Dwa marzenia
Spadł długo oczekiwany przez wszystkie dzieci śnieg. Nareszcie mogą ulepić bałwana, pojeździć na sankach, porzucać śnieżkami. Na stoku słychać śmiechy, radość. Tylko mały Adaś wraz z mamą Anią siedzi na ławeczce i przygląda się innym. Tak bardzo chciałby choć trochę pobawić się wraz ze swoimi rówieśnikami. Tak bardzo chciałby biegać razem z nimi, skakać i cieszyć się.
Wszystko było cudownie do pamiętnego piątku. Jechał razem z rodzicami do dziadków na wieś. Mieli odpocząć kilka dni. Adaś chciał jak najszybciej być już na miejscu. Tak lubił chodzić z dziadkiem karmić owce, pomagać w gospodarstwie. Nic więc dziwnego, że wsiadł do samochodu i od razu zapytał, czy długo będą jechać. A przed nim była naprawdę długa droga. Chłopiec co chwilkę się pytał, czy daleko jeszcze, aż po pewnym czasie przykleił nos do szyby obserwując uciekające drzewa, piękne krajobrazy, zwierzęta na polu, domy. Kiedy wjechali na autostradę krajobraz przez okno stał się bardziej monotonny. Mama już spała. I Adasiowi też już się chciało spać. Sen niestety ogarnął też tatę chłopca. Minęło kilka chwil i... słychać tylko pisk opon, krzyk, płacz przebudzonego dziecka, jęk matki. Teraz czas leciał bardzo szybko. Każda sekunda była cenna. Karetka, policja, straż. Strażacy rozcięli samochód. Pierwszą wyciągnięto kobietę. Jako jedyna wyszła z tego wypadku bez większego uszczerbku na zdrowiu. Potem mały Adaś. Krzyczał, płakał. Kiedy przytuliła go matka, jakby na chwilkę ucichł, ale zaraz potem stracił przytomność. Szybko zabrano go do karetki. W tym momencie padły słowa: „Mężczyzna nie żyje.” Ania poczuła jak coś ją przeszywa. Teraz wszystko słyszała jakoś inaczej, widziała przez mgłę. W kilka sekund straciła męża, lekarze walczą o życie jej synka. Nie wiedziała, ile czasu stała tak nieruchomo. Słyszała tylko dźwięk odjeżdżającej karetki. W pewnym momencie ktoś objął ją. Był to jej ojciec, do którego to właśnie jechali. Wtedy dopiero dotarło do niej, co się stało. Łzy płynęły i płynęły po jej policzkach, a ona wtulona w ramiona taty, które dawały jej poczucie bezpieczeństwa, gdy była małą dziewczynką. Ten głos, który tak lubiła słuchać, szeptał tylko jej imię. Po jakimś czasie wsiedli do samochodu i pojechali do szpitala, gdzie leżał, jak się okazało, na OJOM-ie jej mały, kochany Adaś. Diagnoza lekarzy tylko pogorszyła stan jej psychiki.
- Stan pani syna jest ciężki. Nie owijając w bawełnę powiem, że najbliższe godziny będą decydujące. Ale nawet jeśli z tego wyjdzie nie wykluczone, że będzie tak zwaną roślinką. – Chwila milczenia. I znów oczy pełne łez. I te kochane ramiona taty...
Po kilku dniach od wypadku odbył się pogrzeb Krzysztofa. W ten dzień Adaś odzyskał przytomność. Pojawiła się iskierka nadziei. Dziwnie to brzmi, w tak tragicznym dniu, ale rzeczywiście, była to jedyna rzecz, tak mała i jednocześnie tak wielka, która trzymała Annę przy życiu. Teraz jej życie toczyło się z dnia na dzień tak samo. Rano wstawała, szła na autobus, którym jechała do szpitala, skąd wychodziła przed północą i tak z dnia na dzień. Stan Adasia polepszał się. Minęło kilka tygodni. Ania mieszkała u rodziców. Nadszedł ten dzień w którym podjęła decyzję, że powinna wrócić do mieszkania, w którym spędziła te cudowne chwile z Krzysztofem i ich synem. Była to trudna decyzja. Chciała jechać tam sama.
Miesiąc po tragedii Ania przekroczyła próg domu. Weszła do pokoju gościnnego, gdzie na regale stały ich wspólne zdjęcia. Łzy płynęły, płynęły... płynęły. W kuchni ulubiony kubek Krzyśka, w szafie jego ubrania, w łazience – maszynka do golenia, szczoteczka do zębów i woda toaletowa, której zapach czuła za każdym razem, kiedy przytulała się do mężczyzny swojego życia. Wzięła buteleczkę w dłonie, otworzyła, powąchała. Znów czuła jego zapach. Znów wszystko wróciło. Ten moment, kiedy go zobaczyła, poznała, pokochała. Pierwszy taniec, pocałunek, wspólne wakacje, długie rozmowy, spacery przy świetle księżyca. Dzień kiedy jej się oświadczył nad rzeką w blasku zachodzącego słońca. Wspomnienia budziły tyle radości i tyle bólu. Ale tylko to jej pozostało. Wspomnienia i Adaś, który był tak podobny do ojca. Rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu. Dzwoni mama:
„Adaś jutro zostanie wypisany ze szpitala, musisz przygotować mieszkanie na przyjazd syna, trzeba je dostosować do niepełnosprawnego dziecka.”
Wynajęła firmę, po 2 tygodniach już razem z Adasiem wprowadziła się z powrotem do tego mieszkania. Wprowadziła się, żyła nadzieją i bała się przyszłości. Różne myśli kołatały w jej głowie.
-Czy Adam kiedyś zapyta o Krzyśka? Co ja mu wtedy odpowiem?
-Mama pić mi się chce – przerwał rozmyślania Adaś.
-Już idę kochanie...
Wieczorem Ania siedziała w pokoju. Usypiała Adasia, który leżał na łóżku koło niej. Nagle chłopiec zaczął krzyczeć.
-Mamusiu! Gdzie jest tatuś? Dlaczego go nie ma? Dlaczego on nas nie przytula? Dlaczego ja nie mogę chodzić? Gdzie jest tatuś? On by coś wymyślił? Gdzie on jest?
Nadszedł ten moment, którego Ania tak bardzo się bała! Ten moment nadszedł szybciej niż się tego spodziewała.
- Tatuś już do nas nie przyjdzie, nie przytuli. Opiekuje się z nami z nieba, tam z góry, bo wiesz kochanie, tatuś jest już z aniołkami.
- Ale ja nie chce. Ja chce, żeby on przyszedł!
- Teraz śpij. Jak będziesz grzeczny to podczas snu tatuś przyjdzie do Ciebie, przytuli Cię.
- To ja już idę spać.
Od tego zdarzenia minęły 2 lata. Adaś ma dziś 7 lat, nadal nie chodzi i wciąż pyta o tatę. Siedzi na ławeczce i patrzy na dzieci biegające i śmiejące się. Ten mały chłopiec ma dwa marzenia. Marzenia, które nie mają szans na realizację. Adaś chce znów chodzić i chce, aby mama, tata i on znów byli razem, we troje, tak szczęśliwi jak kiedyś.
Komentarze [15]
2008-03-07 09:47
śliczne
2006-03-14 22:36
cos mi tu serialem “m jak milosc” pachnie…:p kto oglada ten wie… synek jedzie do dziadkow (kochajacych z reszta) i chce nakarmic OWCE umiera KRZYSZTOF a marysia czyli Ania mieszka u rodzicow i boi sie wrocic do mieszkania gdzie stoja ich zdjecia itp… a moze to tylko przypadek? :)smutne ale ladne…
2006-03-08 19:24
Kiedy wjechali na autostradę krajobraz przez okno stał się bardziej monotonny. ??? po polsku poproszę...
2006-03-08 16:09
basha – no, przydaloby sie zeby to mialo sens i nie bylo copy&paste w jakiejkolwiek formie.
goryl- nie ma chlopak szans, moje swetry maja najdluzszy staz z mozliwych. ewentualnie fristajl batl’a, byle do tlustego biciwa :>
2006-03-07 21:53
tak, solo na swetry.
2006-03-07 21:15
Pisze to co uważam za słuszne. Cos jeszcze???
2006-03-07 19:40
basha, nie wiedziales co napisac a bardzo chciales czy poprostu nie czytales poprzedniego wpisu?
2006-03-06 21:26
To opwiastka z rodem ,,pomóżmy dziedziom specjalnej troski” Coż... z życia wzięte. Może zdarzyć się każdemu. Bez większych zastzreżeń do tekstu. No ale SMUTNE;(.
2006-03-06 20:16
tak, moglabys byc czlowiekiem ds. reklamy fundacji ‘podaruj dzieciom slonce’.
2006-03-06 16:01
raczej tandetne
2006-03-04 21:18
Tendencyjne.
2006-03-04 20:09
straszny smut
2006-03-04 18:56
może i sment ale ładne :)
2006-03-04 15:19
sment..;/