Amor Patriae nostra lex
"Miłość [do] ojczyzny naszym prawem" zwykli mawiać rzymianie okresu republiki jak i cesarstwa. Takoż i my powtarzamy te słowa, choć w nieco odmiennych warunkach. Cesarzy już wszak prawie nie ma, a i republiki wyglądają dziś inaczej niż kiedyś. Jednak ilu ludzi, tyle sposobów rozumienia tych słów. Postanowiłem więc porozmawiać o tym zarówno z przedstawicielami obozu patriotyzmu pozytywnego jak i tradycyjnego.
Zacząłem od obozu pozytywnego. Nie dlatego, że akurat tak chciałem, ale prostu nadażyła się sposobna okazja. Około 60 metrów od mojego bloku znajduje się pomniki Jędrusiów – jednej z denominacji AK działającej na terenie Tarnobrzega i okolic w okresie II Wojny Światowej, dowodzonej przez Władysława Jasińskiego. 9 stycznia 2016 roku (w godzinach wieczornych), pojawiło się przy tym pomniku około 30 osób (w tym 10 członków tarnobrzeskiego Strzelca, kilkunastu bardzo dojrzałych obywateli naszego miasta oraz ja z kolegą). Młodzież stanowiła 1/3 tego zgromadzenia, ale z tej 1/3 tylko 16% przyszło tu z własnej, nieprzymuszonej regulaminami organizacyjnymi woli (oczywiście ja i kolega). Po oficjalnych wystąpieniach ludzie zaczęli się rozchodzić, ale ja próbowałem wypatrzeć w tej grupie kogoś, kto mógłby mi odpowiedzieć na kilka nurtujących mnie pytań. I taką osobę znalazłem, a był nią profesor historii z naszego „Kopernika”, pan Dariusz Bożek, który zgodził się na krótką rozmowę.
Bergi: Czy według pana młodzież w dobie współczesnej chętnie bierze udział w inicjatywach patriotycznych?
Prof. Dariusz Bożek, nauczyciel „Kopernika” i były dyrektor tej szkoły: Z moich obserwacji wynika, że od lat jest podobnie, choć może zmieniła się forma manifestowania. Gdy patrzę jednak na obchody 11 listopada w Tarnobrzegu, nie dostrzegam żadnych zmian. Od lat brakuje tam młodych ludzi, a to przecież nasze najważniejsze święto, nasze urodziny. Jeżeli zaś chodzi o formy wyrażania patriotyzmu, np. na uroczystościach pod pomnikiem Jasińskiego, to uważam, że należy pamiętać o Tych, którzy walczyli, oddali życie lub swoje najlepsze lata dla nas.
B: A według pana można dziś jeszcze mówić o patriotyzmie?
D. B.: Co najważniejsze nie musimy dziś walczyć o nasz kraj z bronią w ręku. Nikt na nas nie napada, nikt nie atakuje. Żyjemy w wolnej Ojczyźnie, o czym często zapominamy.
Patriotyzm, czyli miłość do Ojczyzny, to dziś uczciwa i dobra praca, nauka, pamięć i pomoc innym. Właśnie w taki dzień jak dzisiaj warto pamiętać, że pomaganie innym rodakom, którzy są w trudnej sytuacji, pamięć o nich, to również patriotyzm. To w końcu są nasi rodacy, którzy być może nie mieli takich szans jak my, może mają też mniejsze umiejętności aby dać sobie radę w zmieniającym się świecie, ale na pewno warto to dla nich czynić. Trzeba im pomagać.
B: A jak powinniśmy się odnosić do archetypu Polski cierpiącej, pokrzywdzonej, zbawiającej świat?
D. B.: Dlaczego moja Ojczyzna ma być zawsze biedna, szara, zapłakana, cierpiąca, upokorzona i nieszczęśliwa? Nie rozumiem sensu utrwalania takiej wizji! Polska ma być wielka, bogata, silna, radosna i ciepła. Ma być dobra dla nas wszystkich. Taka Polska to tacy obywatele! Polska jest Ojczyzną nas wszystkich. Utrwalanie wizji nieszczęśliwej Ojczyzny szkodzi nam, powoduje, że jesteśmy nieszczęśliwi, zgryźliwi, nienawistni w stosunku do siebie. Pokażcie mi kraj na świecie, w którym obchody uroczystości Odzyskania Niepodległości wyglądają jak pogrzeb? Nie! Nie o taką Ojczyznę walczyły pokolenia Polaków i chociażby z szacunku dla Nich, powinniśmy czynić Polskę wielką i wspaniałą! A mamy ku temu wiele powodów!
B: Dziękuję za wypowiedź.
Po tej krótkiej rozmowie pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się w swoje strony. Na rondzie nie było już prawie nikogo, tylko jakaś starsza pani spacerowała jeszcze z pieskiem po zwałach brudnego śniegu.
Na okazję porozmawiania z kimś z drugiej opcji, musiałem jednak poczekać nieco dłużej. Udało się dopiero 6 lutego podczas manifestacji anty-imigranckiej, na którą i tak bym się wybrał, niezależnie od tego, czy miałbym tam zbierać materiał do swojego tekstu czy też nie. Na początku myślałem, że i tu frekwencja nie dopisze, bowiem pod pomnikiem Bartosza Głowackiego zgromadziło się około 30 osób, które stały w małych, cztero - sześcioosobowych grupkach. Co ważne, w tym wypadku byli to głównie ludzie młodzi. Po około 20 kolejnych minutach liczba uczestników tego zgromadzenia co najmniej się potroiła. Na początku głos zabrał pan Stefanowicz (rzecznik prasowy ONR), a po jego wystąpieniu ruszyliśmy zwartym szykiem, przez spowite chłodnym powietrzem miasto. Najpierw szliśmy ulicą Sienkiewicza do skrzyżowania, potem w prawo w ulicę Sikorskiego, a następnie w ulicę Wyspiańskiego. I tak doszliśmy powoli do pomnika Hieronima Dekutowskiego. Wielu ludzi na trasie przemarszu wyciągało telefony i nagrywało ten przemarsz z zaciekawieniem, a kilka osób zdecydowało się nawet dołączyć, tworząc z tyłu kolumny taki luźny wężyk. Dostrzegliśmy też grupkę gapiów stających na chodniku, którzy patrzyli na nas spode łba. Manifestacja ta, w odróżnieniu od tej pierwszej, zgromadziła bardziej zróżnicowane grupy wiekowe (do wspomnianego pomnika dotarło z nami chyba ze 3 emerytów). Frekwencja w grupie wiekowej powyżej 60 roku życia równa była zatem manifestacji numer jeden. Jednak o tym później. I tym razem postanowiłem zamienić z kimś kilka słów. Na rozmowę zgodził się sam pan Witold Stefanowicz.
Bergi: Jaki jest powód dzisiejszej manifestacji?
Witold Stefanowicz, rzecznik prasowy ONR na kraj: Kilka tygodni temu w jednym z tarnobrzeskich lokali gastronomicznych, prowadzonych przez osoby pochodzenia bliskowschodniego, doszło do zdarzenia na tle seksualnym. Chodziło konkretnie o molestowanie. Sprawca został co prawda zatrzymany i przesłuchany przez policję, ale problem tkwi gdzie indziej. Ludzie na mieście rozmawiali o tym wydarzeniu, ale nikt o tym społeczeństwa oficjalnie nie poinformował. Taka informacja nie pojawiła się ani na stronie tutejszej policji, ani na portalach informacyjnych, ani w lokalnych mediach. Doszliśmy zatem do wniosku, że niniejszym tzw. polityczna poprawność wkroczyła na nasze lokalne podwórko (pamiętacie jak było w Kolonii) i postanowiliśmy przy tej okazji stanowczo zaprotestować przeciwko relokacji imigrantów (nie ukrywam, że był to główny powód dzisiejszej manifestacji).
B: Dzisiejsza manifestacja zgromadziła około 80 osób. Jak pan ocenia ten rosnący patriotyzm w Polsce - ten ogólny i ten lokalny?
W.S: Aksjologicznie rzecz ujmując, musimy dokonać rozgraniczenia między patriotyzmem a nacjonalizmem. Patriotyzm jest oczywiście takim intuicyjnym uczuciem, które mobilizuje do organizowania różnego rodzaju uroczystości rocznicowych, do okazywania przywiązania do swojego narodu. Nacjonalizmu się zaś wstydzimy. Natomiast my, Obóz Narodowo-Radykalny wychodzimy z założenia, że szkoła polityczna, którą założył Roman Dmowski, nie polega na tym, że patriotą jest się od święta. Nacjonalista to ktoś, kto nie klasyfikuje się ani po prawej, ani po lewej stronie sceny politycznej. Bycie nacjonalistą nosi znamiona pracy organicznej, pracy na co dzień. Nie organizujmy spotkań dla ludzi, którzy pochodzą z różnych młodzieżówek partyjnych czy partii politycznych, próbując zagospodarować tę młodzież do spełniania własnych politycznych celów. Ci ludzie, którzy tu się pojawili, są po prostu przeciwko obecnemu systemowi i przyszli tu kierowani narodowym instynktem.Widać w nich pewien romantyzm idei i pozytywizm działania.
B: A jak się pan odniesie do zarzutów o propagowanie faszyzmu kierowanych pod adresem stowarzyszeń, które organizują właśnie takie marsze i spotkania? Ja odnoszę wrażenie, że większość manifestacji organizowanych przez te rzekomo "faszystowskie" organizacje, cieszy się znacznie większym zainteresowaniem, niż te manifestacje "urzędowe".
W.S: Słysząc oskarżenia o rzekomy faszyzm, włącza mi się uśmiech. 10, 15 lat temu, kiedy prym medialny wiodła Gazeta Wyborcza, TVN i różnego rodzaju liberalne środki masowego przekazu, do prostego człowieka trafiało to, że my jesteśmy faszystami, my, mając na myśli szeroko pojęte środowiska narodowe. Dziś jest inaczej. Wystarczy spojrzeć na ubrania młodych ludzi. Bardzo popularna jest emblematyka patriotyczna, powstańcza, nawiązująca do Narodowych Sił Zbrojnych. Ludzie, którzy oskarżają nas o faszyzm powinni wrócić do szkoły, ponieważ nawet laik dostrzeże w dziełach narodowców zasadniczą różnicę między nami a prawdziwymi faszystami. Jako taka idea nacjonalizmu wyrosła przecież na gruncie cywilizacji łacińskiej i katolickiej nauki społecznej (nawet ten słynny endecki antysemityzm nie wypływał z nienawiści rasowej czy ideologicznej jak to miało miejsce w przypadku nazizmu).
B: Dziękuję za wypowiedź.
Odchodząc, zauważyłem jeszcze człowieka, z którym kilka minut wcześniej maszerowałem ramię w ramię ulicami miasta. Teraz bawił się nieopodal ze swoją córką, stanowiąc przykład wzorowej relacji rodzinnej. Kilka sekund później podeszli do mnie członkowie tarnobrzeskiego oddziału Młodzieży Wszechpolskiej, prosząc o podpisanie petycji. Akcja bezpośrednia – myślę, w końcu coś się dzieje.
Która forma patriotyzmu jest lepsza? Obaj panowie wypowiedzieli się podobnie. Zakładając konieczność istnienia państwa, uważam, że musi istnieć również jakaś forma odnoszenia się do swoich korzeni. Sprawa jest oczywista. Albo taka forma istnieje, albo państwo jako instytucja musi odżegnać się od idei patriotycznej a poświęcić jedynie idei obywatelskiej. I broń Boże nie oskarżam nikogo, ale rozumiem też dlaczego młodzi ludzie nie pojawiają się spontanicznie na spotkaniach tych pierwszych.
Nacjonalizm i patriotyzm, przybrał w ostatnich latach formę bardzo dynamiczną, wpisując się w młodzieńczy bunt. I jak widać bunt ten działa, w przeciwieństwie do seksualno - narkotycznej rewolty hipisowskiej. Ten "surge" to nasza odpowiedź na porządki zaprowadzone przez naszych rodziców. To naturalnie występująca, oddolna próba zapanowania nad rozgardiaszem i luzem moralnym, odziedziczonym po poprzednich pokoleniach.
Właśnie dlatego ta druga manifestacja, manifestacja zorganizowana oddolnie, zgromadziła więcej osób. Bo była buntem, żywą i płonącą potrzebą dokonania zmian w otaczającym nas świecie. A pierwsza była tylko kolejnym punktem do odbębnienia w oficjalnym urzędowym kalendarzu. Jest jak elektryczny znicz, który stawia się na pomniku. Niby wygląda tak samo (jest ekologiczny), ale nie ma w nim żywego płomienia. Miłość ojczyzny jest prawem danym każdemu z nas. By tę miłość wzniecić potrzebna jest pasja i ogień. Inaczej jest to jedynie pusta skorupa.
Grafika:
Komentarze [9]
2016-02-14 16:05
Nie musisz tłumaczyć, o co Ci chodzi w kwestii naszej państwowości. Nie trzeba się specjalnie przyglądać powiązaniom międzyludzkim, wystarczy spojrzeć na aktualne prawo gospodarcze i podatkowe w naszym kraju, żeby wiedzieć, że jesteśmy gospodarczą kolonią, która w biedzie wypruwa sobie żyły żeby zachód żył dostatnio.
Ale uważam, że podatki płacić trzeba uczciwie, a sztuczne kreowanie kosztów działalności to taki mały bunt przeciwko układowi, ale za mocno podszyty chciwością.
Osobiście wolę na ten dyktat ekonomiczny odpowiadać w inny sposób; w miarę możliwości decyzje zakupowe podejmuję patrząc na pochodzenie produktu i kapitału, jaki stoi za jego produkcją. Jeśli mam tylko możliwość, to kupuję produkty w 100% polskie (różnica w cenie nie gra większej roli, z resztą przeważnie jest niewielka). Oczywiście nie wszystko się da w ten sposób kupić, ale zawsze można np. dać zarobić polskiemu dystrybutorowi zamiast zagranicznemu (np. kupując elektronikę wybrać tego co włącza niskie ceny zamiast tego nie dla idiotów).
Warto przejrzeć na FB fanpage pt. Swój do swego po swoje – jest tam kilka infografik, przedstawiających pochodzenie kapitału stojącego za danymi artykułami.
A jeśli chodzi o “coś wyższego”, czyli ideę wolnej i suwerennej Polski, to jest ona jak najbardziej godna propagowania i trzeba ludzi uświadamiać, dlaczego warto o nią powalczyć. Manifestacje “wsysające” postronne osoby nie są jednak najlepszym sposobem. Gdy idziesz w grupie wykrzykującej różne slogany, czujesz się wspaniale; czujesz, że możecie wszystko. Tak samo czują się żołnierze na wojnie, którzy pod dobrym dowódcą idą w bój, choć mogą zginąć. Ale kiedy grupa się rozejdzie i wrócicie do domów, podniosły nastrój demonstracji u większości minie. Taka forma nie jest wystarczająca dla rozpalenia idei w sercach pojedynczych osób – większość z tych “wciągniętych” wróci do domu i włączy potem TVN, gdzie powiedzą mu że “imigranci nas ubogacą, a PiS rozwala Polskę” i cała manifestacja będzie na psi ch.
