Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Gdy twoje jutro było wczoraj, czyli naturalnie maturalnie   

Dodano 2007-05-19, w dziale felietony - archiwum

Pożegnali nas, odesłali z kwiatkami do domu, każąc czekać na 4 maja, kiedy to mieliśmy rozpocząć swój maturalny maraton. Licznik na stronie szkoły odliczał zarówno dni, godziny, jak i minuty do tego armagedonu, co podnosiło ciśnienie, niczym kawa z co najmniej pięciu łyżeczek. Było minęło. Teraz w napięciu możemy tylko oczekiwać wyników i analizować to, co towarzyszyło egzaminowi dojrzałości w roku 2007.

Do tej pory niezrozumiałym dla mnie zjawiskiem są nerwy, które towarzyszą wszystkim w mniejszym lub większym stopniu, ale najbardziej udzielają się chyba naszym rodzicom. Przecież to TYLKO matura! Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wielu moich znajomych, przed tym pierwszym poważnym życiowym sprawdzianem, przechodziło także różne przeboje ze swoim żołądkiem i jelitem grubym. Bezsenność, brak apetytu, były na porządku dziennym... i po co to wszystko? Czwartego maja przyszliśmy do szkoły, temperatura była optymalna, ciśnienie atmosferyczne w normie, arkusze zaklejone, długopisy piszące. Usiedliśmy, otworzyliśmy arkusze poziomu podstawowego lub rozszerzonego, zdziwiliśmy się mniej lub bardziej i przystąpiliśmy do lania wody, byle uzyskać wynik powyżej trzydziestu procent.

Oj, przepraszam, zapomniałam o najważniejszym!

Zacna OKE wymyśliła nam jeszcze naklejki, zarówno z numerem pesel, jak i z kodem szkoły. Każda komisja egzaminacyjna, przed rozpoczęciem pracy, udzielała nam szczegółowego instruktażu, gdzie i jak należy owe kody kreskowe przyklejać. Nie wiem czemu, ale można się było wówczas poczuć jak przedmiot, jak jakiś towar, który został wyceniony. A przecież jesteśmy bezcenni i nasza wiedza również! W każdym razie z naklejkami było zarówno dużo zabawy, jak i dla niektórych dodatkowego stresu. Bo jak opanować drżenie rąk, które dopadało nawet twardziela i trafić z tą naklejką w niewielki prostokącik na arkuszu?! Powyższą czynność powtarzało się za każdym razem przystępując do egzaminu pisemnego, a jak wiadomo, obowiązkowo zdajemy trzy przedmioty. Przez ci najmniej trzy dni zmagaliśmy się więc zarówno z naklejkami, jak i ze stresem. Niejeden wychodził z sali przed czasem, z miną veni, vidi, vici, ale byli też i tacy, którzy pośpiesznie poszukiwali chusteczek, by tam wypocić oczy, czy to przez swoją głupotę, czy też tak ogólnie, aby porozpaczać sobie nad pomysłem naszego Ministra Edukacji. Ale co do jednego chyba wszyscy maturzyści są zgodni: nasz los leży teraz w rękach egzaminatorów i każdy liczy na ich dobre serce, życzliwość i patrzenie przez palce, bo szczęściem było zapewne trafić w odpowiedź zawartą w kluczu, a niestety nie każdy z nas urodził się pod szczęśliwą gwiazdą.

Oprócz egzaminów pisemnych, zdajemy również i ustne. Jedna wielka loteria. Jeśli trafisz na dobry dzień przewodniczącego komisji, napotkasz jego łaskawe spojrzenie, możesz uzyskać 100% , czyli dwadzieścia punktów. Jeżeli jednak przywita cię on z miną cierpiętnika, przeklinającego los, który zmusił go do siedzenia w komisji przez większą część dnia... twoje szanse (na maxa) topnieją. Podczas matury ustnej z języka polskiego, oprócz wystąpienia, czyli popisów oratorskich (przez ok. piętnaście minut), przewidziana jest również rozmowa z egzaminatorem, który zadaje ci trzy pytania do twojej prezentacji ułożone wcześniej przez nauczyciela, który uczył cię w szkole przez trzy lata i świetnie zna twoje słabe punkty, co w konsekwencji pozwala egzaminatorowi zapędzić cię w kozi róg. Dobrze, że podczas rozmowy z egzaminatorem można usiąść, bo słysząc niektóre pytania człowiek bywa bliski omdlenia. Egzamin z języka obcego, to już prawdziwy łut szczęścia. Wylosowanie najbardziej pasującego ci zestawu, to niczym wygrana kilku milionów w totolotku.

To, co spotyka każdego z maturzystów podczas egzaminu jest nieuniknione jak śmierć, chyba że ktoś nie zdecyduje się przystąpić do tej nierównej walki. Pocieszającym akcentem jest jednak to, że kciuki za ciebie trzymają znajomi, rodzina i ludzie ci życzliwi, co w chwilach umysłowej pustki pozwala trafnie strzelać.

Możliwe, że po latach będziemy wspominać ten majowy okres z uśmiechem, stanie się on dla nas pożywką do snucia żartobliwych wspomnień. Teraz jednak buduje on napięcie i nie pozwala cieszyć się w pełni z tych czekających na nas czteromiesięcznych wakacji.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.6
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.6 /21 wszystkich

Komentarze [22]

Morgana
2007-05-20 19:36

Katha:
dlaczego wybrałaś ten temat i z czego zrezygnowałaś – to standard.

