Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Unicestwić MiSiAcZkA   

Dodano 2006-11-20, w dziale felietony - archiwum

Jak bardzo szkodliwe jest zjawisko tzw. braku natchnienia, wie doskonale każdy piszący. W moim przypadku kilka dni przymusowego wolnego wcale nie sprzyjało owocnemu rozwijaniu umiejętności literackich, a wręcz przeciwnie – wena twórcza opuściła mnie. Siedząc od rana przy komputerze, próbowałam zmusić się do stworzenia czegokolwiek. Nagle na monitorze ukazała się jakaś reklama. Moja ręka machinalnie zaczęła kierować myszkę w prawy górny róg ekranu, aby wyłączyć to to, mimowolnie jednak przeczytałam nagłówek: „STOP DEBILNYM OPISOM!”.

„Nareszcie!” – pomyślałam.

Wraz z nadejściem w moim życiu epoki Internetu (a stało się to stosunkowo dawno – byłam wtedy bodajże uczennicą którejś ze środkowych klas szkoły podstawowej) zaczęły się tzw. trudne pytania: „Tatuuuś, a co to znaczy wu wu wu?”, „Tatuuuś, a co to jest blog?” itp., itd. Cierpliwy tatuś – notabene informatyk – z należytą tolerancją odpowiadał mniej cierpliwej córeczce, odkrywał fascynujące tajniki sieci, pilnując przy tym, abym nie wpadła w jej jakże niebezpieczne sidła. Po jakimś czasie do serii tychże pytań doszło inne, równie trudne zagadnienie: „Tatuuuś, a co to jest Gadu-Gadu?”. Tatuś i tym razem przystępnie wytłumaczył dziecku, że jest to program służący do komunikowania się przez Internet, nie zapominając jednak przy tym o wyłuszczeniu latorośli głównych argumentów za, a właściwie przeciw użytkowaniu tego programu. Bo to niebezpieczne, bo ludzie są różni i nigdy nic nie wiadomo, bo trzeba umieć z tego mądrze korzystać, aby nie wpaść w nałóg, bo... Zresztą, przypuszczalnie większość z was zna to z autopsji. Ja sama, w wieku lat 11 uważając się za osobę nad wyraz dojrzałą i inteligentną, słuchałam tych rad tylko po to, by natychmiast puścić je w zapomnienie. Z prędkością światła uzależniłam się od GG, co zresztą pozostało mi do dziś. Wgłębiając się w „fenomen żółtego słoneczka”, nie sposób było pominąć funkcji opisów.

Ach, te opisy... Mam taką zasadę, zboczenie, przyzwyczajenie (z tego co wiem – nie tylko ja), że zaraz po włączeniu GG czytam, co ludzie na liście kontaktów mają wpisane w statucie. I może to trochę niesprawiedliwe, ale często łapię się na ocenianiu ich osobowości, charakteru, właśnie po tym, co widzę obok żółtego słoneczka. Fakt, mało to logiczne, ale...

„sQl > eDuKaCjA;/ > „M jAk MiŁoŚĆ” > śPiĘ & śNiĘ o...” – tego typu twory przyprawiają mnie o mdłości. Pomijając już to dZiWnE PiSmO... Na usta ciśnie mi się proste pytanie: i kogo to obchodzi?! Wyznania miłosne „Kocham Cię Miśku :*” mogę jeszcze przeboleć (widocznie autor latający na skrzydłach miłości odczuwa wewnętrzną potrzebę podzielenia się tym z całym światem ), gorzej, gdy obiekt westchnień nie podziela uczucia - wtedy w człowieka uderza niewypowiedziany ból z powodu zawodu miłosnego i w takim przypadku czytamy coś w stylu: „ehhh czemu nie mogę być z tobą??? ;(;( jejq jak mi źle... niech mnie ktoś psytuli :(” – osobiście uważam się za osobę tolerancyjną, potrafię wczuć się w rozżalenie osoby porzuconej, ale błagam, czy naprawdę jest sens zadawania tych wszystkich retorycznych pytań?! Nie mówiąc już o powszechnej skłonności do pisania „niedokładnego”, czyli nie zwracania uwagi na przekręcanie czy zjadanie literek – no chyba, że to wszystko ma jakiś cel, którego nie dane jest mi zrozumieć. Niepokoi także tendencja do osłabiania kontaktów ze słownikiem ortograficznym – ostatnio setnie rozbawił mnie opis kolegi: „Serwis kąputerowy – usówamy wszelkie usterki. tel. 697 xxx xxx”. Moje niezwykle wrażliwe poczucie estetyki nie pozwoliło mi przyjąć postawy biernej, toteż napisałam do delikwenta – najwyraźniej dysortografa z nieśmiałą propozycją usunięcia błędów. W odpowiedzi przeczytałam: „Daj se spokuj, kto by na to patrzył.”. Ciekawym zjawiskiem jest również umieszczanie nad wyraz wyszukanych i zaskakujących informacji („Ale dzisiaj zimno!”) czy sentencji, np. „Memento mori” lub równie sensacyjne „Carpe diem” – pozwólcie, że pozostawię to bez komentarza. Rozpowszechnia się też trend rozmów przez opisy, co mniej więcej polega na wymienianiu swych, często nie mających głębszego sensu, myśli, na szerszym forum, czyli właśnie na opisach. Jest to o tyle uciążliwe, że słoneczka migają częściej niż powinny i dźwięk dostępności z czasem doprowadza nas do szału (oczywiście, istnieje opcja wyłączenia tegoż dźwięku, ale co zrobić, jeśli sygnalizowanie obecności użytkownika jest dla nas w danym momencie koniecznością?). Pisząc ten artykuł, korzystam z GG i mam okazję obserwować „opisową konwersację” trójki (!) znajomych. Uwierzcie, szlag mnie trafia.

Przykłady przygłupiego korzystania z opcji opisów mogłabym mnożyć w nieskończoność, toteż nietrudno zrozumieć, dlaczego strona www.stopdebilnymopisom.info wywołała we mnie uczucie euforii i nadziei. Weszłam i nie zawiodłam się :-) Nie będę tutaj wymieniać treści witryny, ale zainteresowanych zapraszam do jej odwiedzenia. Warto jednak zwrócić uwagę na apel autorów: „Ponieważ w sieci znalazło się dużo stwierdzeń, że protestujemy wobec opisów w pojęciu ogólnym, pragnę to zdementować. Popieramy wszelkie zrozumiałe, informacyjne opisy! Przyłączając się do naszej akcji nie protestujesz przeciwko nim! – nic dodać, nic ująć. Sama używam opisów, staram się jednak, by działać zgodnie z ich przeznaczeniem i wprost ubóstwiam czytać ciekawe wymysły innych. Co uważam za opis nieszkodliwy? Cóż, przede wszystkim zachwycają mnie wszelkie przejawy inteligencji, bo i to, oprócz wszechobecnej głupoty, często rzuca mi się w oczy przy tradycyjnym przeglądaniu listy kontaktów. Muszę tu wspomnieć o pewnym znajomym, którego opisy niezmiennie mnie fascynują. Kolega ten wstawia sobie w status teksty śmieszne (najczęściej jest to humor ironiczny - nieraz wywołał u mnie śmiech do łez), interesujące, niegłupie, niosące ze sobą coś więcej niż informację typu „kompciam się”, a także linki do stron, które warto odwiedzić – naprawdę warto. Jest on również niepoprawnym melomanem i wiele wartościowych utworów, których nie mogę wyrzucić z głowy, uprzednio zauważyłam właśnie przy jego słoneczku.

Kochani! Chciałam napisać, że ten artykuł jest swego rodzaju karykaturą, wyolbrzymieniem ludzkich skłonności do przesady – choćby na przykładzie opisów na GG. Niestety, w momencie, gdy ta błyskotliwa myśl nawiedziła mój umysł, na liście kontaktów pojawił się opis: „ŻyCiE JeSt Do DuPy... CzeMu JuŻ mNiE NiE ChCeRz?! EhHhH.. :(((”

Pół biedy, że takie coś w ogóle można wymyślić. Napisała to osoba, wydawałoby się, o wysokim IQ, rozgarnięta i myśląca. Niestety... Life is brutal.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.8 /9 wszystkich

Komentarze [29]

~Zielony
2006-11-20 18:07

“że słoneczka migają częściej niż powinny i dźwięk dostępności z czasem doprowadza nas do szału” – widać Tatuś za słabo wytlumaczył co to gg, bo wyłączenie dzwięku i tego wyskakiwania jest wręcz niezwykle proste :p … “Na usta ciśnie mi się proste pytanie: i kogo to obchodzi?!” – a no widać obchodzi i to w stopniu wystarczajacym, zeby pisać o tym artykuł :p … Co do błędów ortograficzych, to tez je popełniam i wręcz jestem z nich dumny, gdy ktos mnie poprawia – sam do końca nie wiem dlaczego, ale ogulnie rzecz biorąc to myśle, ze to co sie pisze ma vyc przedewszystkim czytelne i zrozumiałe, a nieważne (jak dla mnie) czy są tam jakies błędy :p … A artykuł? – na szkolną gazetke może być, ale wyżej to chyba nie bardzo :p

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry