Niewolnicy mody
Jestem pewna, że artykułów na ten temat przeczytaliście już setki, a może nawet tysiące. Wiem, że większość z nich prawie wcale się od siebie nie różni. Ale ten będzie inny. Nie chcę przedstawiać Wam najnowszych nowinek ze świata mody ani co gorsza przekonywać do zmiany swojego stylu. Wręcz przeciwnie: zaproszę Was do świata, w którym nie ma miejsca na rzeczy „modne”.
Sama „moda” już od wielu lat nie wymyśliła nic nowego. Wzory przeszłych dziesięcioleci wracają do nas coraz częściej. Porównując swoje zdjęcia z fotkami naszych rodziców łatwo możemy zauważyć, że nie różnią się one aż tak bardzo. Dżinsy i kolorowy T – shirt – ten zestaw można znaleźć w każdej szafie. Po ulicach chodzi pełno ubranych prawie tak samo ludzi. Różnią się tylko płcią, ale i tak czasem ciężko ich rozróżnić. Wszystkich łączy jedno – pragną być modni, a moda – jak większość z nas wie – uzależnia. Czy to dlatego całe miasto zamienia się w jedną wielką, cukierkową masę, w której każdy traci swoją indywidualność? Nikt nie wyróżnia się z tłumu. Dlaczego? Może się boją? Szeptów, obelg, śmiechu? Ale czy to już nie jest nudne?! Kiedy przechodzę przez miasto, mam wrażenie, że wszystkich ubrała jedna, wielka hurtownia. Dlatego bardzo się cieszę widząc „jednostki”, które nie boją się przeciwstawić tyranii mody. Zbyt wąskie lub za szerokie spodnie, koszula w kratkę i zielony beret – widząc na ulicy taki zestaw, wiem, że mam przed sobą osobę pełną czegoś, czego brakuje całemu tłumowi „zwykłych” ludzi. Chciałabym spotykać więcej takich osób, którym nie brak fantazji, humoru i odwagi. Czy świat nie byłby piękniejszy gdybyśmy chociaż na chwilę przestali być „modni”? Mam nadzieję, że w przyszłości każdy człowiek nauczy się śmiać, również z siebie i odnajdzie swój własny, indywidualny styl. Na razie jednak takich ludzi jest stanowczo za mało.