W poczekalni cz. III
-Na pewno sąsiadką z szóstego piętra – tym razem nie dała się zaskoczyć.
-Wiem, że studiujesz – nie zabrzmiało to w jego ustach jak stwierdzenie, raczej jako pogróżka – i nawet wiem, że się bardzo dobrze uczysz. Masz już dwadzieścia lat, a ja ich już nie mam. Ale nawet, kiedy miałem, to nie studiowałem. Bo niby jak? Do tego trzeba umieć pisać. Ale teraz wiem, że to błogosławieństwo, bo stałbym się taki jak wy. Opowiadałbym błaho o rzeczach tragicznych. A tak sam jestem tematem waszych opowiadań.
-Ja nie uważam, aby rzeczy tragiczne były błahe – powiedziała Anna, jednak wcale się nie oburzyła.
-Tylko tak Ci się zdaje. Ale tak naprawdę historię dziewczyny o spalonej twarzy traktujesz jak temat o pogodzie! Ba! – wykrzyknął znowu Leon – Nawet jako temat o pogodzie. – położył nacisk na „jako”- Przynajmniej jest ciekawy, niecodzienny i do tego wstrząsający.
W tym momencie winda zdecydowała się obudzić. Dobiła powolutku do szóstego piętra, wytrącając Annę z zamyślenia. Westchnęła i otworzył masywne drzwi przytrzymując je Leonowi, który ciężko wstał i wyszedł. Drzwi się zatrzasnęły i środek transportu pionowego ruszył głucho w dół pozostawiając Annę i Leona samych. Stali tak na klatce naprzeciw jej mieszkania, kiedy on próbował utrzymać równowagę, chociaż wcale nie stał na stołku. Aż nagle zbliżył swoją twarz do twarzy Anny nieruchomiejąc. Twarzą, która w tym momencie wydawała się nawet ciepła. Bo w końcu teraz było inaczej. Przecież ona nadal go słuchała, a on nadal jej się spowiadał. Nieważne, w jakich okolicznościach.
-Czy mogę Ci zadać pytanie? – zapytał nagle, dalej tkwiąc blisko jej twarzy, jakby miał zamiar odkryć tajemnicę jej życia.
-Ale ostatnie.
Poczuła się nagle zmęczona i może nawet zdegustowana. Całe ciepło Leona skostniało w odpowiedzi na zmęczenie Anny. Na powrót obudził się grymas zgorzknienia jak tarcza naprzeciw całemu światu. Cofnął się o krok i odwrócił do niej tyłem.
-Czy jestem brudny na plecach?
Komentarze [1]
2006-03-22 19:31
hehe i co byl brudny?
- 1