Solarii
2007-05-20 14:45

niw wiem jak innym (bo sa i tacy co im to pasuje) ale mnie by wyrzuty sumienia spac nie dały, jakbym sciągnęła prezentacje z internetu lub jakbym ją u kogoś zamówiła. To oszukiwanie samego sibie. Z grugiej strony jakby na to popatrzeć, skroro ustna matura nie jest wlasciwie potrzebna to po co na nia tracić czas ? Jeednak za rok ja go strace, postaram się i mam nadzieje ze moja praca zostanie oceniona uczciwie.

Co do samego artykułu to niektóre stwierdzenia wydają mi się nieco absurdalne, np. ten tekst o naklejkach, że poczułas sie jak towar. Trochę to dziwne, bo to po rpostu naklejka…:/

~Paulina
2007-05-20 11:29

A tu się zgadzam z Radziem. Na palcach jednej ręki można zliczyć kierunki, na które wliczany jest wynik z ustnego polskiego. Nawet na polonistykę nie jest to potrzebne. Ale widocznie ma to ku czemuś, wg pomysłodawców, służyć. Szkoda, że się tym z nami nie podzielą.

radzio
2007-05-20 11:14

Wiele rzeczy zmieniłbym w tej maturze… Autorzy tego egzaminu stwierdzają, że ‘ma wyrównywać szanse’ – czyli każdy uczeń w Polsce pisze ten sam test, a potem na podstawie jest rekrutacja na studia. Ale jest to przereklamowane ;/.

Jeżeli chodzi o języki wiele zależy od odtwarzacza, w którym są puszczane nagrania (coś o tym wiem ;/ – na maturze 3 razy radio i 2 płyta cd zmieniana … ) a co jeśliby nie zmienili? I tak już człowieka za przeproszeniem ku**ca bierze i potem jeszcze musi czytanie zrobić. I jeżeli mówimy już o części ‘słuchanie’ – ci którzy są bliżej odtwarzacza też lepiej mają.

Następna sprawa to przedmioty ścisłe. Tablice, które daje nam CKE to ostatni badziew i praktycznie nie ma tam nic co może pomóc (praktycznie podstawy, bardziej wyszukanych wzorów nie ma), tak samo z kalkulatorami – powinni pozwolić na używanie wszystkich kalkulatorów (z wyjątkiem tych co rysują wykresy) bo i tak w kluczu jest ptk za obliczenia, a nie sam wynik więc i tak byłoby ok. No ale wiem wiem – wszyscy mają mieć równe szanse …

Jeżeli chodzi o egzaminy ustne – największa głupota całej tej matury! Dlaczego? http://www.google.com/search?hl=pl&q=prezentacja+maturalna&btnG=Szukaj&lr=
powinno wystarczyć... nie dość, że w Internecie pełno sprzedawców to jeszcze zwróćcie uwagę, że jest to marnotrawstwo czasu naszego i komisji – po co robić egzamin na który uczelnie nie patrzą :| – no nie wiem jak jest z kierunkami filologicznymi. Druga sprawa tematy – niby możemy jakoś te swoje, ale jest to tak upierdliwe itd itd. Wyrównywanie szans tak? Phi – ściema fiction!

Na koniec..
Matura to bzdura …

~katha
2007-05-19 23:32

uff ja już po pisemnych jeszcze tylko ustna z polaka. Jak myślicie jakich pytań mogę się spodziewać do tematu “motyw zbrodni w literaturze”? :)

Morgana
2007-05-19 23:21

A i Romka polubiłam za amnestię. :)
Przyda się.

Morgana
2007-05-19 23:20

Oh my godness. Karniak za to zdjęcie.

Co do tego, że nauczyciel zna nasze słabe strony i tak układa pytania, żeby kopnąć mentalnie w tyłek na pożegnanie.
Przyznaję się! Zastrzelcie mnie! Nie czytałam Potopu. Ani Dziadów. Ani Cudzoziemki. Ani Ludzi bezdomnych. Etc.
Ale za pytania powinnam podziękować, bo faceta poznaje się po tym jak kończy.
Jak to mówią, finis coronat opus.

I fakt. Rodzice denerwują się bardziej od nas.

~Paulina
2007-05-19 22:36

Kiedyś już pod Twoim artykułem napisałam kilka adnotacji, tzw. przyczepników. Dziś znowu znalazłam kilka takich, ale nie widzę sensu, żeby o nich wspominać, bo nie nauczyłaś się nie uogólniać, jak widzę. Doskonale wiem, że myślisz sobie teraz: “znowu się wymądrza i zaraz zacznie, jak na lizuskę i pupilkę przystało, bronić pana P.”. Zatem żeby Cię uszczęśliwić powiem, że z jednego akapitu zieje rozżalenie, z drugiego niesprawiedliwość rzucona w osobę, która na to nie zasługuje, z trzeciego zwalenie wszystko, tradycyjnie, na Giertycha, a z reszty niepotrzebne opisanie reguł gry, w którą każdy ma zagrać.

Przez całe liceum czekałam na jakąś fajną rzecz z Twojej strony. Nie tylko tu, na Lesserze. Mimo to: wszystkiego dobrego.

Na najbliższym ognisku zostanie to siarczyście skomentowane, życzę dobrej zabawy.

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry