Chuck Norris mnie tego nauczył
Młody, przystojny, wesoły, utalentowany i niezwykle sympatyczny… Wiecie o kim mowa? O chłopcu, który swoim urokiem i głosem podbił serca publiczności na XIV Przeglądzie Szkolnych Talentów. Nie tylko widzowie, ale i uczestnicy przeglądu, śpiewali razem z nim oraz wyklaskiwali rytm piosenek. Czarna gitara i koszulka Scorpions`ów, to jego znak rozpoznawczy. Mowa oczywiście o wschodzącej gwieździe szkolnej sceny muzycznej – „Białym gołąbku” - Wojtku Sarzyńskim.
JR: Cześć. Czy mógłbyś przedstawić się naszym czytelnikom?
Wojtek Sarzyński: Nazywam się Wojciech Sarzyński, pochodzę z Jasienicy, a obecnie jestem uczniem klasy I g o profilu informatyczno - matematycznym. Matematyka interesowała mnie od zawsze. W gimnazjum uczyłem się jej z przyjemnością. Ostatnio zafascynowała mnie również informatyka.
JR: Nie trudno zauważyć, że muzyka to Twoje hobby, ale chciałabym wiedzieć, czy oprócz niej masz też inne zainteresowania?
WS: Interesuję się sportem, szczególnie piłką nożną. W drugiej klasie gimnazjum myślałem również o aktorstwie, ale to były wyłącznie marzenia.
JR: Na Przeglądzie Talentów dałeś się poznać szkolnej społeczności jako romantyczny „chłopiec z gitarą”. Czy to przypadek?
WS: Wystąpiłem z gitarą, bo publiczność lubi, kiedy ktoś gra na gitarze i przy tym śpiewa. Bodajże jako jedyny spośród solistów grałem na jakimś instrumencie. Mam nadzieje, że publiczności ten pomysł również się spodobał.
JR: Ciekawi mnie również dlaczego wybrałeś gitarę, jako swój instrument i czy jest to jedyny instrument muzyczny, na którym grasz?
WS:To dość długa historia. Gitarę wybrałem dlatego, ponieważ moi starsi bracia, którzy teraz są na studiach, również grali na gitarze. Właściwie nadal grają, tak samo jak ja, amatorsko. To co mnie zainspirowało, to jak mówiłem wcześniej dość osobista sprawa, ponieważ była to… dziewczyna (rumieniec). Miało to miejsce jeszcze w gimnazjum. I można by powiedzieć, że właściwie od tego wszystko się zaczęło. Jeżeli natomiast chodzi o inne instrumenty, to nie potrafię grać na żadnym innym. Nie skończyłem żadnej szkoły muzycznej. Nigdzie nie uczyłem się śpiewu. Jestem po prostu zwykłym amatorem, samoukiem.
JR: Skoro interesuje Cię muzyka, to zapewne masz swój ulubiony nurt muzyczny, swoje ulubione zespoły. Czy mógłbyś nam coś o tym opowiedzieć?
WS: Jeśli chodzi o mój ulubiony zespół muzyczny, to jest nim bez wątpienia niemiecka grupa rockowa Scorpions. Poza tym lubię Offspring. Wśród polskich kapel nie mam swojej ulubionej. A piosenki, no cóż … „White dove”, „Wind of change”, „Always somwhere” i wiele, wiele innych.
JR: Jesteś uczniem pierwszej klasy. Powiedz nam, kto lub co miało wpływ na Twoją decyzję o przystąpieniu do rywalizacji w tegorocznym konkursie?
WS: Nie nazwałbym tego rywalizacją. Ja osobiście chciałem wystąpić wyłącznie dla czystej przyjemności. Nie wiąże mojej przyszłości z żadną wyższą szkołą muzyczną. Traktuję to raczej jako przygodę. Takie hobby. Chciałem się po prostu pokazać na szkolnej scenie i zaprezentować z jak najlepszej strony.
JR: Wydaje się, że jury muzyczne bardzo obiektywnie oceniło tegoroczne prezentacje muzyczne, ale czy ty jesteś zadowolony z miejsca które zająłeś? A może liczyłeś na więcej?
WS: Oczywiście, że jestem bardzo zadowolony. Nie miejsce było to dla mnie ważne, ale możliwość zaistnienia na scenie i to przed naszą publicznością. Zająłem trzecie, dla mnie wystarczająco zaszczytne, miejsce i z tego bardzo sie cieszę (uśmiech)
JR: Myślę, że wszystkich zainteresują Twoje dotychczasowe osiągnięcia muzyczne. Brałeś już może udział w innych konkursach, festiwalach? A może to był Twój debiut?
WS: Brałem udział w konkursie piosenki angielskiej w Tarnobrzeskim Domu Kultury. To było w ubiegłym roku. Byłem wtedy w III klasie gimnazjum i choć po występie otrzymałem wiele pozytywnych komentarzy, nie udało mi się przejść do finału.
JR: Czy lubisz tego typu rywalizację?
WS: To nie rywalizacja. Dla mnie to niezła zabawa. Sprawianie przyjemności sobie i publiczności, bo jak już wspominałem o „karierze” wokalisty raczej nie myślę. Starałem się skoncentrować wyłącznie na własnej grze i śpiewie tak, aby wypaść jak najlepiej. Kiedy w czwartek rano (dzień konkursu - przyp. red.) wstałem, to pomyślałem sobie, aby nagrać na komputerze swoją piosenkę, a później to odsłuchać. Po odsłuchaniu stwierdziłem, że całość brzmi beznadziejnie i lepiej będzie, jak zrezygnuję z konkursu. W efekcie, szczególnie właśnie w czwartek, miałem okrutną tremę. Być może nie było tego widać, ale trema była. Natomiast po werdykcie jury, nabrałem więcej pewności. Pomyślałem sobie, że może to co zrobiłem nie było takie złe i w piątek grało mi się już znacznie łatwiej. Najgorszy był jednak ten czwartek.
JR: Po raz pierwszy brałeś udział w naszym Przeglądzie Talentów. Czy mógłbyś podzielić się swoimi spostrzeżeniami z naszymi czytelnikami?
WS: najbardziej podobały mi się scenki kabaretowe. Przede wszystkim skecz pod tytułem „Trenerze” - grupy ZMYSŁÓWKA PODLESIE i naturalnie DZIADY, którzy z tego co zdążyłem usłyszeć są w naszej szkole żywą legendą. Bardzo podobał mi się też zespół, nie pamiętam w tym momencie ich nazwy, który wykonywał piosenkę „Narcyz” z repertuaru grupy Łzy. Słyszałem wprawdzie na temat ich występu niezbyt przychylne komentarze, ale ja uważam, że nie istotny jest fakt, jaką piosenkę się wykonuje lecz sposób w jaki się to robi. Mnie się podobali. Zespołów tanecznych, to niestety prawie nie widziałem i dlatego nie bardzo potrafię powiedzieć, jak dziewczyny tańczyły. Kiedy człowiek ma wystąpić na scenie i oczekuje w kolejce za kulisami, trudno koncentrować się na wszystkim. Tym bardziej, że czułem ogromną tremę, nie tylko przed nowymi kolegami z naszej szkoły, ale również przed ludźmi z mojego gimnazjum, którzy przyjechali do naszego LO na Dni Otwarte. A już najbardziej rozbroił mnie okrzyk mojej pani z gimnazjum, z którą miałem zajęcia ze sztuki. To było coś w stylu :” No Wojtuś, dalej !”. To naturalnie nie było nic złego, ale taki okrzyk przed występem jest często dla wykonawcy stojącego na scenie paraliżujący. Natomiast w czwartek, siedząc na scenie, usłyszałem z sali komentarz - „struny sobie pourywasz!” Jak poczulibyście się na moim miejscu? Jeżeli to miał być dowcip, to chyba nie specjalnie udany. Najważniejsze jest jednak to, że mój występ spodobał się publiczności i dlatego wszystkie te głupie komentarze puściłem błyskawicznie w niepamięć.
JR: Dlaczego sięgnąłeś po „Białą gołębicę” grupy Scorpions? Skąd pomysł na taki dobór repertuaru?
WS: Moja fascynacja zespołem Scorpions zaczęła się jeszcze w dzieciństwie. Moi starsi bracia, szczególnie Dawid, byli zafascynowani tym właśnie zespołem. Dawid w wieku 14 lat dostał od mamy na urodziny kasetę zespołu Scorpions z najlepszymi balladami, a że były to czasy, kiedy jedną kasetę słuchało się przez całe lata, słuchałem jej i ja razem z bratem. I tak to się zaczęło. Tak też zostało do dziś (śmiech). Mój brat nawet kiedyś powiedział, że wychowałem się na takiej samej muzyce jak on. W piątkowym koncercie, za zgodą prof. Ryby, wykonałem dodatkowo jeszcze jeden numer . Przygotowałem sobie utwór „Halleluyah” Rufusa Wainright’a, który po raz pierwszy usłyszałem w filmie SHREK i już wtedy zrobił na mnie wrażenie. Jak zauważyłem i ten numer spodobał się publiczności. Gdy odwiedziłem swoje gimnazjum po tym koncercie, to na korytarzu usłyszałem, jak na mój widok ludzie zaczynali śpiewać „Halleluyah...”. To było bardzo miłe.