Równolegle do manifestacji potrzeba naprawdę mozolnej pracy u podstaw; trzeba docierać do tych ludzi indywidualnie. Dopiero gdy zobaczą, że karmiąc biedronki dobijają nie tylko polskiego/miejscowego kupca, ale także polskiego przedsiębiorcę który często sprzedaje dyskontom swoje produkty poniżej kosztów własnych, zrozumieją, skąd u nas taka bieda. A nasze pieniądze uciekają za granicę do niemieckich i portugalskich kieszeni. Tyle że tego nie przekażesz na manifestacji tak, żeby wszyscy przeczytali ze zrozumieniem.
Ja wolę ten drugi typ działalności propagandowej. I mam już pewne efekty :-)
2016-02-13 23:13
Ale oczywiście jak tylko ją gdzieś dostanę to przeczytam od deski do deski.
2016-02-13 23:13
Wiem o co Ci chodzi z grupolubnością, nie musząc tej książki czytać.
Chodzi o coś odrobinę innego, może dla reszty nie, ale dla mnie, jak najbardziej o coś wyższego.
Takie zgrupowania są odpowiedzią na “pookrągłostołową republikę konfidentów” jak to zgrabnie określił redaktor Michalkiewicz. I ta grupolubność która u niektórych występuje jest jedną z niewielu możliwości na pociągnięcie tych najmniejszych do oporu przeciwko tej masie.
A to że jeśli się rozejrzeć po wielkiej ilości członków wszelkich stowarzyszeń, grup i zrzeszeń – zawsze się znajdą hipokryci. Sam byłem świadkiem, gdzie idący obok mnie w tym drugim marszu człowiek na drugi dzień jadł kebaba. Niby nic, ale jednak coś. Kto nie jest wierny w małych rzeczach i w wielkich nie będzie.Co do oszustw podatkowych – państwo które w tym momencie sprawuje jurysdykcje nad naszym obszarem geograficznym, ciężko określić jako w 100% polskie. Broń Boże nie popadam w wyszukiwanie gdziekolwiek Żydów, Masonów i szpionów wszelkiego autoramentu.
Po prostu wystarczy zajrzeć w powiązania międzyludzkie, w słowa wypowiadane przez niektórych i w ich działania żeby ujrzeć to drugie dno.
2016-02-11 21:56
Tym bardziej przykry jest fakt, że osoby z organizacji patriotyczno-wychowawczej nie zachowały się jak należy na uroczystości upamiętniającej swojego patrona.
Jeśli forma była tak fatalna jak piszesz, to przykre, że instytucje państwowe nie stają nawet na połowie wysokości zadania i ci weterani obecni na uroczystości na pewno to zauważyli. I musiało być im przykro.
A z “częstych zmian partnerów seksualnych” nikt nie powinien robić wartości. Z rzadkich też nie. Swoboda wyboru drogi w tej sprawie jest w tej sferze jedyną wartością. A że obrane drogi różnych osób często nie dają się ze sobą pogodzić? Cóż, nigdy tak nie było. Z resztą swoboda wyboru oznacza nic innego jak jawność preferencji, bo od dawien dawna na świecie żyli ludzie o typie k…ew i k..wiarzy. A Ty jesteś akurat w wieku, gdy temperamenty się kształtują i cóż Ci mogę poradzić?
Na codzień spotyka się w życiu i “porządne dziewczyny”, i jawnogrzesznice i cichodajki. W ONR czy na frondzie raczej nie trafisz na jawnogrzesznicę, ale tych ostatnich pewnie się parę trafi, a zakochać się w takiej to chyba najgorsza wtopa z możliwych.
A najbardziej lubię lumpenpatriotów, którzy prowadzą działalność gospodarczą jednoosobowo i chwalą mi się czasami, że mają taką fajną księgową, że jeszcze ani razu nie musieli płacić podatku dochodowego od swojej działalności. Ale gęby mają pełne frazesów o miłości do kraju.
Ja swoją działalność też mam. I nie mówię nikomu, jak bardzo kocham Polskę. I normalnie płacę podatki od tej działalności, bo realnie kosztów nie ponoszę prawie żadnych.
A co do wrażeń z manifestacji, to polecam książkę “Prawy umysł” Jonathana Haidta, zwłaszcza część trzecią, o grupolubności.
Pozdrawiam :-)
2016-02-11 00:02
Nie do końca jeśli chodzi o upamiętnienie bohaterów – jak to robić, to tak żeby każde środowisko mogło się wypowiedzieć, pokazać podczas obchodów, większość tych środowisk się nie pojawia bo magistrat wiele razy pokazywał swój stosunek do różnych organizacji.
Poza tym nigdy nie czułem się na żadnej z manifestacji/uroczystości państwowych równie doniośle jak na tej organizowanej przez ONR. Może dlatego że wszystko na tamtych zawsze było takie samo, mówione tak samo, tym samym tonem.
Dlaczego wyjeżdżasz mi że nie żyłem w tamtych czasach. Nie żyłem i kropka.
I nie rozumiem też czemu porównujesz dawanie d... do walki o normalny byt, robiąc ze mnie jakiegoś brawaryste, czy innego wariata. 75% populacji albo więcej – ale od każdego ze 100% populacji zależy czy będzie szukał w życiu czegoś więcej.
Ale to wiadome że trzy czwarte będzie myślało GŁÓWNIE o tym. Chodzi o to żeby dać im pomyśleć o czymś większym i lepszym przez chwilę. Myślę że tak się naprawia świat. Ideami i obroną tych idei.
A lepiej żebym udawał bezstronność? Ja przyszedłem sam z siebie, mianowicie plakaty wisiały jeszcze około 15 grudnia, a wtedy miał miejsce w moim życiu pewien zwrot. Widząc okazję w której można by upamiętnić Jasińskiego, chciałem to zrobić razem ze znajomym z którym zawsze się pojawiamy na takich manifestacjach. I poszedłem najpierw bez chęci pisania czegokolwiek. Potwierdzi to pan Bożek, którego złapałem zupełnie nagle, bo stojąc tam zorientowałem się jaki absurd się odgrywa przed moimi oczami. Że oto kolejny raz stoję i oglądam to samo wydarzenie, tylko w nieco innej odsłonie. Jestem stronniczy, bo taki patriotyzm nie prowadzi do niczego dobrego. Przez taki śmieszkopatriotyzm urzędniczy rośnie radykalizm którego się nie da opanować.
Dziękuję i za wczorajszą piątkę i za dzisiejszą pałę. I nie miałem zamiaru tworzyć propagandówki – ja po prostu piszę co widzę, nic więcej.
Nigdy żadne zmiany w ludzkiej historii nie zaszły z urzędu, zawsze zachodziły z zapału.
A chodzi o to, żeby ten zapał ukierunkować.
2016-02-10 23:55
ja to wgl nie wiem po co takie jakies zgromadzenia i kto na to przychodzi jacys zolnierze wykluczeni czy nie wiem co
2016-02-10 23:44
W zasadzie to ma pan rację we wszystkich punktach.
2016-02-10 22:47
Śmieszny ten artykuł. Najpierw się oburzyłem czytając te banialuki, bo rozumiem, że w myśl tego co piszesz, upamiętnianie bohaterów to element urzędowego kalendarza do odbębnienia. Młodzież z żywym ogniem w sercach zbiera się, gdy widzi zbiegowisko. To taka psychologia tłumu – żeby na stadionie wzbudzić meksykańską falę, wystarczy 12 osób. Gdyby przy tej okazji rozdawać ludziom petycje o zagazowanie wszystkich leworęcznych, to też by chętnie podpisali. A następnego dnia niektórzy z nich obudziliby się z kacem moralnym.
Tak marną frekwencję na pierwszym spotkaniu uważam za dowód na to, że rzeczywisty patriotyzm u nas leży i kwiczy i nie zmienią tego pochody wkurzonej młodzieży. Wiesz w ogóle, czego to była rocznica? Ja nie wiedziałem i mi wstyd. Nie poszedłem, choć blisko miałem.
Chłopaki ze Strzelca przyszły, ale członkostwo w Strzelcu nie jest obowiązkowe, a Ty piszesz o nich jakby to dyrektor szkoły ich wysłał na uroczystość pod groźbą obniżenia ocen z zachowania. Państwo rzeczywiście odpowiada za formę zdarzenia, ale treści nadają obywatele. A jeśli obywatele i organizacje “patriotyczne” jak ONR olewają pamięć o lokalnych bohaterach, to wiadomo, jak jest z tą treścią, czyli do bani.
Co do porządku zafundowanego przez naszych rodziców, to powiem Ci tylko; nie żyłeś w czasach PRL, czy choćby latach 90-tych i nie wiesz co to permanentny niedostatek, czy zwykły syf, jaki panował w tym mieście jeszcze w czasach gdy robiłeś w pieluchy. I nie miej nikomu za złe, że myślał głównie o tym, żebyś mógł zjeść na obiad mięso 6 razy w tygodniu, czy nosić ubrania, które w czasach młodości Twoich rodziców były czasami niewyobrażalnym luksusem. Pogarda, jaką okazujesz dla tych wysiłków daje się skwitować jednym stwierdzeniem: w rzyci Ci się przewróciło. I lepiej to podnieś. I obudź się. W każdym momencie historii pod każdą szerokością geograficzną co najmniej 75% populacji myśli przede wszystkim o tym, jak tu zrobić żeby w życiu beztrosko żreć, spać i wydalać. I wśród tej grupy młodych, którzy owczym pędem (bo temat imigrantów większość ludzi emocjonuje, na ciapaków! – ktoś zakrzyknął i już patriotyczna manifestacja gotowa) przyłączyli się do manifestacji, też trzy czwarte będzie myśleć głównie o tym.
Jako “recenzent” obydwu zdarzeń przyznajesz się do stronniczości twierdzeniem, że nawet gdybyś nie pisał tego artykułu, to i tak poszedłbyś na tę drugą manifestację. A może na pierwszą z nich Ty jako jedyny poszedłeś z dziennikarskiego obowiązku, a pozostali przyszli bo chcieli? Już Kant twierdził, że to obserwator kreuje obraz obiektu czy zdarzenia.
Nie neguję sensowności manifestacji światopoglądowych, gdyż w jakiś sposób stanowią one odzwierciedlenie nastrojów społecznych. Uważam, że swoją Małą i Wielką Ojczyznę trzeba kochać, a najlepiej to robić pracując u podstaw i szanując ludzi. To, co już mamy trzeba szanować i doceniać, ale właściwy cel jest jeszcze daleko przed nami i jeszcze dużo jest do zrobienia na drodze to tej Polski, która na różne sposoby nam wszystkim się marzy.
Wczoraj dałem piątkę za artykuł. Nie wiem właściwie dlaczego. Dzisiaj, po drugim czytaniu dałem pałę. Wyłuszczyłem chyba powyżej, dlaczego, ale na wszelki wypadek powtórzę – ten artykuł to przykład współczesnego propagandowego dziennikarstwa spod znaku Tomasza Lisa, czy Piotra Semki. Jeśli istnieje żywa potrzeba zmian, to od swojego własnego dziennikarstwa będzie Ci kolego najłatwiej zacząć.
2016-02-10 09:45
Boże Bożek
- 1