Przemyślenia mądrego człowieka
Co się dzieje z polskim hip-hopem? Przepowiednie Nasa i Kanye Westa o końcu gatunku mogą mieć sens w USA, gdzie ta muzyka istnieje od ponad 30 lat, ale w naszym kraju rap rozpędził się na dobre dopiero dekadę temu – i już dostaje zadyszki. Nie będę roztrząsał wszystkich najważniejszych tegorocznych premier – wystarczy spojrzeć na nowy album człowieka, który przed laty stał się prekursorem trueschoolu w Polsce, a dziś dotyka go ta sama przypadłość, co połowę sceny: nie potrafi wykrzesać z siebie odrobiny oryginalności. Oto Eldo i jego „Nie pytaj o nią”.
![](/pliki/lesser/833_ELDO.jpg)
Już poprzednia płyta Leszka Kaźmierczyka, „27”, przyniosła kilka wtórnych kawałków, ewidentnych powtórzeń tematów z dawniejszych utworów, ale nadrabiała spójnością i klimatem. Zaskakiwała też przystępnością, zwłaszcza w porównaniu do wcześniejszego „Człowieka, który chciał ukraść alfabet”. Mam wrażenie, że przy najnowszej produkcji autor chciał połączyć ambitne brzmienie „CKCUA” ze świeżością elektroniki z „27” i pod tym kątem dobierał bity. Efekt jest niestety niezbyt imponujący.
Najgorsze, co spotkało tę płytę, to podkłady Zjawina. Ten producent ma swoich fanów, do których najwyraźniej zalicza się i Eldo, ale dla mnie jego dzieła są pozbawione jakiejkolwiek atmosfery. Klimatyczna w zamierzeniu syntetyka pomieszana z samplami, czyli coś w stylu obecnej twórczości Noona, tylko bez porównania gorsze. Zjawin, niestety, jest tylko rzemieślnikiem – a bez szans powodzenia aspiruje do bycia artystą. Wystarczy posłuchać bitu z otwierającego płytę „Zamiast wstępu”. Sampel (tudzież jego imitacja, ciężko mi powiedzieć) z genialnej ścieżki dźwiękowej Vangelisa do filmu „Rydwany ognia” wykorzystany został jako podstawa przeciętnego, chaotycznego podkładu. Profanacja.
Sytuację ratują na szczęście Szczur i Donde. Jeżeli ktoś ich podkładom zarzuci prostotę czy wręcz jakąś formę tandety, to nie będę się specjalnie mocno spierał – ale właśnie dzięki tej prostocie i wyraźnemu konceptowi słucha się ich naprawdę przyjemnie. Szczególnie polecam „Granice” – skądinąd także lirycznie jeden z najlepszych kawałków na albumie.
Jednak liryka – o zgrozo – jest ogólnie raczej słabym punktem tej płyty. Eldo, dotychczas gwarant znakomitych tekstów, tym razem nawet w momentach najlepszej formy nie zbliża się do poziomu prezentowanego przed laty. Niekiedy zwyczajnie idzie na łatwiznę – chociażby w przypadku „Twarzy”, mówiących o przemijaniu. Ile można słuchać na ten sam temat? Ale są i kawałki naprawdę dobre, chociażby wspomniane „Granice” („czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku / bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój”), „Ten nonsens...” i singlowy „Nie pytaj o nią” (rzecz rzadka w polskim rapie, czyli przemyślana manifestacja patriotyzmu). Nieudanym eksperymentem był wybór dwóch bitów, wyjątkowo szybkich jak na Eldo. O ile na „Wszystko jedno?” prezentuje się jeszcze w porządku, o tyle połamany podkład do „Miasta gwiazd” obnażył techniczne niedoskonałości rapera, którego flow ukształtował się na „Eternii” i od tego czasu nie uległ wielkim zmianom.
Tak summa summarum – co otrzymaliśmy? Kilka dobrych tracków, kilka słabych; w kontekście dotychczasowych dzieł Leszka, całość sprawia wrażenie półproduktu, niedopracowanego i zrobionego trochę na siłę. Efekt przejścia do czysto komercyjnej wytwórni My Music? Ciężko powiedzieć, bo płyta nastawiona na przebojowość nie jest – ale wypada zdecydowanie poniżej oczekiwań i możliwości. Ale – jak napisał jeden z forumowiczów Ślizgu – po prostu miło czasem posłuchać mądrego człowieka. I na tym zakończymy.
Grafika:
Komentarze [15]
2008-12-16 19:37
Twórczość Eldo nie jest mi zbyt dobrze znana, ale tytułowy kawałek słyszałam. I ta “przemyślana manifestacja patriotyzmu” wyraźnie bazuje na “Nie pytaj o Polskę” Grzegorza Ciechowskiego. Co jeszcze mogę powiedzieć, to bardzo sprawnie napisana recenzja. W dobrym stylu, do jakiego nas (nielicznych czytających Twoje teksty:P ) przyzwyczaiłeś.