Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Adrenalina podana ekstremalnie!   

Dodano 2012-09-07, w dziale inne - archiwum

Słońce rozpala asfalt, po którym ślizga się twoja opona. Pędząc 300 km/h po wąskiej ulicy małego miasteczka zaczynasz zwalniać dopiero przed kolejnym zakrętem. Adrenalina uderza do głowy i paraliżuje myśli o niepowodzeniu. Przerzucasz na bok motocykla ciężar swojego ciała i „schodzisz na kolano”. Zakręt tniesz z precyzją chirurga, dźwięk silnika zamienia to spokojne miejsce w przystań, przy której Posejdon rozsiał swój gniew. Teraz tylko skok na najbliższym wzniesieniu i znów długa prosta prowadząca wzdłuż morskich klifów i majestatycznych pól spokojnej wyspy…

/pliki/zdjecia/tt1.jpg

To nie gameplay z nowego „Test Drive”, czy soczysty opis historii usłyszany od kumpla, który właśnie się obudził. To rzeczywistość wyścigów na wyspie Man.

Z wyspą Man jest jak z Czarnobylem… Wiesz, że istnieje to miejsce, jednak nigdy Cię nie fascynowało na tyle, żeby poznać dogłębnie jego historię lub tam pojechać. Wyspa, która z dumą prezentuje triskelion na swojej fladze, to obszar na Morzu Irlandzkim o powierzchni 572 km2, położony pomiędzy Irlandią i Wielką Brytanią. Miejsce obdarzone niesamowitymi walorami turystycznymi zamieszkuje około dziewięćdziesiąt tysięcy osób. Wpływy Wielkiej Brytanii i brak koneksji z innymi krajami tworzą iście sielankową atmosferę wyspy. Jednak pod pewnymi względami miejsce to jest godne sesji z egzorcystami. Na Man nie obowiązują ograniczenia prędkości, a co roku zjeżdżają tam fanatycy mocnych wrażeń, którzy dumnie przypominają o swoim przyrodzeniu pędząc po Mountain Course swoimi motocyklami z niewyobrażalnymi prędkościami.

International Isle of Man TT (Tourist Trophy) Race – to oficjalna nazwa wyścigów organizowanych na wyspie od 1907 roku. Przez wiele lat impreza ta nabierała rozgłosu i prestiżu. Na czas zmagań zamykano drogę i tworzono wymagający tor uliczny. Impreza ta stała się jedną z najbardziej prestiżowych i niebezpiecznych tego typu imprez na świecie. Od 1949, aż do 1976 gościły tutaj Motocyklowe Mistrzostwa Świata, ale wówczas ktoś stwierdził, że to szaleństwo i stworzył odpowiednią grupę dla tego typu zmagań - formułę TT. W całej historii nie odbyły się tylko dwa wyścigi. Tę niesamowitą serię zdołały zatrzymać tylko wydarzenia II wojny światowej i epidemia choroby „szalonych krów” w 2001 roku.

/pliki/zdjecia/tt2.jpg

Obecnie, każdego roku (w pierwszym tygodniu czerwca) wsypa Man staje się rajem dla motocyklistów, którzy chcą przeżyć adrenalinową ekstazę. Mountain Circuit to ponad sześćdziesięciokilometrowy tor, pełen górskich serpentyn, długich prostych i ciętych zakrętów w miasteczkach. Zróżnicowanie warunków widać na trasie. Stopień trudności oprócz ukształtowania trasy potwierdzają warunki. W jednym miejscu asfalt może być suchy i gorący, a w drugim wilgotny i śliski. Nie dość ekstremalnie? Warto przypomnieć, że przygotowanie toru do wyścigów polega jedynie na wytyczeniu trasy i odgrodzenia jej od ruchu publicznego. Nikt tu się nie martwi o wysokie krawężniki, luźne pobocza, przydrożne latarnie czy też domy, które stoją gdzieniegdzie metr od trasy. Do tego dorzućmy średnią prędkość, którą osiągają zawodnicy. To około 200 km/h… przypominam słowo: „średnią”.

Weterani i fani mocnych wrażeń kochają Mountain Course. Długie zakręty, zmiana wysokości nad poziomem morza, brak przystosowanych odpowiednio poboczy, tworzą tor, który nie jest podobny do obecnych torów wyścigowych, na których motocyklista z wypadku wychodzi w wielu przypadkach praktycznie bez draśnięcia. Wyścigi na wyspie Man przyciągają rzesze fanów i turystów, którzy chcą stanąć obok pędzącego ponad 200km/h motocykla. Jasną sprawą jest fakt, iż na zwykłym torze nawet nie mamy szans poczuć motocykla „na własnej skórze”. Nic dziwnego, że najlepsze hotele są zarezerwowane rok wcześniej, a luty to miesiąc, w którym można jeszcze znaleźć ostatnie wolne noclegi i miejsce na promie do Man.

Ścigać się w TT to szaleństwo i zaszczyt. Nie zginąć podczas zmagać to w zasadzie opatrzność Boża… Ludzie, którzy wybrali zmagania uliczne nie są znani ani z serii MotoGP, ani SBK. Są to osoby, dla których ściganie się na zwykłym torze, mówiąc żartobliwie: jest zbyt mainstreamowe. To nie jest tak, że jesteś młody, piękny, niepohamowany i odważny, więc wsiadasz na motocykl i wygrywasz Tourist Trophy. Kilka lat zajmuje Ci poznanie trasy, poznanie niuansów ścigania się po ulicach Douglas i Ramsey. Legenda – Joe Dunlop - święcił triumfy dopiero po czterdziestym roku życia. Wielu dziennikarzy z ogromną estymą wypowiadało się już o wyścigach na Man. Często padały z ich ust słowa, które porównywały inne, podobne wyścigi z tymi organizowanymi dla dzieci. Nikt nie miał wątpliwości, że tu naprawdę trzeba mieć jaja. I to dość duże.

/pliki/zdjecia/tt3.jpg

Forma wyścigu została oczywiście zoptymalizowana. Nikt nie wyobraża sobie dziś wypuszczenia czterdziestu motocykli w jednym czasie na tor. Najbezpieczniejsze rozwiązanie to klasyczna „czasówka” . Nie oznacza to jednak, że na torze nie ma bezpośrednich starć między zawodnikami. Oczywiście, że są, ale wynikają one jedynie z umiejętności i szybkości, które pozwalają jednym doganiać drugich. Najlepsi kończą trasę z czasem poniżej 18 minut. Oprócz tygodniowej sesji treningowej organizuje się kilka dni wyścigów, podczas których ryzyko rośnie, a adrenalina wypluwana jest z płuc. Motocykle to istne czołgi. Oprócz klasycznego przygotowania, mamy tu do czynienia z istotnym wzmocnieniem wszystkich elementów. Dziś wyklucza się możliwość usterki podstawowych części, bo skończyłoby się to najprawdopodobniej wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym. Motocykle podzielono na odpowiednie klasy, zgodne z przygotowaniem motocykla do konkretnych specyfikacji innych serii.

To wyścigowe święto jest warte każdego zainwestowanego funta. Każdego dnia zmagań wieczorne ulice zmieniają się w miejsce zabawy, pikniku i wielkiego zlotu motocyklowego. Grillowane kiełbaski, smażone opony i dużo pozytywnej energii. Do tego pokazy stunterów i wystawy motocyklowe. To taka Mekka każdego motocyklisty.

To jednak nie wszystko. Obok wspaniałej zabawy, adrenaliny i emocji, uczestnikom towarzyszy też widmo wypadków i śmierci. Każdego roku na trasie dochodzi do co najmniej kilku. Niejednokrotnie kończą się one tragicznie. W tegorocznej edycji TT doszło do kilku mniejszych i większych wypadków. Motocyklista zderzył się np. z ptakiem przy prędkości 270 km/h… Na szczęście obu uczestnikom tego incydentu nic się nie stało. Do tej pory na trasie TT zginęło 240 motocyklistów. Byli to nie tylko amatorzy, ale również weterani i prawdziwe legendy wyścigów ulicznych.

Koszt wyścigów jest wysoki. Ryzyko ogromne, ale możemy te z wiele osiągnąć. Nikt do tej pory nie przejechał całej trasy z większą średnia prędkością niż 205,56 km/h. Nikt nie przejechał w lepszym czasie niż John McGuinness, który Mountain Circuit pokonał w 17 minut i 43,8 sekundy. To co dzieje się na wyspie Man każdego roku w czerwcu, to esencja chęci zwycięstwa i rywalizacji na Świecie. To legenda. I choć śmiertelnie niebezpieczna, trudna do zrozumienia, to jednak piękna i nadal popularna wśród najlepszych z najlepszych.

Źródło:

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /30 wszystkich

Komentarze [1]

~absolwent
2012-09-07 18:31

Wszystko pięknie, ale nie trzeba szukać tak daleko i wydawać tylu pieniędzy, żeby poczuć zastrzyk adrenaliny. Polecam Orlą Perć, tam dobry sprzęt nie uratuje nawet doświadczonego alpinisty…

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry