Adrenalina podana ekstremalnie!
Słońce rozpala asfalt, po którym ślizga się twoja opona. Pędząc 300 km/h po wąskiej ulicy małego miasteczka zaczynasz zwalniać dopiero przed kolejnym zakrętem. Adrenalina uderza do głowy i paraliżuje myśli o niepowodzeniu. Przerzucasz na bok motocykla ciężar swojego ciała i „schodzisz na kolano”. Zakręt tniesz z precyzją chirurga, dźwięk silnika zamienia to spokojne miejsce w przystań, przy której Posejdon rozsiał swój gniew. Teraz tylko skok na najbliższym wzniesieniu i znów długa prosta prowadząca wzdłuż morskich klifów i majestatycznych pól spokojnej wyspy…
![/pliki/zdjecia/tt1.jpg](/pliki/zdjecia/tt1.jpg)
To nie gameplay z nowego „Test Drive”, czy soczysty opis historii usłyszany od kumpla, który właśnie się obudził. To rzeczywistość wyścigów na wyspie Man.
Z wyspą Man jest jak z Czarnobylem… Wiesz, że istnieje to miejsce, jednak nigdy Cię nie fascynowało na tyle, żeby poznać dogłębnie jego historię lub tam pojechać. Wyspa, która z dumą prezentuje triskelion na swojej fladze, to obszar na Morzu Irlandzkim o powierzchni 572 km2, położony pomiędzy Irlandią i Wielką Brytanią. Miejsce obdarzone niesamowitymi walorami turystycznymi zamieszkuje około dziewięćdziesiąt tysięcy osób. Wpływy Wielkiej Brytanii i brak koneksji z innymi krajami tworzą iście sielankową atmosferę wyspy. Jednak pod pewnymi względami miejsce to jest godne sesji z egzorcystami. Na Man nie obowiązują ograniczenia prędkości, a co roku zjeżdżają tam fanatycy mocnych wrażeń, którzy dumnie przypominają o swoim przyrodzeniu pędząc po Mountain Course swoimi motocyklami z niewyobrażalnymi prędkościami.
International Isle of Man TT (Tourist Trophy) Race – to oficjalna nazwa wyścigów organizowanych na wyspie od 1907 roku. Przez wiele lat impreza ta nabierała rozgłosu i prestiżu. Na czas zmagań zamykano drogę i tworzono wymagający tor uliczny. Impreza ta stała się jedną z najbardziej prestiżowych i niebezpiecznych tego typu imprez na świecie. Od 1949, aż do 1976 gościły tutaj Motocyklowe Mistrzostwa Świata, ale wówczas ktoś stwierdził, że to szaleństwo i stworzył odpowiednią grupę dla tego typu zmagań - formułę TT. W całej historii nie odbyły się tylko dwa wyścigi. Tę niesamowitą serię zdołały zatrzymać tylko wydarzenia II wojny światowej i epidemia choroby „szalonych krów” w 2001 roku.
![/pliki/zdjecia/tt2.jpg](/pliki/zdjecia/tt2.jpg)
Obecnie, każdego roku (w pierwszym tygodniu czerwca) wsypa Man staje się rajem dla motocyklistów, którzy chcą przeżyć adrenalinową ekstazę. Mountain Circuit to ponad sześćdziesięciokilometrowy tor, pełen górskich serpentyn, długich prostych i ciętych zakrętów w miasteczkach. Zróżnicowanie warunków widać na trasie. Stopień trudności oprócz ukształtowania trasy potwierdzają warunki. W jednym miejscu asfalt może być suchy i gorący, a w drugim wilgotny i śliski. Nie dość ekstremalnie? Warto przypomnieć, że przygotowanie toru do wyścigów polega jedynie na wytyczeniu trasy i odgrodzenia jej od ruchu publicznego. Nikt tu się nie martwi o wysokie krawężniki, luźne pobocza, przydrożne latarnie czy też domy, które stoją gdzieniegdzie metr od trasy. Do tego dorzućmy średnią prędkość, którą osiągają zawodnicy. To około 200 km/h… przypominam słowo: „średnią”.
Weterani i fani mocnych wrażeń kochają Mountain Course. Długie zakręty, zmiana wysokości nad poziomem morza, brak przystosowanych odpowiednio poboczy, tworzą tor, który nie jest podobny do obecnych torów wyścigowych, na których motocyklista z wypadku wychodzi w wielu przypadkach praktycznie bez draśnięcia. Wyścigi na wyspie Man przyciągają rzesze fanów i turystów, którzy chcą stanąć obok pędzącego ponad 200km/h motocykla. Jasną sprawą jest fakt, iż na zwykłym torze nawet nie mamy szans poczuć motocykla „na własnej skórze”. Nic dziwnego, że najlepsze hotele są zarezerwowane rok wcześniej, a luty to miesiąc, w którym można jeszcze znaleźć ostatnie wolne noclegi i miejsce na promie do Man.
Ścigać się w TT to szaleństwo i zaszczyt. Nie zginąć podczas zmagać to w zasadzie opatrzność Boża… Ludzie, którzy wybrali zmagania uliczne nie są znani ani z serii MotoGP, ani SBK. Są to osoby, dla których ściganie się na zwykłym torze, mówiąc żartobliwie: jest zbyt mainstreamowe. To nie jest tak, że jesteś młody, piękny, niepohamowany i odważny, więc wsiadasz na motocykl i wygrywasz Tourist Trophy. Kilka lat zajmuje Ci poznanie trasy, poznanie niuansów ścigania się po ulicach Douglas i Ramsey. Legenda – Joe Dunlop - święcił triumfy dopiero po czterdziestym roku życia. Wielu dziennikarzy z ogromną estymą wypowiadało się już o wyścigach na Man. Często padały z ich ust słowa, które porównywały inne, podobne wyścigi z tymi organizowanymi dla dzieci. Nikt nie miał wątpliwości, że tu naprawdę trzeba mieć jaja. I to dość duże.
![/pliki/zdjecia/tt3.jpg](/pliki/zdjecia/tt3.jpg)
Forma wyścigu została oczywiście zoptymalizowana. Nikt nie wyobraża sobie dziś wypuszczenia czterdziestu motocykli w jednym czasie na tor. Najbezpieczniejsze rozwiązanie to klasyczna „czasówka” . Nie oznacza to jednak, że na torze nie ma bezpośrednich starć między zawodnikami. Oczywiście, że są, ale wynikają one jedynie z umiejętności i szybkości, które pozwalają jednym doganiać drugich. Najlepsi kończą trasę z czasem poniżej 18 minut. Oprócz tygodniowej sesji treningowej organizuje się kilka dni wyścigów, podczas których ryzyko rośnie, a adrenalina wypluwana jest z płuc. Motocykle to istne czołgi. Oprócz klasycznego przygotowania, mamy tu do czynienia z istotnym wzmocnieniem wszystkich elementów. Dziś wyklucza się możliwość usterki podstawowych części, bo skończyłoby się to najprawdopodobniej wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym. Motocykle podzielono na odpowiednie klasy, zgodne z przygotowaniem motocykla do konkretnych specyfikacji innych serii.
To wyścigowe święto jest warte każdego zainwestowanego funta. Każdego dnia zmagań wieczorne ulice zmieniają się w miejsce zabawy, pikniku i wielkiego zlotu motocyklowego. Grillowane kiełbaski, smażone opony i dużo pozytywnej energii. Do tego pokazy stunterów i wystawy motocyklowe. To taka Mekka każdego motocyklisty.
To jednak nie wszystko. Obok wspaniałej zabawy, adrenaliny i emocji, uczestnikom towarzyszy też widmo wypadków i śmierci. Każdego roku na trasie dochodzi do co najmniej kilku. Niejednokrotnie kończą się one tragicznie. W tegorocznej edycji TT doszło do kilku mniejszych i większych wypadków. Motocyklista zderzył się np. z ptakiem przy prędkości 270 km/h… Na szczęście obu uczestnikom tego incydentu nic się nie stało. Do tej pory na trasie TT zginęło 240 motocyklistów. Byli to nie tylko amatorzy, ale również weterani i prawdziwe legendy wyścigów ulicznych.
Koszt wyścigów jest wysoki. Ryzyko ogromne, ale możemy te z wiele osiągnąć. Nikt do tej pory nie przejechał całej trasy z większą średnia prędkością niż 205,56 km/h. Nikt nie przejechał w lepszym czasie niż John McGuinness, który Mountain Circuit pokonał w 17 minut i 43,8 sekundy. To co dzieje się na wyspie Man każdego roku w czerwcu, to esencja chęci zwycięstwa i rywalizacji na Świecie. To legenda. I choć śmiertelnie niebezpieczna, trudna do zrozumienia, to jednak piękna i nadal popularna wśród najlepszych z najlepszych.
Źródło:
Grafika:
Komentarze [1]
2012-09-07 18:31
Wszystko pięknie, ale nie trzeba szukać tak daleko i wydawać tylu pieniędzy, żeby poczuć zastrzyk adrenaliny. Polecam Orlą Perć, tam dobry sprzęt nie uratuje nawet doświadczonego alpinisty…
- 1