JR: Tegoroczny przegląd, to już historia, ale ciekawa jestem, jak czujesz się teraz w szkole? Czy osobiście odczuwasz już jakąś zmianę? A może rozdajesz autografy?
WS: Nie, bynajmniej nie czuje się osobą sławną czy popularną. Miłe jest jednak to, że ludzie uśmiechają się do mnie na szkolnym korytarzu. Jestem takim samym człowiekiem, jakim byłem przed przeglądem. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Nie czuję się gwiazdą, bo nic szczególnego nie zrobiłem. Nie widzę powodu, aby w jakiś sposób to przeżywać.
JR: Szkolna publiczność (szczególnie dziewczęta) okrzyknęła Cię muzycznym odkryciem roku. Co Ty na to?
WS: Nie, skądże (rumieniec). Wiesz, kiedyś ktoś powiedział, że gwiazdy jasno i mocno świecą, ale niejednokrotnie zbyt szybko gasną i spadają. Nie czuję, abym posiadał jakiś wielki talent muzyczny. Z tego co zauważyłem na przeglądzie, w naszej szkole jest grono dziewczyn znacznie bardziej utalentowanych ode mnie. Mają ogromne doświadczenie muzyczne, fantastyczny warsztat, niepodważalne osiągnięcia. Gdzie mi tam do nich.
JR: Hmmm, skromny… ?
WS: Tak, tak (śmiech) Mam to po Chucku.
JR: Czy w najbliższym czasie będziemy mieli okazję zobaczyć Cię gdzieś na scenie? Może na akademii z okazji zakończenia klas III ?
WS: Na razie pan prof. Ryba nic mi o tym nie wspominał. Nie planuję trasy koncertowej ani wielokrotnych występów. Teraz chcialbym trochę więcej czasu poświęcić na naukę. Koniec roku już blisko, a oceny... (śmiech). A to czy wystąpię na zakończeniu klas III…hmmm, zobaczymy. Czas pokaże.
JR: W przyszłym roku zostanie zorganizowany już XV Przegląd Talentów. Czy możesz obiecać naszym czytelnikom, że Cię na nim nie zabraknie?
WS: Za rok, to wiele się może wydarzyć (śmiech). Chciałem powiedzieć, że jestem jeszcze dość młody i mój głos może ulec radykalnej zmianie. Po prostu nie wiem czy nie dopadnie mnie przypadkiem jakaś ostra forma mutacji. Nawet porównywałem ostatnio piosenki, które nagrywałem rok temu, z tymi obecnymi i sam zauważyłem różnicę w swoim głosie. Za rok może być jeszcze inaczej. Tak więc obiecać nie mogę. Ale jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to możecie na mnie liczyć.
JR: Co chciałbyś na koniec powiedzieć naszym czytelnikom?
WS: Chciałbym bardzo podziękować widzom tegorocznego przeglądu za te gromkie brawa, które usłyszałem. Bez nich, bez tych wspaniałych, kochających muzykę widzów, ten przegląd nie miałby sensu. Dziękuje za to, że podtrzymywali mnie na duchu i wysłali mi bardzo dużo pozytywnej energii, bez której sam bym sobie nie poradził. Dzięki serdeczne.
JR: Dziękuję bardzo.
WS: Dziękuję.
Komentarze [50]
2006-03-27 17:41
cieniiizna. ale moze ktos isis za rok zagra
2006-03-27 17:34
Naprawde byłam pod wrażeniem kiedy usłyszałam jak śpiewa :) wywiad tez fajnie przeprowadzony :) Pozdrawiam
2006-03-27 17:33
Występ Wojtka był świetnyyyy… Normalnie można go było słuchać i słuchaaać... ;) :D
2006-03-27 17:28
kłote “szkoda tylko, że nie wiąże z muzyką swoich planów.”
wtedy miałby własną lożę w planet-in i zloty sygnet ze skorpionem?
2006-03-27 17:07
ech, ten Wojtuś teraz to połowa kobiet z liceum ma do niego słabość. Ja z tego tytułu, że ma miły głos, nie jest “jooł ziom, co to nie ja, ten teges tego się wożę kul” i ma tak samo na imię jak mój domowy zwierz(czyt. brat). Jak na amatora głos naprawdę niezły szkoda tylko, że nie wiąże z muzyką swoich planów.
2006-03-27 17:00
ogolnie podsumowujac wystep Wojtka ujme to w jednym slowie, no moze w dwoch: bylo klawo:P
A pani JR jak zwykle ma ciekawy pomysl na artykul. Peace:)
2006-03-27 14:43
heh
2006-03-27 14:39
Rewelacyjny. Nie tylko głos, z tego co tu czytam. Pozdrawiam:)