I co tu zrobić?
Piątek wieczór. Co zrobić z wolnym czasem? Gdzie wyjść w Tarnobrzegu ze znajomymi, żeby się odprężyć i rozerwać, bo przecież siedzenie w domu przed ekranem monitora to raczej kiepska zabawa. No cóż, można by pójść np. na bilard do baru Irish, ale po godzinie 18 wolnego stołu to tam raczej nie znajdziemy. Warto też mieć świadomość, że wejście do tego baru w godzinach późniejszych może się wiązać z niemiłymi uwagami ze strony ochrony bądź obsługi, które możemy naturalnie zignorować, ale i tak pozostanie nam uczucie, że nie jesteśmy tutaj mile widziani. Tak więc wyjście na bilard zdecydowanie odpada.
Może więc pójść do kina 3D, które od pewnego czasu mieści się w budynku TDK? Sprawdźmy repertuar. Faktycznie jest sporo nowości: „Hobbit: niezwykła podróż”, „Sęp” ,„Bejbi Blues”, „Mój Rower”. Z recenzji, które zdążyłem już przeczytać, wiem, że tylko w „Sępie” nie ma zbyt wielu „opatrzonych” twarzy. W pozostałych produkcjach odstrasza mnie już sama obsada. Mam być znowu skazany na oglądanie sław rodzimej kinematografii, takich jak Szyc, Karolak, Adamczyk, Żebrowski, Małaszyński itd.? Nie, zdecydowanie dziękuję. No to może obejrzeć sobie „Mój Rower”? Na plakacie dostrzegam jednak zatroskaną twarz Artura Żmijewskiego i do tego czytam ten tytuł, który natychmiast kojarzy mi się z serialem o popularnym księdzu - detektywie z Sandomierza. Nie, jednak też podziękuję. Tak więc został mi tylko „Bejbi Blues”. Tytuł jakby trochę dla zmyłki. Znacznie trafniej byłoby nazwać ten obraz Galerianki 2? To też nie mój klimat. Warte docenienia jest jednak to, że repertuar naszego kina jest dziś znacznie bogatszy niż jeszcze kilka lat temu. Pamiętam bowiem czasy, gdy w ciągu miesiąca grane były w tarnobrzeskim kinie tylko dwa filmy i trzeba było czekać co najmniej kilkadziesiąt dni, aż pojawią się kolejne dwa. Tak czy inaczej do kina z grupą znajomych nie pójdę, bo coś mi się wydaje, że nasze dialogi byłyby znacznie ciekawsze, niż te, które moglibyśmy posłuchać z ekranu. Tak więc kino też odpada.
No to może by tak pójść na kręgle? Fakt, to dobry pomysł i niezła zabawa. Może w kręgielni Atom nie jest za tanio, bo wynajęcie toru w weekend trochę kosztuje, ale rozrywka świetna. Przez pierwsze kilka razy podoba się zazwyczaj wszystkim, ale potem zaczyna się już nudzić albo najzwyczajniej w świecie zaczyna brakować kasy.
Co nam jeszcze zostaje? Mc Donald? Może to i niezły pomysł, ale każde wyjście do tej restauracji, to dramatycznie szybka utrata kolejnych złotówek z naszego i tak niezbyt wypchanego portfela. No cóż, jednym hamburgerem nikt się raczej nie naje. Podchodzimy więc do kasy po raz kolejny, kupujemy sobie Snac Vrapa, McFlurry, potem jeszcze jakąś fajną kawę i przy wyjściu mamy łzy w oczach, gdy spoglądamy dyskretnie na paragon. To prawda, że można tam posiedzieć godzinę albo dwie, we w miarę sympatycznej atmosferze, ale przerażają mnie trochę te watahy wydzierających się dzieciaków i popisujących się przed sobą gimnazjalistów.
Co więc mogę zrobić ze swoimi znajomymi w piątkowy wieczór w Tarnobrzegu, żeby miło spędzić czas i się nie nudzić? Chyba pozostaje nam tylko jedna opcja. Wyjście do jakiegoś pubu i wypicie jednego lub dwóch złocistych soczków z pianką. Jeśli ktoś z nich mówi, że nie ma na to ochoty, to nie ma sprawy, ale większość bez wahania opowiada się generalnie za taką właśnie opcją.
Ostatnio w naszym „Lesserze” pojawił się tekst mojej redakcyjnej koleżanki Giulietty, w którym poruszyła ona problem pijaństwa wśród młodych ludzi. Nie twierdzę, że nie jest to dziś poważny, społeczny problem, ale uważam też, że nie można z tym przesadzać. W końcu wyjście ze znajomymi do pubu nie musi się zakończyć przysłowiowym „zgonem”. Zgadzam się jednak z moją koleżanką, że zmieniła się nieco norma obyczajowa i dziś obserwujemy większe przyzwolenie społeczne na spożywania alkoholu przez młodych ludzi. Na pewno nie należy też z tym spożywaniem alkoholu przesadzać, ale naprawdę trudno mi uwierzyć, że są jeszcze tacy młodzi ludzie, którzy nigdy alkoholu nie spróbowali. Jeśli jednak się mylę i tacy są, to chwała im za tę wytrwałość w abstynencji.
Powiedz mi jednak drogi czytelniku, co ty byś mi zaproponował, szczególnie teraz, w czasie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny? Naturalnie, gdy nadchodzi lato, pojawia się więcej opcji. Można poleżeć sobie na plaży nad naszym jakże pięknym jeziorem tarnobrzeskim, albo wyjść na działkę rodziców i zrobić sobie grilla ze znajomymi. To się raczej nikomu nie znudzi i zawsze jest miło. Ale co robić jesienią i zimą?
Czyżbym przed kolejnym weekendem znowu stanął przed dylematem, czy mam wyjść do Mc Donalda i zjeść coś, o skład czego boję się nawet zapytać, czy też wybrać się na soczek z pianką?
Grafika: