazjum, do którego jeszcze do niedawna uczęszczałem i muszę powiedzieć, że poza nielicznymi, którzy nieopatrznie kupili sobie zbyt wcześnie podręcznik do WOS, nikt nie narzekał na to, że wydał kasę na niepotrzebny nikomu podręcznik. Poza tym nauczyciele – oczywiście według mnie - mogliby również zrobić troszkę więcej w tej sprawie. Jeśli już nakazują uczniom zakup podręcznika, atlasu, zeszytu ćwiczeń, albo zbiorków zadań, to niech robią potem z nich jakikolwiek użytek. W końcu wydanie kasy dla czyjegoś widzimisię jest chyba nie tylko bez sensu, ale głównie nieetyczne.

Weryfikacja wywieszanych przez szkoły list podręczników nie powinna stanowić problemu, bo nie jest to czynność jakoś specjalnie skomplikowana. Nie wymaga ani specjalnych umiejętności, ani specjalistycznych kwalifikacji. Problemem nie powinno być także dokonywanie przez uczniów zakupu podręczników dopiero w pierwszym lub drugim tygodniu września, po skonsultowaniu wspomnianej listy z nauczycielami i zadaniu kilku pytań ludziom, którzy w tej szkole spędzili już rok czy dwa. Powiem więcej, to jest według mnie najlepsze rozwiązanie, gdyż w ten właśnie sposób ograniczamy niepotrzebne wydatki i nie przynosimy do domu podręczników, do których nie tylko nie zajrzymy, ale i z którymi będziemy mieli spory kłopot, bo sprzedanie ich, ze względu na zmianę podstawy programowej i ogromną liczbę innych tytułów na rynku podręczników, może być nie lada wyczynem. Warto więc chyba zainteresować się tym tematem i nie kupować podręczników zbyt pochopnie, bo nawet te dwadzieścia, czy trzydzieści złotych lepiej mieć nadal w portfelu, niż na półce, gdzie tkwią jak wyrzut sumienia.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /27 wszystkich

Komentarze [17]

~Halli
2011-09-23 22:18

Całkiem fajny tekst, zgadzam się, ale razi mnie to ciągłe powtarzanie słowa “podręczniki”, mogłeś je kilka razy zastąpić nawet zwykłym “książki” ;)

~Layla
2011-09-23 21:16

Dlatego ja, zapobiegawczo, z reguły podręczników nie kupuję:)

~Mila
2011-09-23 21:05

Podoba mi się to porównanie na końcu.
I wiesz co jeszcze myślę? Że to strasznie nie fair, że program tak często się zmienia. Kupujemy potem te książki za trzydzieści złotych z księgarni (bo stare się np. nie nadają), ale nie można ich wcisnąć młodszym uczniom, bo też już nie pasują. No bez jaj, po cholerę robić milion nowych wydań tego samego podręcznika, gdzie zmienia się tylko okładkę?! Gdzie sens, gdzie logika?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry
Zamknij