A może tak naprawdę wszystko jest iluzją?
„Życie którego nie było” (The Forgotten), to thriller niezwykły. Akcja rozgrywa się w Nowym Yorku. Samotna matka Telly Paretta (Julianne Moore), mieszkająca wraz ze swym mężem Jimem (Anthony Edwards), od 12-stu miesięcy nie może dojść do siebie po katastrofie lotniczej, w której zginął jej 8-letni syn Sam (Christopher Kovaleski), który leciał na letni obóz. Zdesperowana kobieta szuka pomocy u psychiatry dr. Munce (Gary Siniose). Kiedy nachodzą ja wspomnienia o synu, siada w fotelu, rozmawia z mężem, ogląda albumy ze zdjęciami Sama oraz stare kasety wideo. Telly ma ukryty w szufladzie biurka klucz do pokoju Sama. Bardzo często odwiedza ten pokój. Wspomina syna, ogląda jego zdjęcia, dotyka jego odzieży, w myślach przywołuje chwilę, gdy widziała go po raz ostatni na lotnisku QeastAir.
Pewnego dnia wychodzi z domu na umówioną wizytę u swojego terapeuty, lecz zapomina gdzie zaparkowała samochód. W trakcie spotkania z terapeutą, ze stolika, przy którym siedziała, znika jej filiżanka kawy, którą przed chwileczką jeszcze piła. Doktor wyjaśnia jej, że dziś odmówiła picia kawy, choć jej to proponował. Telly wraca do domu. Idzie do pokoju Sama, otwiera album i co się okazuje… wszystkie zdjęcia Sama zniknęły. Kobieta jest przerażona. Włącza kasetę wideo, ale kaseta jest pusta. Mąż wraca do domu, a widząc swoją żonę w stanie skrajnej rozpaczy, dzwoni po doktora. Terapeuta i mąż uświadamiają Telly, że zdjęć nigdy nie było, kasety zawsze były puste, a jej syn jest tylko wytworem jej wyobraźni, spowodowanym szokiem po poronieniu.
Po pewnym czasie kobieta spotyka mężczyznę podobnie doświadczonego przez los. Jest to Ash Correl (Dominic West), który zapomniał o tym, że miał córeczkę. Utwierdza ją to w przekonaniu, że za zniknięciami dzieci kryje się jakaś tajemnica, i że ktoś specjalnie próbuje wymazać z ich pamięci wspomnienia o dzieciach.
Film Josepha Budena, wyreżyserowany na podstawie scenariusza Geralda di Pego jak na dreszczowiec nie wciąga za bardzo. No może przez pierwsze 40 minut. Tylko chwilami wzbudza prawdziwe emocje, a pomysł fabuły i jej rozwiązanie, choć dość ciekawe, nie jest zbyt nowatorskie.
Film ma także swoje mocne strony. Muzyka Jamesa Hornera świetnie współgra z akcją. Jest tajemnicza, zagadkowa, zwiastuje nadejście czegoś złego. Ciekawe ujęcia, niezła praca kamerzystów oraz dobrze zagrane role, to atuty tego filmu.
„Życie którego nie było” trwa 90 minut. A choć film ten zarobił już 22 miliony dolarów i znalazł się na pierwszej pozycji amerykańskiego Box Office, jest moim zdaniem nieco przereklamowany. Mimo to uważam jednak, że film jest niezły i każdy miłośnik dobrego kina powinien go obejrzeć i wraz z bohaterami spróbować rozwikłać zagadkę tajemniczych zniknięć dzieci.
Komentarze [9]
2005-01-29 13:31
Artykuł wporzo, joł joł joł film też wypas, pozdro dla ziomów z Lo
2005-01-14 10:59
Kto zabiera te dziecie powiedzcie plis plis plis !!! :)nie wytrzymam…
2005-01-13 14:04
fajny artykuł, widze serze mój że się rozwijasz, ładnie napisany, zachęcający i dobre jest to że nie przesłodziłaś i dodałaś pare zdań od siebie. odrobina krytyki nie zaszkodzi! tak trzymać! :P
2005-01-13 13:00
Fajny artykuł :) oby tak dalej
2005-01-13 10:27
Fajnie,że ktoś napisał coś więcej o tym filmie niż jest na wszystkich stronkach o filmach. Od razu widać , że autor był w kinie a nie zarżną z internetu recenzje, jak wysępie od mamy te 12-13 zł to też pójde albo ściągne z netu :).Pozdro dla wszystkich …
2005-01-13 08:01
Hmm generlanie recenzja napisana na wysokim, nowatorskim poziomie. Nic dodać nic ując. Wczytując sie w nią od razu mam wrażenie, że film jest świetny w swoim gatunku i może nawet bardziej przyciągnie do “wielkiego ekranu” niż inne światowe hity typu “Szósty zmysł”, “Siedem” “Inni” itd. Jak dla mnie zapowiada sie na b.intersującą pozycje i z pewnościa wybiore sie na niego do kina lub przechwycę wersje DVD.
Co do podsumowania, w samej recenzji jest pewna nieścisłośc. Recenzent (JR) podaje ze film jest przereklamowany ale mimo wszystko niezły.Czyli mam wrażenie że jest dobry ale i zły.
Mimo to, chyba zbytnio nie zasugeruje sie opinią autora, w końcu kazdy moze wyrazić swoją.
Nie mniej jednak świetna fabuła i jak podaje autorka tego posta rewelacyjna gra aktorów- no to właśnie mnie porzyciągnie do sięgnięcia po wpomnianą “LEKTURĘ”.
JR pozdrawiam – tylko tak dalej !!!!!!
2005-01-12 17:51
bardzo podoba mi się plakat, recenzja spoko, jak bedzie w “wiśle” to na bank ide:)
2005-01-12 12:46
Czytając opis, od razu chce się obejrzeć film. Końcówka recenzji odrobinę osłabia chęć wypadu do kina. Jednak zachęcona ostatnim zdaniem na pewno go obejrzę.
2005-01-12 11:02
Jeszcze tego nie widziałem ale mam ogromną ochotę iść do kina, a skoro mówisz ,że warto to na pewno skorzystam :)
- 1